Chciałbym Ci zwrócić uwagę, że członek senatu stoi wyżej niż król. Zapamiętaj to sobie, mój chłopcze! W wielu krajach sojuszniczych tylko dlatego zachowaliśmy władzę królów, że inaczej musielibyśmy wynieść tych królów do godności senatorów Rzymu! Mówię o tym, ponieważ nie byłem tego świadomy, gdy zostałem członkiem senatu – dopiero później powiedziano mi o tym, abym umiał zachowywać tradycję i cenić wartość własnej pozycji.
Prawdą jest, że za moich czasów senatorami zostawali ludzie o wiele mniej ode mnie warci. Dla utrzymania autorytetu i prestiżu senatu zacząłem głosować przeciwko ich mianowaniu. Chcę Cię przekonać, że członkiem senatu zostałem w sposób honorowy. Powodowany pychą nie posłałem ojcom senatu darów przed głosowaniem, chociaż ze względu na Twoją przyszłość koniecznie chciałem osiągnąć tę godność. Po skończonym głosowaniu oczywiście posłałem senatorom tradycyjne dary. Także tym, którzy głosowali przeciwko mej kandydaturze. To posunięcie ułatwiło mi sytuację i wzbudziło szacunek.
Opowiadałem tak dużo o wszystkim, co się wydarzyło w związku z wykryciem sprzysiężenia Pizona wcale nie dlatego, żebym się usprawiedliwiał. Nie widzę żadnych powodów po temu. Chciałem tylko wyrzucić z siebie wszystko aż do bolesnego końca. Tak, zgadłeś, że myślę o Antonii. Jeszcze teraz, po latach, łzy napływają mi do oczu, gdy mam zrelacjonować jej los.
Zaraz po samobójstwie Pizona Neron nakazał postawić wartę na Palatynie przy domu, który Antonia odziedziczyła po matce Klaudiusza. Wielu zdążyło już donieść, że Antonia zobowiązała się iść z pretendentem do obozu pretorianów. Rozeszła się nawet absurdalna pogłoska, że po objęciu władzy cesarskiej Pizon miał rozejść się z żoną i ożenić z Antonia. Ja osobiście wierzyłem, że znam sprawę lepiej. Choć możliwe, że Antonia – z miłości do mnie i dla zapewnienia tobie przyszłości – doszła do wniosku, że takie małżeństwo jest wskazane ze względów politycznych. Mimo tego nie sądzę, aby zgodziła się wyjść za kogoś takiego jak Pizon. Przecież stanowczo odmówiła Neronowi, który był znacznie lepiej urodzony. A cóż dopiero mówić o polityce! Neron miał znacznie więcej walorów polityka niż Pizon, który w krytycznym momencie wykazał własną nieudolność, a potem zademonstrował, jak szybko degraduje się człowiek.
Jedną jedyną noc mogłem jeszcze spędzić z Antonia. Ta noc kosztowała mnie milion sestercji – wartownicy bardzo obawiali się Nerona i Tygellina. Zapłaciłem z radością. Czymże są pieniądze w porównaniu do miłości i namiętności?! Oddałbym chętnie cały swój majątek, gdybym mógł uratować życie Antonii! No, powiedzmy – dużą część tego majątku. Lecz to było niemożliwe.
Owej smutnej i skwarnej nocy planowaliśmy, że wszystko porzucimy i spróbujemy wspólnie uciekać do Indii. Prowadziłem z nimi interesy handlowe, ale leżały zbyt daleko. Wiedzieliśmy, że schwytają nas po drodze. Rysy twarzy Antonii znał każdy Rzymianin i mieszkaniec prowincji z jej posągów, a żadne przebranie nie mogło ukryć jej dostojeństwa.
Roniąc czule łzy i bez końca się obejmując robiliśmy sobie płonne nadzieje. Antonia zapewniała, że może umrzeć spokojnie, skoro raz w życiu zakosztowała prawdziwej miłości. Wyznała, że – gdyby los na to pozwolił – miała zamiar mnie poślubić po takiej czy innej śmierci Klaudii. To zapewne było największym zaszczytem, jaki mnie spotkał w życiu. Chyba nie popełniam błędu, opowiadając Ci o tym. Czynię to nie z chełpliwości, ale chcę Ci udowodnić, że Antonia naprawdę mnie kochała.
