Neron obudził się w środku nocy w sypialni opustoszałego Złotego Domu z wierną pseudożoną Sporusem u boku. Zaledwie kilkoro niewolników i służby zostało do posługi. Wysłał po swoich przyjaciół, lecz żaden z tych wielu nawet nie odpowiedział, nie mówiąc już o przyjściu. Doświadczywszy w pełnym wymiarze niewdzięczności świata Neron pieszo, w towarzystwie jedynie kilku zaufanych, poszedł kołatać do drzwi domów tak rozrzutnie darowanych swoim przyjaciołom. Wszystkie drzwi pozostały zamknięte i nikt nie odpowiedział na jego wołanie. Nawet psom zawiązali pyski.
Wrócił do Złotego Domu – z sypialni zrabowano już jedwabną pościel i różne drogocenne drobiazgi. W tej niewypowiedzianej pustce ostatniej cesarskiej nocy wsiadł na wierzchowca. Zakrył głowę. Był boso, w samej tunice i niewolniczej opończy na ramionach. Pojechał do domu swego wyzwoleńca o imieniu Faon, który zaproponował mu schronienie. Willa Faona leży przy Via Salaria, na uboczu drogi, koło czwartego kamienia milowego. Może pamiętasz, że Seneka ostatnie swoje dni spędził w domu przy czwartym kamieniu milowym, a Kefas wrócił do Rzymu od czwartego kamienia milowego Via Appia?
Odprowadzało go czterech mężczyzn: Sporus, Faon i – żebyś się nie zdziwił – Epafrodyt. Czwartym był wysłannik senatu, który miał zapobiec ewentualnemu wystąpieniu Nerona na Forum. Akte oczekiwała w willi. Przedstawienie było przygotowane starannie i doskonale wykonane. Neron był najlepszym aktorem swoich czasów, a także potrafił docenić znaczenie dekoracji. Pamiętam, jak interesował się ustawieniem jakiejś kolumny lub złościł, gdy światło niepotrzebnie wysuwało na plan pierwszy jakąś drugorzędną osobę w czasie jego występu.
Gdy tak jechali, wydarzyło się trzęsienie ziemi, piorun uderzył w drogę tuż przed Neronem, a smród rozkładających się zwłok spłoszył konia, który stanął dęba. Wtedy spadła zasłona z głowy Nerona. Jeden ze starszych pretorianów akurat spojrzał, rozpoznał go i powitał, jak przystało powitać cesarza. To zmusiło Nerona do pośpiechu, bo nie chciał, by odkryto jego zamysł. Cały czas byli przy nim tylko Faon i Epafrodyt – Sporus gdzieś znikł. Przepadł jak kamień w wodę tak dokładnie, że później nawet Othon nie zdołał go odnaleźć, choć chętnie wypróbowałby w łóżku jego zdolności. Przecież zawierzając gustowi Nerona zamierzał też ożenić się ze Statilią.
Nie zamierzam nawet powtarzać tego, co tamci dwaj opowiadali o duchowych mękach, strachu i cierpieniach Nerona. Jak pił garścią z kałuży i wskubywał z niewolniczej opończy ciernie, które wbiły się, gdy czołgał się przez krzewy usiłując znaleźć schronienie w chłopskiej chacie. Z błyszczącymi oczami opowiadali to wszystko ku uciesze senatu i tych, co piszą historię. Neron wszystko zawczasu tak starannie zorganizował, że w Złotym Domu zostawił gotowy tekst przemowy, w której gorąco prosił o wybaczenie za przestępstwa, jakich dokonał ze względów politycznych i błagał, aby senat darował mu życie i zgodził się mianować go prokuratorem w którejś z oddalonych prowincji wschodnich, bo przecież uczynił też wiele dobrego Rzymowi i jego ludowi. Tak oto Neron tworzył własny wizerunek człowieka działającego, szukającego ratunku i ogarniętego strachem. Nie było jednak nikogo, kto zdrowo myślał i zechciałby to potwierdzić. Tylko oni dwaj tak zapewniali – oni, którzy chcieli, aby uwierzono w samobójstwo Nerona i sądzili, że przekonali o tym wszystkich.
Neron pamiętał, aby zostawić światu zapis swego ostatniego westchnienia:, “Jakiego artystę świat traci!" Zapisuję je tutaj chętnie, bo dopiero niedawno w pełni sobie uświadomiłem, że istotnie w jego osobie Rzym stracił mistrza kunsztu życia i sztuki, a nawet prawdziwego przyjaciela ludzi. Chociaż niekiedy trudno było z nim wytrzymać z uwagi na jego kaprysy i próżność artysty.
