Выбрать главу

Gdy Lioren zrozumiał wreszcie, o co chodzi, ogarnęła go fala współczucia. Chyba pojął wreszcie problem Hellishomara. Pamiętał opis stanu, w jakim trafił on do Szpitala, i stwierdzenie, że Młodzi nigdy nie chorują. Wiedział już, co to był za grzech. Wiedział i rozumiał, bo sam był bliski zrobienia tego samego.

Pożałował, że wie, jak ulżyć nieszczęściu Hellishomara, jak złagodzić jego ból wywołany świadomością, że wśród swoich był nikim. To dlatego próbował odebrać sobie życie.

— Jeśli Rodzice przemawiający do Młodych, którzy są prawie dorośli, zdecydowali się dotknąć umysłu obcego, aby cię ratować, muszą cię darzyć wielkim uczuciem. Może po prostu do ciebie nie mogli się zwrócić, bo ich nie słyszysz?

— Masz rację. To moja hańba.

— Możliwe jednak, że twoje życie nie będzie samotne — powiedział Lioren, omijając temat drugiego powodu hańby. — Jeśli Młodzi nie zechcą cię znać i nadal nie będziesz słyszeć głosów Rodziców, są jeszcze inni, którzy z chęcią będą z tobą rozmawiać i uczyć się od ciebie. Obcy założą swoją bazę na biegunie i stworzą ci tam jak najlepsze warunki. Jeśli tylko Rodzice się zgodzą, otrzymasz sterowane z orbity urządzenia łączności. Nie zastąpi to w pełni telepatycznego kontaktu z Rodzicami, ale pozwoli na rozmowę, zadawanie pytań, wyjaśnianie. Federacja jest bardzo ciekawa Groalterrich i długo potrwa, nim poczuje się usatysfakcjonowana. Nasi mędrcy powiadają zresztą, że im więcej wiemy, tym więcej rzeczy nas ciekawi. Nie zostaniesz sam i będziesz miał zajęcie.

Lioren czuł, że pacjent nadal jest spięty. Jego mięśnie drgały jak trącone struny.

— Nie będzie to tylko wymiana zdań — dodał szybko. — Gdy wyzdrowiejesz, damy ci wielki ekran pozwalający oglądać wszystko w trzech wymiarach i w kolorze. Ujrzysz na nim obrazy naszej galaktyki i tego jej drobnego fragmentu, który zajmuje Federacja, sceny z różnych światów, różne istoty… Będziesz mógł z nimi rozmawiać, widząc ich twarze, jakbyś był między nimi. Twoje długie życie może być pełne fascynujących zdarzeń, tak że brak kontaktu z Rodzicami…

— Nie!

Raz jeszcze ostre kościane ostrze minęło o włos głowę Liorena i uderzyło w metalową ścianę. Chociaż w pierwszej chwili sparaliżowany strachem, Lioren czym prędzej wywołał dyżurkę, nakazując, aby go stąd nie zabierano. Gdyby Hellishomar chciał go zgładzić, właśnie by to zrobił,

— Czy cię obraziłem? — spytał, siląc się na spokój. — Nie rozumiem. Skoro nikt z twoich nie chce z tobą rozmawiać, dlaczego odmawiasz kontaktu z Fe…

— Przestań o tym gadać! — przerwał mu obcy huczącym głosem kogoś, kto nie słyszy sam siebie. — Jestem niegodny, a ty kusisz mnie do jeszcze większego grzechu.

Lioren nie mógł się nadziwić tej nagłej zmianie zachowania, ale w tej sytuacji uznał, że poważne rozmowy dobrze będzie odłożyć na później. Może to było tylko jedno takie czułe miejsce. Na razie powinien przeprosić, nawet jeśli nie wiedział dokładnie za co.

— Jeśli cię obraziłem, przykro mi. Nie miałem takiego zamiaru. Czy powiedziałem coś niestosownego? Możemy porozmawiać o rysujących się przed tobą wyborach. W grę wchodzi na przykład praca w tym Szpitalu. Albo Korpus Kontroli badający odległe światy. I uprawianie nauk, jakich nie znacie u siebie…

Lioren przerwał, gdy ostrze przemknęło tuż przed jego twarzą. Cal wyżej, a straciłby dwoje oczu. Nagle został odepchnięty prosto w wejście do dyżurki.

— Oficjalnie niczego nie słyszałem — powiedział Hudlarianin, przekonawszy się, że Lioren nie ucierpiał. — Nieoficjalnie jednak mam wrażenie, że nasz pacjent nie chce z tobą rozmawiać.

— Nasz pacjent potrzebuje pomocy…

Zamilkł, wybiegając myślami naprzód. Po ostatniej rozmowie rysował mu się w głowie coraz jaśniejszy obraz sytuacji. Nagle zrozumiał, co trzeba zrobić, i wiedział nawet, kto powinien to zrobić. Przeszkodą był wprawdzie poważny problem etyczny, ale Lioren był przekonany, że i tak ma rację. Jednak pamiętał dobrze, do czego doszło, gdy ostatni raz poszedł za podobnym wewnętrznym głosem. Postanowił, że tym razem nie weźmie na siebie odpowiedzialności za zniszczenie kolejnej kultury. W każdym razie nie sam.

