U stóp wieży Mecenasów Neron niecierpliwie czekał na przyjaciół. Ku mojemu zdumieniu odziany był w długi żółty płaszcz śpiewaka, a na głowie miał wieniec. Tygellin z szacunkiem piastował jego cytrę.
Cesarz tęsknił za występem! Sprosił wszystkich patrycjuszy, którzy byli w mieście, a dla zapewnienia sobie słuchaczy odwołał od pożaru tysiąc pretorianów, którzy teraz jedli i pili pod mokrymi drzewami ogrodu, wylegując się na murawie. U naszych stóp, jak rozpalona wyspa, jarzyły się płonące i dogorywające dzielnice miasta. Potężny wir ognia i dymu wzbijał się ku niebu.
– Przed nami widok, jakiego od zburzenia Troi żaden śmiertelnik nie oglądał! – powiedział dźwięcznym głosem Neron, który nie chciał już dłużej czekać. -We śnie przyszedł do mnie Apollo. Kiedy się obudziłem, strofy tryskały z mego serca, jakbym był ogarnięty boskim szałem! Zaśpiewam mój najnowszy poemat o zburzeniu Troi! Jestem pewien, że te strofy będą trwały wiecznie, a dzięki nim Neron stanie się nieśmiertelnym poetą!
Wchodził na wieżę, a herold powtórzył jego słowa. Nie wszyscy mogli wejść za Neronem, wielu się nie zmieściło. Staraliśmy się oczywiście być jak najbliżej niego. Cesarz zaczął śpiewać i sam sobie akompaniował. Jego mocny glos przebijał szum pożaru, rozchodził się daleko po ogrodach. Śpiewał jak zaczarowany, a sekretarz podpowiadał mu strofy, które przez cały dzień zapisywał pod jego dyktando. Wiele strof improwizował w trakcie śpiewu. Inny sekretarz dobrze się napocił, aby zastenografować te egzaltowane wiersze.
Dość często bywałem w teatrze i znam sztuki klasyczne. Szybko zorientowałem się, że Neron po prostu zapożycza strofy ze znanych utworów! Robi to albo nieświadomie, ogarnięty weną, albo stosując licentiae poeticae. Śpiewał przez wiele godzin. Setnicy mieli potem kłopoty, żeby pałkami zbudzić śpiących pretorianów. Patrycjusze prześcigali się w pochwałach, wołali, że nigdy dotąd nie słyszeli tak cudownego zgrania śpiewu i muzyki. Z entuzjazmem oświadczali, że największym szczęściem dla nich jest możność opowiadania o tym występie swoim dzieciom i wnukom.
Zastanawiałem się w duchu, czy Neron nie oszalał, skoro zorganizował taki nocny występ?! Pocieszyłem się myślą, że poczuł się głęboko obrażony bezsensownymi oskarżeniami, więc przetrawestował cierpienie cesarza w natchnienie artysty! W ten sposób zrzucił z siebie brzemię władzy!
Neron zakończył swój występ dopiero wtedy, kiedy rozkasłał się od dymu. Skorzystaliśmy z sytuacji i zaczęliśmy jak jeden mąż błagać go, aby oszczędzał swój boski głos! Spocony i czerwony, w ekstazie triumfu jeszcze usiłował coś śpiewać, aż wreszcie obiecał kontynuować następnej nocy.
Nad żarzącymi się ruinami Rzymu, nad jego płonącymi resztkami wzbijały w niebo fantastyczne obłoki pary, bo właśnie otworzono śluzy wodne.
Dom pani Tulii na Wiminalu leżał stosunkowo blisko ogrodów Mecenasa. Postanowiłem przejść tam i przespać się choć godzinę. Ojcem się nie martwiłem, bo ich dom był na razie bezpieczny. Zresztą nie byłem pewien, czy ojciec wrócił ze wsi, bo nie zauważyłem go w grupie senatorów zaproszonych na występ.
Odnalazłem go. Z podkrążonymi oczyma siedział sam w opustoszałym domu.
– Pani Tulia już pierwszego dnia po wybuchu pożaru z pomocą tysiąca niewolników wywiozła na wieś wszystkie cenniejsze rzeczy – opowiadał.
Jukund, któremu już na wiosnę ostrzyżono chłopięce loki i dano tunikę oblamowaną purpurą, znalazł w szkole na Palatynie kilku kolegów i wraz z nimi wymknął się z domu, żeby oglądać pożar. Nagle z którejś płonącej świątyni spłynęła mu na nogi fala roztopionego złota. Straszliwie poparzonego przyniesiono do domu – pani Tulia zabrała go do posiadłości wiejskiej. Ojciec obawiał się, że do końca życia będzie kaleką.
– Przynajmniej nie pójdzie do wojska, żeby przelewać krew na piaskach Wschodu, gdzieś po tamtej stronie Eufratu! – dodał z lekka się jąkając.
