Indra miała lepszy gust, na przykład ten ostatni… On wyraźnie gapił się w śmieszną Indrę! Bardzo szybko Bodil wybiła mu to z głowy, choć musiała się o to bardzo starać, aranżować przypadkowe „spotkania”, a to w księgarni, a to na ulicy, by ją potem mógł odprowadzić do domu.
Kiedy któregoś wieczora nie potrafił opanować zmysłów i pocałował ją w cieniu wysokiego drzewa, a potem cierpiał z powodu wyrzutów sumienia, Bodil wiedziała, że chłopak na pewno skończy z Indrą. Tak też zrobił i wyobrażał sobie pewnie, że teraz jest ukochanym Bodil. Łaził za nią, co wkrótce stało się udręką, ona bowiem nie była już zainteresowana kontynuowaniem znajomości. Dostała to, co chciała, po cóż więc jej taki chłopak?
Triumf zmącił fakt, że Indra przyjęła to bardzo lekko, z pewnością za bardzo lekko. Któregoś ranka powiedziała do Bodiclass="underline" „Słyszę, że jesteś teraz z małym Sveinem Karlsenów. Czy zawsze musisz się pocieszać chłopakami, z którymi ja zerwałam? Nie masz dość wyobraźni, by ich sama wybierać?” Bodil zrobiła się czerwona ze złości i powiedziała uszczypliwie:
„Nie jest to z całą pewnością chłopak, którego porzuciłaś, myślę, że wprost przeciwnie!”
Indra spojrzała na nią znad szklanki mleka z ironicznym uśmiechem.
„Więc myślałaś, że mi go ukradłaś?”
Uszy Bodil poczerwieniały jeszcze bardziej, gdy mówiła: „Nie, naprawdę nie, ja nie potrzebuję nikomu niczego kraść, ale nic nie mogę poradzić na to, że wolał mnie…”
„Dziękuję, dziękuję, tego rodzaju wypowiedzi słyszeliśmy już niejednokrotnie” – przerwała jej Indra. – „Nie powtarzaj w kółko tego samego, Bodil. To jest warunek interesującej konwersacji”.
W tym momencie Bodil odwróciła się i pośpiesznie wybiegła z kuchni. W żadnym razie nie chciała słuchać takich argumentów! To przecież ona ma rację i Indra wie o tym bardzo dobrze. Nie może jednak opanować rozczarowania i zazdrości.
Teraz Bodil siedziała przed lustrem i złościła się na wspomnienie tamtej rozmowy.
Indra to dziwna osoba. Człowiek nigdy nie wie, co ona myśli. Miranda ze swoim idiotycznym zaangażowaniem i głupimi poglądami na wszelką niesprawiedliwość świata była niczym otwarta księga.
Z wyjątkiem spraw związanych z miłością. W takich przypadkach Miranda milczała jak ostryga i tylko Bodil potrafiła wywęszyć, że również ona przeżywa teraz podniecającą historię miłosną. Prawdopodobnie pierwszą. Chłopak ma na imię Christian i jest naprawdę za dobry, by chodzić z Mirandą.
Teraz dziewczyny wyjechały do Szwecji i Bodil zastanawiała się, jak wykorzystać okazję. Co prawda Christian był od niej młodszy, miał zaledwie osiemnaście lat, ale dwudziestoletnia Bodil sama nie wyglądała na więcej. Wstała i oglądała w lustrze całą sylwetkę, uznała, że wszystko jest jak trzeba i wygląda wspaniale. Wiedziała bardzo dobrze, że większość mężczyzn woli u dziewcząt długie włosy, zdecydowała się jednak ostrzyc krótko, z niewielką zmierzwioną grzywką nad czołem. Było jej w tej fryzurze bardzo ładnie, sama uważała, że jest bardziej sexy, ale, to musiała przyznać, przeważnie kobiety podziwiały zmianę. Wielu młodych mężczyzn pytało ze zdziwieniem w głosie, co zrobiła ze swoimi pięknymi, długimi włosami.
Czasami żałowała decyzji, ale co tam, teraz uczesanie jest dużo bardziej nowoczesne, a poza tym jej we wszystkim dobrze.
Na przykład przy takiej fryzurze lepiej widać maleńkie, śliczne uszy. I te wielkie, niebieskie oczy… Nigdy nie widziała ładniejszych, nawet Julia Roberts nie ma takich ładnych oczu.
A to co? Pryszcz na brodzie? Bodil nigdy nie miewała pryszczy ani innych paskudztw. Teraz pochyliła się do lustra i z bliska oglądała twarz. Nie, Bogu dzięki, to tylko złe oświetlenie. Odetchnęła z ulgą.
