Выбрать главу

— Strzelać do kręgu z zewnątrz! — usłyszałem jego wrzask. — Zwalić je wszystkie na ziemię!

Teraz wszystkie czarownice ponownie odwróciły się na zewnątrz, a Sumiko O’Higgins stanęła pośrodku otwartej przestrzeni, dosłownie na szczycie tego ołtarza, czy co to tam było. Wydała jakiś rozkaz, i wszystkie kobiety obróciły się twarzami ku niej, wbijając w nią wzrok. Nie rozumiałem tego, ale nie martwiłem się już tak bardzo. Pomyślałem sobie, że Artur pobiera dzisiaj nawet większą lekcję niż ja sam.

— O, szatanie, królu wszystkich! — zawołała Sumiko, przybierając postawę przypominającą uprzedni trans. — Przekaż swą moc twej służce, by ci niewierni przywołani zostali do porządku!

Wojsko Artura utworzyło krąg na zewnątrz kręgu czarownic i przygotowało się do ataku. Królowa czarownic uniosła twarz ku niebu, rozwarła szeroko oczy jak w jakimś hipnotycznym stanie i wyciągnęła ramiona, jak gdyby były bronią skierowaną w besile. Zaczęła się obracać w miejscu i choć nic konkretnego nie zauważyłem, to jednak mogłem dostrzec, jak pośród tego latającego kręgu pojawił się trzaskający ogień, rodzaj dziwnego, piekielnego ognia, który ujrzałem po raz pierwszy, kiedy spłonął Kronlon. Zerknąłem na krąg kobiet i zobaczyłem, że zahipnotyzowanym wzrokiem patrzyły na swoją przywódczynię.

— Używają jej jako przekaźnika! — krzyknąłem zdziwiony. — Wlewają w nią cały swój lęk i całą nienawiść!

Część pocisków wyrzuconych przez nieprzyjaciela dosięgła celu. Kilka kobiet upadło krwawiąc, były nieprzytomne czy może martwe, ale pozostałe nie zachwiały się, nawet nie spojrzały na swe leżące siostry. Ich koncentracja była absolutna.

Jeden po drugim, rażeni niewidzialną siłą, żołnierze dziedziny Zeis zamieniali się w pył, nie opuszczając siodeł, a czasami zwalani najpierw na ziemię. Widziałem, że Artur cofnął się nieco i wołał do innych, by rozerwali szyki i dołączyli do niego. Minęły zaledwie trzy czy cztery minuty od rozpoczęcia ataku, a napastników pozostało mniej niż połowa.

— W porządku, wiedźmo! — zawołał. — Jak powiedziałem, siła jest prawem, a w tej chwili siła znajduje się po twojej stronie! Kiedy jednak wieści dotrą do dziedzin, siła zmobilizowana przeciwko tobie będzie o wiele potężniejsza od wszystkiego, co widział ten świat! Raduj się swoim zwycięstwem… tymczasem! — Wykrzyczawszy te słowa, oddalił się.

Królowa czarownic opuściła ramiona i wykonała jeszcze jeden gest, jeszcze jeden znak; czary przestały działać. Kobiety zataczały się i potykały, niektóre upadały, a inne pochylały się, by nieść im pomoc.

O’Higgins w jednej chwili wyszła z transu i zaczęła wydawać rozkazy.

— Zająć się rannymi — wołała. — Chcę otrzymać raport o naszych stratach tak szybko jak to możliwe! — Odwróciła się i ruszyła do chaty, w której ukrywałem się razem z Ti.

— Ojej! — wyszeptała Ti. — Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego. — Zachichotała. — Ta mina Artura! Niejeden pionek z Zeisu oddałby życie, by ujrzeć takie lanie!

— Nie lekceważ go — powiedziałem. — Przegrał bitwę, ale nie wojnę. Napotkał broń, o której istnieniu nie miał pojęcia i zapłacił wysoką cenę, ale nie został pokonany. Nie żartował, grożąc, iż powróci z superarmią. Muszą zgnieść siłę taką jak ta, bo inaczej nie będą mogli spać spokojnie w swoich zamkach.

Zobaczyłem, jak ojciec Bronz wynurza się z jednej z chat, najwyraźniej pod wrażeniem wydarzeń. Razem z Sumiko wszedł do naszej chaty.

— Ile udało ci się dostać? — spytała księdza.

— Chyba sześć — odpowiedział. — Resztę trzeba było zniszczyć. Czy to wystarczy?

— Nie bardzo — rzuciła ostro. — Ale nie mamy wyboru.

— Nie obwiniaj mnie — odparł równie zdecydowanie. — To ty je zestrzeliwałaś. Ja jedynie zbierałem resztki.