Ostatniej nocy mówiła bardzo dużo i szczerze. Wspominała dzieciństwo i swego wuja Sejana; jej zdaniem Sejan uczyniłby Klaudiusza cesarzem, gdyby zdążył zamordować Tyberiusza i uzyskał poparcie senatu. Wówczas Rzym uniknąłby hańby rządów Gajusza Kaliguli. Los jednak chciał inaczej. Antonia przyznała, że Klaudiusz chyba nie dojrzał do tego, aby stać się władcą. Grał tylko w kości, upijał się i doprowadzał matkę do ruiny. Antonia pamiętała, że jako mała dziewczynka musiała kupować ojcu podłe wino, a jedzenie dostawała z kuchni dla ubogich.
Dobrze wspominała obydwu swoich mężów. Leżąc w moich ramionach oświadczyła, że może mi wybaczyć wiele spraw, które dawniej ją bardzo raziły. Ze skruchą przyznała, że przyczyniła się do śmierci swego pierwszego męża. Tak długo skarżyła się na niego Klaudiuszowi, że ten kazał go zamordować, żeby okazać swą ojcowską miłość i uwolnić ją od obrzydłego małżonka.
Była też główną sprawczynią śmierci Sulli, bo zawierzając dostojnemu imieniu, którego w rzeczywistości nie był godzien nosić, namówiła go do skontaktowania się z legionem znad Renu. Po tym wyznaniu oplotła moją szyję gołymi ramionami, mówiąc z chytrym uśmiechem, że nie żałuje niczego, także śmierci drugiego męża, bo inaczej musiałaby nadal żyć na wygnaniu w dalekiej Massylii i nigdy by mnie nie spotkała i nie zaznała smaku prawdziwej miłości.
Aby udowodnić mi swoje całkowite zaufanie, odkryła przede mną wiele tajemnic politycznych, których ujawnienie dziś jeszcze byłoby przedwczesne. Ogromnie bowiem zmieniły się warunki pod panowaniem władcy doświadczonego i oszczędnego. Nie przegadaliśmy jednak całej nocy. Śmierć czekała już za progiem, a ta świadomość nadawała smak krwi naszym pocałunkom i wyciskała palące łzy z roznamiętnionych oczu. Taką noc przeżywać może człowiek tylko raz w życiu i nigdy jej nie zapomina. Po takim przeżyciu wszelka przygoda i rozkosz nie mają już znaczenia. Po Antonii nie pokochałem żadnej kobiety.
Kiedy niepowtarzalne chwile bezpowrotnie minęły i zbyt szybko nadszedł świt, Antonia zaproponowała coś przedziwnego. Początkowo osłupiałem. Potem, mimo wewnętrznego sprzeciwu, musiałem przyznać, że miała bardzo mądry pomysł. Oboje wiedzieliśmy, że już więcej nie będziemy się mogli spotykać. Śmierć stała przed nią prawie namacalnie. Bogini Fortuna nie miała żadnych szans na jej ocalenie, więc Antonia nie chciała przedłużać czasu oczekiwania. Zaproponowała, abym ją zadenuncjował przed Neronem. Dla niej oznaczać to będzie szybki wyrok, mnie uwolni od wszelkich podejrzeń, a Tobie, synu, zagwarantuje przyszłość. Okazała niewieścią słabość i tkliwość – jakby spełniając nie zaspokojoną potrzebę macierzyństwa nazywała Cię kilkakrotnie Antoniuszem i naszym synem. Antonia nigdy nie urodziła dziecka.
Już sama myśl o denuncjacji napawała mnie wstrętem. Antonia jednak ciągle wracała do tego. Zgodnie z rozsądkiem najlepiej było zebrać owoce ze sprawy, której nie da się uniknąć. Zgodziłem się spełnić jej prośbę.
Jeszcze na progu sypialni udzieliła mi mądrych rad: wymieniła stare rody, z którymi, ciebie mając na widoku, powinienem nawiązać przyjazne kontakty. Wskazała także na inne rodziny, w stosunku do których muszę zrobić wszystko co możliwe, aby je odsunąć od urzędów państwowych albo doprowadzić do całkowitego wyniszczenia.
Z roziskrzonymi oczyma powtarzała, że jeśli żal jej będzie umierać, to tylko dlatego, że chciałaby w przyszłości znaleźć dla Ciebie odpowiednią kandydatkę na żonę. Niewiele takich jest w Rzymie. Powinienem – uważała – wcześnie pomyśleć o zrękowinach i wybrać wedle swego gustu dziewczynkę dwunastoletnią. Ty jednak i tak moich mądrych rad nie posłuchasz!