–Fakt – przyznała Edyta z uśmiechem. – To byłoby podejrzane.
–No… – Alina cmoknęła z zadowoleniem. – Zajęłam mały pokój. Nie gniewasz się?
–Nie. – Otrząsnęła się już ze zdumienia. – Wszystko w porządku. Po prostu nie spodziewałam się nikogo… – dodała, rzucając torebkę na stolik i wchodząc do kuchni. Marzyła o kawie. Dużej i mocnej.
–A już na pewno nie półnagiej kobiety kręcącej się pod waszą nieobecność w twoim mieszkaniu – dokończyła tamta. – Rozumiem. Powinnam się cieszyć, że mnie nie zastrzeliłaś…
–Bez przesady… – Edyta nastawiła czajnik. – Nie zamierzałam do niego strzelać.
242
–W takim razie powinnaś zawodowo grać w pokera – stwierdziła Alina. – Świetnie blefujesz. Norbert był przekonany, że już po nim. Kiedy przeciwnik da się ponieść emocjom, wszystko może się zdarzyć. Oczywiście możesz zawsze liczyć na błąd, który cię uratuje. Ale jeśli osoba stojąca naprzeciw ciebie trzyma w ręku odbezpieczony pistolet i nawet nie mrugnie powieką, a głos jej nie drży, to wiesz, że masz kłopoty. I to spore. – Rozsiadła się przy kuchennym stole. – Mogę też dostać kawy?
–Yhm… – Edyta wyjęła z szafki dwa kubki i nasypała rozpuszczalnej kawy. – Ja tak reaguję na stres. Im ze mną gorzej, tym bardziej jestem opanowana. Przynajmniej pozornie, bo tak naprawdę to ogarnia mnie blokada. Oczywiście po fakcie rozsypuję się na setki części – wyznała, podając tamtej parujący kubek.
Alina nie odpowiedziała. Zajęta kawą przyglądała się uważnie spod rzęs właścicielce mieszkania. Edyta Mielnik na pierwszy rzut oka była zwyczajną, zadbaną kobietą, którą najwyżej można było nazwać ładną. Jej uroda nie powalała na kolana. Miała w sobie jednak niesamowity magnetyzm, chociaż chyba nie do końca była go świadoma. Gdy postawiła kubek na stole, słońce padło na jej włosy, które zalśniły jak złoto, a zielone oczy rozbłysły. Alina rozumiała już, co przyciągnęło do tej kobiety Michała.
–Ilu was będzie? – przerwała milczenie Edyta, kiedy już obie dokładnie się wzajemnie obejrzały.
–Poza Norbertem i mną? Nie jestem pewna… – Alina zastanawiała się chwilę. – Na pewno bracia Słowikowscy pomogą. Jeden z nich to geniusz komputerowy. Pracuje z nami w biurze. Drugi woli pracować na własną rękę, ma agencję detektywistyczną. Michał wspominał, że ściągnie od niego trochę sprzętu. No i ci dwaj policjanci z Brzezin… Wspominał też coś o kumplach z czasów, gdy pracował jako wywiadowca w CBS, ale nie wiem, kogo ściągnie – dodała jeszcze. – Dowiemy się w swoim czasie – zakończyła ze spokojem.
–Hm… – Edyta nie kryła niezadowolenia. Do tej pory to ona znajdowała się w centrum wydarzeń. Teraz wszystko ją omijało.
–Jesteś zła, że odsunął cię na bok? – Alina domyśliła się natychmiast, w czym rzecz. – Tak jest lepiej – zapewniła ją. – Jesteśmy z zewnątrz, więc możemy zachować obiektywizm. Poza tym znamy się na tym, co robimy, i łatwiej nam się porozumieć. Ale bądź pewna, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Michał na pewno poprosi cię o pomoc.
243
–Daj spokój, nie jestem dzieckiem – żachnęła się Edyta. – Rozumiem to. Po prostu trudno mi się pogodzić z myślą, że teraz ktoś inny wszystkim się zajmie… – wyjaśniała niechętnie.
Nie miała nic przeciwko Alinie, nawet jeśli ta paradowała nago w jej mieszkaniu. Nie chciała być źle zrozumiana. Ogarnęło ją tylko dziwne wrażenie, że tamci nagle zaczęli decydować o jej życiu, nie pytając jej o zdanie. Doszła jednak do wniosku, że skoro wierzy Michałowi, a on ufa swoim kolegom, to nie powinna się sprzeciwiać. Najważniejsze to schwytać mordercę. Nie wiadomo, ile dziewcząt mogło już zginąć. I ile jeszcze zginie, jeśli im się nie uda go złapać.
