Powiedziałem wprost, że mężczyzna nie ma obowiązku żenić się z każdą kobietą, która dobrowolnie rzuca się w jego ramiona. Żadne rozsądne współżycie między ludźmi nie byłoby wówczas możliwe. Moim zdaniem nie jest to grzech i nie obniża wartości drugiego człowieka. Przecież sam Chrystus, kiedy żył na ziemi, nie osądził niewiasty, która popełniła zdradę małżeńską, ponieważ uważał oskarżycieli za równie winnych. Słyszałem taką opowieść. Klaudia zdenerwowała się i zapewniła, że zna ją lepiej ode mnie, bo bezpośrednio z ust Kefasa. Otóż ona, Klaudia, od kiedy upadła pod brzemieniem grzechu ze mną, stała się grzeszna i za każdym razem, ilekroć mnie widzi, ma jeszcze większe poczucie grzechu.
Wobec tego zacząłem się starać, aby nie musiała mnie często widywać. Rzucałem się w wir pracy i rozwijałem różne przedsięwzięcia. Pewien wyzwoleniec przekonał mnie, że wielki majątek zdobywa się tylko na handlu zbożem i oliwą. W porównaniu do tych podstawowych artykułów spożywczych obrót innymi towarami, jak chiński jedwab, indyjskie przyprawy i luksusowe artykuły sprowadzane na potrzeby patrycjuszy czy bogaczy, jest zwykłą drobnostką. Dzięki sprowadzaniu dzikich zwierząt miałem już nawiązane korzystne kontakty w Afryce i Iberii. Teraz zaprzyjaźniłem się z Feniuszem Rufusem i zostałem współudziałowcern przedsiębiorstwa handlu zbożem. Wysłałem też do Iberii wyzwoleńca, który tam założył przedsiębiorstwo skupu oliwy.
W związku z powyższymi interesami często bywałem w Ostii. Stwierdziłem, że szybko wyrasta ona w nowe i pięknie zaprojektowane miasto. Od dawna złościły mnie oskarżenia Klaudii o lichwiarstwo. Otóż w Suburze i na zboczu wzgórza Awentyn, po stronie Wielkiego Cyrku, zbudowałem domy czynszowe, które podnajmowałem ludziom. Zdaniem Klaudii moi lokatorzy żyli w straszliwej ciasnocie, brudzie i niezdrowych warunkach. Sądzę, że to ubodzy chrześcijanie wnosili do niej skargi, aby uzyskać obniżkę czynszów.
Gdybym na to przystał, ataki na mnie tylko by się nasiliły, a poza tym ściągnąłbym sobie na kark innych właścicieli domów. Stwierdziłem również, że domy te są już właściwie zrujnowane, a na generalne remonty nie mogłem sobie pozwolić w obecnej chwili, gdyż na sfinansowanie udziału w przedsiębiorstwach zbożowych musiałem zaciągnąć pożyczkę. Wobec tego podjąłem decyzję: sprzedałem domy czynszowe, a za te pieniądze kupiłem tanie, nie zabudowane działki budowlane na obrzeżach Ostii.
Nie zadowoliłem tym Klaudii. Potępiła moją decyzję, która jakoby tylko przysporzyła kłopotów moim ekslokatorom. Nowi właściciele nie dokonali żadnych remontów, tylko podnieśli czynsze, chcąc szybko odzyskać pieniądze wydane na kupno. Zarzucałem Klaudii, że nie ma nawet odrobiny zmysłu kupieckiego. Umie tylko trwonić moją gotówkę na dobroczynność, która nie przysparza ludzkiej przychylności. Chrześcijanie bowiem przyjmowali pomoc jako obowiązek chrześcijański i dziękowali tylko Chrystusowi.
Klaudia twierdziła, że nieporównywalnie więcej pieniędzy trwonię na organizowanie bezbożnych widowisk, przy czym za bezbożne uważała zarówno przedstawienia teatralne, jak i widowiska cyrkowe z udziałem zwierząt. Udawała, że nie słyszy, kiedy próbowałem jej wyjaśnić, że na tym polega moja praca na stanowisku, które jest odpowiednikiem stanowiska pretora i przystoi członkowi rodu senatorskiego, ale dla pełnienia którego koniecznie musiałem zyskiwać przychylność obywateli. Do gmin chrześcijańskich zaś w przeważającej mierze należeli niewolnicy i bezwartościowa tłuszcza, która nie posiadała obywatelstwa.
Udało mi się wreszcie zamknąć jej usta stwierdzeniem, że nie dostrzegam w niej ani śladu Klaudiuszowej krwi. Klaudiusz bowiem tak bardzo kochał widowiska, że nawet nie wychodził na posiłki w przerwach, kiedy zwierzęta rozszarpywały przestępców, i kiedy wszyscy przyzwoici ludzie opuszczali amfiteatr, żeby się posilić. Neron zaraz po objęciu władzy zniósł karę rozszarpywania przez dzikie bestie. Nie zezwalał także, by gladiatorzy walczyli ze sobą na śmierć i życie.
