– Żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie – powiedziała. – Łatwo uzależnić się od ciebie.
– Uważam to za komplement.
Trzy godziny później, gdy Kevin zasnął, Teresa po cichu odprowadziła Garretta. Wyszła z nim na korytarz i zamknęła za sobą drzwi. Całowali się długo, nie mogąc się rozstać. W jego ramionach Teresa znowu poczuła się jak nastolatka, jakby kradł jej całusa na ganku w domu rodziców, i to jeszcze bardziej ją podnieciło.
– Żałuję, że nie możesz zostać na noc – szepnęła.
– Ja też.
– Czy jest ci równie trudno pożegnać się ze mną jak mnie z tobą?
– Założę się, że mnie jest trudniej. Ja wracam do pustego domu.
– Nie mów tak. Mam poczucie winy.
– Może odrobina poczucia winy nie zaszkodzi. Teraz wiem, że ci na mnie zależy.
– Nie przyjechałabym tu, gdyby było inaczej.
Znowu się pocałowali, drapieżnie, namiętnie.
Odsunął się wreszcie.
– Powinienem już iść – mruknął. Jego słowom brakowało zdecydowania.
– Wiem.
– Ale nie chcę – dodał z chłopięcym uśmiechem.
– Nic na to nie poradzimy. Musisz iść. Jutro będziesz nas uczył nurkowania.
– Wolałbym cię nauczyć paru innych rzeczy.
– Sądziłam, że zrobiłeś to poprzednim razem – szepnęła nieśmiało.
– Wiem, ale to ćwiczenie czyni mistrza.
– Zatem i tym razem będziemy musieli znaleźć trochę czasu na ćwiczenia.
– Sądzisz, że się uda?
– Sądzę – powiedziała szczerze – że jeśli o nas chodzi, wszystko jest możliwe.
– Chciałbym, żebyś miała rację.
– Mam rację – oznajmiła i pocałowała go ostatni raz. – Zwykle ją miewam. – Łagodnie wysunęła się z jego ramion i odwróciła do drzwi.
– Właśnie to lubię w tobie najbardziej, Tereso – twoją pewność siebie. Zawsze wiesz, co należy robić.
– Idź do domu, Garrett – odparła poważnym tonem. – Zrób mi przysługę, dobrze?
– Wszystko, co chcesz.
– Śnij o mnie.
Następnego dnia Kevin wstał wcześnie i rozsunął zasłony, wpuszczając światło do pokoju. Teresa skrzywiła się i przewróciła na drugi bok, próbując jeszcze zdrzemnąć się kilka minut, ale Kevin nie ustępował.
– Mamo, musisz zrobić test, zanim wyjdziemy – rzekł poedkscytowany.
Teresa jęknęła. Odwróciła się i popatrzyła na zegar. Po szóstej. Spędziła w łóżku niecałe pięć godzin.
– Jest za wcześnie – stwierdziła, zamykając oczy. – Możesz dać mi jeszcze kilka minut, skarbie?
– Nie mamy czasu – oświadczył. Usiadł na łóżku i potrząsnął nią lekko. – Nawet nie przeczytałaś pierwszej części.
– Skończyłeś wczoraj?
– Tak, ale nie zaglądaj do mojego testu, dobrze? Nie chcę mieć przez ciebie kłopotów.
– Nie sądzę, żebyś miał kłopoty – odparła zaspanym głosem. – Znamy nauczyciela.
– Ale to nie byłoby uczciwe. Poza tym musisz się tego nauczyć, tak jak pan Blake… to znaczy Garrett powiedział… w przeciwnym razie możesz wpaść w kłopoty.
– Dobrze, już dobrze… – mruknęła, powoli siadając na łóżku. Potarła ręką powieki. – Przynieśli kawę?
– Nie zauważyłem, ale jeśli chcesz, mogę zejść na dół i w automacie kupić ci colę.
– Mam drobne w portmonetce…
Kevin zerwał się, w jej torebce znalazł kilka monet i ruszył do drzwi. Miał potargane włosy. Usłyszała tupot jego kroków na korytarzu, gdy biegł do automatu. Wzięła książkę i zaczęła czytać pierwszy rozdział, gdy wrócił z dwiema puszkami coli.
– Proszę – powiedział, stawiając jedną na stoliku obok. – Idę pod prysznic. Gdzie włożyłaś moje kąpielówki?
Ach, ta niewyczerpana energia dzieciństwa – pomyślała.
– W górnej szufladzie, obok skarpetek.
– W porządku – rzekł, wyciągając szufladę. – Mam.
Poszedł do łazienki i za chwilę Teresa usłyszała, jak odkręca kran. Otworzyła colę i wróciła do czytania.
