Jednakże nie ośmielił się ogłosić Poppei boginią. Orszak żałobny niósł w oszklonej trumnie zabalsamowane ciało aż do mauzoleum boskiego Augusta. Wiele osób miało to za złe Neronowi, bo przecież nie pochował tam zwłok ani swojej matki, ani pierwszej małżonki, Oktawii. Lud, poza Żydami, nie rozpaczał po śmierci Poppei. Ze zgorszeniem opowiadano, że jej muły podkute były złotymi podkowami, a już powszechne oburzenie wzbudzały jej kąpiele w oślim mleku.
Przyznaję, że zawsze żywiłem słabość do czarującej Poppei, która zmarła tak młodo. Przecież okazywała mi swą przychylność i gdybym swego czasu wykazał więcej stanowczości, na pewno osiągnąłbym u niej sukces. Wcale nie była kobietą tak przyzwoitą, jak sądziłem, kiedy się w niej po uszy zakochałem. Niestety, zrozumiałem to dopiero później, gdy już była żoną Othona.
Podobno Neron często odwiedzał mauzoleum i oglądał jej zabalsamowane zwłoki. Prowadził szeroko zakrojone poszukiwania kobiety, która by była podobna do niej. To jego stara słabość – przecież swego czasu bezwstydnie szczycił się utrzymywaniem intymnych stosunków z niewolnicą, która była lustrzanym odbiciem jego matki, Agrypiny.
Teraz muszę opowiedzieć o Twojej matce, Klaudii, i o jej stosunku do mnie, a także o moim uczestnictwie w spisku Pizona i o jego wykryciu.
Jest to bardzo przykre zadanie. Uczynię co w mojej mocy. Dotychczas także prawie uczciwie wszystko opowiadałem, wcale siebie nie wybielając. Być może, kiedy to przeczytasz, weźmiesz lekcję o ludzkiej słabości.
Juliuszu! Jeśli chcesz, możesz mną gardzić! Niczego przez to nie stracę. Nigdy nie zapomnę lodowatego spojrzenia, kiedy czternastoletniego przysłała Cię matka niemal przemocą, abyś w kąpielisku, gdzie prowadziłem kurację, pozdrowił godnego pogardy bogacza. Było to najsurowsze spojrzenie, kłujące mocniej niż arktyczny wiatr. Ale pamiętaj: pochodzisz z krwi bogów, ja zaś jestem tylko Minutusem Manilianusem.
KSIĘGA CZWARTA
Bardzo pragnąłem zamknąć Cię w ramionach, oficjalnie uznać za swojego syna i nadać imię, o jakie prosiła Twoja matka. Uważałem jednak, że najpierw trzeba pozwolić, aby z upływem czasu zdołała się uspokoić. Nie mogłem zapobiec dotarciu do niej prawdziwych i zmyślonych wieści o wydarzeniach, które zaszły w Rzymie. Również informacji o moim udziale w wymordowaniu chrześcijan. A przecież musiałem spełnić żądania Nerona, choć robiłem to wbrew woli. Przypomnę, że wysłałem grupę chrześcijan do mojej posiadłości, gdzie byli bezpieczni, że wielu innych ostrzegłem, a Kefasowi może nawet ocaliłem życie, przeraziwszy Tygellina opowiadaniem o jego czarodziejskiej mocy.
Znałem jednak porywczość Klaudii i wiedziałem, że żony często opacznie oceniają postępowanie mężów. Patrzą na nich poprzez swoje kaprysy, nie uwzględniają warunków politycznych ani takich okoliczności, które rozumieją tylko mężczyźni. Dlatego doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli Klaudia przemyśli to, o czym się dowiedziała.
Miałem wówczas w Rzymie wiele obowiązków, więc nie mogłem jechać do Cerei. Musiałem odbudować klatki dla zwierząt w bestiarium i uzupełnić stan pogłowia. Nie szło to łatwo, bo ilekroć wspominałem Klaudię, tylekroć zaczynałem odczuwać wstręt do całego bestiarium.
Z pewnością wyjazdowi do Cerei przeszkodziła nieoczekiwana śmierć cioci Lelii. Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego popełniła samobójstwo. Najprawdopodobniej spowodowało je otępienie starcze. Absolutnie odmówiła towarzyszenia Klaudii, gdy ta wyjeżdżała do Cerei na czas porodu. Twierdziła, że nie potrafi mieszkać poza Rzymem i starym domem na Awentynie. Po pożarze przez ponad tydzień chodziła jak obłąkana, ponieważ dla jej bezpieczeństwa Klaudia wywiozła ją na drugą stronę Tybru.
