Jeszcze później pojawiają się opracowania, które trawią ten wypieczony chleb historii, usiłując odkryć jego recepturę i działanie i opisać jego związek z rzeczywistością i sposób wykorzystywania faktów przez człowieka. Tak oto powstają filozofie historii, epistemologie i inne. Wiele z tych przetrawiających opracowań wykorzystuje pionierskie metody badawcze Ibrahima al-Lanzhou, nawet jeśli odrzucają one uzyskane przez niego wyniki. Bez wątpienia warto wracać do tekstów al-Lanzhou, aby odczytywać je na nowo. Na przykład, w jednym z dzieł wykazuje, iż istnieją dwa rodzaje argumentów: argumenty wyrażone w sposób bezpośredni oraz te, nieuświadomione, wyrastające z głęboko zakorzenionych uprzedzeń ideologicznych. Te ostatnie można zidentyfikować na podstawie trybu fabularyzacji użytego w celu opowiedzenia danej historii. Schemat fabularyzacji używany przez al-Lanzhou, wywodzi się z typologii narracji stworzonej przez Rabindrę i jest to dość uproszczony schemat, lecz na szczęście, co zauważa sam al-Lanzhou, historycy to dość naiwni pisarze, ograniczający się zazwyczaj do jednego z kilku podstawowych schematów fabularyzacji Rabindry, w odróżnieniu od wielkich powieściopisazy, jak na przykład Cao Xueqina lub Murasakiego, którzy w jednym dziele potrafią połączyć wiele z nich. Zatem historia Thana Oo będzie tym, co niektórzy nazywają „historią birmańską”, lecz w tym przypadku jest to zbyt dosłowny termin, który wolę zastąpić „historią dharmy”, będącej rodzajem romansu, opisującego walkę ludzkości o wypracowanie pozytywnej dharmy, o poprawę ogólnej sytuacji bytowej poprzez stopniowy rozwój z pokolenia na pokolenie, poprzez krzewienie sprawiedliwości i zapobieganie niedostatkowi z nadzieją na ostateczne zwycięstwo, czyli na dotarcie na samą górę, aż do Źródła Potoku Kwitnącej Brzoskwini, co będzie równoznaczne z nastaniem ery wiecznego pokoju. Jest to świecka wersja hinduistycznej i buddyjskiej opowieści o podążaniu wznoszącą się, spiralną ścieżka ku nirwanie. Zatem historia birmańska czy opowieści Sambali czy też jakakolwiek inna historia teleologiczna, zakładająca stopniowy postęp, jest historią dharmy.
Przeciwieństwem tej metodologii jest ironiczno-satyryczne podejście, które nazywam historią entropową — termin zaczerpnięty z fizyki, używany przez nihilistów i często wykorzystywany w pewnych legendach i opowieściach o upadku. Ten tryb fabularyzacji zakłada ostateczną porażkę wszelkich starań człowieka lub też zwrócenie się jego działań przeciwko niemu samemu. Występuje tu również szczególna kombinacja rzeczywistości biologicznej człowieka z jego moralną słabością, kombinacja śmierci ze złem, która oznacza, iż jakikolwiek postęp ludzkości jest niemożliwy. Skrajne stanowisko w tej materii prezentuje Pięć Wielkich Pesymizmów czy też nihilizm Shu Shena albo antydharma rywala Buddy, Purana Kassapa. Ludzie ci twierdzą, że rzeczywistość jest chaosem pozbawionym przyczyn, a świadomość tego rodzi przeświadczenie, iż najlepiej byłoby się nigdy nie narodzić.
Te dwa tryby fabularyzacji prezentują punkty skrajne kontinuum narracji historycznej. Według pierwszego, jesteśmy panami świata, potrafiącymi przezwyciężyć śmierć, podczas gdy z drugiego wynika, iż jesteśmy niewolnikami świata i ze śmiercią nigdy nie wygramy. Zdawałoby się zatem, że są to jedyne możliwe tryby fabularyzacji, jednak pomiędzy tymi dwoma skrajnościami Rabindra umieszcza kolejne dwa, które nazywa komedią i tragedią. W porównaniu do dwóch poprzednich, absolutystycznych trybów, te reprezentują stanowiska mieszane i umiarkowane. Rabindra sugeruje, iż wiążą się one z ideą pojednania. W przypadku komedii następuje pojednanie ludzi czy, mówiąc ogólnie, społeczeństw. Splatanie się rodzin i plemion z klanami — tak najczęściej kończą się komedie i to czyni je komediami. Przykładem niech będzie małżeństwo przedstawiciela jednego klanu z kobietą z innego klanu i nadejście wiosny.
