Выбрать главу

Tygellin zauważył, że wokół ojca rośnie zbiegowisko, i ruszył w tę stronę. Utorował sobie drogę do ojca i pięściami uderzył panią Tulię w pierś.

– Spadaj do crku, przeklęta suko! – wrzasnął. – Nie masz już męża-senatora i nic cię nie osłania! Jak nie zamkniesz mordy, to każę cię aresztować za naruszanie porządku i profanację uroczystego pochodu senatu!

Pani Tulia zsiniała na twarzy. Zrozumiała, że dzieje się coś okropnego. Nagły atak strachu nie załamał jednak jej dumy.

– Ty cholerny sługusie! – krzyknęła, używając przezwiska przyjaciół ojca. – Zajmuj się sprzedażą kopyt i rozpustą z młodymi chłopaczkami! Śmiesz tu, przed kurią, bić rzymską matronę?! Tylko prefekt miasta ma prawo mnie zatrzymać! Więcej zła budzi twoje sprośne życie, niżli moje proste zapytanie, o co tu chodzi i dokąd gwardia honorowa prowadzi mego męża! Odwołam się do cesarza!

Tygellin był wściekły, bo Neron przed chwilą obrugał go za sposób aresztowania chrześcijan. Ironicznie wskazał kierunek ręką:

– Masz tam Nerona! Idź do niego, tylko szybko! On zna tę sprawę najlepiej!

– Nie gub przeze mnie siebie, kochana Tulio! – ostrzegał ojciec. – Nie psuj ostatnich chwil mego życia! Przebacz, jeśli cię obraziłem i daruj, że nie byłem taki, jakiego chciałaś! Zawsze cię kochałem, choć różniliśmy się w poglądach!

Pani Tulia rozpromieniła się. Zapomniała o Tygellinie i ściskała ojca wołając:

– Powiedziałeś: „kochana Tulio"! Zaczekaj chwilę, zaraz wracam! Zapłakana, ale uśmiechnięta podeszła do rozgniewanego Nerona, witając go z szacunkiem:

– Bądź łaskaw i wyjaśnij mi tę straszną pomyłkę. Przy dobrej woli wszystko można naprawić!

– Twój mąż dotkliwie mnie obraził – oświadczył Neron. – Oczywiście, chętnie bym mu przebaczył, ale nie mogę! Na posiedzeniu senatu otwarcie przyznał, że jest chrześcijaninem! Senat odebrał mu wszystkie godności i skazał na ścięcie jako wroga rodzaju ludzkiego! Bądź tak dobra i nie rozgłaszaj tego, żeby uniknąć publicznego skandalu! Nie mamy nic przeciwko tobie! Możesz też zachować swoje dobra, ale majątek Marka ulega konfiskacie.

– Chyba świat się kończy! – pani Tulia nie mogła uwierzyć w jego słowa. – Czy mam rozumieć, że nie wysunięto przeciwko memu mężowi innych zarzutów, jak tylko ten, że przez swój sentymentalizm został chrzęścijaninem?

– Taki sam wyrok dostali wszyscy chrześcijanie za ich zbrodnicze uczynki – powiedział zniecierpliwiony Neron. – Odejdź i nie przeszkadzaj! Widzisz, że nie mam czasu! Obowiązki państwa wymagają, bym poprowadził uroczysty pochód na widowisko cyrkowe!

Wówczas pani Tulia dumnie podniosła głowę, zapomniawszy o swym podbródku:

– Przeżyłam wiele lat, nie zawsze żyłam tak przyzwoicie, jak przystoi kobiecie, ale jestem Rzymianką i wszędzie pójdę za swoim mężem: „Gdzie ty Kajus, tam i ja Kaja!" Jestem chrześcijanką i publicznie to ogłaszam!

Nie mówiła prawdy. Przeciwnie. Cały czas zatruwała ojcu życie i odpędzała jego chrześcijańskich przyjaciół. Teraz jednak zwróciła się do zaciekawionego tłumu:

– Słuchajcie! Senacie i ty, narodzie rzymski! Ja, Tulia Manilia z domu Sulia, primo voto Waleria, jestem chrześcijanką! Niech żyje Chrystus Nazarejski i jego Królestwo! Alleluja! – wołała mocnym głosem. To ostatnie słowo dodała, żeby wzmocnić swoje oświadczenie, bo słyszała, jak powtarzali je w domu mego ojca Żydzi w czasie sporów z chrześcijanami.

Na szczęście nie miała zbyt donośnego głosu, a Tygellin dłonią zakrył jej usta. Małżonki senatorów dostrzegły wściekłość Nerona, więc pospiesznie wsiadały do lektyk. Wrzały z ciekawości i w czasie drogi zamęczały mężów pytaniami o wydarzenia w senacie. Neron zaś, z trudem zachowując dostojeństwo, postawił werdykt:

– Dostaniesz, czego chcesz, głupia babo! Bylebyś zamknęła gębę! Powinienem cię posłać na śmierć do cyrku, ale jesteś zbyt brzydka i pomarszczona, aby wystąpić jako Dirke. Będziesz więc i ty ścięta, wierna towarzyszko życia Manilianusa! Tę łaskę zawdzięczasz swoim przodkom, a nie mnie!

