Выбрать главу

Można by pomyśleć, że zazdrościli ukrzyżowanym ich losu! Uznałem te wystąpienia za świadectwo obłudy i dość ordynarnie zauważyłem, iż nie widzę przeszkód, aby zamienili czekające ich krótkie cierpienia na długie konanie na krzyżu.

A tamci byli tak zatwardziali w swoim zaślepieniu, że któryś z nich zerwał z siebie skórę niedźwiedzia i błagał o honor ukrzyżowania! Nie mogłem postąpić inaczej, jak tylko rozkazać, aby pretorianie ukrzyżowali go w jakimś kącie.

Pretorianów rozgniewało to nadprogramowe zadanie, bo już im ręce omdlewały od wbijania ciężkimi młotami ogromnych gwoździ, więc solidnie wychłostali niewczesnego ochotnika. Właściwie było to zgodne z prawem, które stanowi, że krzyżowanego należy przez litość wychłostać przed kaźnią, aby przyspieszyć jego śmierć. Tylko że teraz na chłostę wszystkich zabrakło czasu. Najbardziej litościwi pretorianie zadowalali się przebijaniem ukrzyżowanych włócznią, aby krew szybciej wyciekała.

Nadal byłem zachwycony zdolnościami organizacyjnymi Rzymian, bo przecież z pozoru niewykonalny rozkaz Nerona został zrealizowany na czas! Gdy tylko się rozwidniło, przez bramy cyrku zaczęli napływać widzowie, zapełniając wszystkie miejsca na widowni. Ławki były wyszorowane, urządzenia pomocnicze ustawione na arenie, aktorzy przebrani, program występów ustalony i uporządkowany, a ukrzyżowani skręcali się w mękach i cicho jęczeli.

Obecni z zainteresowaniem nasłuchiwali ryku byków i wycia brytanów. Przy zajmowaniu najlepszych miejsc wybuchły liczne spory, a nawet bójki. W przejściach rozdawano świeżutkie pieczywo i kawałki mięsiwa. Każdy chętny otrzymywał kubek cienkusza.

Szybko umyłem się i przebrałem w odświętną togę z purpurowym oblamowaniem. Rozpierała mnie duma, że jestem Rzymianinem. Jakże cudowne wrażenie wywiera na człowieku szum zadowolonej publiczności, której napięcie wzrasta wraz z oczekiwaniem! Wypiłem dwa kubki wina i nagle zrozumiałem, że to uczucie dumy częściowo wynikało też z radości chrześcijan. Przecież oni sami zabraniali swoim płakać, i kazali im się cieszyć, ponieważ jako świadkowie prawdy staną dziś u bram Królestwa. Byłoby mi bardzo przykro, gdyby się skarżyli na los albo opierali, bo wtedy trzeba by ich ćwiczyć rózgami; tak dawnymi laty wymuszano posłuszeństwo na przestępcach, skazanych na występowanie w widowiskach. A teraz było zupełnie inaczej. Można by sądzić, że razem z widzami oczekują na widowisko w radosnym uniesieniu. Wino powoli uderzało mi do zmęczonej głowy i z pełną wiarą zapewniałem siebie, że widowisko, a przynajmniej moja część, musi się udać!

Gdybym wówczas wiedział, co się w tym samym czasie zdarzyło w senacie, nie byłbym taki spokojny i dumny ze swych dokonań.

KSIĘGA TRZECIA

ŚWIADKOWIE

Poza porą letniej kanikuły senat zbierał się w idy każdego miesiąca. Zgodnie z regulaminem zawsze musiał obradować w pełnym składzie, o brzasku dnia i w budynku kurii, który ku utrapieniu wielu prawie nie odniósł uszczerbku w czasie pożaru. Wydarzenia poprzedniego dnia, szerzące się pogłoski oraz informacja o spodziewanym wystąpieniu Nerona sprawiły, że tym razem niewielu senatorów wykręciło się od udziału w posiedzeniu ze względu na chorobę albo przeszkody prawne, uniemożliwiające wczesne wstawanie. Te comiesięczne zgromadzenia zazwyczaj były nudne, przeważnie ograniczały się do wysłuchiwania informacji.

Zazwyczaj Neron sypiał długo i nie dążył na składanie ofiar. Gdy wreszcie docierał do senatu, wówczas pocałunkiem witał obydwu konsulów i stokrotnie przepraszał za opóźnienie, spowodowane ważnymi sprawami państwowymi. Deklarował też gotowość poddania się wszelkiej karze, wymierzonej przez senat za opóźnienie i wyrażał przekonanie, że ojcowie senatu zechcą wysłuchać, co ma do powiedzienia.

