Nagle Mikael zakrztusił się kawą. Ciągle kaszląc, wyprostował się na krześle.
U szczytu stołu, uśmiechając się do obiektywu, siedziała Cecilia. Obok niej zajmowała miejsce długowłosa i identycznie ubrana kobieta. Były do siebie tak podobne, że mogły uchodzić za bliźniaczki. I nagle wszystko stało się jasne. To nie Cecilia stała w oknie Harriet, tylko jej o dwa lata młodsza siostra Anita, od dawna mieszkająca w Londynie.
Jak to ujęła Lisbeth? Cecilię widać na bardzo wielu zdjęciach. Wygląda na to, że cały czas przemieszcza się między różnymi grupami. A to nie tak! Chodziło o dwie kobiety, które przez przypadek nigdy nie znalazły się na tej samej klatce filmu. Z daleka, na czarno-białych zdjęciach wyglądały identycznie. Henrik z pewnością rozróżniał siostry, ale dla Mikaela i Lisbeth byty jedną i tą samą osobą. I nikt nigdy nie zwrócił im uwagi na pomyłkę, ponieważ żadne z nich nie wpadło na pomysł, żeby zapytać.
Mikael odwrócił kartkę i poczuł, jak jeżą mu się włosy na karku. Jak gdyby do pokoju niespodziewanie wtargnął powiew zimnego wiatru.
To były zdjęcia zrobione następnego dnia. Właśnie wszczęto poszukiwania Harriet i młody komisarz Moreli wydawał polecenia grupce składającej się z dwóch umundurowanych policjantów i kilkunastu mężczyzn, którzy za chwilę mieli zacząć przeczesywać teren. Henrik był ubrany w długą kurtkę przeciwdeszczową i angielski kapelusz z wąskim rondem.
Po lewej stronie stał odrobinę krągły chłopak o półdługich włosach. Miał na sobie ciemną kurtkę z czerwonymi wstawkami na wysokości barków. Fotografia była ostra. Mikael od razu go rozpoznał, ale na wszelki wypadek zapytał Annę Nygren.
– Tak, oczywiście, to Martin. Miał wtedy mniej więcej osiemnaście lat.
LISBETH SALANDER w chronologicznym porządku przedzierała się przez wycinki prasowe na temat koncernu Vangera. Zaczęła od 1949 roku. Problem polegał na tym, że archiwum prasowe było gigantyczne. W interesującym ją czasie wzmiankowano o firmie niemal każdego dnia i nie tylko w mediach o krajowym zasięgu, ale przede wszystkim w prasie lokalnej. Pisano o analizach ekonomicznych, związkach zawodowych, negocjacjach i groźbach strajku, otwarciach fabryk i ich likwidacjach, o bilansach rocznych, zmianach dyrektora i wprowadzeniu nowych produktów. To był niekończący się potok wiadomości. Klik. Klik. Klik. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach, kodując informacje zawarte na pożółkłych kartkach.
Po godzinie wpadła na pewien pomysł i zwróciła się do szefowej archiwum z pytaniem, czy istnieje spis zakładów, które w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wchodziły w skład koncernu.
Bodil Lindgren traktowała Lisbeth z nieukrywaną podejrzliwością i chłodem. Bez zachwytu przyjęła do wiadomości, że zupełnie obcej osobie pozwolono wtargnąć do najświętszego archiwum koncernu i zezwolono na przeglądanie wszystkiego, na co tylko ma ochotę. Tym bardziej że owa osoba wyglądała jak zwariowana piętnastoletnia anarchistka. Ale Dirch Frode wydał jasne instrukcje: sprawa jest pilna i Lisbeth Salander ma prawo do wglądu w absolutnie wszystko. Kobieta przyniosła więc sprawozdania roczne z interesujących Lisbeth dekad. Każdy raport zawierał mapę krajowych placówek koncernu.
Rzuciwszy okiem na mapę, Lisbeth zanotowała, że Vangerowie posiadali liczne fabryki, biura i punkty sprzedaży i że każde miejsce, w którym popełniono morderstwo, zdobiła czerwona kropka (czasami kilka) symbolizująca placówkę koncernu.
Pierwszy związek odkryła w 1957 roku. Zwłoki Rakel Lunde, zamieszkałej w Landskronie, znaleziono dzień po tym, jak firma V &. C Bygg wygrała wielomilionowy przetarg na budowę lokalnego centrum handlowego. V &C było skrótem od Vanger & Carlen Bygg, zakładu wchodzącego w skład koncernu. Gazeta lokalna przeprowadziła wywiad z Gottfriedem Vangerem, który przybył na miejsce, by podpisać kontrakt.
