– Ustalimy jakiś pułap – odpowiedział przytomnie adwokat. – Nie żądam rzeczy niemożliwych, a pański współpracownik, jak pan sam zastrzegał, jest niezwykle kompetentny.
– Salander? – zapytał Armanski, podnosząc brwi.
– Nie mam żadnych innych planów.
– W porządku. Ale chciałbym, żebyśmy ustalili formy pracy. A teraz dokończ, proszą, prezentacją.
– Nie mam nic więcej, oprócz kilku szczegółów z życia prywatnego. W 1986 roku ożenił się z Monicą Abrahamsson, w tym samym roku urodziła im się córka, obecnie szesnastoletnia Pernilla. Małżeństwo nie trwało długo, rozwiedli się w 1991. Abrahamsson wyszła ponownie za mąż, ale wygląda na to, że są przyjaciółmi. Córka mieszka z matką i nie spotyka się z ojcem szczególnie często.
FRODE POPROSIŁ o jeszcze jedną filiżankę kawy i ponownie zwrócił się do Salander.
– Na początku sugerowała pani, że wszyscy ludzie mają tajemnice. Znalazła je pani?
– Chodziło mi o to, że wszyscy mają sprawy, które uważają za prywatne i z którymi raczej się nie afiszują. Blomkvist ma powodzenie u kobiet. Ma za sobą kilka poważniejszych historii miłosnych i niezliczoną liczbę przelotnych związków. Krótko mówiąc, to mężczyzna o bogatym życiu seksualnym. Ale od wielu lat w jego życiu pojawia się jedna i ta sama osoba, stanowią dość niezwykłą parę.
– W jakim sensie niezwykłą?
– Erika Berger, redaktor naczelna „Millennium", jest seksualną partnerką Blomkvista. To dziewczyna z wyższych sfer, z matki Szwedki i ojca Belga, mieszka w Szwecji. Znają się ze studiów i od studenckich czasów żyją ze sobą w nieformalnym związku.
– To chyba nie jest aż takie niezwykłe – zauważył Frode.
– Nie, wcale nie. Tylko że Berger jest jednocześnie żoną artysty, Gregera Beckmana. To taki dość znany facet, twórca masy okropnych dzieł w lokalach użyteczności publicznej.
– Czyli, innymi słowy, jest niewierną żoną.
– Nie. Beckman wie o ich związku. To taki menage a trois, najwyraźniej akceptowany przez wszystkie zainteresowane strony. Erika czasami sypia u Blomkvista, a czasami u męża. Nie wiem dokładnie, jak to funkcjonuje, ale myślę, że między innymi z tego powodu rozpadło się małżeństwo z Abrahamsson.
Rozdział 3
ERIKA BERGER uniosła brwi na widok przemarzniętego Mikaela, który późnym popołudniem pojawił się w jej gabinecie. Redakcja „Millennium" znajdowała się na szczycie Gótgatan, nad siedzibą Greenpeace. W zasadzie czynsz przekraczał możliwości finansowe czasopisma, ale Erika, Mikael i Christer byli zgodni co do tego, żeby nie zmieniać lokalu.
Spojrzała na zegarek. Dziesięć po piątej, ciemności już dawno okryły Sztokholm. Spodziewała się Blomkvista w południe.
– Przepraszam – zaczął, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. – Zasiedziałem się nad wyrokiem sądu, nie miałem ochoty na rozmowę. Poszedłem na długi spacer. Rozmyślałem.
– Odczytali wyrok w radiu. Dzwoniła kobieta z TV4, chciała usłyszeć twój komentarz.
– Co jej powiedziałaś?
– Mniej więcej to, co ustaliliśmy: najpierw wszystko dokładnie przeczytamy, a później będziemy komentować. To znaczy nie powiedziałam nic. I dalej obstaję przy swoim zdaniu. Uważam, że to błędna strategia. Wychodzimy na słabeuszy, tracimy poparcie mediów. Dzisiaj wieczorem na pewno wyjadą z czymś w telewizji.
Z ponurą miną skinął głową.
– Jak się czujesz?
Wzruszył ramionami i usiadł w ulubionym fotelu przy oknie. Spartańskie umeblowanie pokoju Eriki składało się
[BRAK]
z „Millennium" jako wydawca, reporter i członek zarządu, a ty przejmiesz mój udział. Wennerstróm wie, że ja wiem, co zrobił, i jestem przekonany, że dopóki będę choćby tylko w pobliżu redakcji, dopóty będzie próbował zniszczyć nasze czasopismo. Nie stać nas na to.
– Ale dlaczego nie ogłosić publicznie tego, co się wydarzyło naprawdę? A później niech się dzieje wola nieba!
– Dlatego, że nie potrafimy nic udowodnić, i dlatego, że akurat teraz nie jestem szczególnie wiarygodny. Wennerstróm wygrał tę rundę. Koniec i kropka. Odpuść sobie.
