– Rozumiem. O co chodzi?
Jej głos zdradzał, że przyjęła postawę obronną.
– Czy zamierza pani pojechać na pogrzeb?
– Nie. Martin i ja nie byliśmy sobie bliscy, a poza tym trudno mi się stąd wyrwać.
Martin pomyślał, że ta kobieta przez trzydzieści lat starała się trzymać z dala od Hedestad. Odkąd Harald wrócił na wyspę, jej stopa prawie nigdy tam nie stanęła.
– Chcę się dowiedzieć, co się stało z Harriet. Pora na całą prawdę.
– Harriet? Nie rozumiem, o co panu chodzi.
Mikael uśmiechnął się na samą myśl o jej udawanym zdziwieniu.
– Była pani najbliższą przyjaciółką Harriet. To do pani zwróciła się ze swoją przerażającą historią.
– Pan ma źle w głowie!
– Zapewne ma pani rację – odparł łagodnie. – Pani Anito, tamtego dnia była pani w jej pokoju. Mam na to dowód w postaci zdjęcia. Za kilka dni zdam z tego wszystkiego relację Henrikowi, a później on będzie nagabywał panią ze Szwecji. Może lepiej od razu opowie mi pani, co się wydarzyło?
Kobieta podniosła się z fotela.
– Proszę natychmiast opuścić mój dom!
Mikael wstał.
– W porządku. Ale wcześniej czy później musi pani ze mną porozmawiać.
– Nie mam panu nic do powiedzenia.
– Martin nie żyje – powiedział z naciskiem Mikael. – Pani nigdy go nie lubiła. Myślę, że przeprowadziła się pani do Londynu nie tylko dlatego, żeby nie widywać ojca, ale również, żeby uniknąć kontaktów z kuzynem. A to oznacza, że pani też wiedziała, a jedyną osobą, która mogła to pani opowiedzieć, była Harriet. Pozostaje tylko pytanie, co pani zrobiła z tą wiedzą.
Anita Vanger zatrzasnęła Mikaelowi drzwi przed nosem.
ZADOWOLONA LISBETH przywitała Mikaela z uśmiechem i uwolniła od ukrytego pod koszulą mikrofonu.
– Podniosła słuchawkę w ciągu trzydziestu sekund od zamknięcia drzwi.
– Numer kierunkowy do Australii – oznajmił Trinity kładąc słuchawki na ministoliku w busie. – Muszę sprawdzić area cod - dodał, stukając w klawiaturę laptopa. – Okej, zadzwoniła pod ten numer w miejscowości Tennant Creek, na północ od Alice Springs na Terytorium Północnym. Chcesz posłuchać rozmowy?
Mikael skinął lekko głową.
– Która teraz jest godzina w Australii?
– Mniej więcej piąta rano.
Trinity włączył cyfrowy odtwarzacz i uruchomił głośniki. Mikael usłyszał osiem długich sygnałów, zanim ktoś po drugiej stronie podniósł słuchawkę. Rozmowa toczyła się po angielsku.
– Cześć, to ja.
– Hmm, wprawdzie jestem rannym ptaszkiem, ale…
– Miałam zadzwonić już wczoraj… Martin nie żyje. Zginął przedwczoraj w wypadku samochodowym.
Cisza. A później coś w rodzaju chrząknięcia, co równie dobrze mogło być słowem: „dobrze".
– Ale mamy problem. Był tu u mnie przed chwilą jakiś ohydny dziennikarz, którego zatrudnił Henrik. Pytał o to, co się stało w 1966 roku. Coś wie.
Znów cisza. A po chwili rozkazujący głos.
– Anita, odłóż słuchawkę. Nie będziemy się kontaktować przez jakiś czas.
– Ale…
– Napisz list. Opowiedz, co się stało – powiedziała kobieta po drugiej stronie i przerwała rozmowę.
– Mądra dziewczyna – skomentowała z podziwem w głosie Lisbeth.
Wrócili do hotelu przed jedenastą. Recepcjonistka pomogła im zarezerwować bilety na najbliższy lot do Australii. Samolot do Canberry w Nowej Południowej Walii odlatywał następnego dnia o 19.05.
Kiedy wszystko było gotowe, rozebrali się i padli na łóżko.
TO BYŁA PIERWSZA wizyta Lisbeth w Londynie i całe przedpołudnie poświęcili na długi spacer. Przeszli z Tottenham Court Road do Soho. Zatrzymali się na dłużej na Old Compton Street, gdzie wypili kawę. Wrócili do hotelu o trzeciej, by odebrać bagaż. Gdy Mikael płacił rachunek, Lisbeth odkryła, że dostała SMSa.
