Pilot badawczo spojrzał na kolegę. Zrozumiał pytanie. I on znał tamtą historię. Przypomniał sobie natychmiast: wielki ekran roztrzaskany, a nad nim nazwa statku. Gdy rzucił tam snop światła z latarki, błysnęło złoto liter.
— Ten statek nazywa się „Astronautic” — odpowiedział.
Baoos odetchnął. Odczuł ulgę. Dobrze — pomyślał — że to nie „Baalbek”. Trudno byłoby mu znieść spotkanie z tym statkiem, z martwym przyjacielem. Obawa przed tym nie opuszczała go od pierwszej chwili. Teraz umysł zaczął znów normalnie pracować.
— W sekcji laboratoriów — powiedział — znalazłem hermetycznie zamknięty segment pomieszczeń, w którym paliło się jeszcze światło i było powietrze i ciepło.
Tym razem zaskoczony był pilot. Podbiegł do Bacosa i potrząsnął nim.
— Dopiero teraz to mówisz?
Bacos wstał, podszedł do otwartych wrót wyrzutni, po czym odwrócił się.
— Nie odpowiadali. Próbowałem wszystkiego. Nie żyją już od dawna. Drzwi pozostały zamknięte. To wszystko jest bez sensu, to światło, powietrze, ciepło. To nie mogło ich uratować.
Zrezygnowany odbił się i popłynął powoli w czarną przepaść gwiezdnego oceanu. Kioto pośpieszył w ślad za nim. Przez chwilę orbitowali obok siebie, po czym Kioto ujął krótką linę, którą był opasany i zahaczył ją o pas kolegi; Następnie wyjął pistolet odrzutowy i wystrzelił kilka razy w kierunku, z którego przybyli. Odrzut odepchnął ich od wraka. Polecieli teraz w kierunku słabo migocącego światełka — był to „Koliber”. Wisiał w odległości około kilometra w czarnej próżni.
Bacos otrząsnął się z przygnębienia. Spojrzał zdziwiony na asteroid — okaleczony półksiężyc. Wydawało mu się, że planetoida jest teraz bliższa statku V niż uprzednio.
Zbliżyli się do rakiety i skierowali ku migocącemu światłu, zwalniając tempo, tak że mogli się uchwycić i przytrzymać statku. Dostawszy się do środka natychmiast nawiązali łączność z Kerulenem.
— Halo, dowódca! Tu zwiadowcy! — zawołał pilot.
— Tu ŁA-408. Słyszymy was — brzmiała odpowiedź.
— Statek V to rakieta badawcza „Astronautic”. Połączenia kablowe do systemu napędowego przecięte. Bacos w dobrym zdrowiu. Odkryliśmy hermetycznie zamknięte kabiny ze światłem. Załoga „Astronautica” jednak najprawdopodobniej nie żyje.
Po powrocie na ŁA-408 Bacos i Yokohata złożyli dowódcy obszerne sprawozdanie. Trwało to długo, ponieważ Kerulen chciał wiedzieć dokładnie wszystko od momentu wejścia na statek V.
Potem zwolnił ich, by przed dokładnym zbadaniem „Astronautica” mogli się parę godzin przespać. Zamierzano odszukać dziennik pokładowy, przeanalizować wyniki badań załogi, przenieść to wszystko na ŁA-408 i stwierdzić przyczyny katastrofy.
Rozmowa z dowódcą odbywała się w centralnej sterowni. Przed powrotem do kabiny Kioto Yokohata podszedł jeszcze do przyrządu rejestrującego przy pulpicie radiowym i radarowym. W czasie ich nieobecności wymieniono kilka radiotelegramów.
Po tym jak ujrzano zielony sygnał świetlny i zwiadowcy zameldowali się ponownie na pokładzie rakiety rozpoznawczej, ŁA-408 przekazał krótką informację bazie na Marsie:
— Statek V zbadany i zidentyfikowany jako rakieta badawcza „Astronautic”. Reakcja zespołu napędowego uniemożliwiona. „Astronautic” uderzony przez meteoryt i zgnieciony w środku. Przypuszczamy, że niektórzy członkowie załogi jeszcze przez długi czas utrzymywali się przy życiu. Uważamy, że związek między transuranem w meteorycie a katastrofą „Astronautica” jest możliwy.
Baza odpowiedziała:
— Mars do wszystkich. Cisza radiowa w sześcianie ekliptyki czternaście do czterech zniesiona.
Kerulen nadał telegram radiowy do rakiety wiodącej, że pomoc flotylli jest już zbędna. Tak jak postanowiono uprzednio, ŁA-408 naprawi zniszczoną radiolatarnię na Adonisie, ustawi pułapkę antycząstek i w ustalonym terminie wróci do flotylli.
