Wiem, że czytając ten rozdział wiele razy mówiłaś: „Tak, ale”. Słyszałam to. Nie, Twoja sytuacja nie jest inna. Nie, Twój mąż nie jest gorszy. Nie, nie obawiasz się bardziej niż ktokolwiek inny w takiej samej sytuacji.
Obawiasz się, że nie możesz z nim żyć. Obawiasz się, że bez niego nie możesz żyć. Obawiasz się, że straci pracę.
Obawiasz się, że zostanie zabity. Obawiasz się, że Cię zabije. Obawiasz się samotności.
Obawiasz się stu innych rzeczy, których nie możesz nawet nazwać. Co będzie jeżeli…? A jeżeli…? A jeżeli…?
Tego uczucia zamętu doświadczasz nie tylko Ty. I nie musisz być samotna. Można Ci pomóc. Jest Al-Anon. Al-Anon to grupa samopomocy dla rodziny i przyjaciół alkoholików. Gdy potrafisz zdobyć się na odwagę, zadzwoń tam. Nie będziesz musiała mówić o niczym, czego nie chcesz powiedzieć. Nie zapytają Cię nawet jak się nazywasz. Będą się cieszyć, że wyciągnęłaś rękę po pomoc. Poczujesz się jak w domu. Będziesz opowiadała tym kobietom i mężczyznom o wszystkich okropnościach, z jakimi tylko Ty żyjesz na co dzień, a oni będą kończyli za Ciebie zdanie. Jakby tam byli. Posłuchasz czyjegoś opowiadania i pomyślisz: „Mój Boże, on mówi o mnie”. Poczujesz, jakby ktoś zdjął Ci z pleców ogromny ciężar. Znów masz przyjaciół. Z tą różnicą, że przed tymi przyjaciółmi nie masz tajemnic. Żyją oni Twoim życiem, ponieważ związali się z ludźmi podobnymi do Twojego męża. Wiedzą jak się czujesz. Początkowo pomiędzy Tobą i nimi będzie istniała wyraźna różnica. Po bólu na Twojej twarzy i oczach pełnych łez poznają, że jesteś nowa. A Ty – po pogodnych oczach i umiejętności śmiechu – poznasz, kto nie jest nowy. Ty także to osiągniesz, a pomoże Ci w tym już następny rozdział.
V. JAK MOŻNA CI POMÓC?
Jest to trudne zadanie. Koncentrowanie się na sobie to dla Ciebie coś nowego. Nie stanowisz centrum swojego wszechświata. Krążysz na orbicie męża. Kręcisz się wokół niego.
Jesteś kimś, kto reaguje na niego. Jego reakcje w stosunku do Ciebie są reakcjami na Twoje reakcje w stosunku do niego. Przestałaś być sobą. W sumie przestajesz istnieć jako osoba.
Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet w dobie ruchu wyzwolenia kobiet jeszcze wiele z nas wybiera życie w cieniu męża. Dla wielu kobiet jest to satysfakcjonujący sposób życia. W Twojej sytuacji jest on niezdrowy. Zniszczy Cię. W naszym społeczeństwie kobieta dość często określa siebie w odniesieniu do swego męża i dzieci. Jesteś żoną tego i tego, matką tego i tego. Sukcesy Twojego męża są Twoimi sukcesami. Ciągle jest nam bliski obraz kobiety żyjącej w cieniu mężczyzny. Aprobujesz siebie, gdy on Cię aprobuje.
Twój dzień ogniskuje się wokół jego wyjść i przyjść. Najważniejsze aby był zadowolony, więc nie chcesz go irytować. Ponieważ zaś zadowalanie go staje się coraz trudniejsze, gdy on coraz bardziej pogrąża się w chorobie, próbujesz coraz to usilniej. W rezultacie sama także stajesz się coraz bardziej chora. Stopniowo tracisz poczucie własnej wartości. Sama nie wiesz, co jesteś warta, więc gdy mąż stale Cię tłumi, tracisz poczucie własnego ja. To nie staje się z dnia na dzień. Proces erozji przebiega stopniowo, tak że przechodzi niezauważony. Wbrew swej woli pozwalasz aby choroba – alkoholizm. – decydowała o Twojej wartości jako istoty ludzkiej. Teraz, gdy stałaś się świadoma tego procesu, możesz rozpocząć pracę nad odsunięciem go w przeszłość. Nie będzie to łatwe. Rozpocznij od dzisiaj. Zacznij żyć teraźniejszością – żyć dniem dzisiejszym. Ta chwila – właśnie ta – należy do Ciebie. Pochwyć ją i wyciśnij z niej tyle, ile się da. Zrób to dla siebie.
