Jest mi przykro, że mówię Ci o tym – przykro, ale taka jest prawda. Prawdopodobnie byłaś nieświadomym wspólnikiem alkoholizmu. Kierując się słusznymi pobudkami popełniłaś wiele błędów. Prawdopodobnie osłaniałaś go, obwiniałaś jego, a nie chorobę, straszyłaś go, piłaś razem z nim, stałaś się niezwykle wybuchowa, litowałaś się nad sobą i sama oszukiwałaś się, próbowałaś kontrolować jego picie i przejmowałaś jego obowiązki.
Wszystkie te reakcje są zrozumiałe. Wszystkie są zupełnie normalne. Wszystkie one umożliwiają mu kontynuowanie picia. Może jeszcze nie rozumiesz tego, ale zrozumiesz, gdy pójdziemy dalej. Nawet gdy zrozumiesz, w jaki sposób reakcje te podtrzymują chorobę, możesz nie zdecydować się – ze względu na siebie – zrezygnować z nich wszystkich. Ale będziesz świadoma, to otworzy przed Tobą nowe możliwości.
Zanim będziesz mogła przestać podtrzymywać jego alkoholizm i czuć się z tym dobrze, warto żebyś zrozumiała dwie reakcje fizjologiczne na alkohol. Pierwsza ma związek z uśmierzającą ból naturą tego środka, druga zaś reakcja to luki pamięciowe („przerwy w życiorysie”).
Alkohol uśmierza ból. Przed odkryciem bardziej złożonych środków znieczulających był używany do tego celu. Chroni on przed fizycznym i emocjonalnym bólem. Pijany alkoholik nie poczuje bólu, który Ty czy ja czujemy, gdy ktoś nas rani. Oznacza to, że wszystko co robimy aby zmniejszyć konsekwencje jego picia, podtrzymuje jego picie. Alkoholik musi zostać zraniony tak głęboko, żeby – pomimo działania narkotyku – mógł poczuć ból. Musi zostać zraniony tak mocno, żeby błagał o pomoc.
Nie wiesz, co mogłoby go tak bardzo zranić, ale umożliwienie mu odsunięcia bólu oddala chwilę prawdy.
Alkoholicy mają także skłonności do „przerw w życiorysie”, jest to okres, gdy człowiek funkcjonuje na pozór normalnie, ale później nic z tego nie pamięta. Wie, że miał „przerwę w życiorysie”, ale gdy „przerwa” się skończy, zupełnie nie wie, skąd się wziął w miejscu, w którym obecnie przebywa. Jest to przerażające doświadczenie. Słyszałam różne, najbardziej nieprawdopodobne historie, które zdarzały się podczas „przerwy w życiorysie”. Pewien mężczyzna opowiadał mi, że został przeniesiony przez swoją firmę z Newark do Bostonu. Był bardzo zadowolony z tego przeniesienia i poszedł je uczcić. Gdy „przerwa” się skończyła, okazało się, że zaciągnął się do armii kanadyjskiej. Ten „urwany film” kosztował go pięć lat życia.
Poważny człowiek interesu odbywa w czasie „przerwy w życiorysie” serię rozmów telefonicznych. Po czym, następnego dnia, znów dzwoni w te same miejsca. Niezbyt to korzystne dla interesów, ale on zupełnie nie pamięta, że dzwonił już przedtem.
Znam mężczyznę, który twierdzi, że jego ostatnie dziecko zostało poczęte, gdy „urwał mu się film”. Żona nazwała to gwałtem, a koledzy świetnie się bawią drażniąc się z nim, że nie może być zupełnie pewny, czy jest to jego dziecko.
„Przerwy w życiorysie” stanowią poważny objaw alkoholizmu. Niealkoholicy tracą przytomność zanim „urwie się im film” albo przestają pić, gdy poczują, że mają już dość.
Przytoczyłam te dwa przykłady efektów alkoholizmu, żeby pomóc Ci zrozumieć, jak ważna jest zmiana Twojego zachowania. Wiele osób pracujących na tym polu twierdzi, że alkoholik nie zwróci się o pomoc dopóty, dopóki nie sięgnie dna. Sięgnie zaś tego dna tylko wtedy, gdy następstwa jego zachowania będą zbyt przygniatające, żeby mógł je zignorować.
