Выбрать главу

Podążając tym tokiem myśli, Budur zaczęła stawiać sobie nowe pytania, które łączyły jej pracę z dziedziną Idelby. Zaczęła zastanawiać się nad zmianami, które z upływem czasu zachodziły w materiałach używanych, w zamierzchłej przeszłości, zmianami fizycznymi, chemicznymi i energetycznymi, a przede wszystkim, zmianami spowodowanymi rozpadem ki, które były niczym tykający zegar, zamknięty wewnątrz badanej materii. Zapytała o to Pilaliego, a on od razu opowiedział jej o zmianach, jakie z upływem czasu zachodzą w niektórych cząstkach, zarówno w sercach atomów, jak i na ich powłokach. I tak, na przykład — po śmierci danego organizmu zawarty w jego tkankach cykloorganikum czternaście rozpada się, przechodząc powoli w cykloorganikum dwanaście. Proces ten zaczyna się około pięćdziesięciu lat po śmierci organizmu i trwa mniej więcej sto tysięcy lat. Do tego czasu cały cykloorganikum czternaście obecny w danej materii powraca do formy cykloorga-nikum dwanaście i wewnętrzny zegar staje.

To by w zupełności wystarczyło do oszacowania wieku wszelkiej ludzkiej działalności, pomyślała Budur. Razem z Pilalim rozpoczęła więc pracę nad tą metodą, wciągając w projekt wielu innych naukowców z instytutu. Pomysł wkrótce został podłapany i rozbudowany przez kolejny zespół nsareńskich naukowców, który powiększał się z miesiąca na miesiąc, aż w końcu rozrósł się na cały świat, jak to zresztą często bywa w świecie nauki. Nigdy wcześniej Budur nie pracowała tak ciężko.

Z czasem Budur została archeologiem i oprócz innych rzeczy, zajmowała się opracowywaniem metod datowania materii, w czym pomagał jej Pilali. Ostatecznie zajęła miejsce Idelby jako jego partner, a on z kolei przesunął część swoich badań na inną dziedzinę, dostosowując się w ten sposób do jej działań. Jego metodą na zbliżenie się do kogoś była wspólna praca, więc mimo iż Budur była młodsza i zajmowała się inną dziedziną nauki, potrafił się do niej dopasować, nie przerywając własnych prac. Nadal oczywiście prowadził badania z zakresu fizyki atomowej, współpracując z wieloma uczonymi z instytutu i z kilkoma naukowcami z fabryki radiostacji na przedmieściach Nsary, której laboratorium łączyło teraz wysiłki z medresą i instytutem, tworząc wielkie centrum naukowe fizyki doświadczalnej.

Oczywiście we wszystko włączała się też armia. Pilali prowadził badania według projektów opracowanych przez Idelbę i choć nie pojawiały się żadne publikacje, opisujące możliwość wywołania reakcji łańcuchowej rozszczepienia alactinu, to z pewnością w Skandistanie, Toskanii czy w Iranie istniały grupy muzułmańskich fizyków, które możliwość tę dyskutowały w hermetycznym gronie. Spodziewano się również, że podobne dyskusje trwały w laboratoriach Chin, Trawankoru i Nowego Świata. W Nsarze przeprowadzano analizy wszystkich międzynarodowych publikacji z tej gałęzi fizyki, aby sprawdzić, co zostało w nich pominięte lub czy pojawiały się jakieś nowe doniesienia, których można było się spodziewać, albo też czy nagle milczenie nie wskazywało czasem na próby utajnienia pewnych kwestii przez rząd. Jak dotychczas nie odnotowano rażących przypadków cenzury czy nabierania wody w usta, lecz Pilali czuł, że było to jedynie kwestią czasu, a najprawdopodobniej już się odbywało półświadomie i bez ustalonego planu, zarówno pośród nich, jak i w innych krajach. Pilali był zdania, że z chwilą nastania kolejnego globalnego kryzysu politycznego, jeszcze przed rozpoczęciem walk, cała ta dziedzina badań zostanie zamknięta w tajnych laboratoriach wojskowych, a razem z nią całe pokolenie najznamienitszych fizyków zostanie pozbawione kontaktu ze swoimi współpracownikami rozsianymi po całym świecie.

Oczywiście kłopoty mogły się pojawić w każdej chwili. Mimo iż Chiny wygrały wojnę, to i tak leżały w ruinie niemal tak samo jak kraje pokonanej koalicji, a do tego najwyraźniej popadały w anarchię i znajdowały się na skraju wojny domowej. Tamtejszy rząd wojskowy, który zastąpił dynastę Qing, chylił się ku upadkowi.

