Выбрать главу

Wyjął telefon i przekazał wiadomość. Wkrótce potem do sali wszedł młody blondyn o tak atletycznej budowie, że nawet ojczym Silasa zbladł.

– To jest Jaskari – przedstawił Goram. – Przywiózł ze sobą prostą aparaturę do badania słuchu. Silas, mógłbyś pójść z Jaskarim do sąsiedniego pokoju, a my tymczasem jeszcze porozmawiamy? Mama pójdzie z tobą.

Ojczym próbował protestować, ale Goram był zdecydowany. Przestraszona matka poszła za synem.

W drzwiach Jaskari szepnął Goramowi, który miał zostać w klasie:

– I wrócił do Królestwa.

– Co ty mówisz? Ilu wróciło?

– Mnóstwo! Chor, Sassa, Jori, Armas, Yorimoto, Heike oraz dwa wilki. Plus wielka gromada byłych więźniów Gór Czarnych. Zamieszkali na razie poza murami. Stacja kwarantanny nie jest w stanie przyjąć wszystkich.

– A J2? I pozostali uczestnicy ekspedycji?

– O nich wiemy bardzo mało. Tsi-Tsungga jest śmiertelnie ranny, Oko Nocy, Marco, Shira i Mar znajdują się w drodze do źródeł, podczas gdy pozostali, to znaczy Faron, Ram, Indra, Dolg, Cień, Tich, Siska i jeszcze jeden wilk, czekają wciąż atakowani przez wojowników z gór. Tyle tylko zdążył mi opowiedzieć Jori.

Goram głęboko wciągnął powietrze, dłonie drżały mu lekko.

– Myślę, że nie odzyskamy spokoju, dopóki wszyscy nie znajdą się z powrotem w Królestwie Światła.

– Dokładnie to samo miał powiedzieć Faron. Widocznie ta wyprawa była udręką dla wszystkich jej uczestników.

– No i wciąż jeszcze jest dla tych, którzy tam zostali. Musimy nieustannie o nich myśleć. Zwłaszcza o Tsi

– Tak.

Jaskari uśmiechnął się przyjaźnie do Silasa i zamknął drzwi. Kiedy czekali na wyniki badań, nauczycielka próbowała się usprawiedliwiać, że ma w klasie zbyt wielu uczniów, więc nie jest w stanie każdemu poświęcać specjalnej uwagi, dyrektor narzekał, że o niczym go nie powiadomiono, a ojczym siedział czerwony i mamrotał coś na temat bezprawnego mieszania się w życie prywatne innych. Goram nie mówił nic. Po dłuższym czasie chłopiec z matką i lekarzem wrócili. Silasowi pozwolono pójść do domu, a później Jaskari oznajmił, jaka jest diagnoza:

– Lewe ucho zostało nieodwracalnie uszkodzone przez liczne i bardzo silne uderzenia. Błony bębenkowej dawno w nim nie ma, a wrażliwych części ucha środkowego nie da się już zregenerować. Pozostała jednak pewna zdolność słyszenia w prawym uchu, ale jeśli nic się nie zmieni, ją też chłopiec straci. Wszystko z powodu maltretowania.

– Maltretowania? – ryknął ojczym. – Człowiek ma chyba prawo karać przeklęte bachory, które się nigdy nie słuchają! Skąd mogłem wiedzieć, że on nic nie słyszy?

Goram na moment przymknął oczy, by odzyskać panowanie nad sobą.

– Ty najwyraźniej nie zrozumiałeś, o co w tym wszystkim chodzi – wysyczał, patrząc ojczymowi w oczy. – Silas był maltretowany, zanim ogłuchł.

– No to chyba nic dziwnego, do diabła – warknął tamten, nie kontrolując własnych słów. – Ten przeklęty nietoperz…

Przerwała mu żona. Teraz ona też miała dość.

– Silas zawsze robił wszystko, żebyśmy byli z niego zadowoleni. Jest tylko trochę nieśmiały i…

Mąż z przyzwyczajenia złapał swoją żonę za kark i pochylił brutalnie jej głowę, natychmiast jednak zorientował się, że chyba przesadził, więc puścił ją tak gwałtownie, że o mało nie spadła z krzesła.

– Dziękuję, to już wystarczy – rzekł Goram lodowatym głosem. I zanim tamten zdążył mrugnąć, już skuł mu ręce kajdankami.

– Co do chole… – zaczął ojczym Silasa, ale Goram mu przerwał. Oznajmił, że aresztuje go za znęcanie się nad żoną i dzieckiem, które oddano mu pod opiekę. Na nic się nie zda zapewnianie, że pozostałych dwojga dzieci nigdy nawet nie tknął. Goram dodał też, że brat tego człowieka został również zatrzymany, jest bowiem podejrzany o znęcanie się nad członkami swojej rodziny.

