Выбрать главу

— Tak, chyba można tak powiedzieć. Tylko…

— Tylko co?

— Tylko że to zadowolenie nie trwało długo.

Po obiedzie w siedzibie premiera na Sussex Drive 24 Pontera odwieziono do hotelu Chateau Laurier, gdzie od razu oddalił się do olbrzymiego apartamentu, który dla niego przygotowano. Wystrój wnętrz był bardzo… — „bogaty”, to chyba było właściwe określenie. Na swoim świecie Ponter nigdy nie widział tak ozdobnych pomieszczeń.

Tukana razem z Helenę Gagne ponownie przystąpiły do pracy nad przemówieniem, z jakim ambasadorka neandertalskiego świata miała wystąpić przed Organizacją Narodów Zjednoczonych następnego dnia. Ponter nie musiał tam nic mówić, ale z ciekawości spędził wieczór, czytając informacje o tym zgromadzeniu.

W zasadzie nie było to do końca prawdą, bo ani on, ani Hak nie umieli czytać w języku Gliksinów, ale Ponter skorzystał z otwieranego komputera, który dostał od kanadyjskiego rządu. Urządzenie miało wgraną encyklopedię oraz program syntezy mowy z irytującym mechanicznym głosem — ludzie Pontera mogli Gliksinów niejednego nauczyć w tej dziedzinie. Hak słuchał słów płynących z komputerowego głośnika, a potem tłumaczył je na neandertalski.

Na samym początku hasła o Organizacji Narodów Zjednoczonych znalazła się wzmianka o „Karcie NZ”, określanej jako dokument założycielski. Pontera przeraził jej początek:

My, Ludy Narodów Zjednoczonych, zdecydowane uchronić przyszłe pokolenia od klęski wojny, która dwukrotnie za naszego życia wyrządziła ludzkości niewypowiedziane cierpienia…

Dwie wojny — w ciągu jednego życia! W historii świata Pontera także zdarzały się wojny. Ostatnia miała miejsce niemal dwadzieścia kilomiesięcy temu. Nadal pamiętano jednak ogromne straty, jakie wówczas poniesiono, a cierpienia z pewnością nie były niewypowiedziane (Hak przetłumaczył to słowo jako „przemilczane”). Przeciwnie, każdy młody człowiek musiał poznać potworną prawdę o tym, że zginęło wówczas aż 719 ludzi.

Tyle tragedii i zmarnowanego życia! A tu proszę, Gliksini mieli nie jedną, lecz dwie wojny w okresie zaledwie tysiąca miesięcy.

No ale przecież nie wiedział, ile lat ma ta Organizacja Narodów Zjednoczonych. Może słowa „za naszego życia” odnosiły się do naprawdę długiego okresu. Ponter poprosił Haka, aby posłuchał dalszej części hasła i sprawdził, czy uda mu się ustalić datę powstania tej instytucji. Kompan spełnił prośbę i po chwili podał rok: jeden-dziewięć-cztery-pięć.

Obecnie, według rachunków Gliksinów, był chyba rok dwacoś tam.

— Dokładnie jak dawno temu miało to miejsce? — spytał Ponter.

Słysząc odpowiedź Haka, opadł na oparcie fotela. „Życie”, o którym mówił dokument — to, w trakcie którego nie jedna, lecz dwie wojny spustoszyły ludzkość — było tym życiem.

Postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o wojnie Gliksinów. Helenę otworzyła mu encyklopedię na haśle „Organizacja Narodów Zjednoczonych”, ale powoli zdołał jakoś rozpracować kompletnie nieintuicyjny interfejs.

— Jak wygląda słowo, które w ich języku oznacza „wojnę”?

Hak przeanalizował wcześniej słuchany tekst, porównując go z ciągami znaków wyświetlanymi na monitorze.

— To szósta grupa symboli od prawej strony w dziewiątej linii tekstu.

Pomagając sobie palcem, Ponter znalazł odpowiednie miejsce na płaskim ekranie.

— To chyba jakaś pomyłka — stwierdził. — W tej grupie jest tylko pięć znaków. — W języku neandertalskim wojnę określano terminem mapartaltapa. Odkąd po raz pierwszy zjawił się na tej Ziemi, często żałował, że nie zna się lepiej na lingwistyce — taka wiedza bardzo by mu teraz pomogła! Jednak dobrze pamiętał jedną zasadę: krótkie terminy rezerwowano zwykle dla powszechnych pojęć.

— Wydaje mi się, że mam rację — stwierdził Hak. — To słowo wymawia się „wojna”.

— Ale… och.

Ponter spojrzał na… na „klawiaturę” — tak się to nazywało. Odszukał wzrokiem dwa pierwsze znaki: „w” i „o”, ale nie widział nic, co by przypominało trzy następne: „j”, „n”, „a”.

— Jeśli zaznaczysz całe słowo, przypuszczam, że otworzy się odpowiednie hasło — podpowiedział Kompan.

Ponter przez jakiś czas zmagał się z reagującym na dotyk obszarem przed klawiszami, przesuwając maleńką choinkę na ekranie. W końcu najechał nią na znaki i po chwili kombinowania zaznaczył słowo, którego szukał. Po lewej stronie ekranu pojawiła się lista pokrewnych haseł i…

Ponter coraz bardziej rozdziawiał usta, w miarę jak Hak odczytywał tematy.

wojna brytyjsko-amerykańska w 1812

wojna domowa w Hiszpanii

Wojna Dwóch Róż

wojna hiszpańsko-amerykańska

wojna koreańska

wojna secesyjna

wojna w Zatoce Perskiej

wojna wietnamska

I tak dalej i dalej.

Więcej i więcej.

I…

I…

Serce Pontera drgnęło nieprzyjemnie.

wojna światowa I

wojna światowa II

Chciał zakląć, ale w repertuarze miał tylko określenia wymyślone przez własny gatunek, odnoszące się do procesu rozkładu mięsa oraz pozbywania się odchodów. Żadne z nich nie wydawało się w tej chwili odpowiednie. Do tego momentu nie rozumiał gliksińskiej potrzeby odwoływania się do domniemanej siły wyższej i wzywania istoty nadrzędnej, która mogła doszukać się sensu w szaleństwach człowieka. Właśnie takiego zwrotu teraz potrzebował. Cały świat w stanie wojny! Ponter aż bał się zajrzeć do haseł i poznać liczbę ofiar śmiertelnych. Pewnie sięgały tysięcy…

Przesunął palcem po dotykowym ekranie i encyklopedia zaczęła mechanicznym głosem mówić do Haka.

W pierwszej wojnie światowej zginęło dziesięć milionów żołnierzy.

W drugiej wojnie światowej pięćdziesiąt pięć milionów ludzi — żołnierzy i cywilów — straciło życie z różnych przyczyn, których wymieniano całą listę: „bezpośrednia walka”, „śmierć głodowa”, „bombardowania”, „epidemie”, „ludobójstwo” oraz „promieniowanie” — choć Ponter nie miał pojęcia, co to ostatnie ma wspólnego z wojną.

Zrobiło mu się niedobrze. Wstał z fotela, podszedł do okna i spojrzał na nocną panoramę tego miasta, tej Ottawy. Helenę powiedziała mu wcześniej, że widoczny stąd wysoki budynek na Parliament Hill zwą Wieżą Pokoju.

Otworzył okno najszerzej, jak się dało — czyli niewiele — i wpuścił do środka odrobinę cudownie chłodnego powietrza. Pomimo smrodu trochę uspokoiło burzę w jego żołądku, ale nie mógł przestać kręcić głową.

Przypomniało mu się pytanie, które usłyszał od kochanego Adikora, gdy wrócił do domu po pierwszej wizycie na tym świecie: „Czy są dobrymi ludźmi, Ponterze? Czy powinniśmy odnowić z nimi kontakt?”.

Powiedział wtedy, że tak. Ponosił odpowiedzialność za to, że doszło do ponownego kontaktu z tą rasą… z rasą morderców! Za pierwszym razem poznał zaledwie niewielki fragment tego świata i…

Nieprawda. Widział dość. Widział, co zrobili z przyrodą, jak zniszczyli wielkie obszary lądów, jak w niekontrolowany sposób się rozmnażali. Już wtedy wiedział, jacy są, ale…