– Dragan prosi o natychmiastowy kontakt.
Zadzwoniła do szefa z telefonu w recepcji. Stojący trochę dalej Mikael zobaczył nagle stężałą twarz dziewczyny i natychmiast podszedł bliżej.
– Co?
– Mama nie żyje. Muszę jechać do domu.
Lisbeth wyglądała na tak zrozpaczoną, że Mikael wziął ją w ramiona.
Odepchnęła go.
Wypili kawę w hotelowym barze. Kiedy Mikael zaproponował, że zrezygnuje z podróży do Australii i wróci z nią do Sztokholmu, pokręciła głową.
– Nie – powiedziała krótko. – Nie możemy teraz zawalić pracy. Po prostu wybierzesz się tam sam.
Rozstali się przed hotelem i pojechali autobusem, każde na swoje lotnisko.
Rozdział 26
MIKAEL POLECIAŁ z Canberry do Alice Springs krajowymi liniami, co o tak późnej porze było jedynym rozwiązaniem. A później, gdy pozostało mu zaledwie czterysta kilometrów, miał do wyboru wynajęcie albo awionetki, albo samochodu. Wybrał tę drugą możliwość.
Nieznany mu osobnik o biblijnym przydomku Joshua, wchodzący w skład tajemniczej międzynarodowej sieci, do której należeli również Plague i Trinity zostawił mu na lotnisku w Canberze kopertę z niezbędnymi informacjami.
Numer telefonu, pod który zadzwoniła Anita Vanger, należał do właściciela Cochran Farm. Mikael był w drodze na owczą farmę.
Z zainteresowaniem przeczytał zaczerpnięte z Internetu i umieszczone w kopercie informacje o australijskim przemyśle hodowlanym. Australia ma osiemnaście milionów mieszkańców, z których pięćdziesiąt trzy tysiące zajmują się hodowlą stu dwudziestu milionów owiec. Sam eksport wełny dostarcza ponad trzy i pół miliarda dolarów rocznie. Do tego dochodzi eksport skór dla przemysłu odzieżowego oraz siedmiuset milionów ton baraniny. Produkcja mięsa i wełny to najważniejsze gałęzie australijskiej gospodarki.
Cochran Farm, założona w 1891 roku przez Jeremy'ego Cochrana, była piątym co do wielkości australijskim przedsiębiorstwem rolnym. Hodowano tam około sześćdziesięciu tysięcy owiec rasy merynos, które słyną z wyjątkowo delikatnej wełny. Oprócz owiec chowano krowy, świnie i drób.
Mikael skonstatował, że Cochran Farm jest potężnym przedsiębiorstwem o imponujących obrotach rocznych, a najważniejsze źródło jej dochodów stanowi eksport do USA, Japonii, Chin i Europy Dołączone życiorysy właścicieli były jeszcze bardziej fascynujące.
W 1972 roku, po śmierci Raymonda Cochrana, farma przeszła w ręce wykształconego w Oxfordzie Spencera Cochrana. Spencer zmarł w 1994 roku i od tego czasu firmą zarządzała wdowa po właścicielu. Na niewyraźnym zdjęciu o niskiej rozdzielczości, ściągniętym ze strony internetowej farmy, widać było krótko ostrzyżoną blondynkę z lekko zasłoniętą twarzą. Głaskała stojącą obok owcę. Joshua nie omieszkał poinformować, że kobieta wyszła za mąż za Spencera we Włoszech, w 1971 roku. Nazywała się Anita Cochran.
MIKAEL PRZENOCOWAŁ w wysuszonej dziurze o napawającej nadzieją nazwie Wannado. W pobliskim pubie zjadł pieczeń z baraniny i wlał w siebie trzy pinty w towarzystwie lokalnych talentów, którzy zwracali się do niego mate i mówili ze śmiesznym akcentem. Miał wrażenie, że przypadkowo znalazł się na planie filmu Krokodyl Dundee.
Zanim zasnął późną nocą, zadzwonił do Nowego Jorku.
– Przykro mi, Ricky ale byłem tak zajęty, że nie miałem czasu się odezwać.
– A cóż wy tam wyprawiacie w Hedestad? – wybuchnęła Erika. – Christer dzwonił i opowiedział mi o tragicznym wypadku Martina Vangera.
– To długa historia.
– I dlaczego nie odbierasz telefonów? Wydzwaniam do ciebie jak wariatka.
– Moja komórka tu nie działa.
– A gdzie jesteś?