— Ja też jej potrzebuję — dokończył.

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

Starszego lekarza Priliclę znalazł w jadalni. Pająkowaty wisiał nad stołem i poruszając miarowo czterema przezroczystymi skrzydłami, wchłaniał jakąś żółtą, ciągliwą substancję, która figurowała w menu jako ziemskie spaghetti. Lioren patrzył zafascynowany, jak kolejne nitki dania znikają wciągnięte w otwór gębowy kolegi.

Już miał przeprosić, że przeszkadza w posiłku, gdy dotarło do niego, że melodyjne trele dobiegające z innego otworu w ciele Prilicli są elementami jego mowy.

— Przyjacielu Liorenie, wyczuwam, że nie jesteś głodny — powiedział pająkowaty. — Mam też wrażenie, że jakkolwiek przyglądasz się moim specyficznym praktykom żywieniowym bez odrazy, to przywiodła cię do mnie ciekawość czegoś zupełnie innego.

Mieszkańcy planety Cinruss byli empatami wrażliwymi na wszelkie cudze emocje, przez co podejmowali intensywne wysiłki, aby istoty przebywające w ich otoczeniu cechowało możliwie pozytywne nastawienie. W przeciwnym razie bywali narażeni na odbiór nieprzyjemnych wrażeń. Życzliwość wobec innych i nieustanna gotowość niesienia pomocy cechowały niezmiennie wszelkie ich działania, co w tym przypadku oszczędziło Liorenowi konieczności marnowania czasu na wstępne uprzejmości i wyjaśnienia.

— Interesuje mnie empatia jako cecha gatunkowa, a szczególnie to, na ile jest ona podobna do pełnej telepatii — odpowiedział. — Chciałbym dowiedzieć się więcej o tym mechanizmie od strony biologicznej. Dokładniej zaś, jakie struktury organiczne są za nią odpowiedzialne, jakich szczególnych połączeń nerwowych wymaga, na ile zwiększa ona obciążenie układu krwionośnego i jak przebiega sam proces odbioru oraz nadawania bodźców. Ciekawią mnie także kliniczne objawy oraz psychologiczne skutki ewentualnych upośledzeń zdolności empatycznych u przedstawicieli waszego gatunku. Jeśli nie będzie to problemem, zamierzam przeprowadzić rozmowy ze wszystkimi telepatami znajdującymi się w Szpitalu, zarówno jeśli chodzi o personel, jak i o pacjentów, a także ze wszystkimi istotami podobnymi tobie. Istotami, które nie polegają wyłącznie na jednym kanale komunikowania się. Jest to mój prywatny program badawczy i, niestety, napotykam spore trudności w docieraniu do potrzebnych mi danych.

— Nie jestem zdziwiony, ponieważ brak szerszej literatury na ten temat — odparł Prilicla. — To zaś, co istnieje, opiera się raczej na spekulacjach niż wynikach badań klinicznych. Niemniej nie ma powodu do obaw, przyjacielu Liorenie. Wyczuwam narastający w tobie lęk, że wieści o twoim programie badawczym dotrą do niepowołanych uszu. Zapewniam cię, że nie wspomnę o tym nikomu bez twojej zgody. Widzę, że już czujesz się lepiej, co poprawia i moje samopoczucie. Powiem ci teraz, co wiem na interesujący cię temat, chociaż nie będzie tego wiele.

Niewiarygodnie długie pasmo spaghetti zniknęło w końcu z talerza, który został wepchnięty do otworu na brudne naczynia. Cinrussańczyk usiadł lekko na stole.

— Latanie podczas jedzenia dobrze wpływa na trawienie — wyznał. — Co do telepatii i empatii zaś… Po pierwsze, trzeba zaznaczyć, że chodzi o dwie różne umiejętności, przyjacielu Liorenie, chociaż czasem empatia może upodabniać się do telepatii, gdy odbiór sygnałów emocjonalnych wsparty jest znajomością typowych zachowań czy ogólnego kontekstu kulturowego nadawcy. Niemniej, w odróżnieniu od telepatii, empatia jest cechą dość często spotykaną. Większość istot inteligentnych posiada predyspozycje do wyczuwania cudzych emocji, w przeciwnym razie nie byłyby w stanie rozwinąć cywilizacji. Wielu badaczy podziela pogląd, że w początkowym okresie rozwoju gatunków zdolności telepatyczne są powszechne, ale w późniejszym okresie zwykle ulegają atrofii, o ile gatunek rozwija bardziej skuteczne werbalne albo wizualne sposoby komunikacji. Pełna telepatia jest więc zjawiskiem rzadkim, jeszcze rzadziej zaś dochodzi do nawiązania kontaktu telepatycznego między przedstawicielami różnych gatunków. Czy byłeś świadkiem takiego doświadczenia?