– Wolność? – parsknął Matt, krztusząc się piwem. – To jest wolność? Człowieku, w jakim świecie żyjesz? Żółte punkty przesłaniają ci wzrok, czy co? Nie wiem, czym się na co dzień zajmujesz, ale chyba powinieneś dostrzegać tę prostą relację pomiędzy porządkiem i wolnością: one nie mogą współistnieć! Jeśli wolność jest realnym faktem, to porządek jest tylko pozorny, i vice versa! Taka sama sytuacja jak w przypadku równości i sprawiedliwości, o których wspominałeś: równy podział nigdy nie będzie sprawiedliwy, i odwrotnie. Zastanów się nad tym.
– Coś w tym jest, Matt… Jak powiedziałem, mnie jest wygodnie w istniejącej sytuacji. Przynajmniej dotychczas tak było. Wierzę, że nie wszystkim jest z tym dobrze… To nawet oczywiste. Mam szczególne zajęcie. Można powiedzieć, że mój zawód jest chorobliwym wykwitem systemu społecznego Argolandu. Albo… może jest on logiczną koniecznością tego systemu…
Zamilkł, rozglądając się po niewielkim wnętrzu piwiarni. Przy sąsiednim stoliku trzech podpitych mężczyzn prowadziło ożywioną rozmowę. Nie trzeba było długo słuchać, by nabrać pewności, że to szóstacy. Po drugiej stronie, samotnie kiwał się nad kuflem jakiś młody człowiek. Sneer złowił jego bystre spojrzenie, zbyt przytomne jak na pijanego.
– Czym się zajmujesz? – spytał Matt półgłosem. – Jeśli możesz powiedzieć…
– Mogę. Ale nie tutaj – mruknął Sneer, nie spuszczając oka z faceta przy stoliku obok. – Jak tylko ureguluję swoje sprawy, zrobię coś dla ciebie! Trzy lata, to sporo czasu. Może już nie będą się czepiać.
– Próbowałem dziś zrobić trójkę. Wydawało mi się, że test był specjalnie spreparowany. Albo wyniki oceniono według zaostrzonych kryteriów.
– Pomyślimy, co da się zrobić. Mam tu i ówdzie paru ważnych facetów, którzy mi trochę mają do zawdzięczenia. Jeśli nie przekonamy maszyny, to spóbujemy przekonać jej operatorów… Zapisz mi swój telefon.
Drogeria mieściła się przy bocznej uliczce, pustej i ocienionej ścianami wysokich wieżowców.
Za szybą drzwi wejściowych wisiała tabliczka z napisem: „Przepraszamy, nieczynne. Awaria zasilania". Karl pchnął drzwi. Nie były zamknięte. W głębi sklepu dostrzegł dwie osoby: dziewczynę, manipulującą we wnętrzu automatu z otwartą płytą czołową oraz mężczyznę, stojącego przed innym automatem.
– Nieczynne, proszę pana! – burknęła dziewczyna, przelotnie spojrzawszy na Karla, nie przerywając dłubania w obwodach automatu.
– Bardzo mi potrzebne ostrza do golenia marki „Atra Super Double Edge" – powiedział Karl.
– W porządku! – Dziewczyna podeszła do drzwi wejściowych i zamknęła je na zasuwkę, opuściła żaluzje w oknie wystawowym, a następnie zniknęła na zapleczu sklepu.
Teraz dopiero mężczyzna stojący przed automatem z kosmetykami odwrócił się w stronę Karla. Górną połowę jego twarzy maskowały ogromne okulary słoneczne, dolną zaś – obfity, gęsty zarost.
– Cześć, Pron! – powiedział podnosząc dłoń gestem przyjaznego powitania. – Siadaj i posłuchaj.
Karl usiadł na wyściełanym taborecie, brodacz stał dalej, piecami wsparty o automat pełen kolorowych pudełeczek i flakonów, widocznych za szybkami podajników. Milczał z minutę, mierząc Karla spojrzeniem spoza okularów.
