Выбрать главу

— na kamień. Siedział na nich jak pająk na truchłach muszych. Trzeba było zameldować naczelnikowi. Jest prikaz, coby zaraz słać raporty o ruchach lutych, pono Ministerjum Zimy kreśli z nich swoje Drogi Mamutów, mają wielkie atlasy, tak się u nas mówiło: horoskopy gieomantyczne pływów Lodu. Z wyższego naczalstwa przyszedł papier: baczenie dawać i pisać z każdą pocztą. Potem przyjechało dwóch ludzi uczonych. Tak poznałem Siergieja Andriejewicza Aczuchowa. …Siergieja Andriejewicza. On… Ale wpierw

— nie żałuj pan, no, do pełna, uch

— ale wpierw… …Czy był pan kiedy zmęczony? Naprawdę zmęczony? Zmęczony ponad wszystko? Bo jak pomierzyć zmęczenie? Tak: rzeczami, które tracą dla ciebie w zmęczeniu znaczenie. Więc na początek nie zależy ci na jedzeniu: tak jesteś zmęczony, że ważne tylko paść w barłóg i zasnąć w cieple. Potem nie zależy ci także na cieple

— byle uciec w sen od tej rzeczywistości i swojego w niej ciała, zmęczonego. Ostatni odchodzi cię wstyd: kiedy już żadna rzecz nie obudzi myśli sromotnej, kiedy już wobec nikogo i w żadnej sytuacji nie czujesz się poniżonym i zobojętniałeś na wszelkie upodlenie

— znak to wyczerpania ostatecznego. Znałem bowiem ludzi, którzy nie unieśliby ręki, by osłonić się przed ciosem śmiertelnym, lecz dźwigali się w męce, coby nie dać satysfakcji pogardy znienawidzonemu dozorcy. Pogarda i wstyd: takie są sybirskie termometry ducha. …Przez zmęczenie więc zaczął się mój powrót. Objawienie przyszło z ciała. Zmęczenie obiera nas po koleji z wszystkich tych rzeczy, aż pozostaje tylko ciało. Widzisz to wtedy z tą samą mroźną, wzniosłą oczywistością, umysł jest pusty i czysty, widzisz, że człowiek nie jest niczym więcej ponad prostą mechanikę ciała. Ruch rąk, uniesienie siekiery, cios, szarpnięcie, nogi, barki, ręce, uniesienie siekiery, cios, szarpnięcie, nogi, barki, ręce, siekiera, ręce, nogi, barki, ręce, nogi, barki, ręce, nogi, barki, tak, tak, tak. I nie ma nawet myśli o tym:   „ręce, nogi, barki”; nie. Są tylko ruchy monotonne i spokojna, zwierzęca świadomość ruchu, przepływająca niezmąconym strumieniem jak woda po lodzie, umysł jest pusty i czysty. Obudzić się, wysrać, przełknąć ciepłą kaszę czy rzepę, dopiąć ubranie, buty, rękawice, czapka, idziemy w las, stopa lewa, stopa prawa, rąbiemy, więc ręce, nogi, barki, jemy, sramy, śpimy, budzimy się, ręce, nogi, barki, jemy, sramy, śpimy, ciało, ciało, ciało, tyle pozostaje, mechanika surowej fizjologji. Dzień zlewa się z dniem, czas przyjmuje formę koła, język przestaje służyć do przekazywania złożonych myśli

— nie ma myśli innych jak proste refleksy procesów ciała

— są tylko sygnały słowne: „tu”, „tam”, „daj”, „nie”, „tak”, „wróg”, „niewróg”, „ciepło”, „zimno”. …Wtedy spotkałem Siergieja Andriejewicza Aczuchowa. On do mnie przemówił. To znaczy wpierw do mojego ciała. Nie wiem, czym przyciągnąłem jego uwagę. Ludzie rozpoznają się na podstawie sygnałów, jakiemi zdradza ich właśnie ciało. Gdy odejdą wszystkie myśli i odpłyną motywacje, pozostaje to, co najgłębiej osadziło się w ciele: odruchy, maniery, rytm, postawa, a także coś ze znaków, jakie odczytują fizjognomiści, bo nie jest tak, że twarz narasta nam na czaszce przez lata i lata nijak nie dotknięta codziennością naszego życia. Oczywiście nie potrafimy tego opowiedzieć; gdybyśmy je kontrolowali, gdyby podlegały naszej świadomości, nie przynależałyby owe cechy do rządu ciała, lecz do rządu ducha. Mówimy więc: przypadek. Mówimy: palec Boży. Mówimy: miłość od pierwszego wejrzenia. Mówimy: pokrewieństwo dusz. …Siergiej Andriejewicz sam jest zesłańcem, wysokourodzonym tołstojowcem, wygnano go na Syberję z poduszczenia zawistnego krewniakadworaka. Zresztą Synod ekskomunikował Aczuchowa, a Czarna Sotnia pilnuje, by nie wrócił zbyt szybko z Sybiru; opuścili go przyjaciele, fortunę rozdał. Mieszkał tymczasem w Tomsku i bywał gościem u gienerałgubernatora SzulcaZimowego w Irkucku. Często jeździ śladem lutych i pisze do europejskich gazet listy z krain Lodu, prowadzi badania. Kiedy go poznałem, był jeszcze mężczyzną w sile wieku; mógłby pan go wziąć za chłopa, tak skromnie się odziewa, tak topornego jest oblicza, i jest w nim też jakaś twarda pokora, spokój niewzruszony i cierpliwość wielka, właściwe ludziom, których życie związało z powolnym rytmem ziemi, z tętnem przyrody. Miałem ich prowadzać na polanę lutego, Siergieja z towarzyszem. Tak się spotkaliśmy. Że co? Przypadek, oczywiście, przypadek. …Siergiej zwalniał mnie z robót. Kiedy rozmawialiśmy… kiedy to już nie ciało mówiło… Więc co poza ciałem, co ponad ciałem? Nie musiał mnie przekonywać, wszystko było w pytaniach. Pod tym niebem syberyjskiem, zimniejszem od zlodowaciałej ziemi, pod temi górami