Tak było i teraz. Senatorowie przestawali ziewać i zajmowali wygodniejsze pozycje na rzeźbionych w kości słoniowej siedziskach. Oczekiwali krasomówczego wystąpienia, przygotowanego przez Senekę wedle najlepszych wzorów. Neron jednak wypowiedział tylko kilka ogólnych zdań o ustanowionych przez bogów Rzymu zasadach przyzwoitego życia i od razu przystąpił do rzeczy:

– Straszliwy pożar Rzymu, największa od czasu najazdu Galów tragedia, jaka dotknęła naród rzymski, nie była – jak wmawiają niektórzy oszczercy – karą bogów za wydarzenia, podyktowane koniecznością polityczną. Pożar był najohydniejszym postępkiem, najokrutniejszą zbrodnią, jaka kiedykolwiek dotknęła rodzaj ludzki. Czyn ten popełnili tak zwani chrześcijanie, popełnili go z pełną premedytacją i w określonym celu. Odrażający zabobon chrześcijański niepostrzeżenie rozplenił się szeroko wśród przestępców i najprostszych, nieświadomych warstw. Ten tajny związek stał się bardzo niebezpieczny, ponieważ godni pogardy jego członkowie starali się zachować pozory nienagannego życia. Kusili biedaków rozdawaniem darmowych posiłków i jałmużny, a na tajnych spotkaniach przejawiali przerażającą nienawiść do całego rodzaju ludzkiego. Jedli ludzkie mięso, pili ludzką krew! Uprawiali straszliwe czary! Pod pozorem uzdrawiania chorych przejmowali całkowitą kontrolę nad ludźmi. Udowodniono, że kilka zaczarowanych osób przekazało im swój majątek do wykorzystania w celach przestępczych.

Neron przerwał na chwilę, aby pozwolić niektórym senatorom na wzniesienie okrzyków grozy i przerażenia.

– Nie chcę, a nawet ze względu na przyzwoitość nie mogę – podjął po chwili – wyjawiać wszystkich obrzydliwości, jakich chrześcijanie dopuszczają się na swoich tajnych obrzędach. Ci budzący grozę ludzie, zadufani w swoją siłę, podpalili Rzym na rozkaz przywódców, a potem gromadzili się na wzgórzach, aby demonstrować swój triumf i radość. Oczekiwali przy tym na przyjście swego króla, który miał obalić Rzym, założyć własne królestwo i jak najsrożej ukarać wszystkich niechrześcijan. Snując odrażające plany unikali podejmownia obowiązków obywatelskich. Choć to haniebne i trudne do uwierzenia, ale niektórzy obywatele Rzymu z głupoty albo chęci zysku zostali członkami tego tajnego związku. Jak bardzo chrześcijanie nienawidzili wszystkiego, co dla innych było drogie i święte, świadczyć może fakt, że nie składali ofiar bogom Rzymu, że sztuki piękne traktowali jako rzeczy wiodące ku zgubie i że w ogóle nie uznawali teatru!

Zdecydowaliśmy się na zdławienie tego spisku – kontynuował – ponieważ przyłapani na gorącym uczynku chrześcijanie z tchórzostwa prześcigali się w wydawaniu innych. Dla ochrony miasta natychmiast po otrzymaniu pierwszego sygnału postanowiliśmy zastosować najostrzejsze środki zapobiegawcze. Tygellin, wspierając cesarza, działał spawnie i zasłużył na pełne uznanie senatu.

Wielu chrześcijan jest z pochodzenia obcokrajowcami i nawet nie zna łaciny. Za różnymi łobuzami, którzy przenoszą się do Rzymu – o czym ojcowie senatu dobrze wiedzą – ciągną rzesze bezdomnych i rozpowszechniają bezwstydne obyczaje. Biorąc pod uwagę zakres działania tajnego związku chrześcijan uprawniono Tygellina do dokonania niezbędnych aresztowań i stłumienia niepokojów, gdyż sama policja porządkowa nie sprostałaby działaniu.

O groźbie tajnego związku najbardziej dobitnie świadczy konieczność użycia przymusu – oświadczył Neron, po czym dodał, że nie ma zamiaru odsunąć od władzy znanego ze swej przyzwoitości prefekta miasta, Flawiusza Sabina. Wyraża mu swoje uznanie, ponieważ w każdej dzielnicy jego ludzie nie żałowali trudu w czasie aresztowań pełniąc rolę przewodników, jako że dobrze znali miasto i ich mieszkańców.

Neron dał ojcom senatu czas na przemyślenie całej sprawy, a później krótko przedstawił własny pogląd na źródło powstania zabobonu chrześcijańskiego. Początek dał w Galilei za czasów Tyberiusza pewien żydowski wichrzyciel, którego zwano Chrystusem. Prokurator Poncjusz Piłat skazał go jako przestępcę politycznego na śmierć, przez co chwilowo udało mu się zdławić wywołane przez Chrystusa niepokoje, wnet jednak zaczęły się zerzyć bzdurne pogłoski, że przestępca zmartwychwstał, a jego uczniowie ozkrzewili jego naukę w Judei, skąd jak zakaźna dżuma rozpleniła się na inne królestwa.