Myślę, że po wyjściu na wolność Paweł miał ochotę pozostać w Rzymie. Zdawałem sobie jednak sprawę, że jego nauki wywołują bezustanne konflikty, gdziekolwiek by występował. Kiedy go uwolnię, jak było przewidywane, ściągnę na swój kark nienawiść Żydów. Jeśli zostanie w Rzymie, to będą szemrać nie zgadzający się z nim chrześcijanie. Dlatego delikatnie zaproponowałam:
– Dwa sokoły na jednym polu to za dużo. Dla świętego spokoju byłoby najlepiej, gdybyś opuścił Rzym zaraz po uwolnieniu.
Paweł nachmurzył się, a doktor Łukasz gorąco zapewniał, że przybyli do Rzymu z pełnym błogosławieństwem Chrystusa. Najpierw przez wiele dni głosili swoje nauki wśród braci w Puteoli. Wierni Rzymianie, aby ich wysłuchać, musieli cały dzień wędrować z miasta. Wreszcie Paweł doszedł do wniosku, że Chrystus kazał mu być wiecznym tułaczem, któremu trudno utrzymać się w jednym miejscu. Pobyt w więzieniu przyjął jako duchową próbę. Otrzymał rozkaz, by wszystkie narody stały się dziećmi nauki Chrystusa. Zamierzał zgodnie ze swym planem wyruszyć w najbliższym czasie do Iberii. Jest tam wiele miast, założonych jeszcze przez Greków, a ich mieszkańcy do dziś posługują się głównie językiem greckim. Ja namawiałem, by powędrował aż do Brytanii.
Kiedy Paweł w kajdanach stanął przed Neronem, wcale nie zachował się tak-, jak mu gorąco zalecałem. Cesarz był w dobrym humorze i zauważył:
– Skoro ten więzień jest Żydem, to muszę go uwolnić, żeby Poppea się nie gniewała. W błogosławionym stanie bardziej niż dawniej czci żydowskiego Boga.
Łaskawie wyraził zgodę na włączenie zegara wodnego, aby odliczał czas mowy obrończej, a sam zagłębił się w przeglądanie akt następnej sprawy. Paweł dał wyraz swej radości, że może przed nim oczyścić się z zarzutów i prosił, aby cesarz cierpliwie go wysłuchał. Z pewnością bowiem nie w pełni zna żydowskie obyczaje i zagadnienia wiary. Rozpoczął od Mojżesza. Opowiedział też własny życiorys oraz o objawieniu mu się Jezusa Nazarejskiego, gdy prześladował jego uczniów.
Podsunąłem Neronowi do akt prywatną opinię prokuratora Festusa, który uważał Pawła za niegroźnego szaleńca: zbyt wiele wiedzy pomieszało mu w głowie. Król Herod Agrypa, najlepszy znawca religii żydowskiej, też postulował uwolnienie Pawła. Neron przytaknął i zaczął nadsłuchiwać, choć moim zdaniem niczego nie rozumiał. Paweł właśnie kończył:
– Dlatego musiałem słuchać głosu niebios. Och, gdyby i twoje oczy zamiast ciemności ujrzały jasność i gdybyś przeszedł spod władzy szatana na stronę Jezusa! Przez wiarę w niego otrzymałbyś odpuszczenie grzechów i dziedzictwo w gronie świętych!
W tej chwili zadźwięczał zegar wodny i Paweł musiał zamilknąć. Neron rzekł zadowolony:
– Dobry człecze! Wcale nie żądam, abyś o mnie pamiętał w swoim testamencie! Nie jestem chciwy! Powiedz to innym Żydom, jeśli tak oszczerczo o mnie sądzą. Dobrze zrobisz, pomodliwszy się do swego Boga w intencji mojej żony Poppei Sabiny. Biedna niewiasta wierzy nabożnie w tego samego Boga, o którym tak przekonywająco mówiłeś!
Rozkazał uwolnić Pawła z okowów i przesłać je jako ofiarę do Świątyni w Jeruzalem. Miał to być symbol jego miłości do wiary żydowskiej – ale Żydzi mieli prawo na to się zżymać. Paweł jako apelujący sam musiał opłacić koszty procesu.
W ciągu kilku dni załatwiliśmy większość spraw. Najczęstszą decyzją było ułaskawienie. Odłożyliśmy na bok te, które wedle Tygellina korzystniej będzie załatwić po śmierci skarżących się. Po dwóch miesiącach odszedłem ze stanowiska pretora. Oficjalnie podziękowano mi za pilną pracę i nieprzekupność. Także za plecami nie oczerniano już tak bardzo jak dotychczas.
