Выбрать главу

Klaudia sądziła, że będę się opierał, bo przecież wpakowałem ogromny majątek w bestiarium, a dzięki organizowaniu w amfiteatrze wspaniałych przedstawień z udziałem zwierząt zyskałem sławę i sympatię widzów. A ja już wcześniej postanowiłem zrezygnować z bestiarium, więc w trakcie rozmowy miałem nad nią przewagę. Nie twierdzę, że powodem mojej decyzji stała się kaźń chrześcijan. Od samego początku byłem tej rzezi przeciwny! Zmuszony koniecznością, mimo pośpiechu i kłopotów, wywiązałem się ze swego zadania, i tego nie było się co wstydzić!

Ostatnio Neron zaczął nadmieniać, że przy nowym pałacu chce założyć wspaniałe bestiarium. W centrum Rzymu miał powstać ogromny ogród ze sztucznym jeziorem, ruczajami i polami. Wiedziałem, że będę musiał podarować mu wszystkie zwierzęta, których zapragnie, a ochotników na zajęcie mojego stanowiska wśród wyzwoleńców i doradców cesarza nie zabraknie. Zresztą utrzymywanie dwóch bestiariów stanie się w przyszłości nieopłacalne.

Być może myślałem też o Tobie. Jedna czwarta twej krwi należy do Klaudiuszów. Twój ojciec ma być ciągle handlarzem dzikich zwierząt? Mało warte wydały mi się oznaki szacunku i sympatii, zdobywane za tresurę i organizowanie widowisk. Przecież wiem, że wszechmocnego Tygellina wzgardliwie przezywano handlarzem koni. Flawiusz Wespazjan cierpiał w głębi serca, kiedy musiał utrzymywać się z handlu mułami, choć był dowódcą legionu i członkiem dwóch kolegiów kapłańskich a także piastował godność konsula. Im szybciej odczepię się od bestiarium, tym lepiej! Wobec trudności finansowych Nerona będzie mi ono przynosiło z dnia na dzień coraz większe straty.

Najtrudniej będzie ostatecznie rozliczyć się finansowo z Flawią Sabiną! Gdy Epafrodyt omal mnie nie udusił, lekką ręką obiecałem oddać jej połowę majątku, ale wraz z upływem czasu myśl o tym stawała się coraz bardziej odrażająca. Gdy zaś urodził mi się syn, o którym z całą pewnością wiem, że jest moim rodzonym dzieckiem, wówczas doszedłem do wniosku, że mały pięcioletni bękart Lauzus nie powinien dziedziczyć majątku wespół z nim. W gruncie rzeczy nie miałem nic przeciwko Lauzusowi, choć jego skóra ciemniała z roku na rok, a włosy stawały się coraz bardziej kędzierzawe. Naprawdę wstyd mi było, że nosi moje nazwisko.

Z drugiej strony doskonale wiedziałem, że Epafrodyt był całkowicie sterowany przez Sabinę, kobietę zupełnie pozbawioną uczuć ludzkich. Gotowa będzie zamordować mnie, jeśli zacznę się z nią za bardzo targować o podział majątku. Dotychczas nie znalazłem żadnego sprytnego sposobu, żeby wyjść cało z tej opresji.

Epafrodyt – jeszcze zanim cokolwiek dowiedziałem się o jego związku z Sabiną – otrzymał z rąk samego Nerona laskę wyzwoleńca i obywatelstwo rzymskie. Sabina nadal od czasu do czasu sypiała z różnymi treserami, ale na ogół Epafrodyt trzymał ją krótko i od czasu do czasu sprawiał jej lanie, czemu była bardzo rada.

Postanowiłem przekazać Sabinie bestiarium wraz z niewolnikami i zwierzętami oraz zaproponować Neronowi, aby mianował Epafrodyta na moje stanowisko. Był już obywatelem Rzymu, ale żeby to mianowanie nie przyniosło mi ujmy, powinien zostać ekwitą.

Jeśli uda mi się uzyskać zgodę Nerona na wciągnięcie Afrykanina na listę ekwitów – po raz pierwszy w historii! – wówczas Sabina mogłaby go nawet poślubić. Ojciec się jej wyparł, więc ród Flawiuszów nie stałby na przeszkodzie. Sabina obiecała, że jeśli ją spotka takie szczęście, wówczas wraz z Epafrodytem adoptują Lauzusa i zrzekną się praw do mojego majątku. Jednak nie miała nadziei na nadanie godności ekwity półkrwi Murzynowi.

Ale przecież dobrze znałem Nerona! Często – aż za często – słyszałem jego powiedzenie: dla Nerona nie ma rzeczy niemożliwych! Będąc artystą i przyjacielem ludu nie uważał, że kolor skóry czy żydowskie pochodzenie stanowi przeszkodę w zajęciu jakiegoś stanowiska państwowego. W prowincjach Afryki już od dawna wielu kolorowych mężczyzn przygotowywało się do stanu rycerskiego za zasługi wojenne i dzięki posiadanemu majątkowi.

