— I to powiedział Mówca Umarłych? — zdziwił się Dom Cristao.
— Byłeś tam — stwierdził biskup. — Byłeś tam za pierwszym razem. Kiedy zginęły robale.
— Wtedy nie mogliśmy się porozumieć ani wiedzieć, że robale są ramenami, nie varelse. Tym razem jesteśmy na miejscu. Wiemy, że nie polecimy nieść zagłady innym światom. Wiemy, że zostaniemy na Lusitanii, póki nie zneutralizujemy Descolady. Tym razem potrafimy ocalić ramenów i ktoś, kto napisze historię prosiaczków, nie musi być Mówcą Umarłych. Nagle otworzyły się drzwi i do gabinetu wpadła Ouanda.
— Ojcze — zawołała. — Burmistrzu. Musicie przyjść. I ty, Dona Ivanova…
— O co chodzi? — zapytał biskup.
— Ouando, muszę cię zaaresztować — oznajmiła Bosquinha.
— Później mnie aresztujesz — odparła niecierpliwie Ouanda. — Chodzi o Mira. Przeszedł przez ogrodzenie.
— To niemożliwe — stwierdziła Novinha. — To mogło go zabić… — wtedy, przerażona, zdała sobie sprawę z własnych słów. — Zaprowadź mnie do niego.
— Wezwijmy Navia — zawołała Dona Crista.
— Nie rozumiecie. Nie można się do niego dostać. On jest po drugiej stronie.
— Więc co mamy robić? — spytała Bosquinha.
— Wyłączyć ogrodzenie — odpowiedziała Ouanda.
— Nie mogę — Bosquinha spojrzała bezradnie. — Komitet je kontroluje. Ansiblem. Nie pozwolą go wyłączyć.
— Więc Miro jest już właściwie trupem — stwierdziła Ouanda. Za jej plecami do pokoju wszedł jeszcze ktoś — niski, pokryty futrem. Nikt prócz Endera nie widział jeszcze żywego prosiaczka, wszyscy jednak poznali go od razu.
— Przepraszam — powiedział prosiaczek. — Czy to znaczy, że powinniśmy go zasadzić? Nikt nie spytał, w jaki sposób prosiaczek się tutaj dostał. Zbyt byli przerażeni, gdy zdali sobie sprawę, co może oznaczać zasadzenie Mira.
— Nie! — krzyknęła Novinha.
— Sądzę — stwierdził Ender — że nie powinniście więcej sadzić ludzi. Mandachuva znieruchomiał.
— Co to znaczy? — spytała Ouanda. — On jest zdenerwowany.
— Zdenerwuje się jeszcze bardziej, nim dzień dobiegnie końca. Chodźmy, Ouando, zaprowadź nas do ogrodzenia. Tam, gdzie jest Miro.
— Co ci to da, skoro nie zdołasz przejść na drugą stronę? — zaprotestowała Bosquinha.
— Wezwij Navia — polecił Ender.
— Przyprowadzę go — zaproponowała Dona Crista. — Zapominasz, że łączność nie działa.
— Powtarzam: co wam to da? — upierała się Bosquinha.
— Już mówiłem: jeśli postanowimy się zbuntować, możemy odciąć połączenie ansibla i wyłączyć ogrodzenie.
— Próbujesz wykorzystać wypadek Mira, by wymusić na mnie decyzję? — spytał biskup.
— Tak — przyznał Ender. — On należy do twojej trzody, prawda? Pora zostawić dziewięćdziesięciu dziewięciu, pasterzu, i ratować jednego zbłąkanego.
— Co się dzieje? — wtrącił Mandachuva.
— Chodźmy — zdecydował Ender. — Jak najszybciej.
Przeszli z gabinetu do katedry. Ender słyszał za plecami głos Peregrina, mruczącego coś o pokrętnym tłumaczeniu Pisma dla realizacji osobistych celów.
Minęli główną nawę. Mandachuva prowadził. Ender dostrzegł, że biskup zatrzymał się przy ołtarzu i obserwował niewielką, kosmatą istotę na czele grupy ludzi. Przed katedrą Peregrino dogonił go.