Na szczęście Garrett miał rację, twierdząc, że przyswajanie sobie informacji zawartych w podręczniku nie powinno być trudne. Rysunkom sprzętu towarzyszył prosty tekst. Skończyła czytać, nim Kevin się ubrał. Znalazła test i położyła przed sobą. Kevin podszedł do niej i stał za jej plecami, gdy czytała pierwsze pytanie. Przypomniała sobie, gdzie widziała odpowiedź. Zaczęła przerzucać kartki, by znaleźć odpowiednią stronę.
– Mamo, to łatwe pytanie. Nie musisz szukać w książce.
– O szóstej rano przyda mi się każda pomoc, jaką mogę znaleźć – odparła, nie czując się winna. Przecież Garrett powiedział, że może korzystać z książki, prawda?
Kevin ciągle zaglądał jej przez ramię i robił uwagi w rodzaju: „Nie, szukasz w złym miejscu” albo „Jesteś pewna, że przeczytałaś ten rozdział?” Zniecierpliwiona, kazała mu pooglądać telewizję.
– Ale tu nic nie ma – poskarżył się obrażonym tonem.
– To coś poczytaj.
– Nic nie wziąłem.
– To siedź cicho.
– Siedzę.
– Nie siedzisz. Stoisz mi nad głową.
– Próbuję ci pomóc.
– Usiądź na łóżku i nic nie mów.
– Nic nie mówię.
– Mówisz w tej chwili.
– Tylko dlatego, że ty do mnie mówisz.
– Nie możesz zostawić mnie w spokoju?
– Dobrze, nie powiem już ani słowa. Będę cichutko jak myszka.
Wytrzymał przez dwie minuty. Potem zaczął gwizdać.
Teresa odłożyła pióro i uniosła głowę znad testu.
– Dlaczego gwiżdżesz?
– Bo się nudzę.
– Włącz telewizor.
– Ale tu nic nie ma.
Trwało tak, dopóki nie skończyła. Spędziła nad testem godzinę, w redakcji zabrałoby jej to połowę tego czasu. Wzięła długi, gorący prysznic i ubrała się, wkładając zamiast bielizny kostium kąpielowy. Kevin, głodny jak wilk, znowu chciał iść do Mcdonalda, ale zdecydowanie się sprzeciwiła i zaproponowała śniadanie w małej kafejce naprzeciwko.
– Nie lubię tego jedzenia.
– Przecież nigdy tu nie jadłeś.
– Wiem.
– To skąd wiesz, że nie lubisz?
– Bo wiem.
– Od kiedy jesteś taki wszechwiedzący?
– Co to znaczy?
– To znaczy, młody człowieku, że choć raz zjemy tam, gdzie ja chcę.
– Naprawdę?
– Tak – przytaknęła. Już dawno nie tęskniła za filiżanką kawy tak jak w tej chwili.
Garrett zapukał do ich drzwi tuż przed dziewiątą. Kevin pobiegł otworzyć.
– Gotowi? – spytał.
– Jasne – odpowiedział szybko Kevin. – Tam leży mój test. Zaraz go przyniosę.
Ruszył do stołu, a Teresa wstała z łóżka i pocałowała Garretta krótko na dzień dobry.
– Jak minął ci poranek?
– Dla mnie minęło już południe. Mój syn zerwał mnie o świcie, żebym wypełniła test.
Garrett uśmiechnął się, a Kevin wrócił z kartkami.
– Proszę, panie Blake, chciałem powiedzieć, Garrett.
Garrett wziął od niego test i zaczął sprawdzać odpowiedzi.
– Mama miała kłopoty z kilkoma pytaniami, ale jej pomogłem – poinformował Kevin, a Teresa przewróciła oczami. – Jesteś gotowa do wyjścia?
– Jeśli i ty jesteś gotów – odparła, wzięła klucz do pokoju i torebkę.
– To idziemy – zawołał Kevin i pobiegł korytarzem.
Przez cały ranek i wczesne przedpołudnie Garrett uczył ich podstaw nurkowania. Poznali zasady działania sprzętu, zakładania go i sprawdzania, potem oddychania przez fajkę, najpierw przy ścianie basenu, a potem pod wodą.
– Trzeba zapamiętać, że najważniejsze jest oddychanie – wyjaśnił Garrett. – Nie wstrzymywać oddechu, nie oddychać ani za szybko, ani za wolno, tylko naturalnie.
Teresie nic nie wydawało się naturalne i okazało się, że o wiele trudniej jej to przychodzi niż Kevinowi, który niczym prawdziwy poszukiwacz przygód, już po kilku minutach pod wodą uważał, że wie o nurkowaniu wszystko, co trzeba wiedzieć.
– To łatwe – powiedział Garrettowi. – Już dziś po południu będę gotowy do pływania w oceanie.
– Jestem tego pewny, ale zajęcia muszą odbywać się w określonej kolejności.
– Jak idzie mamie?