Выбрать главу

– Rozumiem, że twój kolega też jest hakerem.

– To on załatwił podsłuch w Londynie. Jest odrobinę upośledzony społecznie i nigdy nie spotyka się z ludźmi, ale w sieci to legenda.

– Okej – podsumował Mikael z bladym uśmiechem. – Pytanie numer dwa: dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o Wennerstrómie?

– Bo nie pytałeś.

– A gdybym nigdy cię nie zapytał, gdybyśmy w ogóle się nie znali, to co? Siedziałabyś cicho z wiedzą na temat Wennerstróma i patrzyła, jak „Millennium" bankrutuje?

– Nikt mnie nie prosił o wyjawienie prawdy o Wennerstrómie – odpowiedziała przemądrzałym tonem.

– Ale gdyby?

– No przecież opowiedziałam!

Mikael zrezygnował z dalszej dyskusji.

BYŁ CAŁKOWICIE zaabsorbowany zawartością twardego dysku Wennerstróma. Nagrawszy całość na kilkanaście płyt (łącznie ponad pięć gigabajtów), Lisbeth miała wrażenie, że wprowadziła się do mieszkania na Bellmansgatan. Z anielską cierpliwością odpowiadała na nieustanne pytania Mikaela.

– W głowie mi się nie mieści! Jak można być tak kompletnie nierozgarniętym, żeby na twardym dysku zapisywać potwierdzenia swoich ciemnych interesów – dziwił się Mikael. – Jeżeli to kiedykolwiek wpadnie w ręce policji…

– Ludzie nie zachowują się racjonalnie. On chyba nawet nie bierze pod uwagę, że policja kiedykolwiek chciałaby mu skonfiskować komputer.

– No tak, poza wszelkimi podejrzeniami. Zgadzam się, że to arogancki gnojek, ale przecież na pewno ma speców od bezpieczeństwa, którzy powinni mu wyjaśnić, jak bezpiecznie transferować dane. A on ma tutaj materiały z 1993 roku!

– Laptop jest dosyć nowy, wyprodukowany rok temu, ale wygląda na to, że Wennerstróm skopiował całą korespondencję i inne rzeczy na twardy dysk, zamiast na płyty CD. W każdym razie korzysta z programu szyfrującego.

– Który jest oczywiście zupełnie bezwartościowy, bo ty przecież za każdym razem widzisz, jak Wennerstróm wpisuje hasło.

CZWARTEGO DNIA w Sztokholmie, o trzeciej nad ranem, obudził Mikaela telefon od Christera Malma.

– Wczoraj wieczorem Henry Cortez był z przyjaciółką w knajpie.

– Aha – odpowiedział półprzytomnie Mikael.

– W drodze do domu zahaczyli o Centralny.

– To nie jest dobre miejsce dla uwodzicieli.

– Posłuchaj. Janne Dahlman ma urlop. Henry zobaczył go przy stoliku z innym facetem.

– No i co?

– Henry rozpoznał faceta ze zdjęć w prasie. To był Krister Sóder.

– Słyszałem gdzieś to nazwisko, ale…

– Pracuje w „Finansmagasinet Monopol", który należy do Wennerstróem Group – przerwał mu Malm.

Mikael usiadł na łóżku.

– Jesteś?

– Jestem. To jeszcze nic nie znaczy. Sóder to zwykły dziennikarz, może jakiś stary kumpel Dahlmana.

– W porządku, może mam obsesję. Ale trzy miesiące temu „Millennium" kupiło reportaż od wolnego strzelca. Tydzień przed naszą publikacją Sóder dokonał identycznego odkrycia. To była dokładnie ta sama historia o producencie telefonów komórkowych, który zatuszował raport o tym, jak jeden z wadliwych komponentów mógł prowadzić do zwarcia.

– Rozumiem, co mówisz. Ale takie rzeczy się zdarzają. Rozmawiałeś z Eriką?

– Nie, Erika ciągle jest w Stanach, wróci w przyszłym tygodniu.

– Nic nie rób. Zadzwonię do ciebie później – zakończył Mikael i wyłączył komórkę.

– Jakieś problemy? – zapytała Lisbeth.

– „Millennium" – odpowiedział Mikael. – Muszę tam na chwilę wpaść. Pojedziesz ze mną?

O CZWARTEJ NAD RANEM redakcja była zupełnie pusta. Złamanie hasła w komputerze Dahlmana zajęło Salander mniej więcej trzy minuty. Kolejne dwie minuty trwało skopiowanie zawartości twardego dysku na iBook Mikaela.