Proces sądowy Pawła nie miał większego znaczenia. W historii zapisał się proces mordercy Pedanusa Sekundusa. Cały Rzym pasjonował się tą sprawą. Jak wspomniałem, Neron w ataku wściekłości zwolnił ze stanowiska prefekta mego teścia, a na jego miejsce mianował Pedanusa. W kilka tygodni później jego własny niewolnik zamordował go w łóżku sztyletem.
Nigdy nie wyjaśniono prawdziwego motywu zbrodni. Zapewniam jednak, że przynajmniej ja sam nie wierzę, aby mój teść maczał w tym palce.
Wedle prastarego prawa gdy niewolnik zabija swego pana, karze się śmiercią wszystkich niewolników zamieszkałych pod wspólnym dachem. Jest to prawo podyktowane długim doświadczeniem i względami ogólnego bezpieczeństwa. Pedanus jednak miał aż pięciuset niewolników! Lud zaczął się buntować i utrudniał dowożenie skazańców na miejsce kaźni. Dla rozpatrzenia sprawy zwołano zgromadzenie senatu. Zaskakująco wielu senatorów usiłowało przeszkodzić w realizacji wyroku – tak zwyrodniały już obyczaje! Kilku przyjaciół Seneki otwarcie głosiło, że niewolnik to też człowiek i nie godzi się karać niewinnych jak zbrodniarzy. Przeciwko tak wielkiej srogości przemawiali senator Pudens i mój ojciec. Wysunęli nawet argument, że zbrodnia niewolnika była tylko zemstą za przeżyte cierpienia.
Inni jednak słusznie pytali: kto będzie się czuł bezpieczny we własnym domu, jeśli ułaskawimy tych niewolników?! Nasi przodkowie ustanowili wszak to prawo, choć za ich czasów niewolnicy byli przywiązani do swych panów, jako że rodzili się w ich domach. Dzisiaj zaś niewolnikami są ludzie różnych narodowości, obyczajów i wyznań.
Proces po raz pierwszy ujawnił, że nawet niektórzy senatorowie potajemnie służą obcym bogom i próbują bronić swoich braci. Głosowanie, na szczęście dla Rzymu, przyniosło zwycięstwo zwolennikom przestrzegania prawa.
Otaczająca dom Pedanusa tłuszcza zbierała kamienie i groziła podpaleniem. Na pomoc policji miejskiej trzeba było wzywać pretorianów. Neron wystosował do narodu ostrą proklamację. Kilka kordonów wojska otoczyło ulice, przez które przewożono pięciuset niewolników na miejsce kaźni. Tłum rzucał klątwy i kamienie, ale do buntu nie doszło. Przypuszczalnie znaczną część niewolników Pedanusa stanowili chrześcijanie, ponieważ w tłumie krążyli ludzie, którzy nawoływali do spokoju i wyjaśniali, że zło trzeba dobrem odpłacać.
Korzyści z tej rozróby odniósł mój teść Flawiusz Sabin, który na powrót objął stanowisko prefekta. Senat zaś i lud mieli pożywkę do nie sończących się dysput. Tematem zainteresowania ludzi wrażliwych była również ciąża Poppei.
Pamięć ludzka jest krótka. Mądrzy ludzie zapewniali, że dzięki śmierci Oktawii i jeszcze groźniejszych jej zwolenników Rzym uniknął wielkiego nieszczęścia. Niektórzy nawet litowali się nad Neronem, który musiał wydać tak surowy wyrok, choć z natury jest szlachetny i przyjazny ludziom.
Neron chciał, aby jego dziecko przyszło na świat w miejscu jego urodzenia, czyli w Ancjum. Jakby sądził, że to jedno radosne wydarzenie zmiecie wszystkie tragiczne wspomnienia, związane z odziedziczoną po Agrypinie posiadłością ziemską! Jego zdaniem rozpalony słońcem i cuchnący Rzym nie jest zdrowy dla nowo narodzonego dziecka.
Miałem przyjemność spotkać się z Poppeą przed jej wyjazdem do Ancjum. Ciąża nie wpłynęła źle na jej urodę. Przeciwnie – szczęśliwy blask oczu dodawał jej kobiecego ciepła.
– Czy to prawda – spytałem ostrożnie – że służysz żydowskiemu Bogu? Takie chodzą pogłoski. Podobno nakłoniłaś Nerona, aby sprzyjał Żydom?
– Sam wiesz, że wróżba żydowska się spełniła! Kiedy było mi w życiu najtrudniej, obiecałam dla wzmocnienia swojej pozycji zawsze czcić Boga, który jest tak potężny, że nawet nie ma wizerunku, i Mojżesza. Nie miałabym odwagi jechać do Ancjum bez żydowskiego lekarza. Biorę też ze sobą mądre żydowskie baby, ale na wszelki wypadek również wykształconych lekarzy greckich i rzymskich.
– Nie zamierzasz chyba obrzezać Nerona? – zapytałem złośliwie.