Przyznaję, że wykorzystałem słabość Klaudii, by choć na chwilę przestała mi dokuczać. Pocałunkiem zamknąłem jej usta i tak długo pieściłem, aż nie mogła się oprzeć i śmiejąc się padła w moje ramiona. Kiedy jednak wróciła do siebie, stała się jeszcze bardziej ponura i groziła nawet gniewem swojej przyrodniej siostry Antonii, jeśli nie odkupię tego grzechu małżeństwem.
W czasie stosunku nie myśleliśmy o zachowaniu jakiejkolwiek ostrożności. Znałem przeżycia Klaudii w Misenum, choć niechętnie o nich myślałem. Nic dziwnego – sam niejako byłem ich powodem. Mimo to miałem w pamięci powiedzenie, że na wydeptanej drodze nie wyrośnie zboże.
Toteż doprawdy osłupiałem, gdy po moim kolejnym powrocie z Ostii Klaudia odciągnęła mnie na bok i z błyszczącymi od dumy oczami oświadczyła szeptem, że spodziewa się dziecka. Nie uwierzyłem – musiała sobie coś ubzdurać albo jest chora. Szybko wezwałem greckiego lekarza, który studiował w Aleksandrii. Jemu także nie chciałem uwierzyć, choć zapewniał, że z Klaudią jest wszystko w porządku, a podlany jej moczem owies natychmiast wykiełkował, co poświadcza ciążę.
Pewnego wieczoru wróciłem do domu na Awentynie i w salonie zastałem klasycznie piękną Antonię, córkę Klaudiusza, i starą Paulinę, której nie widziałem od wyjazdu do Achai. Była wychudzona postami i tak jak dawniej ubrana na czarno, a jej stare oczy błyszczały nieziemskim blaskiem.
Na mój widok Antonia poczuła się chyba nieswojo, lecz zachowała dumną twarz i nie przestała zadzierać nosa. Właśnie zastanawiałem się, czy mam jej złożyć spóźnione kondolencje w związku z nagłą śmiercią jej męża, Korneliusza Sulli, kiedy głos zabrała ciocia Paulina:
– Zaniedbałam swe obowiązki wobec Klaudii. Teraz wszakże w imię Chrystusa żądam, abyś zawarł z nią legalny związek małżeński! Jeśli Boga się nie boisz, to strzeż się gniewu rodu Plaucjuszów! Idzie o ich honor!
– Nie mogę pochwalać twego zachowania w stosunku do mej przyrodniej siostry – przyganiała Antonia. – Nawet wolałabym nie polecać jej na męża człowieka o tak marnej jak twoja reputacji. Uwiodłeś ją, zaszła w ciążę i musisz się z nią ożenić!
– Czy i ty, kobieta roztropna, uwierzyłaś w jej bzdurne gadanie o wysokim pochodzeniu? – zapytałem, gdy ochłonąłem nieco ze zdumienia. – Przecież Klaudiusz nawet nie chciał jej wziąć w ramiona!
– Były po temu powody polityczne – natychmiast odpowiedziała Antonia. – Mój ojciec rozwiódł się z Plaucją Urgulanillą, aby się ożenić 2 moją matką Elią, która jak wiesz, była adoptowaną córką Sejana. Klaudia urodziła się pięć miesięcy po rozwodzie i Sejan, z uwagi na moją matkę, uważał za zbędne uznanie jej za legalne dziecko Klaudiusza. A wiesz, jaką Sejan miał wówczas silną pozycję w państwie! Pod jego wpływem Klaudiusz ożenił się z moją matką. Pamiętam, że matka wielokrotnie o tym wspominała. Przykro mi, że ojciec zachował się tak haniebnie, ale o matce Klaudii opowiadano różne historie. Byłam zbyt dumna, aby nawet kryjomu uznać Klaudię za swą legalną przyrodnią siostrę. Dziś niewiele z mojej dumy pozostało i chciałabym wynagrodzić Klaudii krzywdę, jaką jej wyrządzono.
– Czy i ty zostałaś chrześcijanką? – zapytałem złośliwie.
– Mnie nie ochrzczono – odparła Antonia i zaczerwieniła się. – Ale zgodziłam się, aby moi niewolnicy służyli Chrystusowi. Ty podobno też na to zezwoliłeś. I nie chcę, aby stary ród Klaudiuszów wygasł razem ze mną. Jeśli nie zgodzisz się na małżeństwo, gotowa jestem adoptować twoje dziecko. Dałoby to trochę do myślenia Neronowi i Poppei!