– To już moje zmartwienie, Matt.
– W porządku. Jeśli to będzie czysta sprawa, będę ci wdzięczny. Byle nie jakieś tam konszachty z policją.
– Mówiłem ci, że jestem po drugiej stronie. Wierzę, że zasługujesz na lepszą klasę niż czwórka, a więc, wedle mojego sumienia, sprawa będzie czysta.
– Powiem ci coś… – Matt zawahał się i milczał przez chwilę, patrząc w blat stolika. – Ja naprawdę mam co najmniej dwójkę. Miałem ją nawet. Tylko że… była taka sprawa… Po prostu, proponowali mi coś, odmówiłem i teraz mam trudności.
– Krótko mówiąc, nie chciałeś kapować? Kiedy to było?
– Ze trzy lata temu. Skradziono mi Klucz. Zgłosiłem stratę, znalazł się • po jakimś czasie, ale rozbebeszony. Oskarżyli mnie o próbę rozpracowania Klucza i dali do zrozumienia, że zatuszują sprawę pod pewnymi warunkami. Obiecywali nawet zaszeregować mnie o klasę wyżej. Powiedziałem, ze nie chcę ani jedynki, ani tej roboty. Wtedy zrobili mi weryfikację i spadłem do czwórki.
– Ciekawe! – Sneer pokręcił głową z niedowierzaniem. – Nie spotkałem się z czymś podobnym. Testy są zwykle przeprowadzane przez maszynę. Obsługa nie ingeruje…
– W normalnych warunkach istotnie tak jest…
Sneer zamyślił się. Jeśli zdarzają się podobne historie, to sprawy zaczynają wyglądać niewesoło.
– Zawsze wydawało mi się, że w tym świecie panuje przyzwoity, komputerowo obiektywny porządek. Władza nie zajmuje się pojedynczym obywatelem. Sterowaniu podlegają procesy dotyczące zbiorowości, nie jednostki… Wszystko potwierdzało taki pogląd. Od lat korzystam z tej sytuacji. Ale widocznie czasem bywa tak, jak w twoim przypadku… To oznacza naruszenie wolności osobistej. Ustalony porządek społeczny, panujący w Argolandzie, gwarantował zawsze wolność jednostkom…
– Wolność? – parsknął Matt, krztusząc się piwem. – To jest wolność? Człowieku, w jakim świecie żyjesz? Żółte punkty przesłaniają ci wzrok, czy co? Nie wiem, czym się na co dzień zajmujesz, ale chyba powinieneś dostrzegać tę prostą relację pomiędzy porządkiem i wolnością: one nie mogą współistnieć! Jeśli wolność jest realnym faktem, to porządek jest tylko pozorny, i vice versa! Taka sama sytuacja jak w przypadku równości i sprawiedliwości, o których wspominałeś: równy podział nigdy nie będzie sprawiedliwy, i odwrotnie. Zastanów się nad tym.
– Coś w tym jest, Matt… Jak powiedziałem, mnie jest wygodnie w istniejącej sytuacji. Przynajmniej dotychczas tak było. Wierzę, że nie wszystkim jest z tym dobrze… To nawet oczywiste. Mam szczególne zajęcie. Można powiedzieć, że mój zawód jest chorobliwym wykwitem systemu społecznego Argolandu. Albo… może jest on logiczną koniecznością tego systemu…
Zamilkł, rozglądając się po niewielkim wnętrzu piwiarni. Przy sąsiednim stoliku trzech podpitych mężczyzn prowadziło ożywioną rozmowę. Nie trzeba było długo słuchać, by nabrać pewności, że to szóstacy. Po drugiej stronie, samotnie kiwał się nad kuflem jakiś młody człowiek. Sneer złowił jego bystre spojrzenie, zbyt przytomne jak na pijanego.
– Czym się zajmujesz? – spytał Matt półgłosem. – Jeśli możesz powiedzieć…
– Mogę. Ale nie tutaj – mruknął Sneer, nie spuszczając oka z faceta przy stoliku obok. – Jak tylko ureguluję swoje sprawy, zrobię coś dla ciebie! Trzy lata, to sporo czasu. Może już nie będą się czepiać.
– Próbowałem dziś zrobić trójkę. Wydawało mi się, że test był specjalnie spreparowany. Albo wyniki oceniono według zaostrzonych kryteriów.
– Pomyślimy, co da się zrobić. Mam tu i ówdzie paru ważnych facetów, którzy mi trochę mają do zawdzięczenia. Jeśli nie przekonamy maszyny, to spóbujemy przekonać jej operatorów… Zapisz mi swój telefon.
Drogeria mieściła się przy bocznej uliczce, pustej i ocienionej ścianami wysokich wieżowców.
