Opisy wojennych czynów Oskara i uroczystości w Yad Vaszem zamieściła prasa niemiecka. Te zawsze pochwalne relacje nie ułatwiły mu życia. Na ulicach słyszał pogardliwe syczenie, rzucano w niego kamieniami; grupa robotników wołała za nim, że powinno się go spalić razem z Żydami. W 1963 roku uderzył w twarz robotnika, który nazwał go żydolizem, a ten złożył skargę o napaść. W sądzie najniższego szczebla niemieckiej jurysdykcji Oskar wysłuchał reprymendy od sędziego, po czym kazano mu zapłacić odszkodowanie. „Popełniłbym samobójstwo – pisał do mieszkającego w Nowym Jorku Henryka Rosnera – gdyby tylko nie sprawiło im to takiej satysfakcji”.
Poniżenia te zwiększyły jego zależność od dawnych podopiecznych. Byli dla niego jedyną emocjonalną i finansową podporą. Do końca życia spędzał po kilka miesięcy każdego roku w Tel Awiwie i Jerozolimie, jadł za darmo w rumuńskiej restauracji na ulicy Bena Jehudy w Tel Awiwie, narażał się na „synowskie” uwagi Mosze Bejskiego, który namawiał go do ograniczenia ilości wypijanego alkoholu do trzech podwójnych koniaków w ciągu wieczora. W końcu jednak zawsze powracał do drugiej połowy własnej duszy: do siebie wydziedziczonego – do nędznego, ciasnego mieszkania o kilkaset metrów od frankfurckiego centralnego dworca kolejowego. Pisząc tamtego lata do innych Schindlerjuden w Stanach Zjednoczonych Poldek Pfefferberg gorąco namawiał ich do przekazywania przynajmniej jednodniowego zarobku rocznie Oskarowi Schindlerowi, którego stan opisał za pomocą takich słów jak „zniechęcenie, samotność, rozczarowanie”.
Kontakty Oskara z Schindlerjuden powtarzały się co rok, sezonowo: połowę roku, niczym motyl, spędzał w Izraelu, drugą – jak robak, we Frankfurcie. Ciągle brakowało mu pieniędzy.
Komitet z Tel Awiwu, którego członkami byli Izaak Stern, Jakub Sternberg i Mosze Bejski, nie przestawał nagabywać rządu Niemiec Zachodnich o odpowiednią rentę dla Oskara. Podstawą ich apeli było wojenne bohaterstwo Oskara, przepadek jego majątku i obecny zły stan zdrowia. Jednakże pierwszą oficjalną reakcją ze strony niemieckiego rządu było przyznanie Oskarowi Krzyża Zasługi. Stało się to w 1966 roku podczas ceremonii, której przewodniczył Konrad Adenauer. I dopiero 1 lipca 1968 roku Ministerstwo Finansów z zadowoleniem powiadomiło Oskara, iż od tego momentu będzie mu wypłacana suma 200 marek miesięcznie. Trzy miesiące później rencista Schindler otrzymał z rąk biskupa Limburga Papieski Krzyż Rycerski św. Sylwestra.
