Ta myśl w pierwszej chwili mnie poraziła. Jaką korzyść może przynieść zamiana grajka na filozofa? – myślałem. Po chwili namysłu zauważyłem jednak, że propozycja Klaudii jest sensowna. Zarówno naród rzymski, jak i mieszkańcy prowincji przyznawali, że pięć pierwszych lat panowania Nerona – panowania jakby pod patronatem Seneki – było najpomysiniejszym okresem w całej historii Rzymu. Okres ten ogólnie uważano za złoty, chociaż płaciliśmy wówczas podatki nawet za siadanie w wychodku.
Seneka był nieprawdopodobnie bogaty. Powszechnie oceniano, że posiada trzysta milionów sestercji – sądzę, że miał więcej. A co najistotniejsze, liczył już sobie sześćdziesiąt lat. Jeśli zachowa zasady stoika, spokojnie będzie mógł pożyć piętnaście lat. Wprawdzie wyjechał na wieś, wyłączył się z posiedzeń senatu i rzadko bywał w mieście, powołując się na słabe zdrowie, ale był to pozór. W rzeczywistości chciał odwrócić od siebie uwagę Nerona. Dieta, do której zmusiły go dolegliwości żołądkowe, dobrze mu zrobiła. Zeszczuplał, nie sapał przy chodzeniu, a na policzkach nie trzęsło się sadło, co nie przystoi filozofowi. Powinien dobrze rządzić i nikogo nie prześladować. Jako doświadczony człowiek interesu mógł skierować gospodarkę na właściwe tory i powiększyć skarb państwa, zamiast go trwonić. W odpowiednim czasie – zgodnie z własnymi ideami politycznymi – przekaże władzę komuś młodszemu.
Głosił zasady wstrzemięźliwości i życzliwości dla człowieka, które niewiele odbiegały od nauk chrześcijańskich. W ostatnich napisanych w wiejskim odosobnieniu i świeżo wydanych książkach o naturze wskazywał na istnienie w przyrodzie i wszechświecie tajemnych sił, których rozum ludzki nie potrafi ogarnąć. To, co postrzegamy, jest tylko jakby kruchą i łamliwą powłoką niewidzialnego. Wiem, że korespondował z Pawłem. Nie jestem pewien, który z nich w swoich dziełach cytował drugiego. Obaj z pasją pisywali listy, w których wykładali swoje myśli. Gdy już przemyślałem to wszystko, klasnąłem w dłonie i zawołałem: – Klaudio! Jesteś politycznym geniuszem! Przepraszam cię za wszystkie złe słowa!
Naturalnie nie powiedziałem, że jeśli wysunę nazwisko Seneki i będę go popierał, wówczas osiągnę odpowiednio wysoką pozycję w spisku, a po jego zwycięstwie zaskarbię sobie wdzięczność nowego władcy. Swego czasu byłem jakby jego uczniem. W Koryncie, gdzie służyłem jako trybun wojskowy, cieszyłem się pełnym zufaniem jego brata, który wtajemniczał mnie w poufne sprawy państwowe. Krewny Seneki, Lukan, jest moim najlepszym przyjacielem, bo chwaliłem jego wiersze i nie byłem poetą.
W idealnej zgodzie długo rozmawialiśmy o tych sprawach ze sobą, Klaudia i ja. Piliśmy wino i wychwalaliśmy się nawzajem. Klaudia z własnej inicjatywy przyniosła wino i nie zarzucała mi, że łapczywie je żłopię. W rezultacie poszliśmy razem do łóżka i wreszcie po długiej przerwie spełniłem obowiązek małżeński, aby ostatecznie uwolnić się od wszelkich podejrzeń.
Kiedy potem leżałem obok Klaudii z głową obolałą od wina, myślałem prawie ze smutkiem, że kiedyś – dla Twojej przyszłości – będę się musiał rozejść z Twoją matką. Chociaż to nie wystarczy. Ze względu na Antonie Klaudia będzie musiała umrzeć. Ale do tego czasu upłynie jeszcze dziesięć albo piętnaście lat, w ciągu których wiele może się wydarzyć, pocieszałem się w duchu. Pod mostami Tybru przetaczać się będą powodzie. Mogą wybuchnąć zarazy, pożary i bunty. Nie ma sensu z góry rozpaczać nad tym, co nieuniknione i co musi się stać.
Plan nakreślony przez Klaudię był tak klarowny i doskonały, że nie uważałem za konieczne skonsultować go z Antonią. Było ustalone, że będziemy widywać się po kryjomu. Nie należało narażać się na złe języki i podejrzenia Nerona, który ze względów politycznych kazał obserwować Antonię.
Na własną rękę wyruszyłem więc niezwłocznie do Seneki. Użyłem pretekstu: oficjalnie jechałem do Prenesty, aby dokonać kontroli przywilejów tamtejszej kolonii żydowskiej – tę funkcję odziedziczyłem po ojcu – a przy okazji miałem złożyć u niego wizytę. Starannie przygotowałem się do tej kontroli, a także do zwiedzenia istniejącej tam szkoły gladiatorów, której właściciel wyrażał zainteresowanie spiskiem.
Seneka przyjął mnie przyjaźnie. Żył wygodnie w swojej wiejskiej posiadłości z żoną o połowę młodszą od siebie. Na początku spotkania chodził pochylony i utyskiwał na niedomagania starcze. Gdy zrozumiał, że mam do niego ważną sprawę, ten szczwany lis zaprowadził mnie do prostego domku letniego, w którym zazwyczaj, odizolowany od świata, dyktował sekretarzowi swoje myśli.