— Jak sądzisz, Mówco? — zapytał. — Jeśli zniknie ogrodzenie, jeśli zbuntujemy się przeciw władzy Gwiezdnego Kongresu, czy przestaną obowiązywać wszystkie przepisy dotyczące kontaktów z prosiaczkami?
— Mam nadzieję. Wierzę, że między nami a nimi nie będzie już żadnych nienaturalnych barier.
— Będziemy więc mogli głosić Małemu Ludowi słowo Chrystusa, prawda? Nikt nam tego nie zabroni.
— Zgadza się — przyznał Ender. — Nie muszą się nawrócić, ale wolno wam próbować.
— Muszę o tym pomyśleć — stwierdził biskup. — Może jednak, mój drogi heretyku, twoja rebelia otworzy drogę do nawrócenia wielkiego narodu. Może to jednak Bóg cię tu przysłał. Gdy biskup, Dom Cristao i Ender dotarli na miejsce, Mandachwa i kobiety już tam byli. Ela stała między ogrodzeniem a Novinhą, podnoszącą ręce do twarzy. Ender domyślił się, że próbowała przejść przez barierę, by pomóc synowi.
— Miro! — wołała z płaczem. — Jak mogłeś to zrobić? Jak mogłeś tam przejść? Ela mówiła coś do niej i próbowała uspokoić.
Po drugiej stronie czworo prosiaczków przyglądało się temu ze zdumieniem. Ouanda drżała z obawy o życie Mira, zachowała jednak dość przytomności umysłu, by przekazać Enderowi to, czego nie mógł wiedzieć.
— To Kubek, Strzała, Człowiek i Liściojad. Liściojad próbuje namówić resztę do zasadzenia Mira. Chyba rozumiem, co to znaczy, ale na razie nic mu nie grozi. Człowiek i Mandachuva wytłumaczyli im, żeby tego nie robić.
— Ale to nadal nie rozwiązuje problemu — odparł Ender. — Dlaczego Miro postąpił tak głupio?
— Mandachuva wyjaśnił nam po drodze. Prosiaczki żują capim, która ma działanie znieczulające. Kiedy tylko zechcą, mogą sforsować ogrodzenie. Robią to już od lat. Sądzili, że my tego nie robimy, ponieważ jesteśmy posłuszni prawu. Teraz wiedzą, że capim nie działa na nas w ten sam sposób. Ender podszedł do bariery.
— Człowieku! — zawołał. Prosiaczek zbliżył się.
— Możemy wyłączyć ogrodzenie. Ale wtedy wypowiemy wojnę wszystkim ludziom ze wszystkich światów. Rozumiesz? Ludzie z Lusitanii i prosiaczki, razem, przeciwko wszystkim pozostałym.
— Och — odparł Człowiek.
— Wygramy? — spytał Strzała.
— Może — odpowiedział Ender. — A może nie.
— Czy dasz nam królową kopca? — upewnił się Człowiek.
— Najpierw muszę spotkać żony. Prosiaczki zesztywniały.
— Muszę spotkać żony — powtórzył Ender. — Musimy zawrzeć układ. Porozumienie. Uzgodnić zasady. Rozumiecie? Ludzie nie mogą żyć według waszych praw, ani wy według naszych. Jeśli jednak mamy żyć razem, bez żadnej bariery, jeśli mam pozwolić królowej kopca zamieszkać wśród was, pomagać wam i uczyć, musicie złożyć pewne obietnice i dotrzymywać ich. Rozumiecie?
— Ja rozumiem — odparł Człowiek. — Ale ty nie wiesz, o co prosisz, kiedy chcesz iść do żon. One nie są mądre tak, jak mądrzy są bracia.
— Ale to one decydują, prawda?
— Oczywiście — potwierdził Człowiek. — Przecież to one chronią matki. Ale ostrzegam cię. rozmowa z żonami jest niebezpieczna. Zwłaszcza dla ciebie, ponieważ bardzo cię szanują.
— Gdy zniknie ogrodzenie, muszę porozmawiać z żonami. Jeśli to niemożliwe, ogrodzenie zostanie na miejscu, Miro umrze, a my wypełnimy Polecenia Kongresu i usuniemy z Lusitanii wszystkich ludzi.
Ender nie wyjaśnił, że ludzie mogą zostać zabici. Zawsze mówił prawdę, ale niekoniecznie całą prawdę.