Większość korespondencji znajdowała się w laptopie Dahlmana, do którego nie mieli dostępu. Ale ze stacjonarnego komputera w redakcji Lisbeth wywnioskowała, że oprócz adresu millennium.se Dahlman ma prywatne konto na hot-mailu. Po sześciu minutach mogła ściągnąć jego korespondencję z ostatniego roku. Pięć minut później Mikael miał dowody na to, że Janne Dahlman był źródłem przecieków na temat sytuacji w „Millennium" i że na bieżąco informował redaktora „Finansmagasinet Monopol" o planowanych przez Erikę reportażach. Ta szpiegowska działalność trwała co najmniej od poprzedniej jesieni.

Wyłączywszy komputery, wrócili do mieszkania Mikaela i przespali jeszcze kilka godzin. O dziesiątej Mikael zadzwonił do Christera.

– Mam dowody na to, że Dahlman pracuje dla Wennerstróma.

– Wiedziałem, że to parszywa świnia. Okej, wyleję go dzisiaj z pracy.

– Nie wylewaj. W ogóle nic nie rób.

– Nic?

– Christer, zaufaj mi. Do kiedy Dahlman ma urlop?

– Wraca w poniedziałek.

– Ile osób jest dzisiaj w redakcji?

– Phi, trochę tu pusto…

– Możesz zwołać zebranie na drugą? Nie mów, o co chodzi. Zaraz przyjadę.

PRZY KONFERENCYJNYM stole, oprócz Mikaela, zasiadło sześć osób. Christer Malm wyglądał na zmęczonego, a Henry Cortez – na zakochanego w ten sposób, w jaki mogą być zakochani tylko dwudziestoczterolatkowie. Monica Nilsson nie kryla zniecierpliwienia. Christer nie zdradził powodu zebrania, ale Monica pracowała tutaj wystarczająco długo, żeby domyślić się, że chodzi o coś wyjątkowego, i była nieco zirytowana, ponieważ nie należała do wąskiego grona wtajemniczonych. Jedynie Ingela Oskarsson wyglądała jak zwykle. Odkąd dwa lata temu została mamą, nigdy nie sprawiała wrażenia naprawdę spokojnej. Dwa razy w tygodniu zajmowała się między innymi administracją i prenumeratą. W niepełnym wymiarze godzin pracowała również Lotta Karim, która podobnie jak Henry Cortez była freelancerem i właśnie wróciła do redakcji po wakacyjnej przerwie. Christerowi udało się też ściągnąć bawiącego na urlopie Sonny'ego Magnussona.

Mikael zaczął od powitania wszystkich, przepraszając jednocześnie za swoją półroczną nieobecność.

– To, o czym będziemy dzisiaj rozmawiać, nie zostało skonsultowane z Eriką, ponieważ ani ja, ani Christer nie mieliśmy na to czasu, ale mogę was zapewnić, że mówię również w jej imieniu. Dzisiaj zadecydujemy o przyszłości „Millennium".

Krótka pauza spotęgowała siłę wypowiedzianych słów. Nikt o nic nie zapytał.

– Ostatni rok był naprawdę ciężki. Dziwię się, że nikt z was nie wpadł na lepszy pomysł i nie szukał pracy w innym miejscu. Wychodzę więc z założenia, że albo jesteście kompletnie szaleni, albo wyjątkowo lojalni i że lubicie pracować właśnie w tym czasopiśmie. Dlatego zamierzam wyłożyć karty na stół i poprosić was o ostatnią przysługę.

– Ostatnią przysługę? – wtrąciła Monica Nilsson – To brzmi tak, jakbyś planował likwidację gazety.

– Właśnie tak – odpowiedział Mikael. – Po powrocie z urlopu Erika zwoła zebranie redakcyjne, w trakcie którego ogłosi, że na Boże Narodzenie kończymy działalność i że wszyscy dostają wypowiedzenie.

Słowa Mikaela wywołały pewien niepokój. Nawet Christer Malm przez moment miał wrażenie, że Mikael mówi poważnie. Po chwili jednak wszyscy zauważyli jego wesoły uśmiech.

– Chodzi o to, żebyśmy przez całą jesień prowadzili podwójną grę. Okazało się bowiem, że nasz drogi sekretarz redakcji Janne Dahlman dorabia sobie sprzedawaniem informacji Hansowi-Erikowi Wennerstrómowi. Nasz wróg jest więc dokładnie i na bieżąco informowany o wszystkim, co dzieje się w redakcji. I to w pewnej mierze wyjaśniałoby niektóre z porażek, które ostatnio ponieśliśmy. Między innymi ty, Sonny, kiedy twoi początkowo chętni ogłoszeniodawcy nagle zaczęli się wycofywać.