— pomyślałbyś pan, że nie ma i nigdy nie było człowieka między zwierzętami owej dziczy, że to kraj prawdziwie przedludzki. Zdarzało się, że milczeliśmy godzinami. Jeśli nie o ciele, jeśli nie dla ciała, jeśli nie ciałem

— to o czym mówić? o czym myśleć? w czym sens? dla czego życie? W tym, co cielesne, nie ma odpowiedzi. Popatrz pan! Gdy już   kto poznał pustkę ukrytą za mechaniką mięsa, gdy już sam żył w tym kieracie fizjologicznej inercji, o jednym wie bez żadnej wątpliwości:  c i a ł o  n i e m o ż e  b y ć  t r e ś c i ą  i c e l e m  c i a ł a. Cel życia jest poza życiem. Człowiek nie może być sensem i usprawiedliwieniem człowieka

— one leżą poza nim, poza materją, a co jest poza materją? Tylko gdy żyjesz dla tego, co niematerjalne, żyjesz naprawdę, to znaczy nie jesteś jeno falą powtarzanego ruchu: ręka, noga, ręka, noga, ręka, noga, po grób, a wtedy poruszają się robaki. …Sam nie wiem, kiedy Siergiejowi Andriejewiczowi opowiedziałem swoją historję. Opowiadamy się nieznajomym, żeby przestali być nieznajomi

— wódka pomaga, tak

— ale znajomym, cóż znajomym? Słowo przeciwko ich doświadczeniu? Poznali już najlepszą prawdę, jaką mogli o nas poznać. Wtedy właśnie rodzi się kłamstwo: próbujemy się tłómaczyć, szukamy objaśnień poza nami, wynajdujemy przyczyny, które, oczywista, przyszły z zewnątrz (z zewnątrz ciała). Ale Siergiej nie wiedział o mnie nic; wszystko, co mówiłem, było prawdą. Opowiedziałem mu o krzywdzie PrzeciwIjoba, o rewolucji, o klęskach marksistów. A co wyszło z moich ust, to już sam słyszałem inaczej niż dotąd. Że czym właściwie miałyby się różnić kapitalizm i komunizm? Oba sprowadzają człowieka do tego, co materjalne. Dla obu człowiek to jest ciało. I co zje, co wydali, a zwłaszcza ile to warta, eschatologja przełożona na liczby i ruble, nie dusza, lecz bilans handlowy. Nie stąd więc ratunek. …Jedyna prawdziwa rewolucja, to znaczy zmiana świata, może nastąpić poprzez zmianę natury ludzkiej

— nie przez takie czy owakie przesunięcia materji i systema rozporządzania materjalnemi dobrami, ale przez odmianę tego, co materją rządzi. Ewangelizacja, mówił Siergiej Andriejewicz, nawrócenie narodu rosyjskiego. Czy ludzie wierzą w Boga? Nawet gdy mówią, że wierzą, żyją, jakby nie wierzyli. Patrzysz: ten żyje tak, tamten tak, ów tak, inny znowu

— tak. Który jest chrześcijanin, a któremu w sercu tylko kasa rublowa dźwięczy? Nie poznasz! Nie poznasz! Jakże to możliwe? Co to za wiara, co to za Bóg, co za chrześcijanie zatraceni, że sami czynem i słowem wypierają się swej nadzieji każdego dnia, w każdej godzinie? Powie taki: muszę to robić, muszę dbać o rodzinę, zapewnić im jadło i dach nad głową, muszę posłuszny być zwierzchności, prawa przestrzegać, a i przemocy wyrzec się nie mogę, bo jakże obroniłbym się przeciwko złu, czy nie wolno mi za kij i kamień złapać, gdy zbrodzień na progu stanął i pokrzywdzić dziatki moje chce? Aczuchow mówi: otóż nie wolno, otóż skoroś prawdziwie wróblem Bożym, skoro oddałeś się pod władztwo królestwa niewidzialnego i pozaczasowym prawom zawierzyłeś, kłamiesz teraz czynem i zaniechaniem, postępując tak, jakby Boga nie było i tylko prawo ciała, prawo cesarza mogło cię uratować. Zaprzecz prawu cesarza!