— Z jednej strony to bardzo dobrze — powiedział Pilali Budur — bo tylko wojskowa biurokracja zdecydowałaby się podjąć próbę budowy tak niebezpiecznej broni, a z drugiej strony to niedobrze, gdyż wojskowe rządy nigdy nie poddają się bez walki.

— Żaden rząd nie poddaje się bez walki — poprawiła go Budur. — Pamiętasz, co mówiła Idelba? Najlepszą bronią przeciwko przejęciu tej wiedzy przez rządy światowe będzie jej jak najszybsze rozprzestrzenienie wśród fizyków na całym świecie. Kiedy wszyscy będą wiedzieć, że każdy może skonstruować tak potworną broń, wówczas nikt się nie odważy tego zrobić.

— Może i nie, ale pewnie tylko początkowo — odparł Pilali. — Z biegiem lat na pewno do tego dojdzie.

— Nie ma znaczenia — ciągnęła Budur, nie dając spokoju Pilaliemu i nakłaniając go do podjęcia kroków zasugerowanych przez Idelbę. On nie sprzeciwiał się, lecz nie robił też nic w kierunku urzeczywistnienia jej zamiarów. W końcu Budur musiała przyznać mu rację. Niełatwo było zdecydować się na konkretne rozwiązanie tego problemu, obydwoje piastowali teraz powierzoną im tajemnicę niczym para gołębi kukułcze jajo.

Tymczasem sytuacja w Nsarze pogarszała się. Po kilku nieurodzajnych latach z rzędu nastał w końcu jeden urodzajny sezon, co oddaliło bezpośrednią groźbę głodu. Gazety donosiły o rozruchach wśród głodującej ludności, o strajkach w fabrykach Ruhry, Renu i Rodanu, a nawet o buncie przeciwko reparacjom, który wybuchł w górach Małego Atlasu i był niełatwy do stłumienia, gdyż okazało się, że wojsko miało wśród buntowników swoich ludzi, którym bardziej zależało na zaognieniu konfliktu niż jego stłumieniu. Być może działo się tak w wyniku rosnącego poczucia solidarności z głodującymi, a może chodziło o pogłębienie destabilizacji, która uzasadniałaby wojskowy przewrót. Plotki o planowanym zamachu stanu brzmiały już wszędzie.

Aktualna sytuacja przypominała smutne rozgrywki, odbywające się pod koniec Długiej Wojny. Znów nasiliło się zjawisko gromadzenia wszelkich dóbr. Budur nie potrafiła się skupić na czytaniu, często dopadał ją obezwładniający smutek z powodu odejścia Idelby. Tym bardziej więc zaskoczył ją i ucieszył Pilali, przynosząc wieści o zbliżającej się konferencji w Isfahanie, międzynarodowym zjeździe fizyków atomowych, którzy spotykają się, by przedyskutować najnowsze osiągnięcia w swojej dziedzinie.

— W tym — powiedział, unosząc do góry wskazujący palec — palący problem alactinu.

Tegoroczną konferencję połączono z czwartym biennale naukowców z całego świata, które po raz pierwszy odbyło się poza granicami Ganono, wielkiego miasta portowego ludu Hodenosaunee. Oba wydarzenia określano mianem Konferencji na Long Island. Drugie biennale odbyło się w Pyinkayaing, trzecie w Pekinie, więc Konferencja w Isfahanie była pierwszą, która miała odbyć się na terenie Dar al-Is-lam, a jej program przewidywał również serię dyskusji panelowych, poświęconych archeologii. Pilaliemu udało się zdobyć od instytutu fundusze na wspólny wyjazd z Budur, która wraz z Idelbą była współautorką artykułów o metodach datowania materii przy wykorzystaniu cykloorganikum.

— Mam wrażenie, że to będzie wyśmienite miejsce, aby spokojnie porozmawiać o odkryciach twojej ciotki. Planowana jest też sesja w całości poświęcona jej pracy, którą zorganizowali Zoroush i Chen. Na miejscu będą też inni jej korespondenci. No to jak, jedziesz?

21.

Bezpośredni pociąg do Iranu przejeżdżał przez Turi, rodzinne miasto Budur, i czy to z tego powodu, czy z jakiegoś innego, Pilali zarezerwował dla nich bilety na przelot statkiem powietrznym z Nsary do Isfahanu. Jednostka była niewielka, podobna do tej, którą Budur i Idelba leciały na Orkady. Teraz Budur siedziała przy oknie i patrzyła z góry na Firanię: Alpy, Rzym, Grecję, brązowe wyspy morza Egejskiego, dalej Anatolia i państwa Środkowego Zachodu. Płynęły kolejne godziny podróży, a Budur wciąż nie mogła wyjść z podziwu nad ogromem świata.