– Sprawa jest prosta, Pron – powiedział wreszcie, uśmiechając się samymi ustami, co było ledwie widoczne pomiędzy gęstą brodą i sumiastym wąsem. – Mam tutaj Klucz, personalizowany na ciebie. Jest na nim numer twojego konta i wszystkie dane osobowe, a czujnik linii papilarnych jest przystosowany do twoich palców. To duplikat twojego legalnego Klucza i możesz posługiwać się nim podobnie jak swoim. Z kilkoma jednakże zastrzeżeniami. Musisz słuchać uważnie i zapamiętać, a przede wszystkim zrozumieć zasadę tego… hm… eksperymentu.
Karl przełknął ślinę i dwukrotnie kiwnął głową na znak, że jest gotów słuchać z całą uwagą.
– Nie będę wyjaśniał ci szczegółów technicznych, bo i tak nie zrozumiesz, a zresztą… nie musisz ich znać. Jesteś z wykształcenia ekonomistą, więc będę operował terminami z zakresu bankowości i finansów, które nie powinny być ci obce. Jak wiesz, istnieją dwie grupy automatów przeznaczonych do dokonywania transakcji punktowych przy użyciu Kluczy: do pierwszej należą automaty do drobnych transakcji: sprzedające gazety, papierosy, a także bramki wejściowe do metra, do kina i tak dalej. Słowem te, w których wydatkuje się drobne sumy punktów, nie dające możliwości większych nadużyć. Do grupy tej należą również automaty rozliczeniowe, to znaczy te, w których punkty z Klucza jednego obywatela mogą być przepisane na Klucz innego. Tutaj też nie zachodzi możliwość nadużyć na szkodę społeczeństwa, bo żaden towar nie zostaje wydany w prywatne ręce. Wszystkie automaty tej grupy działają w sposób bardzo prosty. Przy zakupie, gdy wprowadzasz swój Klucz do otworu automatu, on czyta stan rejestrów punktowych zapisany w Kluczu, czyli, innymi słowy, sprawdza, czy masz pokrycie na dokonanie transakcji. Z chwilą, kiedy dotykasz właściwego sensora na płytce automatu, żądając wydania określonego towaru, automat odejmuje od sumy figurującej w odpowiednim, powiedzmy, żółtym rejestrze punktowym Klucza kwotę należności, zapisuje tę należność w innym pomocniczym rejestrze obrotów bieżących twojego Klucza i dopisuje do tej pozycji, wciąż tylko w twoim Kluczu, numer identyfikacyjny automatu, w którym dokonano zakupu. Zapamiętaj, bo to bardzo ważne: automat nie kontaktuje się z Bankiem, nie sprawdza zgodności stanu punktowego na Kluczu ze stanem twojego konta zapisanym w Banku. Przyjmuje niejako "na wiarę", że stan Klucza jest prawdziwy. Również, i to też bardzo ważne, automat nie zapisuje „ u siebie" numeru Klucza, z którym odbyła się transakcja. Jedyny więc ślad dokonanego zakupu zostaje na twoim Kluczu i polega na przerzuceniu części punktów z rejestru głównego do bieżących obrotów oraz na zapisaniu numeru automatu, w którym dokonałeś zakupu. Podobnie ma się sprawa przy osobistych rozliczeniach: na Kluczu dawcy zmniejsza się stan rejestru głównego, w rejestrze bieżących obrotów pojawia się jako rozchód przelana kwota, a także numer Klucza, na który dokonano przelewu. Klucz biorcy rejestruje odpowiednio przychód i numer dawcy. Czy jest to dla ciebie jasne?
– Oczywiście, znam to wszystko! – potwierdził Karl skwapliwie.