Dyrektor szkoły i nauczycielka mogli już wyjść, musieli tylko wysłuchać nagany, a matkę Silasa upomniano, by lepiej zajmowała się chłopcem.

– Ja próbuję – szlochała. – Ale to nie jest takie łatwe…

– Wiem – odparł Goram ze współczuciem. – Czasami jednak człowiek musi dokonywać wyboru.

Przedstawicielom szkoły Goram powiedział na zakończenie:

– Przyjdę jeszcze jutro, żeby porozmawiać z uczniami. Na temat Silasa, na temat prześladowań i w ogóle. A na dziś możemy skończyć.

Goram wezwał kilku Strażników, którzy zabrali ze sobą ojczyma Silasa. Ten zastanawiał się głośno, kto doniósł na niego, ale w odpowiedzi usłyszał, że sam do tego doprowadził. Nie zaspokoiło to jego ciekawości. No i jak dowiedzieli się o zachowaniu jego brata?

Goram nie chciał nic mówić, żeby nie powiedzieć za wiele. W żadnym razie nie wolno dopuścić, by Lilja w jakiś sposób została wplątana w tę sprawę. Oznajmił więc, że informacje dochodziły z różnych stron, co przecież nie było kłamstwem. Po prostu przepytywał wśród ludzi.

– Czy to może ta jego zarozumiała baba czegoś nagadała?

– Nikt z rodziny – odparł Goram krótko.

– No to w jaki sposób ludzie mogą wiedzieć, co się dzieje za drzwiami sąsiadów?

– Obaj z bratem nie potraficie panować nad sobą. Poza tym istnieje coś, co nazywamy sińcami. A tego Strażnicy bardzo nie lubią.

– Phi, Silas i moja bratanica miewają siniaki bez powodu. Też jest się czego czepiać!

– Twoja bratanica?

– Nie, zapomnij o tym, nic nie chciałem powiedzieć.

Ojczym został zabrany mimo gwałtownych protestów. Goram odprowadził jego żonę do domu, chciał porozmawiać jeszcze z Silasem, widział, jaki chłopiec był przerażony. Matka też nie wyglądała lepiej, ale Goram ją uspokoił. Wszystko się ułoży dobrze. Bracia poniosą karę tak, żeby nie mieli ochoty mścić się później na swoich najbliższych.

Szli przez zagajnik ścieżką, którą Silas zwykle wracał ze szkoły.

– Dosyć to ponura okolica – powiedział Goram, idąc przez gęstwinę. – Chłopiec absolutnie nie powinien tędy chodzić, ani do szkoły, ani z powrotem.

Milcząca kobieta skrzywiła się.

– Czasem tak się składa, że nasza kuzynka, Lilja, go odprowadza. To bardzo sympatyczna dziewczyna.

Goram o mało nie powiedział, że tak, owszem, ale w porę się powstrzymał. Kobieta mówiła dalej:

– Silas wprawdzie uważa, że to krępujące, żeby dziewczyna go odprowadzała, ale myślę, że on ją na swój sposób lubi. Oboje mają ze sobą wiele wspólnego, oboje byli narażeni na ojcows…

Wciągnęła głęboko powietrze, stwierdziwszy z przerażeniem, że chyba powiedziała za wiele. Pośpiesznie więc dodała:

– Chciałam powiedzieć, że oni się nawzajem rozumieją.

– To znakomicie – rzekł Goram.

Oboje przystanęli. Przed nimi, trochę poza spaloną słońcem ścieżką, leżał tornister, a książki i zeszyty były rozrzucone wokół. Obok dostrzegli but Silasa pełen błota. Nieco dalej na gałązce wisiała zakrwawiona skarpetka.

Matka krzyknęła przerażona. Oboje z Goramem pobiegli do domu.

Tam były tylko młodsze dzieci pod opieką sąsiadki.

Nie, starszy brat nie wrócił jeszcze do domu.

Starszy brat, pomyślał Goram przygnębiony, wspominając małego, bezradnego, piegowatego chłopca o wielkich uszach i przestraszonych oczach.

Natychmiast zarządził akcję poszukiwawczą, wezwano sąsiadów, Goram nakazał, by mężczyźni starannie przeszukiwali zagajnik. Trzeba też zbadać sadzawkę…

Pytano o Silasa we wszystkich domach. Bardzo szybko jednak trzeba było przyjąć do wiadomości niepokojącą prawdę: Silas zniknął. Ślad po nim zaginął po spotkaniu ze szkolnymi kolegami, tymi którzy go zwykle bezlitośnie prześladowali.

Co mógł zrobić potem?