–Cześć, dziewczyny. – Były tak zajęte rozmową, że nie usłyszały, jak wszedł Michał.
–Hej… – Alina uniosła kubek w powitalnym toaście, zupełnie nieskrępowana brakiem ubrania.
–Poznałyśmy się już. – Edyta rzuciła mu chłodne spojrzenie. – Dzięki, że mnie uprzedziłeś.
–Przepraszam, wyleciało mi z głowy. – Przeczesał palcami włosy zakłopotany. – Jesteś zła?
–Nie, nie jestem. Po prostu powinieneś mi powiedzieć. – Odstawiła kawę i podeszła do niego. Wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w policzek. – Coś jeszcze wyleciało ci z głowy? – spytała z ironią, odsuwając się szybko.
–Tak, to. – Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować.
–Mną się nie krępujcie… – Alina wyszła z kuchni, przewracając oczami. Takie czułości były zdecydowanie nie w jej guście.
–Byłam u Lidki – powiedziała Edyta, gdy w końcu oderwali się od siebie.
–Co z nią? – zaniepokoił go nagły cień w jej oczach.
–W porządku. Urodziła dziewczynkę, chce ją nazwać Anastazja. Ale nie to mnie martwi. Ma zabandażowaną głowę; przyznała się, że Piotr ją uderzył. Mimo to wraca do niego. Nie rozumiem tego. – W jej głosie słychać było żal i gniew.
–Nie pomożesz jej na siłę. – Michał westchnął, przytulając ją do siebie. – Możesz tylko przy niej być i pomagać jej bez względu na decyzje, jakie podejmie. Ważne, żeby miała świadomość, że nie będziesz jej oceniać ani do niczego zmuszać. Gdy przyjdzie czas, musi wiedzieć, że ma przyjaciółkę, na którą zawsze może liczyć. Nic więcej nie możesz zrobić.
244
–Pewnie masz rację – przyznała niechętnie. – Ale to nie wszystko. Widziałam tam Darię. Rozmawiała z Piotrem. Było w tym coś dziwnego…
–W jakim sensie?
–Nie umiem tego wyjaśnić. Z jednej strony miałam wrażenie, że coś ich łączy, wiesz, romans. Ale z drugiej… – Zawahała się, niepewna, czy uda jej się właściwie wyrazić swoje odczucie. – On chyba się jej bał…
245
Rozdział XVIII
1.
Edyta stosunkowo szybko przyzwyczaiła się do swojej współlokatorki. Alina była wręcz niezauważalna. Jako bystra obserwatorka, przyzwyczajona do pracy w terenie, umiała schodzić ludziom z drogi i nie rzucać się w oczy. Teraz siedziała na sofie i przeglądała dokumenty.
–Masz coś ciekawego? – spytała Edyta.
Alina chętnie zapoznawała ją z wszelkimi aspektami sprawy, co z pewnością wzmacniało rodzącą się między nimi przyjaźń.
–Trudno powiedzieć – odrzekła, nie podnosząc głowy. – Pomożesz mi? – zaproponowała.
–Jasne. – Edycie nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. – Co mam robić?
–Nasz geniusz wyselekcjonował z ostatnich pięciu lat zaginięcia nastolatek pasujących wyglądem do upodobań naszego sprawcy. Staram się znaleźć punkty wspólne. Mogłabyś wziąć tamte akta – wskazała na odłożoną sporych rozmiarów stertę wydruków – i je posegregować? Ale nie według dat zaginięcia, tylko miejsc, gdzie widziano ostatnio te dziewczyny, okej?
–Dobra. Żaden problem. – Edyta zebrała dokumenty i przeniosła się na stół kuchenny. – Mogę o coś zapytać? – zawołała stamtąd.
–Jasne – odparła machinalnie Alina. – Tylko od razu mówię, że nie znam żadnych byłych Michała, o których mogłybyśmy pogadać – uprzedziła.
–W takim razie chętnie założę, że nie ma żadnych byłych, o których warto byłoby gadać – odgryzła się żartobliwie Edyta. – Gdyby jakieś były, pewnie byś wiedziała o ich istnieniu.
–Pewnie tak – odrzekła tamta z uśmiechem. – Co chciałaś wiedzieć?
–Michał wczoraj rozmawiał przez telefon z kimś o imieniu Rafał. Mówili coś o zapleczu i wsparciu. Pytałam, o co chodzi, ale musiał wyjść. Na noc oczywiście nie wrócił. – Skrzywiła się niechętnie na myśl, jak szybko przyzwyczaiła się do czyjejś obecności w swoim życiu. Od lat była sama, a od czasu gdy Michał z nią zamieszkał, nie mogła bez niego zasnąć.
246