Выбрать главу

Kiedy wracaliśmy do samochodu, Pat usiłował powstrzymać łzy, zagniewany – nie, wściekły – na coś, czego nie potrafił nazwać. Próbowałem go pocieszyć, ale on nie miał ochoty być pocieszany.

Mój syn wyglądał, jakby czuł się oszukany.

* * *

Przed domem Cyd stała furgonetka z firmy transportowej.

To nie była jedna z tych wielkich ciężarówek, gdzie można zmieścić życiowy dorobek całej rodziny, jeden z tych masywnych pojazdów, przewożących pianina i zniszczone meble, które zbyt mocno polubiliśmy, żeby je wyrzucać. Furgonetka pochodziła z niewielkiej firmy, reklamującej się gdzieś z tyłu telemagazynu, w sam raz dla ludzi, którzy podróżują z lekkim bagażem.

Obserwowałem dwóch młodych ludzi w T-shirtach, którzy wnosili do samochodu dziecinne łóżeczko. Chociaż Cyd i Peggy mieszkały na najwyższym piętrze, młodzieńcy wyglądali, jakby było to jedno z łatwiejszych zleceń.

Po chwili w progu pojawiła się Peggy, wlokąc za sobą wypchaną zabawkę wielkości lodówki. Mierząc mnie spojrzeniem swoich poważnych brązowych oczu, nie wydawała się bynajmniej zaskoczona moim widokiem.

– Patrz, co ci przyniosłem – powiedziałem, wyciągając uśmiechniętą męską lalkę w błyszczących srebrnych spodniach i czymś, co wyglądało jak liliowy frak. Barbie, która zmieniła płeć.

– Disco Ken – ucieszyła się, biorąc go do ręki.

– Zostawiłaś go u mnie w domu – powiedziałem. – Pomyślałem, że może chcesz go z powrotem.

– Dziękuję – odparła ta dobrze wychowana mała dziewczynka.

Za jej plecami pojawiła się Cyd ze stosem papierów w rękach.

– Zobacz, co mi przywiózł Harry – poinformowała ją Peggy. – Disco Kena. Szukałam go.

Cyd kazała jej wrócić na górę i sprawdzić, czy niczego nie zapomniała wziąć ze swojego pokoju. Peggy postawiła na chodniku wypchaną zabawkę wielkości lodówki i zniknęła we wnętrzu budynku, wciąż trzymając w garści Disco Kena.

– A ty? – zwróciłem się do Cyd. – Niczego nie zapomniałaś?

– Nie – odparła. – Myślę, że zabrałam chyba wszystko. Dwaj faceci od przeprowadzek minęli nas, wchodząc do domu.

– Wyprowadzasz się tak bez słowa? – zapytałem. – Niezłą okazałaś się przyjaciółką.

– Miałam ci powiedzieć. Tak jest po prostu… sama nie wiem… po prostu łatwiej. Dla wszystkich.

– Szukałem cię w kawiarni.

– Odeszłam stamtąd.

– Tak mi powiedzieli.

– Przeprowadzam się do innej części miasta. Do Notting Hill.

– Do zachodniego Londynu?

– Chryste, nie rób takiej strasznej miny, Harry. Jestem Amerykanką. Przenoszenie się z jednego końca miasta na drugi nie jest dla mnie tak bolesne jak dla ciebie. Słuchaj, przykro mi, ale jestem naprawdę zajęta. Czego chcesz? Nie wierzę, że przyjechałeś tutaj tylko po to, żeby oddać Disco Kena.

– Między innymi z powodu Disco Kena – odparłem. – Chciałem ci również powiedzieć, że się mylisz.

– W jakiej sprawie?

– Co do nas. Mylisz się co do nas. Jeśli się rozejdziemy, to naprawdę będzie koniec świata.

– Och, Harry.

– To prawda. Wiem, że nie wierzysz w tę jedną jedyną osobę, która jest komuś przeznaczona, ale ja w to wierzę. Ty sprawiłaś, że w to uwierzyłem, Cyd. Zresztą nie ma znaczenia, w co wierzymy. Jest nam ze sobą dobrze. Nasz związek jest udany. Dużo o tym myślałem. Nie mam innej szansy, żeby to wyprostować… ty jesteś tą szansą, ty jesteś ostatnią szansą, żebym był szczęśliwy, i nawet gdyby wyłoniła się jakaś inna, nie chcę z niej skorzystać. Jak powiedziała Olivia Newton John do Johna Travolty, ty jesteś tą osobą, której pragnę.

– Czy to nie było odwrotnie? Czy John Travolta nie powiedział tego Olivii Newton John?

– Możliwe.

