– Kiedy doszliśmy do tego, co się naprawdę wydarzyło, odgadnięcie reszty nie nastręczało już trudności. Ktoś musiał ci pomóc zniknąć. Jedyną osobą, która wchodziła w grę, była twoja powierniczka, Anita Vanger. Byłyście przyjaciółkami, spędziłyście razem wakacje, mieszkałyście w chatce Gottfrieda. Jeżeli komuś się zwierzałaś, to właśnie jej. No i Anita właśnie zrobiła prawo jazdy.
Harriet przyjrzała się Mikaelowi z obojętnym wyrazem twarzy.
– I co teraz zrobisz, kiedy już wiesz, że żyję?
– Opowiem Henrikowi. Zasłużył na to, żeby się dowiedzieć.
– A później? Jesteś dziennikarzem.
– Harriet, nie zamierzam cię rzucać na pożarcie mediom. W całej tej historii popełniłem tyle wykroczeń, że gdyby Związek Dziennikarzy o tym wiedział, już dawno by mnie wykluczył z organizacji. Jedno mniej, jedno więcej, to już naprawdę nie ma znaczenia, a poza tym nie chcę stracić dawnej opiekunki – próbował żartować. Nie udało mu się jej rozbawić.
– Ile osób zna prawdę?
– Że żyjesz? Teraz wiemy o tym ty i ja, a także Anita i moja współpracownica – Lisbeth. Dirch Frode zna mniej więcej trzy czwarte opowieści, ale w dalszym ciągu myśli, że zmarłaś w latach sześćdziesiątych.
Harriet, wpatrzona w ciemność, znów się zamyśliła. Mikael jeszcze raz doznał nieprzyjemnego poczucia zagrożenia. Przypomniał sobie, że pół metra dalej oparta o namiot stoi jej strzelba. Ale po chwili otrząsnął się i ukrócił wodze fantazji. Zmienił temat.
– Powiedz mi, jak zostałaś australijską farmerką? Rozumiem, że następnego dnia, zaraz po otwarciu mostu, Anita przeszmuglowała cię na stały ląd, prawdopodobnie w bagażniku.
– Tak naprawdę leżałam na podłodze z tyłu samochodu, przykryta tylko kocem. Nikt tam nie zaglądał. Kiedy Anita pojawiła się na wyspie, poszłam do niej i powiedziałam, że muszę uciekać. Masz rację, powierzyłam jej swoje tajemnice. Pomogła mi i przez te wszystkie lata była najbardziej oddaną przyjaciółką.
– A jak znalazłaś się w Australii?
– Najpierw mieszkałam u Anity, w jej studenckim pokoju w Sztokholmie, a po kilku tygodniach wyjechałam ze Szwecji. Anita była bardzo hojna, pożyczyła mi wszystkie swoje oszczędności. Dostałam też jej paszport. Byłyśmy do siebie bardzo podobne, musiałam tylko utlenić włosy. Przez cztery lata mieszkałam we włoskim zakonie. Nie zostałam zakonnicą, to był taki klasztor, w którym można było tanio wynająć pokój. Siedziałam tam w samotności i rozmyślałam. A później przez przypadek spotkałam Spencera Cochrana. Był ode mnie kilka lat starszy, właśnie skończył studia w Anglii i objeżdżał autostopem Europę. Zakochałam się, z wzajemnością. To dosyć prosta historia. W 1971 roku Anita Vanger wyszła za niego za mąż. Nigdy nie żałowałam tego kroku. Był wspaniałym człowiekiem. Niestety zmarł osiem lat temu i nagle zostałam właścicielką farmy.
– Ale ten paszport… czy nikt nie odkrył, że istnieją dwie Anity Vanger?
– Nie, a dlaczego miałby odkryć? Szwedka, Anita Vanger, żona Spencera Cochrana. Nie gra roli, czy mieszka w Londynie, czy w Australii. W Londynie jest Anitą pozostającą z mężem w separacji. W Australii jest jego najprawdziwszą żoną. Nikt nie porównuje rejestrów z Canberry i Londynu. Zresztą dość szybko dostałam australijski paszport na nazwisko Cochran. Wszystko działało bez zarzutu. Jedyną rzeczą, która mogła zburzyć tę historię, byłoby małżeństwo prawdziwej Anity. Mój związek jest bowiem zarejestrowany w szwedzkiej ewidencji ludności.
– Ale Anita nigdy nie wyszła za mąż.
– Mówi, że nigdy nie trafiła na właściwego kandydata. Ale przecież wiem, że zrezygnowała z małżeństwa ze względu na mnie. Jest naprawdę wspaniałą przyjaciółką.
– Co robiła tamtego dnia w twoim pokoju?