Staniesz w obliczu pewnego nowego pytania. Brzmi ono bardzo prosto, ale zobaczysz, że jest niezwykle trudne. Może z początku nawet go nie zrozumiesz. Pytanie to brzmi: „Czego ja chcę?”. Jest ono trudne, ponieważ nie wiesz na pewno, kto to jest „ja”. Jak długo potrafisz mówić o sobie, nie wspominając o kimś innym? Ile potrafisz napisać zdań rozpoczynających się od „ja”? Ile czasu w rozmowie zdołasz poświęcić wyłącznie swoim myślom i uczuciom? Zwróć uwagę na to, ile Twoich rozmów krąży dookoła męża i dzieci. Nie mówię, czy to dobrze, czy źle. Zastanawiam się tylko nad tym, czy możesz w pełni świadomie zdecydować się na rozmowę tylko o sobie i rzeczywiście taką rozmowę przeprowadzić.
Linde stwierdziła, że jest w ciąży. Początkowo nie chciała w to uwierzyć, ale jak wiemy, są pewne rzeczy, którym nie sposób zaprzeczyć. Jej małżeństwo rozpadało się. Chuck pił coraz więcej i bił ją. Ginekolog stwierdził, że Linda jest zbyt słaba, żeby urodzić w terminie. Starsze dzieci przestraszyły się, ponieważ Linda już kiedyś poroniła i było to dla nich bardzo przygnębiające przeżycie. Matka pytała, po co jej to dziecko. Koleżanki z pracy mówiły: „Starsze dzieci masz już odchowane. Zaczęłaś pracować. Dziecko będzie Ci kulą u nogi”. Wszyscy wydawali się zgodni co do tego, że urodzenie dziecka nie byłoby dobrym pomysłem.
W końcu ktoś spytał: „Linde, a czego Ty chcesz?”. Linde osłupiała. Cóż za dziwne pytanie. Nad tym akurat się nie zastanawiała. „Czego chcę?”. Wszystko jakby stanęło na głowie. „Czego chcę?”
Zaczęła to dokładnie rozważać. Była już w siódmym miesiącu ciąży, lecz wciąż jeszcze zastanawiała się nad decyzją. Trudno jest się zdecydować. I wreszcie decyzja w niej dojrzała: „Chcę mieć dziecko. W końcu to ja będę musiała ponieść konsekwencje tej decyzji, bez względu na to, jaka ona będzie. I to ja będę musiała także opiekować się dzieckiem, gdy już się urodzi”. Ostatecznie zrozumiała, że zdecydowanie się na to dziecko jest w jej wypadku właściwe.
Byłam z nią, gdy rodziła. Nigdy przedtem nie słyszałam matki śmiejącej się przez cały okres porodu. Rodziła w sposób naturalny. Tak było najlepiej. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czyniła coś świadomie.
Jej synek ma dziś cztery lata i jest wspaniały. Wszyscy ludzie, którzy odradzali jej poród, kochają go z całego serca. Zrobiła to, co było dobre dla niej, a wszyscy inni ludzie na tym skorzystali. Zareagowali na jej radość i pozytywną postawę. Dobre uczucia bywają również zaraźliwe jak napięcie i niepokój. A nagrodą jest to, że jej mąż stał się trzeźwym alkoholikiem i jest dobrym ojcem dla chłopca. Ale to tylko dodatkowa nagroda. Linde urodziła dziecko, ponieważ jej zdaniem było to słuszne, a jest to najlepszy powód, aby coś zrobić. Potrafiła odpowiedzieć na pytanie „Czego ja chcę?”. Teraz kolej na Ciebie.
Spójrzmy na niektóre symptomy współuzależnienia, które omawialiśmy w rozdziale drugim. Te problemy, które doprowadzają Cię do rozpaczy, można zobaczyć w nowym świetle. Teraz, gdy już wiesz, że masz taki wybór, możesz użyć swojej energii działając zarówno w swoim interesie jak i przeciwko sobie. Czy to nie jest wspaniałe? Człowiek może wybierać. Człowiek ma różne możliwości. Ty jesteś człowiekiem. Zaczniesz teraz sobie uświadamiać, jak wyglądają niektóre z tych możliwości:
Czy nie czas stanąć twarzą w twarz z tym, co dzieje się naprawdę? Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek. Energia, której używasz, żeby zaprzeczyć prawdzie może być wykorzystana na stawienie jej czoła.
Jeżeli pogodzisz się z faktem, że mąż prawdopodobnie wróci do domu pijany, jesteś przygotowana na tę ewentualność i mile Cię zdziwi, jeśli wróci trzeźwy. Jeżeli zaprzeczasz takiej wielce prawdopodobnej możliwości, bo przysięgał Ci, że nigdy nie wypije już ani kieliszka, będziesz poruszona, gdy Cię zawiedzie. W sumie – sama się nakręcasz. Nie ma co winić za to jego.