— To gdyby stała się rzecz nie do pomyśłenia i ponownie straciłbym partnerkę, być może nie czułbym tak wielkiej rozpaczy, ponieważ ona nie opuściłaby mnie zupełnie.
Selgan jednocześnie uniósł brew i nieznacznie wzruszył ramionami.
— Właśnie.
Ponter wstał.
— Dziękuję ci za czas, który mi poświęciłeś, Uczony Selga — nie. Zdrowego dnia.
— Nie jestem przekonany, czy możemy na tym zakończyć — zauważył Sełgan. — Dokąd się wybierasz?
— Muszę zająć się czymś, co powinienem był zrobić już dawno temu — odparł Ponter, wychodząc z okrągłego pokoju.
Louise Benoit weszła do gabinetu Jocka Kriegera. W Synergii nie miał żadnego geologa, ale Louise była fizykiem i spędzała dużo czasu na dnie kopalni Creighton, dlatego właśnie jej powierzył pewne zadanie.
— Chyba to rozgryzłam — powiedziała, rozkładając na stole dwa arkusze z wykresami. Jock wstał zza biurka i dołączył do niej.
— Ten — Louise wskazała palcem z polakierowanym na czerwono paznokciem arkusz po lewej stronie — przedstawia standardową chronologię paleomagnetyczną opracowaną przez naszych ludzi.
Jock skinął głową.
— A ten — pokazała kartę, na której widniały dziwne oznaczenia — jest porównywalnym diagramem, który dostaliśmy od neandertalczyków.
Wprawdzie Mary Vaughan nie znalazła dowodów na to, że w neandertalskim świecie doszło do odwrócenia kierunku pola magnetycznego Ziemi, ale Jock i tak użył swoich wpływów, aby wymianę informacji z dziedziny paleomagnetyzmu potraktowano priorytetowo. Jeśli neandertalczycy mylili się co do szybkości zaniku pola, nie miał się czym martwić. Wolał jednak to sprawdzić.
— Jak widzisz, my nanieśliśmy na mapę o wiele więcej prze — biegunowań niż oni. Ponad trzysta w okresie ostatnich 175 milionów lat. To dlatego, że badania dna morskiego dają pełniejsze rezultaty niż te prowadzone w oparciu o meteoryty.
— Punkt dla naszych — cierpko stwierdził Jock.
— Dlatego — ciągnęła Louise — połączyłam w pary te prze — biegunowania, których dowody zostały odkryte zarówno przez nich, jak i przez nas. Jak widzisz, choć na ich diagramie jest sporo luk, to można prześledzić zgodność indywidualnych zjawisk niemal po dzień dzisiejszy.
Jock przyjrzał się wykresom, śledząc palec Louise.
— Rozumiem.
— Oczywiście, taka zgodność ma sens — zauważyła. — Znasz moją teorię, według której istniał tylko jeden wszechświat do momentu, kiedy przed czterdziestoma tysiącami lat pojawiła się świadomość.
Jock przytaknął. Wprawdzie zjawiska kwantowe powodowały niezliczone krótkotrwałe rozszczepienia wszechświata — i prawdopodobnie działo się tak od zawsze — ale owe rozszczepienia nie robiły żadnej różnicy na skalę makroskopową, ponieważ powstające światy po upływie kilku nanosekund zawsze zapadały się z powrotem w jeden.
Jednakże działania istot rozumnych spowodowały rozszczepienia, które okazały się nieodwracalne. I tak, gdy czterdzieści tysięcy lat temu doszło do „wielkiego skoku” — gdy pojawiła się świadomość — nastąpiło pierwsze trwałe rozszczepienie. W jednym wszechświecie tę świadomość zyskał gatunek Homo sapiens; w drugim — Homo neanderthalensis. Od tamtego momentu oba światy istniały równolegle.
— Chwila moment — odezwał się Jock, zerkając na nean — dertalski diagram. — Jeśli to jest ostatnia zarejestrowana zmiana kierunku pola magnetycznego Ziemi, o której nam wiadomo…
— Zgadza się — wtrąciła Louise. — Według ich wyliczeń miała miejsce mniej więcej przed dziesięcioma milionami miesięcy, czyli 780 tysięcy lat temu.
— No tak, ale jeśli to jest ostatnie tego typu wydarzenie na naszym wykresie, czym jest to tutaj? — Jock wskazał inne, niedawne zjawisko przebiegunowania zaznaczone na neandertal — skim arkuszu. — Czy to jest to, które podobno zaczęło się dwadzieścia pięć lat temu?
