Выбрать главу

Zapach farby w sali drażnił mnie nie mniej niż zachowanie zarozumiałego artysty. Nie pozwalał mi nawet półgłosem rozmawiać z wartownikiem, ponieważ jakoby przeszkadzało mu to w pracy. Byłem też urażony, bo Neron nie wyznaczył do strażowania przy mnie trybuna wojskowego i musiało mi wystarczyć towarzystwo centuriona. Na szczęście centurion był ekwitą i gdyby ten zadufany w sobie rzemieślnik nam nie przeszkadzał, zapewne mile spędzilibyśmy czas, dyskutując o koniach.

Nie odważyłem się obrazić tego rzemieślnika, który był w ogromnych łaskach u Nerona. Cesarz traktował go z uniżoną czcią i obdarzył obywatelstwem rzymskim. Dlatego malarz zawsze ubierał się w togę, choć wyglądał w niej komicznie. Neron nawet kiedyś wspomniał, że podniesie go do stanu rycerskiego; na szczęście zrezygnował z tego idiotycznego pomysłu. Kolorowy pogromca zwierząt mógł jeszcze jakoś ujść, ale żeby rzemieślnik, który żyje z malowania obrazów, należał do stanu rycerskiego?! Nie! Wszystko ma swoje granice! Nawet Neron to rozumiał!

Czekałem aż do popołudnia. Cesarz polecił przysłać mi jedzenie z własnego stołu, więc nie martwiłem się szczególnie. Bez słowa graliśmy z centurionem w kości i popijali wino. Właściwie centurion prawie nie pił, był przecież na służbie. Aby pozyskać przychylność bogini Fortuny, przegrałem do niego tak ogromną sumę, że musiałem posyłać po pieniądze do swojego bankiera. Centurion wprawdzie zapewniał, że wierzy mi na słowo, ale wolał od razu otrzymać wygraną. Byłem przecież aresztowany, a głowy wielu osób znamienitszych ode mnie spadły, zanim nie tylko zdążyły spłacić swoje długi, ale nawet pożegnać się z dziećmi. Korzystając z okazji posłałem Klaudii wiadomość, że zatrzymano mnie w charakterze podejrzanego.

Twoja matka dobrze rozumiała, że muszę zapewnić Ci przyszłość, lecz absolutnie nie uważała mojej działalności denuncjatorskiej za politycznie niezbędną. Dobrze jej zrobi niepokój o moje bezpieczeństwo, choć w rzeczywistości nie było po temu większego powodu. Ale trochę się sam niepokoiłem – zbyt dobrze znałem kaprysy Nerona i nie żywiłem zaufania do jego doradców ani nawet do Tygellina, chociaż miał wobec mnie dług wdzięczności.

Zawsze starałem się zatajać wielkość mojego majątku, ale i tak uważano mnie za na tyle bogatego, aby warto było na mnie donieść. Z przykrością wspomniałem los konsula Westynusa, który przecież nawet nie był członkiem spisku. Na szczęście przypomniałem sobie, że z powodu jego śmierci mogę liczyć na przychylność Statilii Mesaliny. Wprawdzie nie wyszła jeszcze za Nerona – prawo nakładało na wdowę obowiązek przestrzegania dziewięciomiesięcznej żałoby – ale trwały już przygotowania do hucznego wesela. Na poczet rozkoszy małżeńskich Neron pobrał już zresztą sporo zaliczek jeszcze za życia Westynusa. Akte trafiała do łoża Nerona przypuszczalnie wtedy, gdy Statilia oddawała się kultowi bogini Księżyca, aby poprawić swoją opinię, Akte zaś po kryjomu skłaniała się do nauki Chrystusa. Wiedziałem o tym z wiarygodnych źródeł. Usiłowała umacniać w Neronie dobre cechy – z pewnością takie posiadał, lecz wydobycie ich na jaw przekraczało ludzkie siły.

Statilia była chyba pierwszą kobietą w Rzymie, która wprowadziła germański zwyczaj ukazywania się z odsłoniętą lewą piersią. Mogła sobie na to pozwolić, bo słynęła z pięknego biustu. Kobiety gorzej przez naturę wyposażone wybrzydzały na nową modę i uważały ją za nieprzyzwoitą. Zupełnie jakby było coś złego w pokazywaniu ładnej piersi! Przecież od tysięcy lat w oficjalnych obrzędach ofiarnych kapłanki występują z nagimi piersiami i uznawane jest to za dowód ich poświęcenia, a nie amoralności.

Niemoralnymi nazwałbym raczej inne zwyczaje Statilii Mesaliny, jak usztywnianie i zmiękczanie języka, masaże kością słoniową i inne metody, znane świadomym sztuki miłosnej kobietom. Jednakże nie ma sensu wieść sporu na temat gustu. Tak zwykł był mawiać mój przyjaciel Petroniusz, gdy w czasie występów Nerona dostawał skurczów brzucha.

