Książka ta powinna pomóc Ci zrozumieć, kiedy działa choroba, a kiedy masz do czynienia z osobą. Tylko wtedy, gdy jesteś w stanie uchwycić tę różnicę i nie pozwolisz chorobie zapanować nad sobą, możesz rozejrzeć się, czy istnieją inne rozwiązania.
W książce tej najczęściej alkoholikiem jest on, a trzeźwym współmałżonkiem – ona. Wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze – z wygody. Prościej jest pisać w ten sposób, niż mówić „on lub ona” wszędzie tam gdzie jest to potrzebne. Po drugie – wynika to z faktu, że większość moich klientów to kobiety i naturalnie myślę ich kategoriami. Mimo że – jak się okazuje – liczba alkoholiczek w stosunku do alkoholików jest nawet większa niż pierwotnie myślano, to istnieje pewna ważna różnica dotycząca wpływu płci osoby nadużywającej alkoholu na rodzinę. Niepijąca żona częściej utrzymuje się w małżeństwie z alkoholikiem, natomiast niepijący maż częściej opuszcza pijącą żonę. Dlatego więcej kobiet niż mężczyzn potrzebuje pomocy w uczeniu się w pełni zdrowego życia pomimo nadużywania alkoholu przez współmałżonka. Chociaż w moich rozważaniach skłaniam się ku przyjętemu wyżej modelowi, większość tego co mówię jest prawdą, bez względu na płeć alkoholika i tak powinno być traktowane.
Piszę tę książkę o tych z Was, które żyją z alkoholikiem i czują się samotne. Nie jesteś samotna. Miliony kobiet żyją z alkoholikami. To piekło jest prywatne, ale problem – społeczny.
Piszę tę książkę do Ciebie i o Tobie. Może wzięłaś ją bo wpadłaś w rozpacz. Nie wiesz zupełnie co robić. Próbowałaś wszystkiego co mogłaś wymyślić, aby wydobyć męża z nałogu i nic nie skutkuje. Próbowałaś tłumaczyć mu: „Spójrz, co robisz ze swoim zdrowiem. Zupełnie zniszczysz sobie wątrobę”. Nie pomogło. Ostatecznie to jego wątroba. Próbowałaś płakać. „Gdybyś naprawdę kochał mnie i dzieci, nie robiłbyś tego”. To także nie działa. Próbowałaś ukrywać butelki, straszyć go swoim odejściem, a nawet pić razem z nim. Próbowałaś zrzędzenia, przypominając mu jego zachowanie, aby nie powtórzyło się ono w przyszłości. W drodze na przyjęcie mówisz mu, czego od niego oczekujesz. Obiecuje Ci, że nie będzie pił, a jednak pije. Nic nie skutkuje. A co osiągasz? No cóż, wywołujesz w nim lekkie poczucie winy; może je potem utopić w alkoholu. Albo wywołujesz jego złość: „Kto by nie pił, mając taką żonę jak Ty”.
Gdy wygrywa butelka, Ty przegrywasz. Przegrywasz, ponieważ on nadal pije i przegrywasz, ponieważ nie możesz znieść osoby, którą się stajesz. Nigdy nie wyobrażałaś sobie, że możesz stać się taką wrzeszczącą przekupką albo płaczliwym strzępem człowieka. Pomimo tego wszystkiego mam jeszcze odwagę powiedzieć Ci, że możesz nauczyć się żyć z alkoholikiem. Nie tylko żyć, ale być szczęśliwa i produktywna, beż względu na to, co on robi. Może nie wierzysz mi. Na Twoim miejscu sama bym nie wierzyła. Myślałabym: „Co ona może wiedzieć? Gdyby żyła tak jak ja, nie gadałaby takich bzdur”. Cóż, ja naprawdę wiem jak możesz wzbogacić swoje życie. Zdecyduj czy chcesz spróbować. Jeżeli nie chcesz, zostań ze swoimi nieszczęściami. Wybór należy do Ciebie.
I. PIERWSZE SPOJRZENIE NA PROBLEM
Żyjemy w społeczeństwie, w którym picie napojów alkoholowych jest popierane a nawet oczekiwane. Człowiekowi trudno jest być towarzysko „z innymi” gdy zamawia wodę sodową lub coca-colę. Spicie kogoś do nieprzytomności jest bycze, a robienie koktajlu bez przesadnego oszczędzania ginu (cokolwiek to oznacza) jest eleganckie. Podziwiamy smakosza, znającego się na tym, które wino jest odpowiednie do kolejnych dań obiadu. Bawi nas widok mężczyzny z abażurem na głowie, oczywiście o ile ten mężczyzna nie jest akurat naszym mężem.