– Bardzo dobrze. Wobec tego powiedz, jak odbywa się podobna operacja w drugiej grupie automatów, tych z droższymi towarami? Wybacz, że cię egzaminuję, ale sprawa wymaga znajomości podstawowych rzeczy, więc… rozumiesz…
– Hm… – Karl odchrząknął. – Więc te drugie mają bezpośrednie połączenie z Bankiem. Kiedy wkładam Klucz do szczeliny, automat czyta stan rejestru głównego i sprawdza, czy jest on zgodny ze stanem zapisanym w Banku. Jeśli w okresie od ostatniego takiego sprawdzenia nastąpiła zmiana na Kluczu, bo na przykład dostałem od kogoś prywatnie parę punktów lub kupiłem papierosy, o czym Bank jeszcze nie wie, to wówczas komputer Banku sprawdza rejestr pomocniczy mojego Klucza, notuje transakcje na moim koncie i zapisuje u siebie nowy stan konta. Jeśli natomiast wpłynęła na moje konto w Banku jakaś kwota, której nie mam jeszcze zapisanej w Kluczu (na przykład miesięczna wypłata), to wówczas Bank przy okazji dopisuje ją w moim Kluczu, tkwiącym w automacie. W ten sposób stan Klucza i konta w Banku zostaje uzgodniony i potwierdzony. Dopiero teraz mogę wybrać i otrzymać towar z automatu.
– Świetnie! – pochwalił brodacz. – I ty jesteś tylko czwartakiem?
– Tak naprawdę, to… mam pewnie klasę gdzieś około trójki… – uśmiechnął się Karl.
– Aa! Rozumiem! – uśmiechnął się tamten. – Liftujesz?
– Trochę, tak… Ale ostatnio, zgodnie z instrukcją, nie robiłem niczego z tych rzeczy…
– W porządku. Więc, wracając do naszych operacji kluczowo-bankowych… Kiedy już dokonałeś zakupu, automat handlowy… zwróć uwagę na ten szczegół: sam automat, nie Bank, odpisuje z głównego rejestru twojego Klucza kwotę należności i wpisuje ją do rejestru obrotów bieżących Klucza razem ze swoim numerem identyfikacyjnym. Dzieje się tak dlatego, że operacja zakupu może zawierać kilka pozycji. Z tego samego automatu możesz czasem brać kilka różnych rzeczy albo tę samą rzecz w kilku egzemplarzach. Łącza są przeciążone, więc dopóki operacja zakupów nie jest zakończona, nie ma sensu przekazywanie do Banku osobno każdej pozycji. I teraz następuje ostatni krok operacji: wyciągasz Klucz z otworu automatu. Dopiero w tym momencie, podczas tego ruchu Klucza w otworze, nowy stan twojego konta, wydane kwoty oraz numer automatu, w którym dokonałeś zakupu, zostają przekazane do Banku! Po wyjęciu Klucza masz teraz pewną nową kwotę na głównym rejestrze Klucza i ten sam zapis figuruje w Banku, a rejestr obrotów bieżących na Kluczu zostaje pusty. Tak wygląda to wszystko w przypadku twojego legalnego Klucza. W tym natomiast, który zrobiliśmy dla ciebie – brodacz uśmiechnął się szeroko – wprowadzono pewną drobną modyfikację. Stan rejestru głównego ulega wprawdzie zmianie przy każdej operacji płatniczej, a kwota wydatkowana i numer automatu zostają zapisane w rejestrze bieżącym, lecz stan taki jest niestabilny! Po upływie kilku mikrosekund, i to jest właśnie nasz wynalazek, stan rejestru obrotów bieżących zostaje wyzerowany, a stan rejestru głównego wraca do pewnej stałej wartości, uprzednio zaprogramowanej. Znika też oczywiście z Klucza numer automatu, w którym dokonywano transakcji! Rozumiesz? Dodaliśmy do Klucza maleńki element scalony, mikrokalkulatorek, który sam wykonuje tę dodatkową operację w czasie między odpisaniem należności przez automat handlowy a wyjęciem Klucza z automatu! W ten sposób do Banku trafia informacja, że… klient rozmyślił się, niczego nie kupił i wyciągnął Klucz z otworu zdawczego! Jeśli prześledzisz wszystkie operacje po kolei z uwzględnieniem tej drobnej zmiany, to zauważysz, jakie cudowne, wręcz bajkowe właściwości ma nasz znakomity Klucz: nie dość, że sam zawiera zawsze tyle samo punktów, to jeszcze utrzymuje zapis bankowy w takim samym stanie, niezależnie od dokonywanych zakupów. Operacje rozchodowe i numery automatów, gdzie kupowałeś, nie są nigdzie notowane. Możesz czerpać, ile chcesz!