Выбрать главу

Jak na ironię, teraz, gdy z SNO podróżowano do innego świata, w pomieszczeniach obserwatorium nie przestrzegano już tak restrykcyjnych norm czystości. Dawniej prysznice były obowiązkowe, teraz mogli korzystać z nich ci, którzy po podróży z powierzchni czuli się nieświeżo. Ponter i Mary minęli kabiny. Drzwi po obu stronach śluzy powietrznej, w której wcześniej oczyszczano odwiedzających z kurzu, stały otwarte. Ponter przeszedł przez nie, odwracając się lekko bokiem.

Wyminęli cały wymyślny system hydrauliki, który wcześniej obsługiwał zbiornik z ciężką wodą, i weszli do sterowni, gdzie obecnie stale przebywało dwóch uzbrojonych żołnierzy Kanadyjskich Sil Zbrojnych.

— Witamy, delegacie Boddit — odezwał się jeden z nich, wstając z krzesła.

— Dzień dobry — odpowiedział Ponter samodzielnie. Znał już kilkaset słów po angielsku i potrafił ich używać — o ile mógł je wymówić — bez pomocy Haka.

— A pani to profesor Mary Vaughan, czy tak? — upewnił się żołnierz. Oznaczenia na jego mundurze na pewno wskazywały, jaki miał stopień, ale Mary nie umiała ich odczytać.

— Zgadza się — odparła.

— Widziałem panią w telewizji. Pierwszy raz przechodzi pani na drugą stronę, prawda?

Mary przytaknęła.

— Na pewno zapoznano panią z procedurą. Proszę o paszport. Musimy też pobrać próbkę DNA.

Mary wyrobiła sobie paszport przed pierwszą podróżą do Niemiec. Pojechała tam, aby w Rheinisches Landesmuseum pobrać DNA z kopalnego okazu neandertalczyka. Od tamtej pory musiała przedłużyć jego ważność — dlaczego kanadyjskie paszporty były ważne tylko przez pięć, a nie dziesięć lat, tak jak amerykańskie? Wyciągnęła dokument z torebki i podała go żołnierzowi. Niestety, na zdjęciu wyglądała starzej niż w rzeczywistości. Zostało zrobione jeszcze zanim zaczęła farbować włosy.

Następnie otworzyła usta, a żołnierz przesunął wacikiem po błonie śluzowej jej prawego policzka. Pomyślała, że brakuje mu wprawy — nie musiał tak mocno naciskać, żeby komórki się oddzieliły.

— Gotowe, proszę pani. Życzymy przyjemnej podróży.

Mary puściła Pontera przodem i wyszli na metalową platformę, która zamykała od góry wysoką na dziesięć pięter beczkowatą jaskinię, gdzie dawniej mieściło się obserwatorium neutrin. Tym razem nie musieli się przeciskać przez wąski właz, bo w podeście wycięto duże wejście i zainstalowano windę zjeżdżającą na dół. Ponter zauważył, że obu tych rzeczy nie było, kiedy przechodził przez portal ostatnim razem. Winda miała akrylowe, przezroczyste ściany, wykonane na specjalne zamówienie przez Polycast, producenta elementów, z których składała się sfera zawierająca ciężką wodę — teraz rozmontowana.

Winda była pierwszą z wielu modyfikacji, jakie zamierzano wprowadzić w jaskini. Gdyby portal rzeczywiście pozostał otwarty przez wiele lat, dawną komorę detektora planowano podzielić na dziesięć pięter mieszczących biura urzędu celnego, szpital, a nawet kilka apartamentów hotelowych. Na razie jednak kabina zatrzymywała się tylko w dwóch miejscach: na skalnym dnie jaskini oraz trzy piętra wyżej, w miejscu, gdzie Wokół portalu zbudowano szeroką drewnianą platformę, na której czekało kolejnych dwóch żołnierzy. Ponter i Mary wysiedli właśnie tam. Z jednej strony umieszczono flagi Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz trzech państw, które wspólnie finansowały działalność SNO: Kanady, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Przed sobą mieli…

Popularnie nazywano to „portalem”, ale ze względu na wystającą z przejścia rurę Derkersa bardziej przypominało tunel. Serce Mary biło mocno; widziała drugą stronę — neandertalski świat i…

Mój Boże — przemknęło jej przez głowę. — Mój Boże.

Na moment przy przeciwległym końcu tunelu pojawiła się jakaś postać. Ktoś pracował z drugiej strony.