Patrzyłem na nich zupełnie zdezorientowany.

— O czym wy, do diabła, gadacie? — spytałem z naciskiem. — Gdzie byłeś podczas bitwy, ojcze?

Roześmiał się.

— Zbierałem resztki. Potrzebne nam są besile. Więc, kiedy Sumiko i jej przyjaciółki zajmowały się jeźdźcami, udało mi się złapać sześć sztuk.

O’Higgins skinęła głową.

— O to nam właśnie chodziło. Dlatego pozwoliłam, by Artur odnalazł naszą wioskę. Miałam jednak nadzieję, że złapiesz ich więcej… przynajmniej tuzin.

— Miałabyś tuzin, gdybyś nie usmażyła i nie zmiażdżyła aż tylu — rzekł Bronz. — To był niesamowity widok, Sumiko. Naprawdę cię nie doceniałem. Nawet kiedy mi o tym mówiłaś ubiegłej nocy, nie mogłem uwierzyć, iż to, co mówisz, jest prawdą. Zakumulowana i przekazywana moc Wardena! To niewiarygodne!

Wzruszyła ramionami.

— Nie ma żadnych praw, które by tego zabraniały. Organizmy Wardena tak naprawdę nie widzą różnicy pomiędzy komórką ciała ludzkiego, rośliny, a molekułą miedzi, tyle że ich kod genetyczny, czy to co mają w jego miejsce, wpływa na to, w czym one się znajdują. Jeśli potrafimy mówić, by tak rzec, do organizmu Wardena znajdującego się w czymkolwiek i potrafimy polecić mu wykonanie czegoś, co mu nie odpowiada, to znaczy, jeśli potrafimy go przeprogramować, to będziemy w stanie rozkazać mu wykonanie wielu innych rzeczy. To trochę tak jak z komputerem, Augie. Możesz go zaprogramować, żeby wykonał, co zechcesz, jeśli tylko wymyślisz, jak to zrobić.

Jesteś nazbyt skromna powiedział szczerze, najwyraźniej w ogóle nie siląc się na komplement. — To monumentalne odkrycie. Coś zupełnie nowego, zupełnie innego. Zmieni to Lilith w sposób, w jaki rewolucja przemysłowa zmieniła Ziemię!

Na te ostatnie słowa zareagowała szyderczym śmiechem.

— Możliwe — rzekła — jeśli zdecyduję się przekazać to ludziom, jeśli da się to kontrolować w tak wielkiej skali jak planetarna.

Byłem wstrząśnięty, kiedy wyobraziłem sobie implikacje tego odkrycia, odkrycia, które powodowało, że argumenty Bronza przeciwko rewolucji społecznej na Lilith traciły swą aktualność.

— Niemniej posiadasz środki wystarczające, by zniszczyć hierarchię! Pionki mogą zyskać moc decydowania o swych własnych sprawach! — powiedziałem.

Prychnęła pogardliwie.

— A na jakiej podstawie sądzisz, że zrobią to lepiej od tych, którzy teraz decydują? Może zrobią to nawet gorzej.

Pominąłem milczeniem ten jej cynizm, bowiem naszły mnie czarniejsze myśli.

— Wiesz, że on wróci, to znaczy, Artur. Z piekielną siłą. Co zamierzasz uczynić?

— Nic, drogi chłopcze — odrzekła. — Absolutnie nic. Dziwi cię to? Cóż, a czy uwierzysz, że tego miejsca nie da się odkryć, chyba że sama sobie tego zażyczę? Och, naturalnie, że tu wrócą. Możliwe, iż nawet w towarzystwie kilku rycerzy czy też starego księcia we własnej osobie. Polatają sobie w kółko, przeczeszą teren na ziemi i po prostu nic nie zobaczą. Będą się wściekać, ale mogą wylądować nawet na środku tamtego wrzosowiska, a wioski i tak nie ujrzą. A niby jak, według ciebie, byłyśmy w stanie przetrwać tak długo?

Sam Bronz kręcił z podziwem głową.

— Sumiko, potrafię zaakceptować koncentrację mocy Wardena, odkąd mój umysł jest zdolny ją pojąć, ale to! To jest po prostu niemożliwe!

Roześmiała się figlarnie i uszczypnęła go w policzek.

— Augie, jesteś miłym gościem, choć reprezentujesz sobą wszystko, czego nie znoszę, dlatego radzę ci, byś w to jednak uwierzył. Życie wyda ci się wtedy o wiele prostsze.

— Ale jak, Sumiko? — chciał wiedzieć. — Jak?

Uśmiechnęła się i powiedziała.