– Harry… – zaczęła i urwała. – Jest coś, co powinieneś wiedzieć. Wracam do taty Peggy. Jim i ja chcemy jeszcze raz spróbować.

Popatrzyłem na nią i w tej samej przeszli między nami, dźwigając sofę, faceci od przeprowadzek.

– Już prawie skończone – oznajmił jeden z nich i zniknęli ponownie we wnętrzu domu.

– Przykro mi – powiedziała Cyd.

– Kochasz go? – zapytałem.

– Jest ojcem mojej córeczki.

– Ale czy go kochasz?

– Daj spokój, Harry, to ty zawsze tak bardzo ubolewałeś nad rozpadem rodziny. Ty narzekałeś, jak trudno jest współzawodniczyć z głosem krwi, ty narzekałeś, że wszystko się pieprzy w tym, co nazwałeś parszywym współczesnym światem. Powinieneś być ze mnie zadowolony. Powinieneś mi dobrze życzyć.

– Ale ty musisz go kochać, Cyd. Nic z tego nie ma znaczenia, jeśli go nie kochasz. Kochasz go?

– Kocham. W porządku? Kocham go. Nigdy nie przestałam go kochać. I chcę jeszcze raz spróbować, bo rzucił tę swoją dziewczynę, tę tajską striptizerkę i obiecał mi, że z tym wszystkim zerwał. Z całym tym bambusem.

– Ona nie jest striptizerką. Jest prywatną tancerką – uściśliłem.

– Nieważne – odparła. – Ale Peggy jest zachwycona, że znowu będziemy razem. Więc nawet jeśli mnie nienawidzisz, powinieneś się cieszyć ze względu na nią.

– Nie nienawidzę cię. Nie potrafiłbym cię nienawidzić.

– W takim razie proszę, życz mi wszystkiego najlepszego.

– Życzę ci wszystkiego najlepszego – powiedziałem i naprawdę jej tego życzyłem. Zasługiwała na to, żeby być szczęśliwa. Podobnie jak Peggy. – Nie mów tylko, że cię nie znam, dobrze?

Pozwoliłem im kontynuować przeprowadzkę. Bez względu na to, co bym powiedział, moje słowa brzmiałyby pusto i samolubnie, tak jakbym starał się wymyślić jakiś pretekst, żeby do mnie wróciła.

Widząc, jak szykuje się, by ponownie zamieszkać z mężem, zdałem sobie sprawę z siły podstawowej komórki społecznej. Tato, mama i dzieciaki miały się, jak widać, bardzo dobrze.

Ale jeśli nie kocha się drugiej osoby, równie dobrze można zamieszkać z Disco Kenem.

* * *

– Mamy odpowiedź od drugiej strony – oświadczył Nigel Batty. – Pana była żona twierdzi, że pozostała panu wierna przez cały okres trwania małżeństwa, lecz pan dopuścił się zdrady małżeńskiej z koleżanką z pracy.

– No cóż, to prawda – odparłem. – Ale to był tylko jednorazowy skok w bok. Nie mówię, że to błahostka, ale…

– Twierdzi także, że pozostając pod pańską opieką, syn doznał poważnego urazu głowy…

– Co to ma znaczyć? To brzmi tak, jakbym go pobił albo coś w tym rodzaju. Pat wywrócił się. Doszło do wypadku w miejscowym parku. Wpadł do pustego basenu i rozciął sobie głowę. Być może mogłem go przed tym uchronić. Może powinienem go lepiej pilnować. Czy ona naprawdę uważa, że po dziś dzień nie zadaję sobie tego pytania? Ale ja przynajmniej przy nim byłem. Kiedy ona zajadała ze swoim fagasem tempurę w Tokio.

Adwokat przyjrzał się baczniej leżącym na biurku papierom.

– Żona uważa także, że nie nadzoruje pan we właściwy sposób tego, co ogląda i czego słucha pański syn.

– To jakieś szaleństwo.

– Sugeruje, że pozwala mu pan oglądać bez nadzoru filmy z użyciem przemocy. Wideo dla dorosłych. I twierdzi, że w trakcie ostatniej wizyty odkryła, że syn ma w swoim posiadaniu taśmę magnetofonową z piosenkami o wulgarnej, dozwolonej tylko dla dorosłych treści.

Czułem, że czerwienię się ze złości.

– To są pierdolone… pierdolone…

Nie mogłem znaleźć odpowiedniego słowa. Nie istniało słowo, które byłoby dość mocne.

Nigel Batty roześmiał się głośno, jakbym wreszcie zaczynał rozumieć.

Rozdział 34

– Czy mogę zobaczyć medal? – zapytałem.