W godzinę potem dalekopis przekazał następną informację Kerulena dla bazy.
— „Astronautic” niezdolny do lotu i sterowania. Rozmiar zniszczeń uniemożliwia naprawę rakiety. Z naszych badań wynika, że między wrakiem a asteroidem Adonis istnieje mała różnica szybkości. „Astronautic” i” Adonis zderzą się za jakieś dwanaście godzin. Zamierzamy zakotwiczyć wrak na planetoidzie. W kadłubie rakiety spora ilość kabin i urządzeń technicznych nadaje się do użytku. Wrak może oddać usługi jako pomieszczenie dla naukowców, dla grup obserwacyjnych czy dla dryfujących ekspedycji badawczych.
Baza na Marsie odpowiedziała:
— Przyjmujemy waszą propozycję i radzimy przygotować „Astronautica” jako rezerwowe pomieszczenie, zaopatrzone w niewielki zapas żywności, wody do picia, powietrza i energii. W razie ewentualnych przyszłych awarii i nieszczęśliwych wypadków „Astronautic” będzie mógł stanowić ratunek i schronienie dla kosmonautów.
Po zaspokojeniu ciekawości i przeczytaniu całej radiotelegraficznej korespondencji Yokohata poczuł nagle ogromne znużenie. Prędko wyszedł ze sterowni i głównym korytarzem pośpieszył do swej kabiny. Zaledwie wyciągnął się na łóżku, zapadł w głęboki sen.
W dwanaście godzin później grupa kosmonautów poleciała na asteroid. „Astronautic” rzeczywiście łagodnie na nim wylądował. Zakotwiczyli wrak linami na palach z twardego jak stal sztucznego tworzywa wbitych w skałę, po czym wtargnęli na statek. Oświetlenie alarmowe wciąż jeszcze było włączone. Udali się do sekcji laboratoriów i siłą wyważyli drzwi, za którymi Bacos odkrył światło.
Rzeczywiście, w pomieszczeniach tych odnaleziono część załogi „Astronautica”, — najwyraźniej udało im się jeszcze przez kilka miesięcy po katastrofie utrzymać przy życiu.
Poza tym znaleziono różne notatki, jak na przykład: „Wiemy, że nasz statek bez steru krąży w zasięgu Systemu Słonecznego. Może kiedyś zostaniemy odnalezieni. Dlatego stworzyliśmy w tych pomieszczeniach, z pomocą wszelkich dostępnych nam środków, warunki życia na kilka miesięcy. Daje nam to możliwość podsumowania naszego dotychczasowego dorobku badawczego. Chcemy pracować aż do śmierci, ponieważ wyniki naszych badań mają poważne znaczenie”.
Inna notatka brzmiała: „Usiłujemy przywołać pomoc. Ale nikt nas nie słyszy. Prawdopodobnie zbudowane przez nas aparaty nadawcze mają zbyt mały zasięg. Wielkie urządzenia nadawcze pulpitu radiowego i radarowego nie nadają się już do użytku, w zderzeniu z meteorytem zostały kompletnie zniszczone”.
Dalsze notatki uzupełniały wstrząsający obraz zagłady „Astronautica” i wspaniałej moralnej postawy jego dzielnej i ofiarnej załogi. Ale były to tylko notatki osobiste; mimo poszukiwań nie udało się odnaleźć dziennika pokładowego.
Ktoś napisał: „Na naszą emisję do gwiazdy Epsylon Eridanus zużyta została cała energia reaktora, trzeba więc było dać nowe sztabki uranu. Ale mechanizm był zepsuty i musieliśmy przekładać sztabki rękami. Robota była na ukończeniu, gdy uderzył w nas meteoryt. Próba wyminięcia go za pomocą silnika gazowego rakiety rozpoznawczej nie udała się, zbyt wielka była energia kinetyczna naszego statku. Tylko bardzo nieznacznie udało nam się zmienić tor naszego lotu. W ten sposób zdołaliśmy przynajmniej ujść całkowitemu zniszczeniu. Pozostał nam czas na odcyfrowanie i przetłumaczenie posłania”.
Kerulen i Mirsanow długo zastanawiali się nad znaczeniem notatki o „emisji do gwiazdy Epsylon Eridanus” i o „posłaniu”. Ale nie udało im się wyjść poza sferę przypuszczeń. Wzięli wreszcie do pomocy Norberta Frankena, o którym wiedzieli już od chwili ukazania się statku V, że zajmuje się po cichu badaniem galaktycznej lingwistyki, sprawami języka i środków porozumienia galaktycznego. Wspólnie zaczęto przeglądać dalsze zapiski.