– Dlaczego nikt mi o tym wcześniej nie powiedział? Moje życie byłoby o wiele prostsze.
– Aktualnie otrzymuję dużo ofert, Harry. I nie wszystkie pochodzą od reklamodawców piwa. Carmen to urocza dziewczyna. Będę ją traktował z szacunkiem. I z przyjaźnią. Ale chciała dokładnie tego samego co ja i dostała to. Nie może oczekiwać ode mnie niczego więcej. I kiedy weźmie się w garść, sama to zrozumie.
– Nie jesteś pierwszym młodym facetem, który łajdaczy się na lewo i prawo, ponieważ jego szpetna gęba pojawia się raz w tygodniu w telewizji, Eamon. Staraj się prostu nie pakować swoich osobistych dramatów do tego studia, dobrze?
– W porządku, Harry – odparł łagodnym tonem. – Przykro mi, że to wpłynęło w negatywny sposób na naszą pracę, naprawdę mi przykro. Rozumiem poza tym, że jesteś moim producentem wykonawczym i mówisz mi to, ponieważ taka jest twoja rola. Ale jestem mężczyzną, jasne?
– Co ty powiesz? Naprawdę? Brzmi to bardziej jak cytat ze starego bluesa. „Jestem mężczyzną”. Chryste, robi się z ciebie pieprzony ogier. Niedługo będziesz reklamował płyn po goleniu.
– Jestem mężczyzną, Harry. I jestem tu po to, żeby umieścić moje nasienie w tak wielu miejscach, jak to możliwe. Po to tu jesteśmy. To właśnie robią mężczyźni.
– Brednie – stwierdziłem. – To robią chłopcy.
Ale później, widząc, jak wychodzi ze studia z naszą najładniejszą asystentką, pomyślałem sobie – dlaczego nie?
Dlaczego nie wolno mu umieszczać swojego nasienia w tylu miejscach, w ilu tylko zdoła je umieścić? Po co miałby je oszczędzać? I co było takiego wspaniałego w samotnym małym doniczkowym kwiatku, który pielęgnowałem?
Nagle pojawiło się mnóstwo zasad, których musiałem przestrzegać.
Mogłem zostać w małym, położonym na poddaszu mieszkanku Cyd, ale musiałem się wynieść, zanim Peggy się obudzi. Cyd cieszyła się, że zostaję z nią po tym, jak mała zaśnie, cieszyła się, że śpię z nią w starym mosiężnym łóżku pod oprawionym w ramki plakatem z Przeminęło z wiatrem. Musiałem jednak wyjść przed nadejściem poranka.
Właściwie zasad nie było mnóstwo. Była tylko ta jedna. Ale ja miałem wrażenie, jakby było ich wiele.
– Może później będzie inaczej – stwierdziła. – Jeśli uznamy… no wiesz… że chcemy ciągnąć to dalej. Jeśli będziemy chcieli się ze sobą należycie związać.
Kiedy tylko odwróciła ode mnie te swoje szeroko osadzone brązowe oczy i zgasiła światło, poczułem, że nie mam wcale ochoty na należyty związek. Szczerze mówiąc to, co czułem, było odrobinę mniej skomplikowane.
Chciałem spać w ramionach mojej dziewczyny, wiedząc, że nie obudzi mnie o świcie i nie każe wracać do domu. Chciałem związku, w którym nie będę musiał pamiętać o zasadach. A jeszcze bardziej chciałem, żeby nasz związek wyglądał tak jak przedtem, zanim wszystko się porąbało.
Byłem pogrążony w głębokim śnie, kiedy wargi Cyd dotknęły moich.
– Kotku – szepnęła. – Przepraszam cię. Ale już czas.
Na dworze było wciąż ciemno, słyszałem jednak podskakujące na dachu nad naszymi głowami gołębie – niezawodny znak, iż pora wkładać gatki i zmywać się, nim wzejdzie słońce.
– Wszystko to sobie świetnie obmyśliłaś, prawda? – westchnąłem, odsuwając się od niej i wstając z łóżka.
– Żałuję, że nie możesz zostać, Harry. Naprawdę.
– Ile czasu minęło, odkąd rozstałaś się z ojcem Peggy?
Trzy lata? Może więcej? Ilu przedstawiłaś jej od tamtego czasu mężczyzn?
– Ty jesteś pierwszy – odparła cicho i zacząłem się zastanawiać, czy to prawda.