Ze zdumieniem zauważyłem, że ojciec jest pijany. Złożyłem to na karb strasznego wypadku Jukunda. Ojciec spostrzegł mój wzrok.
– Nie przeszkadza ci chyba, że po długiej przerwie znów piję? Wydaje mi się, że zbliża się mój kres. Piję nie z powodu wypadku Jukunda. Jego bystre nogi cały czas wiodły go na manowce. Lepiej dla niego, aby jako kaleka odnalazł Królestwo Boże, aniżeliby miał okaleczyć swoje serce. Od śmierci twojej matki, Minutusie, jestem takim duchowym kaleką!
Ojciec dawno już skończył sześćdziesiąt lat i chętnie wracał wspomnieniami do przeszłości. W jego wieku wiele myśli się o śmierci, więc nie zwróciłem uwagi na te przeczucia. Co innego mnie zaciekawiło, więc spytałem:
– Co ty pleciesz o wschodnich piaskach i Eufracie?
– Kolegami szkolnymi Jukunda są synowie królewscy ze Wschodu – ojciec łapczywie pociągnął ze złotego pucharu. – Ich zromanizowani rodzice za swój życiowy cel uznają zwycięstwo nad Fartami. Ci młodzi ludzie są bardziej rzymscy niż Rzymianie. Do tego prowadzi też wychowanie w szkole Jukunda. Na posiedzeniach komisji senackiej wielokrotnie rozważano sytuację na Wschodzie. Gdy tylko Korbulon umocni się w Armenii, wówczas Rzym uzyska bazy do ataku i Partia znajdzie się w sytuacji bez wyjścia.
– Jak możesz myśleć o wojnie teraz, gdy Rzym dotknęła taka klęska?!
– krzyknąłem. – Trzy dzielnice miasta są całkowicie zniszczone, sześć nadal płonie. Ogień pochłonął prastare pomniki przeszłości. Po świątyni Westy zostały popioły. Spłonęło tabularium wraz z tablicami prawa. Sama odbudowa Rzymu będzie trwać latami i kosztować tak niebotyczne sumy, że nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Jak w tej chwili możesz myśleć o wojnie?!
– Właśnie teraz trzeba o niej myśleć – odparł zamyślony. – Nie mam objawień ani zjaw, choć ostatnio miewam sny tak prorocze, że muszę zastanawiać się, co oznaczają. Ale snów nie ma sensu opowiadać. Ja myślę logicznie: odbudowa Rzymu pociągnie za sobą ogromne koszty, a to oznacza dodatkowe opodatkowanie prowincji. Zwyczajem bogatych jest przerzucanie kosztów na biednych, więc podatki te obciążą najuboższych. To wzbudzi niezadowolenie społeczne, a niezadowolenie wywoła krytykę władzy. Najlepszym środkiem na zneutralizowanie tego niezadowolenia jest wojna. Gdy ona wybuchnie, zawsze znajdą się chętni do jej finansowania. Wiesz dobrze, jak bardzo ubolewam nad inercją Rzymu i upadkiem cnót żołnierskich. To prawda, młode pokolenie kpi sobie z historii Liwiusza, ale i ono ma w sobie krew wilka!
.
– Neron nie chce wojny. Był gotów zrezygnować z Brytanii. Jemu w głowie tylko laury artystyczne.
– Władca długo się nie utrzyma, jeśli nie uwzględni woli ludu. Lud wcale nie chce wojny, żąda tylko chleba i igrzysk. Lecz istnieją potężne siły, które z wojny czerpią ogromne korzyści. Dotychczas nigdy poszczególni ludzie nie dysponowali takimi kolosalnymi majątkami. Wyzwoleńcy żyją wspanialej niż rzymska arystokracja, a nie wiąże ich stara maksyma, aby dobro państwa przedkładać nad własne. Nie jesteś jeszcze świadomy, Minutusie, jak bezgraniczną władzę dają pieniądze! My tu mówimy o pieniądzach – przerwał nagle swoje dywagacje – ale na szczęście jest coś od nich ważniejszego. Zatroszczyłeś się chyba o drewniany pucharek twojej matki?
Zaniepokoiłem się. W czasie kłótni z Klaudią zupełnie zapomniałem o magicznej czarce. Zdawało mi się, że mój dom na Awentynie spłonął, a wraz z nim drewniany puchar. Natychmiast zerwałem się z miejsca.
– Ojcze kochany! Wino uderzyło ci do głowy! Zostawmy twoje proroctwa! W te noce Furie nękają nie tylko ciebie! Idź, odpocznij, a ja wracam do swoich obowiązków!
Ojciec zażądał jeszcze, abym po jego bliskiej śmierci pamiętał o jego przeczuciach. Wyszedłem i klucząc przez pogorzeliska ruszyłem w stronę Awentynu. Osaczony przez żar musiałem wrócić mostem do dzielnicy żydowskiej i stamtąd popłynąć łódką na drugą stronę rzeki. Na szczęście stała na brzegu łódź, która przywiozła szukających ratunku pogorzelców.