Выбрать главу

– Czy po­tra­fi pan zro­bić taką pie­cząt­kę? – za­py­tał Bej­skie­go.

Bej­ski był zręcz­nym rze­mieśl­ni­kiem. Mógł dłu­go pra­co­wać i mało spać. Wte­dy zro­bił dla Oska­ra pierw­szą z wie­lu fał­szy­wych ofi­cjal­nych pie­czę­ci. Po­słu­gi­wał się przy tym ży­let­ka­mi i róż­ny­mi in­ny­mi ma­ły­mi przy­rzą­da­mi do cię­cia. Jego pie­cząt­ki sta­ły się em­ble­ma­ta­mi szcze­gól­nej biu­ro­kra­cji Brin­n­litz. Bej­ski wy­ci­nał pie­czę­cie Ge­ne­ral­nej Gu­ber­ni, gu­ber­na­to­ra Mo­raw, pie­cząt­ki do przy­ozda­bia­nia fał­szy­wych prze­pu­stek, dzię­ki któ­rym więź­nio­wie mo­gli jeź­dzić cię­ża­rów­ką do Brna i Oło­muń­ca po czar­no­ryn­ko­wą ben­zy­nę, mąkę, tka­ni­ny, pa­pie­ro­sy. Leon Sal­pe­ter, kra­kow­ski ap­te­karz, nie­gdyś czło­nek Ju­den­ra­tu Mar­ka Bi­ber­ste­ina, pro­wa­dził w Brin­n­litz ma­ga­zyn. Trzy­ma­no tam mar­ne do­sta­wy, któ­re przy­sy­ła­no z Gross-Ro­sen, a tak­że do­dat­ko­we ja­rzy­ny, mąkę i od­żyw­ki, któ­re Oskar ku­po­wał dzię­ki do­sko­na­le pod­ro­bio­nym pie­cząt­kom Bej­skie­go z wy­gra­we­ro­wa­nym or­łem i swa­sty­ką.

Trze­ba pa­mię­tać, po­wie­dział je­den z więź­niów obo­zu Oska­ra, że w Brin­n­litz było cięż­ko. Ale w po­rów­na­niu z in­ny­mi miej­sca­mi był to raj. Więź­nio­wie za­pew­ne zda­wa­li so­bie spra­wę, że żyw­no­ści bra­ku­je wszę­dzie. Na­wet poza obo­za­mi nie­wie­lu zna­la­zło się sy­tych.

A Oskar? Czy Oskar ogra­ni­czał swo­je ra­cje na rów­ni z więź­nia­mi?

Od­po­wie­dzią jest po­błaż­li­wy uśmiech. „Oskar? Dla­cze­go Oskar miał­by zmniej­szać swo­je ra­cje? Prze­cież to był Herr Di­rek­tor. Kim­że by­li­śmy my, żeby wtrą­cać się do jego ta­le­rza?” A po­tem zmarsz­cze­nie brwi, żeby nie uznać tej po­sta­wy za zbyt pod­dań­czą. „Nie ro­zu­mie pan. By­li­śmy wdzięcz­ni za to, że tam je­ste­śmy. Nie było dla nas in­ne­go miej­sca”.

Po­dob­nie jak na po­cząt­ku swe­go mał­żeń­stwa, rów­nież i te­raz Oska­ra czę­sto nie było w domu, czę­sto wy­jeż­dżał z Brin­n­litz na dłu­żej. Stern, do­staw­ca co­dzien­nych pro­duk­tów, cze­kał na jego po­wrót po no­cach. Ra­zem z Emi­lią czu­wał w miesz­ka­niu Oska­ra. Uczo­ny księ­go­wy za­wsze miał pod ręką lo­jal­ną in­ter­pre­ta­cję wę­dró­wek Oska­ra po Mo­ra­wach. W wy­gło­szo­nej po la­tach mo­wie po­wie: „Jeź­dził dzień i noc, nie tyl­ko po za­ku­py żyw­no­ści dla Ży­dów z obo­zu Brin­n­litz – na pod­sta­wie fał­szy­wych do­ku­men­tów, pod­ro­bio­nych przez jed­ne­go z więź­niów – ale tak­że po broń i amu­ni­cję dla nas, na wy­pa­dek gdy­by SS przy­szło do gło­wy wy­mor­do­wać miesz­kań­ców obo­zu przy wy­co­fy­wa­niu się”. Ob­raz Oska­ra – nie­stru­dzo­ne­go za­opa­trze­niow­ca – świad­czy o od­da­niu i lo­jal­no­ści Iza­aka. Ale Emi­lia wie­dzia­ła, że nie wszyst­kie wy­jaz­dy mają zwią­zek z hu­ma­ni­tar­ną spe­ku­la­cją.

Kie­dy Oskar od­by­wał jed­ną z ta­kich po­dró­ży, dzie­więt­na­sto­let­nie­go Jan­ka Dre­sne­ra oskar­żo­no o sa­bo­taż w fa­bry­ce. Ja­nek rze­czy­wi­ście był igno­ran­tem w dzie­dzi­nie pro­duk­cji fa­brycz­nej. W Pła­szo­wie pra­co­wał w od­wszal­ni (wy­da­wał ręcz­ni­ki przy­cho­dzą­cym do ką­pie­li es­es­ma­nom i go­to­wał za­wszo­ną odzież więź­niów). Przy oka­zji na­ba­wił się ty­fu­su i prze­żył tyl­ko dzię­ki temu, że jego krew­ny, dok­tor Schin­del, trzy­mał go w izbie cho­rych pod po­zo­rem an­gi­ny.