Oskar nadal chętnie współpracował z Federalnym Departamentem Sprawiedliwości, tropiącym zbrodniarzy wojennych. W tej sprawie wydawał się niestrudzony. W dzień swoich urodzin w 1967 roku dostarczył poufnych informacji na temat wielu ludzi z personelu obozu koncentracyjnego Płaszów. Protokół jego zeznań z tą datą pokazuje, że nie wahał się świadczyć i że był świadkiem skrupulatnym. Jeśli o jakimś esesmanie nie wiedział nic lub mało, nie ukrywał tego. Stwierdził tak w odniesieniu do Amthora, esesmana Zugsburgera, Fraulein Ohnesorge, porywczej nadzorczym. Nie wahał się jednak nazwać Boscha mordercą i wyzyskiwaczem i dodał, iż rozpoznał Boscha na stacji kolejowej w Monachium w 1946, podszedł do niego i zapytał, czy po Płaszowie może jeszcze spać spokojnie. Bosch – mówił Oskar – miał wtedy wschodnioniemiecki paszport. Komisarza o nazwisku Mohwinkel, przedstawiciela Niemieckich Zakładów Zbrojeniowych w Płaszowie, także spotyka ze strony Oskara osąd: „inteligentny, ale brutalny”. Mówiąc o Grünie, gorylu Amona, opowiedział Oskar o tym, jak to za pomocą przekupstwa zapobiegł egzekucji na Lamusie, więźniu „Emalii”. (Historię tę potwierdza w swych zeznaniach dla Yad Vaszem wielu więźniów.) O podoficerze Ritschku Oskar powiedział, że nie miał dobrej reputacji, ale on sam nie wie nic o jego zbrodniach. Nie jest także pewien, czy fotografia, którą pokazał mu Departament Sprawiedliwości, rzeczywiście przedstawia Ritschka. Na liście Departamentu Sprawiedliwości figuruje tylko jedna osoba, za którą Oskar bez zastrzeżeń zaręczy. Jest nią inżynier Huth, który pomógł mu podczas ostatniego aresztowania. Według Oskara Huth cieszył się dużym szacunkiem i był chwalony nawet przez więźniów.
Po sześćdziesiątce Oskar zaczął pracować dla Niemieckich Przyjaciół Uniwersytetu Hebrajskiego. Do współpracy tej doprowadziły naciski tych spośród Żydów Schindlera, którzy troszczyli się o przywrócenie Oskarowi celu w życiu. Rozpoczął pracę zbierając fundusze na terenie Niemiec Zachodnich. Jego stare umiejętności omotywania i oczarowywania urzędników i przedsiębiorców znów się przydały. Pomagał także przy organizowaniu wymiany dzieci niemieckich i izraelskich.
Pomimo słabego zdrowia nadal żył i pił jak młodzieniec. Zakochał się w Niemce o imieniu Annemarie, którą poznał w hotelu „King David” w Jerozolimie. Stanie się ona uczuciowym oparciem w jego późniejszym życiu.
Jego żona, Emilia, wciąż mieszkała w domku w San Vicente pod Buenos Aires. Ze strony Oskara nie miała żadnej finansowej pomocy. Kiedy powstawała ta książka nadal tam przebywała. Podobnie jak w Brinnlitz, również i tu stanowiła uosobienie spokoju i godności. W filmie dokumentalnym, nakręconym przez telewizję niemiecką w 1973 roku, mówiła bez żadnej goryczy czy uczucia żalu porzuconej żony o Oskarze i Brinnlitz, o swej własnej działalności w obozie. Przytomnie zauważyła, że Oskar przed wojną nie zrobił niczego niezwykłego i nie był nikim wyjątkowym po jej zakończeniu. Miał zatem szczęście, iż w tym krótkim, gwałtownym okresie 1939-1945 spotkał ludzi, dzięki którym mógł ujawnić swoje głębsze wartości.
W 1971 roku, podczas wizyty Oskara w nowojorskim biurze Amerykańskich Przyjaciół Uniwersytetu Hebrajskiego, trzej Schindlerjuden, wspólnicy dużej firmy budowlanej z New Jersey, zebrali wśród siedemdziesięciu pięciu innych byłych więźniów Schindlera sumę stu dwudziestu tysięcy dolarów, by poświęcić Oskarowi piętro w Centrum Badawczym im. Trumana na Uniwersytecie Hebrajskim. Na piętrze znajdzie się Księga Życia, zawierająca opis czynów Oskara, jak również listę ocalonych. Dwaj z tych trzech wspólników, Murray Pantirer i Isak Levenstein, mieli po szesnaście lat, gdy Oskar sprowadził ich do Brinnlitz. Teraz dzieci Oskara stały się jego rodzicami, jego ostatnią ucieczką, źródłem jego honoru.