Skandal z panią Tulia stał się zbyt głośny, aby Neron mógł na oczach wszystkich posłać żonę byłego senatora na rozszarpanie dzikim zwierzętom, choć miał na to ogromną chętkę. Pretorianie przeprowadzili panią Tulię przez cały tłum do boku mego ojca, Neron zaś cały gniew skupił na Tygellinie. Kazał natychmiast aresztować wszystkich domowników ojca i doprowadzić do cyrku tych, którzy przyznają się, że są chrześcijanami. Pomocnik edyla ma opieczętować dom i zabrać wszystkie dokumenty, dotyczące spraw majątkowych.

– Nie waż się tknąć jego majątku! – zapowiedział Tygellinowi.

Skoro zaniedbujesz obowiązki policjanta, tym samym zmuszasz mnie, abym się uznał za jego spadkobiercę.

Bardzo uradowała go myśl o zdobyciu niezmiernych bogactw ojca i pani Tulii!

Kilku chrześcijan, których nie objęły aresztowania, oczekiwało przed gmachem kurii na decyzję senatu. Do ostatniej chwili mieli nadzieję, że senat ocali ich współbraci przed grozą cyrku. Był wśród nich pewien młodzieniec w tunice z wąską purpurową lamówką, który wcale nie spieszył się do cyrku, by zająć miejsce wśród ekwitów. Gdy pretorianie pod wodzą centuriona ruszyli, aby zaprowadzić ojca i panią Tulię na miejsce straceń, młodzieniec ów i jeszcze kilkoro chrześcijan, poszli za nimi. Pretorianie naradzali się, w jaki sposób najszybciej wykonać rozkaz żeby zdążyć na widowisko do cyrku. Pomaszerowali w kierunku bramy wiodącej ku Ostii, gdzie postanowili przeprowadzić egzekucję. Znajdował się tam wprawdzie pomnik jakichś dawno zmarłych ludzi, ale nie miejsce straceń, bo to mieściło się poza murami miasta.

– Jeśli dotychczas nie było tu miejsca kaźni, to dzięki nam będzie – dowcipkowali. – No, i dzięki temu paniusia nie będzie musiała daleko maszerować w tych złotych pantofelkach.

Pani Tulia burknęła, że może iść tak daleko, jak daleko idzie jej mąż i nikt jej tego nie zabroni. Udowadniając dobrą kondycję podtrzymywała ojca, który z wiekiem stał się niemrawy i ociężały. Całą uprzednią noc nie spał i sporo wypił, więc teraz słaniał się na nogach. Ale w senacie wcale nie był obłąkany, jak uznano. Doskonale przemyślał swoje wystąpienie i przygotował się na wszystko.

Kiedy potem dokładnie zbadałem dom ojca, stwierdziłem, że przez wiele tygodni pracował nad zreorganizowaniem swojego majątku. Ostatniej nocy spalił wykazy kont bankowych i rachunki, a także spisy wyzwoleńców i prowadzoną z nimi korespondencję. Ojciec nigdy nie traktował majątku wyzwoleńców jako swego, choć oczywiście, aby ich nie obrazić, przyjmował przysyłane przez nich dary. Wiele lat później okazało się, że zaufanym wyzwoleńcom wysłał na przechowanie ogromne sumy pieniędzy; w żaden sposób nie można było po jego śmierci oszacować wielkości majątku. Edylowie mieli mnóstwo kłopotów. Neron nie odziedziczył tyle, na ile liczył, poza dużymi posiadłościami pani Tulii, które stanowiły materialną podstawę niezbędną do piastowania stanowiska senatora. Ponadto cesarz przejął dom na Wiminalu ze wszystkimi zebranymi w nim arcydziełami sztuki, złotymi i srebrnymi zastawami stołowymi oraz drogimi naczyniami szklanymi.

Nerona najbardziej zirytował fakt, że przy pospiesznym wykonywaniu rozkazu pretorianie aresztowali wszystkich domowników. Wszyscy oni oświadczyli, że są chrześcijanami. Być może uczynili to z miłości dla ojca lub z poczucia solidarności. Łącznie zabrano do cyrku około trzydziestu osób, w tym zarządcę i obydwu sekretarzy. Cesarz bardzo tego później żałował, bo ci ludzie na pewno wiedzieli, co się stało z pieniędzmi ojca.

Wśród uwięzionych domowników ojca znaleźli się Jukund i stary Barbus. Oparzony w czasie pożaru Jukund nadal był w kiepskim stanie, nawet o kulach poruszał się z trudem. Zabrano go do cyrku w jednej lektyce ze starą mamką pani Tulii. Prawdę mówiąc ta mamka wcale nie dobroduszna i miała wielce niewyparzoną gębę, ale kiedy dowiedziała o oświadczeniu pani Tulii, sama ochoczo przyznała, że jest chrześcijanka Żaden w uwięzionych nie rozumiał, dlaczego zamknięto ich w stajniach cyrkowych. Sądzili, że Neron chce razem z chrześcijanami patrzeć na publiczne ukaranie podpalaczy Rzymu. Pretorianie nie kwapili się do jakichkolwiek wyjaśnień, bo przecież musieli się bardzo spieszyć.