Jednak ci sami ludzie, którzy są tak bardzo „z innymi” znajdują się „poza towarzystwem”, gdy tylko popadną w uzależnienie. Traktujemy ich jak wyrzutki społeczeństwa i unikamy ich, tak jakby zwykły kontakt z nimi mógł nas splamić. Dla „towarzystwa” stają się trędowaci, ich żony także. Na pewno nie raz słyszałaś kolegę mówiącego: „Bardzo lubię zapraszać Sally, ale wiesz jak przykry staje się Bill po kilku kieliszkach”.
Wiesz co się czuje w takiej sytuacji. Tak naprawdę nie chcesz iść z nim, ale nie chcesz także iść bez niego. Unikanie rozwiązania wydaje się najlepszym wyjściem z sytuacji i w rezultacie nie wychodzisz wcale. Nikt nie stawia problemu otwarcie. Myślisz, że jeżeli nie będzie się o nim mówiło, wszystko samo minie. Ale ból odrzucenia nie przemija, nadal rani. Rani jak diabli i stajesz się zła. W dodatku gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi mieszanymi uczuciami istnieje dręcząca myśl, że jakoś jesteś za to wszystko odpowiedzialna. Może naprawdę jesteś taka okropna jak on mówi. Może gdybyś była lepsza, on przestałby pić. I wreszcie, może jest coś, o czym nie pomyślałaś, a co sprawiłoby, że on przestanie pić.
Mąż alkoholik mówił jednej z moich koleżanek: „Jesteś takim dobrym pracownikiem socjalnym. Pomagasz tak wielu ludziom. Dlaczego nie możesz pomóc właśnie mnie?”. Próbowała i była przekonana, że powinna mu pomóc. Wiedziała, że lekarz nie powinien leczyć swojej własnej rodziny, ale jednocześnie czuła się krańcowo winna – jej mąż wiedział jak doprowadzić ją do takiego stanu. A jednak nie mogła pomóc mu wyjść z nałogu. Nie była jego przyczyną i nie mogła stać się lekarstwem.
Nie była przyczyną nałogu, ponieważ to on jest alkoholikiem. Alkoholizm nie jest chorobą zakaźną. Nikt nie może wywołać takiej choroby u innej osoby.
Prawdopodobnie myślisz: „Och, alkoholizm jest chorobą i wszystko to rozumiem, ale skąd mam wiedzieć, czy mój mąż naprawdę jest alkoholikiem. Może jest po prostu łobuzem. Może jest tylko moralnie słaby, albo chory emocjonalnie, a może żyje pod taką presją, że potrzebuje alkoholu, aby ją osłabić”.
„Wiedziałam, że mój mąż nie mógł być alkoholikiem z wielu ważnych powodów” – powiedziała Wendy R. „Nie był oczywiście włóczęgą. Zawsze był dobrze ubrany i wyglądał znakomicie. Po całonocnej kłótni stawałam się podobna do straszydła, ale on wyglądał zupełnie świeżo. Miał bardzo odpowiedzialną pracę. Pracował na kierowniczym stanowisku i musiał błyskawicznie i bez wahania podejmować ważne decyzje. Z pracy wywiązywał się wspaniale i wszystko co robił zyskiwało uznanie. Alkoholicy nie mogą działać w ten sposób. Wszyscy wiedzą, że w alkoholizmie dochodzi do uszkodzenia mózgu, że procesy myślowe stają się powolne i ulegają zaburzeniom. Wiedziałam, że mój mąż nie może być alkoholikiem, ponieważ to oznaczałoby, że moja matka miała rację. Powinnam wyjść za innego chłopaka. Wiedziałam, że nie może być alkoholikiem, ponieważ nigdy nie ganiał za spódniczkami, a alkoholicy są niewierni”.
Mit za mitem. „W końcu zrozumiałam, że nie może być alkoholikiem, ponieważ go kocham, jest moim mężem i ojcem moich dzieci i nie chcę żeby nim był”.
Wiesz co? Jest alkoholikiem. Był, jest i zawsze będzie. Cierpi na nieuleczalną chorobę zwaną alkoholizmem. Można ją zahamować, ale na zawsze pozostanie już alkoholikiem. Jest to taki sam fakt w jego i jej życiu, jak to, że ma niebieskie oczy czy cukrzycę.
Wiem, że jeszcze nie jesteś przekonana. Nie jest to teraz najważniejsze, skoro zastanawiasz się nad problemem. Istotne jest to, że żadna z kobiet, które konsultowałam w związku z problemem picia jej męża nigdy nie myliła się. Żadna kobieta nie mówi: „Myślę, że mój mąż ma problem alkoholowy”, jeśli nie jest to faktem. Kobiety częściej nie doceniają powagi sytuacji, niż ją przeceniają. Wielu mężów mówi: „Ona nie wie jak bardzo nie znoszę tego, gdy mówi o moim piciu. Możliwe, że piję jeden lub dwa kieliszki dla relaksu, ale to wszystko”. Ilość alkoholu w tym jednym lub dwu kieliszkach jest oczywiście poza dyskusją. Jednak zwycięstwo w wymianie zdań to nie to samo co wygranie bitwy.