Za szybą drzwi wejściowych wisiała tabliczka z napisem: „Przepraszamy, nieczynne. Awaria zasilania". Karl pchnął drzwi. Nie były zamknięte. W głębi sklepu dostrzegł dwie osoby: dziewczynę, manipulującą we wnętrzu automatu z otwartą płytą czołową oraz mężczyznę, stojącego przed innym automatem.
– Nieczynne, proszę pana! – burknęła dziewczyna, przelotnie spojrzawszy na Karla, nie przerywając dłubania w obwodach automatu.
– Bardzo mi potrzebne ostrza do golenia marki „Atra Super Double Edge" – powiedział Karl.
– W porządku! – Dziewczyna podeszła do drzwi wejściowych i zamknęła je na zasuwkę, opuściła żaluzje w oknie wystawowym, a następnie zniknęła na zapleczu sklepu.
Teraz dopiero mężczyzna stojący przed automatem z kosmetykami odwrócił się w stronę Karla. Górną połowę jego twarzy maskowały ogromne okulary słoneczne, dolną zaś – obfity, gęsty zarost.
– Cześć, Pron! – powiedział podnosząc dłoń gestem przyjaznego powitania. – Siadaj i posłuchaj.
Karl usiadł na wyściełanym taborecie, brodacz stał dalej, piecami wsparty o automat pełen kolorowych pudełeczek i flakonów, widocznych za szybkami podajników. Milczał z minutę, mierząc Karla spojrzeniem spoza okularów.
– Sprawa jest prosta, Pron – powiedział wreszcie, uśmiechając się samymi ustami, co było ledwie widoczne pomiędzy gęstą brodą i sumiastym wąsem. – Mam tutaj Klucz, personalizowany na ciebie. Jest na nim numer twojego konta i wszystkie dane osobowe, a czujnik linii papilarnych jest przystosowany do twoich palców. To duplikat twojego legalnego Klucza i możesz posługiwać się nim podobnie jak swoim. Z kilkoma jednakże zastrzeżeniami. Musisz słuchać uważnie i zapamiętać, a przede wszystkim zrozumieć zasadę tego… hm… eksperymentu.
Karl przełknął ślinę i dwukrotnie kiwnął głową na znak, że jest gotów słuchać z całą uwagą.
– Nie będę wyjaśniał ci szczegółów technicznych, bo i tak nie zrozumiesz, a zresztą… nie musisz ich znać. Jesteś z wykształcenia ekonomistą, więc będę operował terminami z zakresu bankowości i finansów, które nie powinny być ci obce. Jak wiesz, istnieją dwie grupy automatów przeznaczonych do dokonywania transakcji punktowych przy użyciu Kluczy: do pierwszej należą automaty do drobnych transakcji: sprzedające gazety, papierosy, a także bramki wejściowe do metra, do kina i tak dalej. Słowem te, w których wydatkuje się drobne sumy punktów, nie dające możliwości większych nadużyć. Do grupy tej należą również automaty rozliczeniowe, to znaczy te, w których punkty z Klucza jednego obywatela mogą być przepisane na Klucz innego. Tutaj też nie zachodzi możliwość nadużyć na szkodę społeczeństwa, bo żaden towar nie zostaje wydany w prywatne ręce. Wszystkie automaty tej grupy działają w sposób bardzo prosty. Przy zakupie, gdy wprowadzasz swój Klucz do otworu automatu, on czyta stan rejestrów punktowych zapisany w Kluczu, czyli, innymi słowy, sprawdza, czy masz pokrycie na dokonanie transakcji. Z chwilą, kiedy dotykasz właściwego sensora na płytce automatu, żądając wydania określonego towaru, automat odejmuje od sumy figurującej w odpowiednim, powiedzmy, żółtym rejestrze punktowym Klucza kwotę należności, zapisuje tę należność w innym pomocniczym rejestrze obrotów bieżących twojego Klucza i dopisuje do tej pozycji, wciąż tylko w twoim Kluczu, numer identyfikacyjny automatu, w którym dokonano zakupu. Zapamiętaj, bo to bardzo ważne: automat nie kontaktuje się z Bankiem, nie sprawdza zgodności stanu punktowego na Kluczu ze stanem twojego konta zapisanym w Banku. Przyjmuje niejako "na wiarę", że stan Klucza jest prawdziwy. Również, i to też bardzo ważne, automat nie zapisuje „ u siebie" numeru Klucza, z którym odbyła się transakcja. Jedyny więc ślad dokonanego zakupu zostaje na twoim Kluczu i polega na przerzuceniu części punktów z rejestru głównego do bieżących obrotów oraz na zapisaniu numeru automatu, w którym dokonałeś zakupu. Podobnie ma się sprawa przy osobistych rozliczeniach: na Kluczu dawcy zmniejsza się stan rejestru głównego, w rejestrze bieżących obrotów pojawia się jako rozchód przelana kwota, a także numer Klucza, na który dokonano przelewu. Klucz biorcy rejestruje odpowiednio przychód i numer dawcy. Czy jest to dla ciebie jasne?