Aby mi dowieść, że żyje jak asceta, pokazał potok, z którego ręką czerpał wodę do picia, oraz drzewa, z których wybierał sobie owoce. Opowiadał, że jego żona, Paulina, nauczyła się mleć na żarnach i własnoręcznie piekła mu chleb. Domyśliłem się, że żyje w wiecznej obawie przed trucizną. Przecież pogrążony w kłopotach finansowych Neron mógł w każdej chwili zażyczyć sobie majątku swego starego nauczyciela, a ze względów politycznych uważać za wskazaną jego śmierć. Seneka nadal miał bardzo wielu przyjaciół, którzy szanowali go jako filozofa i członka rządu, choć na wszelki wypadek rzadko przyjmował gości.
Od razu przystąpiłem do rzeczy i spytałem, czy Seneka przyjąłby po Neronie godność imperatora i przywrócił w cesarstwie ład i spokój. Nie będzie wmieszany w zabójstwo Nerona. W określony dzień musi być w mieście, aby z pieniędzmi w ręku ruszyć do obozu pretorianów. Wyliczyłem, że powinien mieć ze sobą trzydzieści pięć milionów sestercji, aby każdy żołnierz otrzymał po dwa tysiące, a trybuni wojskowi i centurioni odpowiednio więcej, zależnie od rangi i stanowiska.
Feniusz Rufus na przykład nie oczekiwał żadnej gratyfikacji. Zakładał jedynie, że po udanym zamachu otrzyma z finansów państwowych rekompensatę za straty w handlu zbożem, jakie poniósł przez samowolę Nerona. Pospieszyłem dodać, że jeśli Seneka nie będzie mógł spłacić długów Rufusa, gotów jestem dostarczyć mu część potrzebnej sumy.
Seneka wyprostował się i spoglądał na mnie przerażająco zimnym wzrokiem, w którym nie było ani odrobiny życzliwości.
– Znam ciebie i wszystko wiem o tobie, Minutusie – powiedział oschle. – Początkowo myślałem, że to Neron wysłał cię tu, aby sprawdzić moją lojalność. Jako jego przyjaciel dobrze nadawałbyś się do tego. Ale za dużo wiesz o spisku, sypiesz nazwiskami… Gdybyś był zdrajcą, wiele głów już by spadło. Nie pytam o twoje pobudki, tylko chcę wiedzieć, kto cię upoważnił do zwrócenia się do mnie?
Speszony przyznałem, że nikt mnie do tego nie upoważnił. Przeciwnie: to był mój i tylko mój pomysł. Uznałem go za najlepszego i najszlachetniejszego kandydata na władcę Rzymu i wierzę, że jeśli tylko uzyskam jego zgodę, będę mógł wraz ze spiskowcami zapewnić mu szerokie poparcie. Seneka stał się znowu skromniutki:
– Nie myśl, że jesteś pierwszy, który się do mnie zwraca. Z wielu stron proponowano mi władzę. Najbliższy człowiek Pizona, Antoniusz Natalis – znasz go przecież – złożył mi wizytę, niby to żeby wyrazić mi współczucie z powodu choroby, i pytał czemu tak kategorycznie odmawiam spotkania z Pizonem i otwartej z nim rozmowy. A ja nie mam żadnego powodu, aby popierać takiego człowieka jak Pizon. Dlatego odparłem, że pośrednicy są złem, a kontakty osobiste – niepożądane, bo inaczej moje życie stanie się pasem ratunkowym Pizona. Gdyby spisek został ujawniony, od czego niech nas wszystkich niewyjaśniony Bóg chroni, to każdy nierozważny mój kontakt z nim niechybnie doprowadzi do mojej zguby.
– Również zabójstwo Nerona jest niepewne – ciągnął poważnie. – Pizon miałby ku temu najlepszą okazję w swoim domu w Bajach. Neron często tam bywa, kąpie się i zabawia, nie zabierając ochrony osobistej. Pizon obłudnie tłumaczy, że bogowie zabraniają naruszania świętości posiłku czy też zasad gościnności. I ja mam wierzyć, że Pizon czci jakichkolwiek bogów! Trzeba też pamiętać, że zamordowanie Nerona w wielu kręgach wzbudzi zgorszenie. Przecież jego krew jest święta, nawet piorun tylko go musnął! Ciągle ma też przyjaciół, którzy pamiętają tylko jego dobre strony, szczodrość i szlachetność w wielu sprawach. W gruncie rzeczy Neron nie jest zły, ale próżny i ma słaby charakter. Dlatego Pizon obawia się, że morderstwo skala jego opinię i uniemożliwi okrzyknięcie go imperatorem Rzymu. Przecież nawet Kaligula nie obchodził się łagodnie z mordercami. Na przykład Lucjusz Sylan mógł odsunąć Pizona i zdobyć tron, wspierany przez tych wszystkich, którzy nie uczestniczą w spisku. Sylanowie są potomkami córki urodzonej z drugiego małżeństwa boskiego Augusta. Lucjusz Sylan bardzo mądrze sprzeciwił się zatwierdzeniu tak straszliwego przestępstwa, jakim jest morderstwo cesarza. Konsula Attyka Westynusa sam Pizon usunął ze spisku, ponieważ Westynus jest człowiekiem porywczym i mógłby naprawdę próbować przywrócić republikę. Po zabójstwie cesarza miałby – jako konsul – najlepszą okazję do przechwycenia władzy.