Do rze­ko­me­go sa­bo­ta­żu do­szło w ten spo­sób: in­ży­nier Scho­en­brun, nie­miec­ki mistrz, prze­su­nął go od pra­cy przy to­kar­ce do du­żych pras do me­ta­lu. Wy­re­gu­lo­wa­nie ma­szyn za­ję­ło in­ży­nie­rom cały ty­dzień. A Dre­sner za­raz po pierw­szym na­ci­śnię­ciu gu­zi­ka star­to­we­go spo­wo­do­wał zwar­cie i pęk­nię­cie jed­nej z płyt. Scho­en­brun zwy­my­ślał chłop­ca i po­szedł do biu­ra na­pi­sać ra­port, w któ­rym wska­zał win­ne­go. Eg­zem­pla­rze skar­gi Scho­en­bru­na prze­pi­sa­no na ma­szy­nie i za­adre­so­wa­no do Sek­cji D i W w Ora­nien­bur­gu, do Has­se­bro­ec­ka w Gross-Ro­sen i unter­sturm­füh­re­ra Lie­pol­da w miej­scu.

Rano Oska­ra jesz­cze nie było. Za­miast więc wy­słać ra­por­ty, Stern wy­jął je z biu­ro­wej skrzyn­ki na pocz­tę i ukrył. Eg­zem­plarz za­adre­so­wa­ny do Lie­pol­da do­rę­czo­no już przez po­słań­ca, ale ko­men­dant był w po­rząd­ku, przy­naj­mniej we­dług kry­te­riów or­ga­ni­za­cji, któ­rej słu­żył, i nie mógł po­wie­sić chłop­ca bez po­zwo­le­nia z Ora­nien­bur­ga i od Has­se­bro­ec­ka. Oskar nie wró­cił rów­nież w cią­gu dwóch na­stęp­nych dni. „To musi być nie­zły bal!” – mó­wi­li na hali nie­za­do­wo­le­ni więź­nio­wie. Ja­kimś spo­so­bem Scho­en­brun do­wie­dział się, że Iza­ak prze­trzy­mu­je li­sty. Zro­bił w biu­rze awan­tu­rę i po­wie­dział, że jego na­zwi­sko zo­sta­nie do­pi­sa­ne do ra­por­tu. Stern spra­wiał wra­że­nie czło­wie­ka o sta­lo­wych ner­wach. Gdy Scho­en­brun skoń­czył, po­wie­dział mu, że wy­jął li­sty z pocz­ty, po­nie­waż uwa­żał, że Herr Di­rek­tor po­wi­nien być po­wia­do­mio­ny o ich tre­ści, za­nim zo­sta­ną wy­sła­ne.

– Herr Di­rek­tor – mó­wił Stern – bę­dzie oczy­wi­ście prze­ra­żo­ny, gdy się do­wie, że wię­zień spo­wo­do­wał stra­ty na sumę 10 000 RM. I dla­te­go po­wi­nien on mieć moż­li­wość do­da­nia wła­snych uwag do ra­por­tu.

W koń­cu Oskar po­ka­zał się w bra­mie. Stern prze­chwy­cił go i opo­wie­dział o oskar­że­niu Scho­en­bru­na. Unter­sturm­füh­rer Lie­pold też cze­kał na spo­tka­nie z Schin­dle­rem; aż pa­lił się, by we­pchnąć się ze swą wła­dzą do obo­zu, wy­ko­rzy­stu­jąc spra­wę Jan­ka Dre­sne­ra jako pre­tekst.

– Będę prze­wod­ni­czył przy prze­słu­cha­niu – po­in­for­mo­wał Oska­ra. – Pan, pa­nie dy­rek­to­rze, do­star­czy pi­sem­ne­go oświad­cze­nia stwier­dza­ją­ce­go roz­miar szko­dy.

– Chwi­lecz­kę – za­opo­no­wał Oskar. – To moja ma­szy­na zo­sta­ła uszko­dzo­na i ja będę prze­wod­ni­czył.

Lie­pold prze­ko­ny­wał go, że wię­zień jest pod ju­rys­dyk­cją Sek­cji D. Oskar na to, że ma­szy­ną za­rzą­dza In­spek­to­rat Uzbro­je­nia. Poza tym nie moż­na po­zwo­lić na sąd w fa­bry­ce. Gdy­by był to za­kład kon­fek­cyj­ny albo che­micz­ny, może nie mia­ło­by to więk­sze­go wpły­wu na pro­duk­cję. Tu jed­nak są za­kła­dy zbro­je­nio­we, któ­re pro­du­ku­ją taj­ne ele­men­ty.

– Nie po­zwo­lę prze­szka­dzać za­ło­dze.

Spór wy­grał Oskar, być może dla­te­go, że Lie­pold ustą­pił. Ko­men­dant bał się ko­nek­sji Oska­ra. Sąd za­tem ze­brał się wie­czo­rem w dzia­le na­rzę­dzio­wym DEF-u, a jego człon­ka­mi byli: Oskar Schin­dler jako prze­wod­ni­czą­cy oraz Scho­en­brun i Fuchs. Z boku sto­łu sę­dziow­skie­go, jako pro­to­kó­lant­ka, sie­dzia­ła mło­da Niem­ka. Kie­dy więc Dre­sner zo­stał wpro­wa­dzo­ny, uj­rzał przed sobą uro­czy­sty sąd w peł­nym skła­dzie. We­dług de­kre­tu Sek­cji D z 11 kwiet­nia 1944 przed Jan­kiem stał pierw­szy, naj­waż­niej­szy etap pro­ce­su, któ­ry po ra­por­cie do Has­se­bro­ec­ka i od­po­wie­dzi z Ora­nien­bur­ga miał za­koń­czyć się po­wie­sze­niem go w hali fa­brycz­nej, w obec­no­ści ca­łej za­ło­gi Brin­n­litz, łącz­nie z jego ro­dzi­ca­mi i sio­strą.