Oznaczało to jednak jakieś nierówności na jej doskonałej skórze! Oglądała podbródek pod różnymi kątami, niczego złego na szczęście nie znalazła.
Uff! To równie straszne, jak odkrycie kiedyś w cukierni okruchu ciastka w kącikach ust. O zgrozo, to był chyba najgorszy moment w jej życiu! Otrząsnęła się z nieprzyjemnych wspomnień i powróciła do dużo milszych oględzin swego ciała. Jest piękna, trzeba ją pokazać całemu światu, z pewnością zajdzie daleko. Może nawet na sam szczyt. Oczywiście myślała też o zawodzie modelki, ale zebrawszy z wielkim wysiłkiem wszystkie potrzebne fotografie, już prawie w drodze do agencji przeczytała w gazecie, że modelki muszą być wysokie. Ona nie była, niestety, nigdy jednak nikomu nie przyznała się do porażki. Ale dlatego właśnie nigdy też nie szukała pracy fotomodelki. Nikt nie będzie jej mówił, że coś w niej jest nie takie jak powinno.
Z tego samego powodu, ukryty głęboko w szufladzie komody, leżał pewien list i dołączone do niego zdjęcia. Postanowiła go napisać, kiedy obejrzawszy ubiegłoroczne kandydatki do tytułu Miss Norwegia uznała, że bez najmniejszych kłopotów pokona wszystkie. Znowu jednak wzrost popsuł jej szyki. Była o wiele centymetrów za niska, a nie życzyła sobie żadnych dyskusji na temat, czy może brać udział w konkursie, czy nie, tylko z powodu takiego drobiazgu. Uważała, że jest doskonała i nikt nie może jej niczego wytykać.
Pogładziła dłonią zewnętrzną stronę uda. Chłopcom podobało się, że ma takie kształtne biodra, to czyniło jej talię szczuplejszą i sprawiało, że sylwetka wyglądała bardzo kobieco. Miranda ma szerokie ramiona i wąskie biodra niczym chłopak. Biedna dziewczyna!
Bodil unikała myślenia o Indrze, która jeśli chodzi o figurę, jest od niej dużo bardziej kobieca. W myślach nieustannie nazywała Indrę wiejską babą, a określenie „wiejski” w ustach Bodil oznaczało pogardę.
W ogóle wszystko, co dotyczyło Indry, było złe, tak jak jej niepospolicie szczupła talia i pełne biodra oraz biust.
Wygląd zewnętrzny zajmował wszystkie myśli Bodil, nie potrafiła zająć się niczym innym.
List do biura konkursu Miss Norwegia, no tak… trzeba go zniszczyć, zanim wpadnie w niepowołane ręce. Szkoda, bo jest bardzo ładnie napisany. Na maszynie, podpisany przez Gabriela Garda. Bodil skopiowała jego podpis. „Niniejszym przesyłam kandydaturę do udziału w konkursie. Jest to moja droga kuzynka Bodil, która o niczym nie wie. Ja jednak uważam, że jeśli ktoś może wygrać, to właśnie ona. Jest tak doskonała, że trudno znaleźć w niej jakiś niedostatek. Wymiary ma następujące…” I tak dalej.
Oczywiście przemknęła jej przez głowę taka wątpliwość, że skoro ona o niczym nie wie, to skąd Gabriel Gard zna tak dokładnie jej wymiary? Ale co tam, nieważne. Nikt nie będzie się nad tym zastanawiał, kiedy tylko zobaczą zdjęcia.
Tak myślała Bodil, nie przypuszczając nawet, że nie po raz pierwszy organizatorzy dostają zgłoszenia kandydatek, wysłane przez nie same w cudzym imieniu.
Wuj Gabriel zapytał, rzecz jasna, czy Bodil nie chciałaby z nimi pojechać, ale ona wolała zostać sama w domu. Powiedziała, że jest niestety zajęta, bo przecież czy mogła jechać, siedzieć wiele godzin w samochodzie i się nudzić? A poza tym co miała do roboty w Szwecji? Polowanie na duchy? O rany boskie! Wuj wyglądał na zasmuconego, jakby już zaczął się cieszyć, że Bodil będzie z nimi. No tak, oczywiście, tak myślał, jest przecież bardzo nią zajęty, podobnie jak inni mężczyźni, ale cóż ona na to poradzi.
Postanowiła, że będzie z nim postępować troszkę bardziej ostrożnie. Będzie go oczywiście kokietować, ale niech czeka i trzeba uważać, by nie pobudzać go za bardzo. Bodil nie może się przecież pokazywać z takim starym dziadem. To by dopiero było! Przecież jednak go potrzebuje, będzie więc miał prawo usługiwać jej.
On to zresztą robił już od dawna i z wielką chęcią. Oczywiście, jakżeby inaczej?