Inny neandertalczyk.

Mary przyzwyczaiła się do wyglądu Pontera. Widziała też Tukanę, ale jakoś nie docierało do niej, że takich jak oni są miliony.

Tymczasem na własne oczy widziała jeszcze jednego w głębi tunelu.

Odetchnęła głęboko, a ponieważ Ponter uprzejmie puszczał ją przodem, Mary Vaughan, mieszkanka jednej Ziemi, weszła na cylindryczny most prowadzący na drugi świat.

Na dnie rury Derkersa dla wygody zainstalowano płaską kładkę. Przez przejrzyste ściany Mary widziała pierścień niebieskiego światła samego portalu — przejścia, nieciągłości.

Zatrzymała się na progu tej nieciągłości. Ponter przechodził już tędy w obu kierunkach. Także spora liczba Homo sapiens przed nią odwiedziła drugą stronę, lecz mimo to…

Mary zaczęła się pocić i to nie z powodu wysokiej temperatury pod ziemią.

Dłoń Pontera dotknęła jej ramienia. Przez jedną potworną sekundę Mary sądziła, że przepchnie ją na drugą stronę.

Na szczęście nic takiego się nie stało.

— Nie spiesz się — wyszeptał Ponter. — Zaczekaj, aż będziesz gotowa.

Kiwnęła głową. Głęboko odetchnęła i odważyła się zrobić pierwszy krok.

Miała wrażenie, jakby pierścień mrówek otoczył ją ciasno i przesuwał się po jej ciele w miarę przekraczania granicy.

Powoli wysunęła nogę, ale po chwili szybko skoczyła do przodu, żeby pozbyć się tego denerwującego wrażenia.

I oto znalazła się za progiem — kilka centymetrów i dziesiątki tysięcy lat od świata, jaki znała.

Ruszyła ku drugiemu brzegowi tunelu, słysząc za sobą ciężkie kroki Pontera, i po chwili znalazła się w miejscu, które — jak się domyślała — było komorą kwantowego komputera. W przeciwieństwie do pomieszczeń SNO, które przestały pełnić swoją podstawową funkcję, komputer kwantowy pozostawał całkowicie sprawny. Co więcej, tłumaczono jej, że bez niego portal by się zamknął.

Przed sobą miała czterech neandertalczyków, samych mężczyzn. Jeden z nich miał na sobie rzucający się w oczy srebrny strój; pozostali nosili koszule bez rękawów i takie same dziwne spodnie z doczepianymi butami, w jakich chodził Ponter. Wszyscy też, tak jak on, mieli jasne włosy z przedziałkiem dokładnie pośrodku czaszki, byli bardzo umięśnieni i mieli wypukłe wały nadoczodołowe oraz potężne, kartoflowate nochale.

Za sobą usłyszała głos Pontera. Mówił coś w swoim języku. Odwróciła się, zaskoczona. Wcześniej cały czas szeptał po neandertalsku, a Hak tłumaczył jego słowa. Dotąd nie miała okazji słyszeć, jak mówi głośno i wyraźnie w ojczystym języku. To, co powiedział, musiało być żartem, bo pozostali zarechotali donośnie.

Odsunęła się od wylotu tunelu, przepuszczając Pontera, i w tej samej chwili…

Oczywiście wiele razy mówił jej o Adikorze i w pewnym sensie zdawała sobie sprawę, że ma kochanka, ale…

Ale pomimo liberalnych poglądów, pomimo prób mentalnego przygotowania się do tej chwili i pomimo tego, że na swojej Ziemi znała gejów, Mary poczuła nieprzyjemny skurcz żołądka, gdy Ponter objął jednego z mężczyzn. Domyśliła się, że to Adikor. Przytulali się długo i mocno, a szeroka twarz Pontera przywarła do owłosionego policzka jego przyjaciela.

Mary od razu uświadomiła sobie, co czuje. Boże, od wielu lat nie doświadczyła takiej reakcji i było jej wstyd. Nie przeszkadzało jej jawne okazywanie uczuć przez osoby tej samej płci, z tym nie miała żadnych problemów — przecież skacząc po kanałach telewizyjnych w Toronto w piątkowe wieczory nieraz natrafiała na gejowskie filmy erotyczne. Chodziło raczej o to, że…

Naprawdę była z tego powodu zażenowana. Wiedziała, że jeśli zależy jej na trwałym związku z Ponterem, musi szybko uporać się z tym uczuciem.