Dopiero przed wieczorem Tygellin zdołał zebrać od pozostałych jeszcze przy życiu członków spisku dowody udziału Antonii w sprzysiężeniu. Kilku nieszczęsnych sprzedawczyków złakomiło się na obiecane nagrody i bez zmrużenia oka potwierdziło pod przysięgą, że Antonia rzeczywiście obiecała poślubić Pizona natychmiast po jego rozwodzie. Jakoby mieli nawet wymienić między sobą prezenty zaręczynowe. Przeszukano mieszkanie Antonii i znaleziono kupiony po kryjomu przez Pizona od pewnego syryjskiego złotnika złoty naszyjnik wysadzany indyjskimi rubinami. W jaki sposób naszyjnik trafił do domu Antonii – nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Teraz Neron musiał uwierzyć moim słowom. Udawał głębokie przygnębienie, chociaż w głębi duszy był bardzo zadowolony ze znalezienia godziwego pretekstu do skazania Antonii na śmierć. Chciał okazać mi swoją łaskę, więc zaprosił mnie do bestiarium w nowych ogrodach, gdzie Epafrodyt organizował Neronowi prywatne spektakle cyrkowe. Z niemałym zdumieniem zobaczyłem dwóch nagich chłopców i małą dziewczynkę, przywiązanych do pni obok klatki lwów. Epafrodyt dawał mi uspokajające znaki. Mimo to przyznaję, że przeraziłem się, gdy usłyszałem głośny ryk lwa i zobaczyłem, że machając ogonem biegnie prosto do dzieci. Następnie wspiął się na tylne łapy, objął ofiary przednimi i obleśnie obwąchiwał ich przyrodzenia. Ku memu zdumieniu dzieciom nic się nie stało, choć przerażone wiły się na wszystkie strony. Gdy lew się uspokoił, Epafrodyt wszedł do klatki i mieczem rozpłatał mu brzuch, aż krew trysnęła na wszystkie strony.

Chłopców i dziewczynkę uwolniono z więzów i wciąż trzęsących się ze strachu wyprowadzono. Wtedy ze skóry lwa wyczołgał się Neron i zapytał, czy zdołał wyprowadzić w pole mnie, doświadczonego specjalistę hodowli zwierząt. Przyznałem, iż byłem przekonany o oglądaniu żywego lwa. Wtedy pokazał mi sprężyny i oprzyrządowanie techniczne oraz worek krwi, który Epafrodyt przeciął mieczem.

Zastanawiałem się potem nad tą dziwaczną zabawą, która przypuszczalnie przyniosła Neronowi zadowolenie, lecz której się wstydził, więc pokazywał tylko niektórym przyjaciołom. Doszedłem do wniosku, że zaspokajając swoje nienaturalne skłonności cesarz musiał doznawać pewnego rodzaju uwolnienia z poczucia winy w chwili, gdy Epafrodyt przebijał mieczem worek z krwią, że traktował ten gest alegorycznie. To oczywiście tylko moje osobiste wrażenie, nie wiem, czy mam rację. Tę zabawę oglądało kilka osób, więc rzecz jasna z ust do ust rozniosła się plotka, że jest ona najpewniejszym dowodem całkowitej demoralizacji Nerona.

Pokazując mi sztuczkę ze sztucznym lwem Neron chciał okazać, że ma do mnie całkowite zaufanie. W pewnej chwili znienacka spojrzał mi w oczy i powiedział, udając wzruszenie:

– Potwierdzono, że Antonia jest winna i muszę w to wierzyć, choć jej śmierć sprawi mi wielki ból. Jest przecież moją przyrodnią siostrą. Ty pierwszy otworzyłeś mi oczy. Przyznałem ci zaszczytne wyróżnienie – oto pójdziesz do niej z poleceniem otwarcia żył. Jeśli uczyni to dobrowolnie i po cichu, ja nie będę rozgłaszał jej zdrady. Idzie przecież i o mój honor. Wyprawię jej oficjalny pogrzeb, a urnę z prochami umieszczę w mauzoleum boskiego Augusta. Ma do tego pełne prawo. Senatowi i ludowi oświadczę, że popełniła samobójstwo na skutek pomieszania zmysłów bądź też ze strachu przed bólami śmiertelnej choroby. Zawsze powód można znaleźć! Ale wszystko to pod warunkiem, że się przyzwoicie zachowa!

Zaskoczył mnie całkowicie, słowa utknęły mi w gardle. Przecież zaproponował mi właśnie to, o co chciałem go błagać jako o dowód łaski. Miałem zanieść Antonii rozkaz śmierci! Bardzo pragnąłem spędzić z nią ostatnie chwile i trzymać ją za rękę, gdy wraz z krwią życie będzie uciekało z jej pięknego ciała. Tylko nadzieja, że dostąpię tej łaski, pozwoliła mi znieść dręczące napięcie całodziennego oczekiwania.