Zapewne nie miałem do niej cierpliwości i zaniedbywałem ją, gdy Klaudia była poza domem. Ciocię Lelię trzeba było karmić; mimo to bardzo brudziła przy jedzeniu. Rozsądniej – i lepiej dla niej -było, żeby jadała oddzielnie, gdy przychodzili goście. Nie szczędziłem pieniędzy, zapewniłem jej osobistego niewolnika i niewolnicę. Nie rozpoznawała spośród gości już nikogo, tylko ciągle plotła o minonych czasach i cesarzu Gajuszu, którego wspominała jako „kochanego szkraba". Nie poznawała nawet swoich starych przyjaciółek! O religii chrześcijan, jak sądzę, miała bardzo mgliste wyobrażenie, choć z zapałem uczestniczyła we wszystkich ich obrzędach, gdy Klaudia była w domu.
Wokół mego nazwiska kłębiły się obrzydliwe plotki. Starałem się nie dopuścić ich do uszu ciotki, ale sądzę, że coś do niej musiało dotrzeć. Utracenie przez ojca godności senatora i jego egzekucja jako przestępcy politycznego wstrząsnęły jej słabym umysłem. Opacznie pojmując honor uznała samobójstwo za swój obowiązek. Niewykluczone, że chciała mi dać dobry przykład – mogła przecież uważać, że z szacunku dla senatu i cesarza i ja powinienem popełnić samobójstwo.
Poleciła niewolnicy, żeby podcięła jej żyły, ale nawet w gorącej kąpieli stara krew nie chciała spływać. Wobec tego kazała dobrze uszczelnić od wewnątrz drzwi i okna swego pokoju i udusiła się czadem z piecyka węglowego, który zawsze stał u niej, bo na starość ciągle było jej zimno. Na to rozumu jej wystarczyło! Dowiedziałem się o wszystkim, gdy niewolnica przyszła z pytaniem, czy można już przewietrzyć pokój. Nie mogłem zwymyślać głupiej baby, bo sepleniąc bezzębnymi ustami wywodziła, że musiała spełniać rozkazy swojej pani.
Nowy skandal, który niewątpliwie odbije się na opinii, wstrząsnął mną bardzo. Oczywiście z szacunkiem spaliłem zwłoki cioci Lelii, aby okazać cześć naszemu rodowi i – chociaż było to trudne – w kręgu najbliższych domowników wygłosiłem przemówienie żałobne. Bardzo się tym przejąłem, nie było rzeczą łatwą mówić o życiu i charakterze cioci Lelii. Nie poprosiłem Klaudii na tę uroczystość, ponieważ dopiero co podniosła się po porodzie! Napisałem do niej, informując o smutnym wydarzeniu i tłumacząc się, dlaczego nadal siedzę w mieście.
Mówiąc uczciwie, miałem w tym okresie wiele przeżyć. Nieludzka kaźń i bohaterskie zachowanie chrześcijan w cyrku wstrząsnęły wieloma ludźmi, którzy wydawali się zupełnie przesiąknięci cywilizacją grecką. W najmniej oczekiwanych kręgach pojawiła się cicha sympatia do chrześcijan i głębokie powątpiewanie w prawdziwość oskarżeń wysuwanych przez Nerona. Utraciłem wielu przyjaciół, których oddania byłem pewien.
Jak wielka bywa ludzka nikczemność i zakłamanie, o tym może świadczyć posądzenie mnie, że wydałem jako chrześcijanina mego przyrodniego brata, Jukunda, aby nie przejął całego spadku po ojcu, bo – jak mówiono – ojciec już dawno się mnie wyrzekł ze względu na moją kiepską opinię. Mówiono też, że ojciec specjalnie zorganizował konfiskatę swojego majątku i to tylko po to, abym nic z niego nie uszczknął dla siebie! Ciekaw jestem, co by wymyślono, gdyby wiedziano, że Jukund był moim synem?! Skoro z taką wrogością plotkowano o mnie w dobrym towarzystwie, to mogę sobie wyobrazić, co mówiono wśród chrześcijan! Unikałem ich jak ognia, aby mnie nie posądzono, że im sprzyjam!
Doszło do tego, że nie mogłem wyjść na ulicę bez wystarczającej eskorty. Neron uznał za konieczne ogłoszenie proklamacji, w której oświadczał, że udowodnił swą surowość w koniecznych przypadkach, ale teraz w całym cesarstwie wstrzymuje wykonywanie kary śmierci. Zakazał skazywania na śmierć nawet za najcięższe zbrodnie tak w mieście, jak i w prowincjach j zbrodniarzy należało wysyłać na przymusowe roboty do odbudowy Rzymu, przede wszystkim przy wznoszeniu nowej siedziby cesarza, którą nazwał Złotym Domem, oraz Cyrku Wielkiego.
Oczywiście decyzji tej nie podyktowała miłość do ludzi; Neron znalazł się w tarapatach finansowych i pilnie potrzebował darmowej siły roboczej do prowadzenia prac budowlanych. Senat uchwalił ustawę legalizującą proklamację cesarską, choć wielu ojców senatu ostrzegało przed konsekwencjami zniesienia kary śmierci: wzrostem liczby przestępstw i nasileniem wszelkiego rodzaju bezeceństw.