– Nie zachowywałam się wtedy racjonalnie. Bałam się Martina, ale dopóki był w Uppsali, dopóty nie musiałam o tym myśleć. A później nagle wyrósł przede mną na ulicy w Hedestad i wtedy zrozumiałam, że już nigdy w życiu nie będę się mogła czuć bezpiecznie. Wahałam się, nie wiedziałam, czy opowiedzieć Henrikowi, czy uciec. Henrik nie miał czasu, a ja chodziłam po wsi i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Oczywiście rozumiem, że ten wypadek na moście przysłonił ludziom wszystko inne. Ale nie mnie. Miałam własne problemy i ten wypadek prawie w ogóle do mnie nie docierał. Wszystko było takie nierzeczywiste. W końcu wpadłam na Anitę, która mieszkała wtedy w pokoju gościnnym u Gerdy i Alexandra. Błyskawicznie podjęłam decyzję i poprosiłam Anitę o pomoc. Zostałam u niej, bałam się wychodzić. Ale potrzebowałam ubrań i pamiętnika, w którym wszystko zapisywałam. Anita mi to przyniosła.
– Myślę, że nie potrafiła się oprzeć pokusie i otwarła okno, żeby obejrzeć miejsce wypadku.
Mikael zamyślił się.
– Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: dlaczego nie poszłaś z tym do Henrika, tak jak zamierzałaś.
– A jak myślisz?
– Doprawdy nie wiem. Jestem przekonany, że Henrik by ci pomógł. Na pewno jakoś unieszkodliwiłby Martina, żebyś mogła żyć w spokoju. Henrik nie wystawiłby cię na pożarcie. Załatwiłby to bardzo dyskretnie, przy pomocy jakiejś terapii czy leczenia.
– Nie rozumiesz, co się stało…
Do tej pory Mikael mówił o seksualnej przemocy Gottfrieda, nie wspominając o roli Harriet.
– Gottfried wykorzystywał seksualnie Martina – zaczął ostrożnie. – Podejrzewam, że wykorzystywał również ciebie.
NIE DRGNĄŁ JEJ ani jeden mięsień. Ale po chwili wzięła głęboki oddech i ukryła twarz w dłoniach. Nie minęły trzy sekundy i Jeff stał przy niej, pytając, czy wszystko jest all right. Kobieta uśmiechnęła się blado, a po chwili – wprawiając Mikaela w osłupienie – przytuliła się do swojego Studs Managera i pocałowała w policzek. Trzymając go za ramię, odwróciła się do gościa.
– Jeff, to jest Mikael, stary… przyjaciel z zamierzchłych czasów. Przybywa z problemami i ma złe wieści, ale nie zabija się posłańców. Mikael – to jest Jeff Cochran, mój najstarszy syn. Mam jeszcze jednego syna i córkę.
Mikael pomyślał, że Harriet musiała zajść w ciążę zaraz po ślubie; Jeff miał mniej więcej trzydzieści lat. Wstał i ściskając mu rękę, przeprosił, że wywołał u jego mamy takie emocje; wiedział jednak, że to było konieczne. Zamieniwszy z synem kilka słów, Harriet odesłała go z powrotem. Siadając ponownie naprzeciwko Mikaela, zdążyła podjąć decyzję.
– Koniec kłamstw. Myślę, że to naprawdę koniec historii. W pewnym sensie czekałam na ten dzień od 1966 roku. Przez wiele lat potwornie się bałam, że ktoś taki jak ty podejdzie do mnie i powie, że zna moje prawdziwe imię. I wiesz – nagle zupełnie przestałam się tym przejmować. Moja zbrodnia uległa przedawnieniu. I nie dbam o to, co inni o mnie myślą.
– Zbrodnia? – zapytał Mikael.
Spojrzała na niego wyczekująco, ale on w dalszym ciągu nie rozumiał, o co jej chodzi.
– Miałam szesnaście lat. Bałam się. Zżerał mnie wstyd. Byłam zdesperowana i osamotniona. Jedynie Anita i Martin znali prawdę. Opowiedziałam Anicie o seksualnej przemocy ojca, ale nigdy nie przemogłam się, żeby wyjawić jej również to, że mój tato jest obłąkanym mordercą kobiet. Nigdy się o tym nie dowiedziała. Ale zdradziłam jej szczegóły popełnionej przeze mnie zbrodni; zbrodni tak okrutnej, że jak przyszło co do czego, nie miałam odwagi powiedzieć o niej Henrikowi. Prosiłam Boga o przebaczenie. I ukryłam się na kilka lat w klasztorze.
– Harriet, twój ojciec był gwałcicielem i mordercą. Absolutnie nie jesteś temu winna.
– Wiem. Ojciec wykorzystywał mnie seksualnie przez rok. Czyniłam wszystko, żeby… unikać jego towarzystwa, ale był przecież moim tatą i nie mogłam tak ni stąd, ni zowąd zerwać z nim kontaktu. Tak więc robiłam dobrą minę do złej gry i udawałam, że wszystko jest w porządku, chociaż starałam się, żeby zawsze ktoś był w pobliżu, gdy miałam do czynienia z ojcem. Moja mama oczywiście wiedziała, co się dzieje, ale raczej się tym nie przejmowała.