Nikt nie powinien brać w swe ręce nieograniczonej władzy w siedemnastym roku życia. Pamiętaj o tym, mój synu, gdy będziesz się zżymał na opieszałość ojca. Potęga władzy może zamącić w głowie nawet dojrzałego mężczyzny. Historia Rzymu przekonywająco tego dowiodła. Nie zaniedbaj Liwiusza, choćbyś nim gardził jako starzyzną! To prawda, bardzo wiele nakłamał, ale znajomość jego dzieł jest jednym z filarów ogólnego wykształcenia. Dla porównania czytaj również grecką historię świata, napisaną przez Mikołaja z Damaszku, skoro ojciec za ciężkie pieniądze zakupił dla Ciebie wszystkie sto czterdzieści cztery tomy.
Przygotowano stos całopalny, wokół ułożono złomy marmuru oraz wodę w cebrach do polewania spalonego na wapno marmuru. Wtedy przybył kurier z Rzymu z listem od Faona – Neron mógł przeczytać, że Galba został cesarzem, a jego skazano na śmierć przez biczowanie. Przedstawienie miało się ciągnąć, a Akte odegrać płacz wdowy przy nieboszczyku, lecz nieoczekiwane wydarzenie zmusiło intrygantów do pośpiechu.
Wierny weteran, który na drodze rozpoznał Nerona, wcale nie rwał się do zadenuncjowania jego ucieczki, co każdy rozsądny człowiek by zrobił. Wręcz odwrotnie, na drżących ze starości nogach udał się wprost do obozu pretorianów, gdzie dobrze znano jego blizny i sławę, a jako członek bractwa Mitry cieszył się również zaufaniem centuriona. Wszystko mu sprzyjało – Tygellin ciągle przebywał w senacie i nie mógł dojść do głosu, bo ojcowie senatorzy elokwentnie prezentowali swoją wściekłość i patriotyczny entuzjazm.
Staruszek przemówił do swych kompanów. Przypomniał im przysięgę żołnierską i dług wdzięczności wobec Nerona, a także ślady batów, które każdy nosił na plecach z łaski Tygellina. Obydwa legiony pretoriańskie jednomyślnie postanowiły stanąć po stronie Nerona. Jego wdzięczności mogli być pewni, podczas gdy o Galbie wiadomo było, że jest starym sknerą. Postanowili, więc twardo przeciwstawić się senatowi i nowemu cesarzowi i nie wątpili w wygraną. Wierzyli, że wielu legionistów Galby szybko odstąpi od niego, ujrzawszy bratnie oddziały rzymskie po przeciwnej stronie. Niezwłocznie wysłali wzmocniony patrol konny z centurionem na czele, aby odszukał Nerona i bezpiecznie przyprowadził go do obozu. Patrol stracił dużo czasu na szukanie; nie znali wszak kryjówki w domu Faona. W końcu ją znaleźli. Faon przetrzymał pretorianów na dworze, a Epafrodyt wyćwiczoną ręką rzekomo wepchnął sztylet w gardło Nerona. Ten rodzaj śmierci miał utwierdzić senat w przekonaniu o samobójstwie cesarza – oto pogrążony w rozpaczy poświęcił wraz z życiem swój głos. Więc kiedy później gdzieś na Wschodzie pojawiał się jakiś nowy Neron o potężnym głosie, łatwo było powiedzieć: to samozwaniec, bo przecież wiadomo, że prawdziwy Neron wbił sobie sztylet w gardło.
Krew artystycznie chlustała z rany, a samobójca ostatkiem sił przyjął centuriona, łamiącym się głosem podziękował mu za wierność, oczy mu stanęły w słup i oddał ducha tak wiarygodnie rzężąc i miotając się w drgawkach, że doświadczony centurion, który niejedną agonię widział, ze łzami w oczach zakrył mu twarz własną czerwoną opończą. Jest zwyczajem władców umierać z osłoniętą twarzą – gdy ostrze skrytobójcy przeszyło ciało, Juliusz Cezar zarzucił sobie togę na głowę. Jedynie Wespazjan, skoro o tym mowa, powiedział kiedyś, że cesarz powinien umierać stojąc na własnych nogach. No, ale on jest, by tak rzec, cesarzem własnego chowu, więc można mu wybaczyć tę małą próżność.
Faon i Epafrodyt przekonali centuriona, że najrozsądniej uczyni, jeśli wróci galopem do obozu i zawiadomi o śmierci Nerona, a potem – pamiętając o nagrodzie – poinformuje senat, że śledził Nerona i chciał go ująć żywego, ale on zdążył już popełnić samobójstwo. Potwierdzeniem jego słów może być splamiona krwią cesarza jego własna opończa – jeśli jednak uważa za zgodne z żołnierskim honorem przyniesienie senatowi jego głowy, to może ją odciąć. Nie jest to jednak konieczne, bo nagrodę obiecano temu, kto pierwszy dostarczy wieść o śmierci. Dodali, że Neron prosił, aby jego ciało spalono dyskretnie i bez ćwiartowania.