— Nie — odparła Louise. Jak na gust Jocka, miała za dużo cech nauczyciela akademickiego. Starała się naprowadzić go na właściwa drogę, aby samodzielnie sformułował wnioski, choć sama znała już odpowiedź. Wolałby, aby po prostu mu wszystko powiedziała.
— W takim razie kiedy ono miało miejsce? — spytał.
— Pół miliona miesięcy temu.
Jock nawet nie próbował ukryć zniecierpliwienia.
— Czyli?
Pełne wargi Louise rozciągnęły się w uśmiechu.
— Czyli czterdzieści tysięcy lat temu.
— Czterdzieści ty…! Ale przecież właśnie wtedy…
— Zgadza się — potwierdziła Louise, zadowolona ze swe — go ucznia. — Właśnie wtedy doszło do wielkiego skoku, wtedy narodziła się świadomość i wtedy wszechświat uległ trwałemu rozszczepieniu.
— Ale… ale jak to możliwe, że oni o tym przebiegunowa — niu wiedzą, a my nie?
— Pamiętasz, co powiedziałam podczas naszej pierwszej rozmowy na ten temat? Kiedy pole magnetyczne zanika, prawdopodobieństwo, że ponownie pojawi się z określonym kierunkiem, wynosi pół na pół. W pięćdziesięciu procentach przypadków pole wraca z taką samą polaryzacją, a…
— A w pięćdziesięciu procentach z odwróconą! Zatem to wydarzenie musiało mieć miejsce po rozszczepieniu światów… i ponieważ zjawiska na obu wszechświatach nie były już zsynchronizowane, na świecie neandertalskim pole magnetyczne powróciło z odwrotnym kierunkiem…
— Co ustalono na podstawie badań meteorytów — przytaknęła Louise.
— Ale u nas powróciło z taką samą polaryzacją jak wcześniej, nie pozostawiając żadnych śladów.
— Oui.
— Fascynujące — przyznał Jock. — Ale chwila! U nich pole uległo odwróceniu czterdzieści tysięcy lat temu, tak? Tylko że według Mary kompas u neandertalczyków pokazuje taką samą polaryzację jak na naszym świecie, czyli…
Louise zachęcająco skinęła głową; Jock był na właściwej drodze.
— …czyli — ciągnął — niedawno doszło tam do szybkiego zaniku pola magnetycznego i tym razem, zaledwie przed sześcioma laty, pole powróciło znowu z odwróconą polaryzacją, która odpowiada tej, jaka jest obecnie na naszej Ziemi.
— Dokładnie tak.
— Doskonale — stwierdził Jock. — Właśnie to chciałem wiedzieć.
— Ale to nie wszystko — zauważyła Louise.
— No to mówże, dziewczyno!
— Już, już. Sytuacja wygląda tak: na Ziemi — jedynej, która istniała w danym momencie — czterdzieści tysięcy lat temu doszło do zaniku pola magnetycznego. W tym czasie pojawiła się świadomość i według mnie nie jest to zbieg okoliczności.
— Chcesz powiedzieć, że zanik pola miał coś wspólnego z powstaniem sztuki?
— I kultury. I języka. I logiki matematycznej. I religii.
— Ale jakim cudem?
— Tego nie wiem. Nie zapominajmy jednak, że anatomicznie współcześni przedstawiciele Homo sapiens istnieli od stu tysięcy lat, a świadomość pojawiła się u nich dopiero czterdzieści tysięcy lat temu. Pod względem fizycznym mieliśmy takie same mózgi od sześćdziesięciu tysięcy lat, ale niczego nie stworzyliśmy ani nie przejawialiśmy żadnych oznak prawdziwej rozumności. A potem nagle pstryk!, coś się stało i włączyła się u nas świadomość.
— Aha.
— Wiesz, że niektóre ptaki potrafią określać kierunki świata dzięki magnetytowi?
Jock przytaknął.
— Rzecz w tym, że my, czyli gatunek Homo sapiens, także mamy w mózgach kryształy magnetytu. Nikt nie wie dlaczego, bo oczywiste jest, że nie służy nam jako wewnętrzny kompas. Według mnie, kiedy przed czterdziestoma tysiącami lat doszło do zaniku ziemskiego pola magnetycznego, coś się z tym magnetytem stało, powodując… hm, nazwijmy to, „uruchomienie” świadomości.