Niczego więc nie traciłem, gdy z pozornym wahaniem i wyrzekaniem na koszty zawierałem z Klaudią przymierze. Wreszcie pozbędę się lęku o poniesienie strat i uwolnię się od Sabiny i jej bękarta! Już dla tego samego warto próbować. Klaudii jednak oświadczyłem, że rezygnując ze stanowiska, które mi powierzył, obrażę Nerona i narażę się na utratę jego łask, a może nawet życia.

Klaudia odparła ze złośliwą satysfakcją, że z łaską Nerona nie muszę się już liczyć. Na utratę życia zaś sam się naraziłem, płodząc syna, w którym płynie krew Klaudiuszowi Jej uwaga przeszyła mnie lodowatym dreszczem. Wreszcie doszliśmy do porozumienia i Klaudia łaskawie zgodziła się pokazać mi Ciebie.

Byłeś takim ślicznym dzieckiem! Spoglądałeś w dal ciemnymi oczkami i mocno ściskałeś mój kciuk, jakbyś chciał z niego zerwać złoty pierścień ekwity. Natychmiast głęboko zapadłeś mi w serce, dotychczas nigdy nie zaznałem podobnego uczucia.

Rozgniewałem się, gdy Klaudia zaczęła doszukiwać się w twej twarzyczce wyraźnych jej zdaniem rysów Klaudiusza.

– Nie wolno tak złośliwie mówić o moim synku! – zaprotestowałem. – Klaudiusz był szkaradnym wyuzdanym potworem, a mój syn jest piękny!

Klaudia nie protestowała, choć myślę, że została przy swoim zdaniu. Chyba w jakiś sposób cieszył ją fakt, że zachwycam się tobą, choć traktowała mnie jak człowieka pozbawionego wszelkich wartości. Wiem, że masz o mnie taką samą opinię, wystarczająco często odczytywałem to z twego pełnego wzgardy spojrzenia. Jesteś jednak moim synem. Nic na to nie poradzisz!

Zebrałem się więc na odwagę, wziąłem ze sobą Epafrodyta, Sabinę i Lauzusa, i poprosiłem Nerona o rozmowę. Wybrałem wczesną porę popołudniową, kidy po obiedzie i orzeźwiającej kąpieli zwykł rozpoczynać popijawę i zabawę, trwające aż do nocy. Rozmowa miała miejsce w wykańczanej właśnie komnacie Złotego Domu – artyści pokrywali jej ściany freskami. Migocząca złotem i kością słoniową jadalnia także nie była jeszcze gotowa. Na plafonie przedstawiono pokryte gwiazdami niebo. Cieniutkie złote rurki miały rozpryskiwać na biesiadników mgłę orzeźwiających pachnideł, ale technicy nie rozwiązali jeszcze wszystkich szczegółów tej konstrukcji.

Neron sam zaprojektował swój gigantyczny pomnik, który miał stać przed krużgankami Złotego Domu. Pokazał mi jego rysunki; do tego stopnia schlebiał rzeźbiarzowi, który wykuwał jego posąg, że przedstawił mi go po imieniu, jakbyśmy byli sobie równi! Nie obraziłem się, najważniejsze, że Neron był w dobrym humorze.

Wyjaśniłem, że mam do niego sprawę w cztery oczy, a wówczas grzecznie odprawił rzemieślnika. Potem potarł brodę i powiedział z poczuciem winy, że on też ma do mnie poufną sprawę. Odsuwał ją tylko, żeby mi nie sprawiać przykrości.

Rozwlekle wywodziłem, że przez wiele lat nie szczędząc trudu i kosztów, prowadziłem bestiarium. Obecnie to zadanie przerosło moje siły. To znaczy myślę o nowym bestiarium przy Złotym Domu. Obawiam się, że nie zdołam sprostać wysokim wymaganiom wielkiej sztuki. Dlatego proszę o zwolnienie ze stanowiska.

W miarę mojego przydługiego opowiadania twarz Nerona rozjaśniała się, a w końcu roześmiał się, odetchnął z ulgą i po przyjacielsku klepnął mnie po ramieniu.

– Nie martw się, Minutusie! – zawołał. – Wyrażam już zgodę na twoją prośbę. Uczynię to tym chętniej, że od jakiegoś czasu szukałem honorowego pretekstu, żeby cię uwolnić od kierowania bestiarium. Wpływowe osobistości od jesieni przekonują mnie, że widowisko z chrześcijanami było zbyt okrutne i żądają, bym cię zwolnił za karę, bo wykazałeś zły gust! Przyznaję, że niektóre fragmenty widowiska mnie też zemdliły, chociaż oczywiście podpalacze zasłużyli na taką kaźń. Cieszę się, że sam uświadamiasz sobie, iż nie podołasz obowiązkom! Nigdy nie przypuszczałem, że błędnie odczytasz moje polecenie i poślesz na pożarcie zwierzętom swego przyrodniego brata z powodu jakiejś awantury o spadek!