Tragedie zaś prezentują ponure pojednanie. Biały Badacz mówił, iż opowiadają one historię ludzkości, stającej twarzą w twarz z rzeczywistością, zmierzającą się zatem ze śmiercią, rozpadem i klęską. Bohaterowie tragiczni giną, a przy życiu pozostają ci, którzy później opowiedzą ich historię, przyczyniając się tym samym do podniesienia poziomu wiedzy o rzeczywistości i do pogłębienia świadomości, co samo w sobie jest ogromną wartością, mimo iż wiedza ta często miewa gorzki smak. — W tym momencie Zhu Isao przerwał wykład i rozejrzał się po sali, aż natknął się na wzrok Bao i skinął głową w jego stronę. Chociaż mogłoby się zdawać, że dyskusja dotyczyła tylko rzeczy abstrakcyjnych, zwykłych kształtów jakie można było nadać opowieściom, to jednak Bao poczuł, że w tej chwili serce w nim zamarto.
Zhu kontynuował wykład:
— Jestem zdania, iż jako historycy nie powinniśmy dać się zamknąć w jednym bądź drugim trybie fabularyzacji. Niestety, często tak się dzieje, gdyż jest to najprostsze rozwiązanie, które jednak w żaden sposób nie odzwierciedla tego, w jaki sposób dane wydarzenia przeżywany. Zamiast tego winniśmy snuć historię, której wzorzec będzie maksymalnie komplementarny z rzeczywistością. Niechaj przypomina on da-oistyczny symbol jin i jang, w którym ogniska tragedii i komedii będą znaczyć większe pola dharmy oraz nihilizmu. Ten prastary symbol to najdoskonalszy obraz wszystkich naszych opowieści razem wziętych, w którym ciemny punkt ludzkich komedii szpeci jasność dharmy, a jaskrawy płomień gorzkiej wiedzy wylania się z czarnej otchłani nicości.
Historię ironiczną możemy z miejsca odrzucić. To oczywiste, że jesteśmy źli, że rzeczy nie dzieją się po naszej myśli, lecz po co tracić czas na rozmyślanie o tym? Ironia to nic innego jak śmierć przechadzająca się wśród nas, jakież może nieść wyzwanie, skoro nie ma nic wspólnego z życiem?
Obawiam się jednak, że musimy również zrezygnować z najczystszej formy historii dharmy, z wykraczania poza świat, poza życie, z osiągania idealnego stanu istnienia. Takie rzeczy mogą owszem dziać się w bardo, jeżeli istnieje coś takiego jak bardo, lecz w naszym świecie wszystko jest ze sobą przemieszane. Jesteśmy zwierzętami, a nasz los to śmierć. Możemy więc jedynie stwierdzić, że obowiązkiem naszym jest tworzenie historii na podobieństwo dharmy, za sprawą zbiorowego aktu woli.
Co zatem zrobić z pozostałymi dwoma trybami fabularyzacji, tragedią i komedią? — Zhu zrobił pauzę i rozłożył ręce w geście zakłopotania. — Z pewnością nie brakuje nam ani jednego, ani drugiego. Być może budowanie właściwej historii polega na zapisaniu wszystkich przestrzeni symbolu jin-jang i stwierdzeniu, że dla jednostki, jest ona ostatecznie tragedią, a dla społeczeństwa komedią.
Zhu Isao miał osobiście zamiłowanie do komedii. Był osobą bardzo towarzyską i zapraszał Bao i innych uczestników wykładów, łącznie z ministrem zdrowia środowiska naturalnego ligi do pokojów oddanych do jego dyspozycji na czas pobytu w Pyinkayaing. W trakcie tych kameralnych spotkań Zhu bawił wszystkich swoim szczerym śmiechem i ciekawością świata. Bawiły go nawet jego własne badania. Z Pekinu kazał przysłać sobie całe mnóstwo książek, tak więc pokoje w jego tymczasowym mieszkaniu wyglądały teraz jak prawdziwe składy biblioteczne. Z racji rosnącego przekonania, iż historia winna być opowieścią wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi, Zhu studiował teraz antologię biografii, którą traktował jak odrębny gatunek literacki i posiadał ze sobą wiele dzieł, będących przykładem tejże formy. To zamiłowanie wyjaśniało poniekąd olbrzymie liczbę woluminów poukładanych w wysokie, niestabilne stosy w całym mieszkaniu. Zhu wziął ogromny tom, tak ciężki, że ledwo mógł go podnieść jedną ręką: