— Ponter prychnął z lekceważeniem.
Selgan milczał przez kilka taktów, czekając, czy pacjent doda coś z własne) woli. Kiedy stało się jasne, że tego nie zrobi, ponownie się odezwał:
— Wiem, że nalegałeś, aby portal między tym światem a światem Mare został ponownie otwarty.
Słowa rzeźbiarza osobowości na moment zawisły w powietrzu i wreszcie Ponter odpowiedział:
— Sądzisz, że właśnie dlatego mi na tym zależało? Że nie przejmowałem się konsekwencjami, jakie to działanie mogło mieć dla naszego świata? Że myślałem tylko o związku z Mare?
— Liczę, że ty mi na to odpowiesz — powiedział Selgan łagodnie.
— To nie było tak. Owszem, na pozór istnieje podobieństwo między tym, co spotkało mnie z Klast, a sytuacją z Mare. Ale jako naukowiec… — Ponter gniewnie spojrzał na Selgana złotymi oczami — …prawdziwy naukowiec, potrafię dostrzec autentyczną symetrię wydarzeń… tutaj jej nie ma… Wiem też, kiedy mam do czynienia z fałszywą analogią.
— Ale próbowałeś wywrzeć nacisk na Najwyższą Radę Siwych. Sam to widziałem na Podglądaczu, razem z tysiącami innych.
— Owszem, ale…
— Ale co? O czym wtedy myślałeś? Co chciałeś osiągnąć?
— Nic… poza tym, co uważałem za najlepsze dla naszych ludzi.
— Jesteś tego pewien?
— Oczywiście, że jestem pewien! — warknął Ponter.
Selgan umilkł, pozwalając Ponterowi wsłuchać się w echo jego słów, odbijających się od gładkiej, drewnianej ściany.
Ponter musiał przyznać, że żadne z jego dotychczasowych doświadczeń — a prawdopodobnie także żadne z doświadczeń innych ludzi z jego Ziemi — nie było bardziej przerażające niż nagłe znalezienie się w innym, dziwacznym świecie, do którego trafił w absolutnych ciemnościach i nieomal utonął w olbrzymim zbiorniku wody.
Niemniej jednak w sferze przeżyć z jego własnego świata niewiele dało się porównać z potwornym strachem, jaki towarzyszył wystąpieniu przed Najwyższą Radą Siwych. Bo nie chodziło tu o zwykłą lokalną Radę, lecz o Radę Najwyższą, która rządziła całą planetą. Jej członkowie przybyli do Saldak specjalnie po to, by spotkać się z Ponterem i Adikorem oraz obejrzeć kwantowy komputer, za pomocą którego już dwukrotnie udało się otworzyć portal do innej rzeczywistości.
Najmłodsi radni należeli do generacji 143 i byli starsi od Pontera o dwadzieścia lat. Mądrość, doświadczenie i — zależnie od nastroju — także wredny upór i zawziętość ludzi w tym wieku robiły potężne wrażenie.
Ponter mógł zostawić tę sprawę. Nikt nie zmuszał jego i Adikora do ponownego otwarcia portalu. Nawet gdyby po prostu powiedzieli, że wcześniej udało im się to przypadkiem i że nie są w stanie odtworzyć eksperymentu, tylko żeński zespół naukowy z Evsoy mógłby zakwestionować ich słowa.
Jednakże możliwość wymiany między dwoma rodzajami ludzkości miała zbyt wielkie znaczenie, aby Ponter mógł ot tak ją zignorować. W sferze informacji, w zamian za to, co wiedzieli na temat nadprzewodnictwa, mogli poznać wiedze Gliksinów o statkach kosmicznych. Ale to nie wszystko, mogło też dojść do wymiany między kulturami: arcydzieła tego świata za arcydzieła tamtego, epika dibalat za dramat tego ich Shakespearea, o którym słyszał, będąc tam; rzeźby wielkiego Kaydasa za prace jednego z gliksińskich malarzy.
W myślach Ponter przekonywał sam siebie, że kieruje się tylko tak szlachetnymi celami. No bo jakie osobiste korzyści mogło mu przynieść ponowne otwarcie portalu. Wprawdzie tam była Mare. Ale jej pewnie nie interesował ktoś tak bardzo inny niż ona, stwór porośnięty futrem tam, gdzie mężczyźni z jej świata byli gładcy; osobnik, który przy szczupłych Gliksinach wydawał się masywny, a do tego miał wygięty w dwa łuki wał nadoczodołowy i oczy o barwie złotej, a nie niebieskiej, tak jak u Mare, lub brązowej, jak u wielu innych przedstawicieli jej gatunku.
Nie wątpił w to, że Mare naprawdę wstrząsnęło wydarzenie, o którym mu opowiedziała, ale przypuszczał, że był to tylko jeden z powodów, dla których odrzuciła jego zainteresowanie.
Nie.
Nie miał racji.
Naprawdę coś ich połączyło. Pomimo odrębnych linii czasu, pomimo barier między gatunkami, tamto było prawdziwe. Na pewno.
Ale czy więź między nimi mogła się rozwijać, gdyby ponownie się spotkali? Ponter pielęgnował w myślach cudowne, piękne wspomnienia chwil, które spędził razem z Mare — musiały pozostać tylko wspomnieniami, bo implant nie mógł przesyłać do archiwów alibi zapisów wydarzeń z tamtej strony. Ona istniała teraz wyłącznie w wyobraźni Pontera, w jego myślach i marzeniach; nie mógł jej porównać z żadną obiektywną rzeczywistością, prócz tych kilku obrazów zarejestrowanych kamerą kołyszącego się na kablu robota, którego Adikor wysłał na drugą stronę, aby ściągnąć Pontera do domu.
Tak chyba było lepiej. Dalszy kontakt popsułby to, co już ich łączyło.
A jednak…
A jednak wszystko wskazywało na to, że ponowne otwarcie portalu jest możliwe.
Stojąc w niewielkim przedsionku, Ponter zerknął na swojego partnera, Adikora Hulda. Adikor zachęcająco skinął głową. Nadszedł moment, by wejść na salę Rady. Ponter podniósł złożoną rurę Derkersa, którą przyniósł ze sobą, i obaj przyjaciele pchnęli masywne drzwi, gotowi stawić czoło Siwym.
— Fakt, że Uczony Boddit jest dziś tutaj z nami — powiedział Adikor, wskazując Pontera — jest bezpośrednim dowodem na to, że człowiek może przejść do drugiego świata i bezpiecznie stamtąd wrócić.
Ponter spojrzał na dwudziestu Siwych, dziesięciu mężczyzn i dziesięć kobiet, po dwoje ze wszystkich dziesięciu lokalnych rad. W niektórych zgromadzeniach mężczyźni siadali po jednej stronie pomieszczenia, a kobiety po drugiej. Jednakże Rada Siwych zajmowała się sprawami dotyczącymi całego gatunku, dlatego mężczyźni oraz kobiety z całego globu siedzieli naprzemiennie, tworząc wielki krąg.
— Rzecz w tym — ciągnął Adikor — że poza Ponterem i jego córką, która przesadziła głowę przez portal podczas akcji ratunkowej, nikt inny z tego świata nie przeszedł na drugą stronę. Po raz pierwszy otworzyliśmy portal zupełnie przypadkowo. Był to niespodziewany rezultat naszych eksperymentów z komputerem kwantowym. Teraz wiemy już, że nasz wszechświat oraz wszechświat zdominowany przez Gliksinów są w jakiś sposób ze sobą splecione. Portal zawsze otwiera się właśnie tam, choć fizyka mówi nam, że musi istnieć cały wachlarz alternatywnych światów. Doświadczalnie zdołaliśmy ustalić, że przejście pozostaje otwarte tak długo, jak długo przechodzi przez nie jakiś przedmiot.
Bedros, stary mężczyzna z Evsoy, spojrzał na Adikora, marszcząc brew.
— Co zatem proponujesz, Uczony Adikorze? Mamy wetknąć tam jakiś patyk, aby się nie zamknęło?
Stojący obok Adikora Ponter odwrócił nieznacznie głowę, aby Bedros nie zauważył jego uśmieszku.
Adikor niestety nie mógł tego zrobić, bo Bedros wpatrywał się w niego nieprzerwanie, a próba odwrócenia wzroku zostałaby uznana za wyraz braku szacunku.
— Nie — odparł. — Wolelibyśmy wykorzystać coś bardziej… hm… uniwersalnego. Dern Kord, znajomy inżynier, zaproponował, abyśmy wprowadzili w portal rurę Derkersa.
W tym momencie Ponter otworzył tę, którą przyniósł ze sobą. Wsunął palce w wąski otwór i rozciągnął go na boki. Siatka z metalowych elementów zaczęła się rozsuwać przy akompaniamencie trzasków zapadek, aż wreszcie osiągnęła średnicę większą od wzrostu Pontera.