Pamiętaj, że każde Twoje zachowanie, które pozwala alkoholikowi uniknąć skutków swoich działań, przedłuża chorobę. Każde zaś Twoje zachowanie, które spowoduje, że alkoholik weźmie odpowiedzialność za swoje czyny, może pomóc ją skrócić. Nie wiemy dokładnie, co spowoduje zmianę, ale wiemy, w jakim kierunku należy działać. Ponieważ mamy do czynienia z chorobą tak podstępną, obowiązują zasady dokładnie przeciwne niż zwykle. Będziesz zachowywała się w sposób, który jest sprzeczny z Twoją naturą. Jeżeli jesteś osobą kochającą, podtrzymującą, opiekuńczą i troskliwą, to okażesz mu swoją miłość pozwalając, aby alkoholik znosił cierpienie. Jeżeli stłumisz je, ponieważ go kochasz i chcesz, żeby czuł się dobrze, bo sama jesteś dobrym człowiekiem – pomagasz go zabijać. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo mocne zdanie. I nie wiem jak sprawić, aby zabrzmiało jeszcze mocniej. A chciałabym.
Znałam mężczyznę, który, żeby spaść na dno i dojrzeć do szukania pomocy, musiał wyjechać w delegację. Jego żona zawsze znajdowała sposób – jakimś cudem, choćby nie wiem jak starała się tego nie robić – żeby opatrzyć jego rany. Choroba dalej się więc rozwijała. Gdy w końcu się wyrwał i nie było nikogo, kto mógłby mu zapewnić te „emocjonalne bandaże”, miał epizod psychotyczny (to znaczy „zwariował”), i wreszcie można było mu pomóc. Żona nie mając innego wyjścia, oddała go do szpitala. Ponieważ oszalał z powodu alkoholu, halucynacje i urojenia paranoidalne przeszły mu po kilku dniach. Potem dostał się do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczęło się jego zdrowienie. Istotne jest to, że jego żona, mając jak najlepsze intencje, jedynie mu szkodziła.
Jest wiele sposobów podtrzymywania choroby. O większości z nich myślisz, że pomagają chorobę przezwyciężyć. Może też boisz się działać w inny sposób. Może ryzyko innego zachowania jest dla Ciebie zbyt duże. Musisz być przygotowana do zapanowania nad skutkami swojego zachowania. Gdy omawiam zachowania ułatwiające picie lub podtrzymujące chorobę, uświadom sobie ich występowanie u Ciebie. Przyjrzyj się im i zastanów się, czy kontynuowanie naprawdę leży w Twoim interesie. Wiesz już, że nie leży to w interesie Twojego męża, bez względu na to, co on sam mówi na ten temat. Będzie próbował mówić Ci całkiem co innego. Próbując Cię przekonać, będzie próbował zwalać winę na Ciebie, albo może Cię straszyć, jeżeli to wytrzymasz, albo się wycofa, lub zaatakuje.
Zaskakujące dlań obstawanie przez Ciebie przy swoim zdaniu sprawi raczej, że się wycofa, lecz jak już wielokrotnie powtarzałam, jego zachowania nie sposób przewidzieć – musisz więc być przygotowana na każdą ewentualność. Takie przygotowanie jest częścią uczenia się, teraz jednak spójrzmy tylko na zachowania podtrzymujące picie. Zobaczmy co robisz takiego, co pozwala mu na unikanie odpowiedzialności za jego zachowanie, a przez to – na uniknięcie skutków tego zachowania.
Pierwszą rzeczą jest krycie go. Ile to razy dzwoniłaś do jego szefa, mówiąc, że mąż źle się czuje, gdy tymczasem miał kaca? Jest przecież wystarczająco dorosły, by móc samemu tam zadzwonić. Ile razy podnosiłaś słuchawkę mówiąc, że nie ma go w domu, ponieważ był zbyt pijany, żeby podejść do telefonu? Dlaczego by nie podać mu aparatu i pozwolić przebrnąć przez rozmowę?
Mąż Sheili wyszedł pograć w pokera. Czuwała przez większą część nocy, zamartwiając się. Gdy wtoczył się o czwartej nad ranem, na czole miał krew. Jej obawy się urzeczywistniły. Miał wypadek. Taksówka pechowo zatrzymała się na czerwonym świetle i Rob wjechał prosto na nią.
Taksówka została tylko lekko uszkodzona, zaś Rob wgniótł zderzaki w swoim samochodzie i pokaleczył sobie czoło. Sheila poczuła wielką ulgę” że to nie Rob jest ciężko ranny, wszelkie więc myśli o sobie uleciały hen, daleko. Czy zaczynasz czuć ten układ? „Sheila, kochanie, jak myślisz, mogłabyś się zająć naprawą auta?” „Oczywiście kochanie, najważniejsze, że nie jesteś ranny”.