– Nie rozumiem po prostu, co w tym złego, jeśli mała zobaczy, jak wcinam miskę płatków kukurydzianych. Jezu… widuje mnie przez cały tydzień.
– Już o tym rozmawialiśmy – powiedziała w ciemności Cyd. – Twoja obecność rano wprawiłaby ją w zakłopotanie. Proszę, spróbuj to zrozumieć. Ma pięć lat… ty trochę więcej.
– Peggy mnie lubi. Ja też ją lubię. Zawsze się ze sobą świetnie dogadywaliśmy.
– Tym bardziej powinieneś teraz wyjść. Nie chcę, żebyś stał się dla Peggy wujkiem. Chcę, żebyś był kimś więcej albo kimś mniej. Ale nie wujkiem. Ona zasługuje na coś lepszego. Podobnie jak ty.
– Dobrze – odparłem. – Niech ci będzie.
– Powinieneś mnie kochać za to, że taka jestem – stwierdziła, bardziej rozgniewana niż urażona. – Powinieneś zrozumieć, że próbuję ją po prostu ochronić, że robię to, co dla niej najlepsze. Ty też masz małe dziecko. Wiesz, jak to jest. Jeśli ktoś powinien to zrozumieć, to właśnie ty.
Miała rację.
Powinienem ją kochać.
Po raz pierwszy w życiu zrozumiałem nagle, dlaczego mężczyźni w moim wieku powinni wiązać się z młodszymi kobietami.
Przedtem nigdy tego nie pojmowałem. Ciała trzydziestolatek są nadal sprężyste i można z nimi o wielu rzeczach pogadać. Są wciąż młode i poznały trochę życie – prawdopodobnie w tym samym stopniu co my.
Z jakiej racji jakikolwiek mężczyzna miałby zamienić tego rodzaju autentyczne partnerstwo na dziewczynę z przekłutym pępkiem, dla której gorąca randka oznacza spędzenie kilku godzin w jakimś strasznym nocnym klubie i pół tabletki czegoś, co udaje Ecstasy?
Jeśli możesz spotykać się z kimś, kto czyta te same książki, kto ogląda te same programy i uwielbia tę samą muzykę co ty, dlaczego miałbyś wiązać się z kimś, dla kogo uosobieniem piosenkarza soul jest członek zespołu Jamiroquai?
Teraz jednak załapałem, o co chodzi. Teraz rozumiem, co nas w nich pociąga.
Mężczyźni w moim wieku lubią młodsze kobiety, ponieważ mają one mniej powodów, by popaść w zgorzknienie.
Jest o wiele mniej prawdopodobne, że serce młodszej kobiety ucierpiało od widoku rozbitej rodziny, adwokatów rozwodowych i dzieci, którym brakuje jednego z rodziców. Młodsza kobieta nie doznała jeszcze tych wszystkich rozczarowań, które kobiety – oraz mężczyźni, nie zapominajmy o mężczyznach – koło trzydziestki wloką za sobą niczym gigantyczny dodatkowy bagaż.
To okrutne, lecz prawdziwe. Istnieje o wiele mniejsze prawdopodobieństwo, że młodszej kobiecie zdążył już spieprzyć życie jakiś facet.
Mężczyzna koło trzydziestki i czterdziestki nie wiąże się z młodszą kobietą dla jej jędrnego ciała i przekłutego języka. To czysta propaganda.
Wiąże się z nią, by móc stać się tym, kto spieprzy jej życie.
Heidi była nianią z Monachium.
To znaczy niezupełnie z Monachium – bardziej z Augsburga. I niezupełnie nianią.
Niania jest profesjonalistką, jej zawodem jest opieka nad małymi chłopcami i dziewczynkami. Heidi była dziewiętnastoletnią panienką, która po raz pierwszy rozstała się na dłużej ze swoimi rodzicami. Jeden lot klasą turystyczną Lufthansy dzielił ją od sypialni pełnej pluszowych zabawek oraz robiącej za nią pranie mamy. Na temat opieki nad dziećmi wiedziała tyle samo co ja na temat teoretycznej fizyki. Heidi była bardziej dziewczyną do dziecka.
Plan był taki, że Heidi będzie gotować, sprzątać i zastępować mnie przy Pacie, kiedy będę pracował w stacji. Otrzyma za to wikt, mieszkanie oraz kieszonkowe i będzie się uczyć angielskiego.