Lisbeth przypomniała sobie szczegół z policyjnego pożółkłego raportu, który przeczytała w wojewódzkim archiwum w Landskronie. Rakel Lunde, wróżbiarka – hobbystka pracowała jako sprzątaczka w firmie V &C Bygg.
DO SIÓDMEJ WIECZOREM Mikael zdążył zadzwonić do Lisbeth kilkanaście razy, by tyle samo razy przekonać się, że wyłączyła komórkę. Widocznie nie chciała, żeby jej przeszkadzano w pracy.
Krążył po domu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Wyciągnął notatki Henrika, w których jeszcze raz przeczytał, czym zajmował się Martin w dniu zniknięcia siostry.
W 1966 roku Martin Vanger chodził do maturalnej klasy w Uppsali. Uppsala. Lena Andersson, siedemnastoletnia licealistka. Wraz z głową i tłuszczem.
Henrik kiedyś o tym wspomniał, ale Mikael dla pewności musiał sprawdzić w swoich zapiskach. Martin był zamkniętym w sobie chłopcem. Martwili się o niego. Po tragicznej śmierci męża Isabella postanowiła wysłać syna do Uppsali. Miał zmienić środowisko i zamieszkać u Haralda. Harald i Martin? Trudno w to uwierzyć.
W samochodzie jadącym do Hedestad zabrakło dla Martina miejsca. Chłopak spóźnił się na pociąg i przyjechał do domu późnym popołudniem, co oznaczało, że znalazł się po „złej" stronie mostu. Przypłynął na wyspę łódką dopiero po szóstej wieczorem, odebrał go sam Henrik. Z tego powodu starzec umieścił Martina na samym końcu listy osób, które mogły mieć coś wspólnego ze zniknięciem Harriet.
Martin twierdził, że feralnego dnia nie widział swojej siostry. Kłamał. Przyjechał do Hedestad o wiele wcześniej i na Jarnvagsgatan spotkał się z nią twarzą w twarz, co Mikael mógł udokumentować fotografiami, które przeleżały zapomniane prawie czterdzieści lat.
Na widok brata Harriet przeżyła szok. Wróciła do Hedeby i próbowała porozmawiać z Henrikiem, ale zniknęła, zanim jej się udało. Co chciałaś mu opowiedzieć? O Uppsali? Ale Leny Andersson z Uppsali nie było na twojej liście. Nic o niej nie wiedziałaś.
Mikael w dalszym ciągu nie potrafił dopasować fragmentów tej historii. Harriet zniknęła około trzeciej po południu. W tym czasie Martin znajdował się na pewno na drugim brzegu. Widać go na fotografiach zrobionych z kościelnego wzniesienia. Nie mógł więc zrobić nic złego przebywającej na wyspie siostrze. Ciągle brakowało jednej części układanki. Ktoś z nim współpracował? Anita Vanger?
MATERIAŁY ARCHIWALNE świadczyły o tym, że z biegiem lat pozycja Gottfrieda w koncernie ulegała zmianie. Urodził się w 1927 roku. Jako dwudziestolatek spotkał Isabellę i dość szybko zrobił jej dziecko. Martin Vanger przyszedł na świat w 1948 roku i nie ulegało wątpliwości, że młodzi muszą się pobrać.
Kiedy miał dwadzieścia dwa lata, został wprowadzony przez Henrika do głównego biura firmy. Był z pewnością zdolny i może nawet traktowano go jako nadzieję na przyszłość. Trzy lata później zasiadł w zarządzie, jednocześnie piastując funkcję zastępcy szefa działu rozwoju. Wschodząca gwiazda.
Gdzieś w połowie lat pięćdziesiątych jego kariera straciła rozmach. Zaczął pić. Rozpad małżeństwa z Isabellą był tylko kwestią czasu. Dzieci, Martin i Harriet, znalazły się w tarapatach. Interweniował Henrik. W 1956 roku Gottfried osiągnął szczyt kariery. Wtedy zatrudniono jeszcze jednego zastępcę szefa odpowiedzialnego za rozwój. Jeden z nich pracował pełną parą, podczas gdy drugi upijał się i coraz częściej znikał.
Ale Gottfried w dalszym ciągu był Vangerem, w dodatku o ujmującej i wyrazistej osobowości. Od 1957 roku jego praca polegała głównie na jeżdżeniu po kraju. Otwierał uroczyście fabrykę za fabryką, rozwiązywał lokalne konflikty i szerzył przekonanie, że kierownictwo koncernu naprawdę troszczy się o podwładnych. Wysyłamy jednego z naszych synów, żeby wysłuchał waszych problemów. Traktujemy was poważnie.