– Okej. Wylano cię. Co będziesz teraz robił?
– Potrzebuję chwili wytchnienia, po prostu. Czuję się wypalony, znalazłem się w ślepym zaułku, czy jak to się teraz ładnie nazywa. Poświęcę czas sobie samemu. A później się zobaczy.
Erika przyciągnęła głowę Mikaela do swoich piersi. Objęła go mocno. Siedzieli tak w milczeniu przez kilka minut.
– Chcesz spędzić ze mną wieczór? – zapytała.
Odpowiedział skinieniem głowy.
– Świetnie. Już zadzwoniłam do Gregera i powiedziałam, że przenocuję u ciebie.
JEDYNYM ŹRÓDŁEM światła w pokoju były uliczne latarnie odbijające się we wnęce okna. Mikael leżał obok śpiącej Eriki, studiując w półmroku jej obnażony profil. Nagie piersi wznosiły się i opadały w rytm spokojnych oddechów. Poczuł się rozluźniony. Zalegająca gdzieś w przeponie gula lęku przestała dawać się we znaki. To zasługa Eriki. Zawsze działała na niego odprężająco. Podobnie jak on na nią.
Dwadzieścia lat, pomyślał. Tak długo byli ze sobą. Mógłby uprawiać z nią seks przez kolejnych dwadzieścia lat. Co najmniej dwadzieścia. Nigdy na serio nie próbowali kryć się ze swoim związkiem, nawet jeżeli bywał przyczyną niezmiernie kłopotliwych sytuacji. Wiedział, że plotkowano o nich w kręgu znajomych, a niektórzy zachodzili w głowę, co ich tak naprawdę łączy. Zarówno on, jak i Erika udzielali tajemniczych odpowiedzi, ignorując komentarze.
Spotkali się na imprezie u wspólnych znajomych. Byli na drugim roku dziennikarstwa i każde z nich żyło w stabilnym związku. Z upływem godzin pozwalali sobie na coraz śmielsze prowokacje. Flirt narodził się chyba w efekcie żartu – tego Mikael nie był pewien – ale żegnając się, wymienili numery telefonów. Od początku wiedzieli, że wylądują razem w łóżku, i w ciągu tygodnia urzeczywistnili swoje plany, oczywiście za plecami partnerów. Mikael był przekonany, że nie chodzi im o miłość, przynajmniej nie o miłość w tradycyjnym rozumieniu, czyli tę prowadzącą do wspólnego mieszkania, świątecznej choinki i dzieci. Kilkakrotnie w latach osiemdziesiątych, będąc chwilowo singlami, rozpatrywali możliwość prowadzenia wspólnego gospodarstwa. On chciał. Ale Erika zawsze wycofywała się w ostatniej chwili. Tłumaczyła, że taki układ nie miałby szans; wolała nie ryzykować, że zakochując się w sobie, zniszczą swój związek.
Byli zgodni co do tego, że chodzi im o seks, albo raczej seksualne szaleństwo, i Mikael zastanawiał się, czy możliwe jest jeszcze bardziej obłąkane pożądanie kobiety niż to, które czuł w stosunku do Eriki. Po prostu było im ze sobą niesamowicie dobrze. Tkwili w związku, który był równie uzależniający jak heroina. Czasami spotykali się wystarczająco często, żeby poczuć się parą. Czasami między randkami upływały tygodnie i miesiące. Ale tak jak alkoholicy po suchych dniach ciągną do monopolowego, tak Mikael i Erika zawsze wracali do siebie, pragnąc więcej.
Nie było to oczywiście proste. Taki związek musiał kogoś ranić. Obydwoje z całą bezwzględnością łamali dane przyrzeczenia i porzucali partnerów; jego własne małżeństwo rozpadło się właśnie dlatego, że nie potrafił trzymać się z dala od Eriki. Nigdy nie uciekał się do kłamstw, Monica wiedziała o ich związku, ale wierzyła, że skończy się definitywnie wraz ze ślubem i narodzinami córki. Tym bardziej że w tym samym czasie Erika wyszła za Gregera Beckmana. Mikael też tak myślał i w pierwszych latach małżeństwa spotykał się z Eriką wyłącznie w sprawach zawodowych. A później założyli „Millennium" i wszystkie dobre intencje wzięły w łeb. Pewnego wieczoru niespodziewanie zaczęli ostro kochać się na jej biurku. To było początkiem ciężkiego okresu w życiu Mikaela. Pragnął być z rodziną i śledzić dorastanie córki, a jednocześnie czuł się bezradny wobec pociągu do Eriki, jak gdyby nie potrafił kontrolować swoich działań. Co oczywiście nie było prawdą, bo potrafiłby, gdyby chciał. Lisbeth Salander miała rację, zgadując, że właśnie jego nieustająca niewierność doprowadziła do rozwodu. Monica miała po prostu dość.