Выбрать главу

Jean B. wspomina: ”Właśnie to mówił mój mąż. I wiesz, co? Wierzyłam mu. I coraz bardziej stawałam się mniejsza i mniejsza. Stałam się służącą we własnym domu. Nie miałam żadnych potrzeb. Ale z pewnością byłam dobrym przypadkiem zapalenia okrężnicy. Te uczucia, którym zaprzeczałam, zjadały moje wnętrzności. Byłam tak przejęta moim mężem, że sama mogłam się wykrwawić. Byłam wyprana ze wszystkiego. My – nieosoby (nonpersons) - robimy takie rzeczy. Ale już nigdy więcej”.

ZAKŁOPOTANIE, UNIKANIE OKAZJI DO PICIA

To, co inni o nas myślą, wydaje się bardzo ważne – w gruncie rzeczy ważniejsze niż to, co myślimy o sobie sami. Przypuszczamy, że inni oceniają nas na podstawie naszego zachowania, a także zachowania naszych bliskich. Gdy chwaliłam się, że mój najmłodszy syn chodził już w wieku dziewięciu miesięcy, to czy nie mówiłam: „jest wspaniały”, czy też: „jestem wspaniała”? Tak samo, gdy starsze dzieci zaczęły mieć kłopoty w szkole, to chociaż świadomie robiłam wysiłki, żeby oddzielić siebie od nich, uważałam jednak, że stawia mnie to w negatywnym świetle. Ponieważ prawdopodobnie jesteś podobna do większości ludzi, to gdy Twój mąż alkoholik zachowuje się skandalicznie, czujesz się zakłopotana.

Przepraszasz i chciałabyś stać się niewidzialna. Nie czujesz, że możesz wrócić do domu, zostawiając „duszę towarzystwa” samemu sobie. Kilka takich doświadczeń spowoduje, że będziesz czuła się niepewnie i obawiała się sytuacji towarzyskich, w których pije się alkohol. W końcu będziesz chciała zupełnie uniknąć takich sytuacji. Zakłopotanie jest zbyt duże. W efekcie – przejmujesz odpowiedzialność za jego zachowanie. Prawda zaś jest taka, że naprawdę możesz odpowiadać tylko za swoje własne zachowanie. W tym miejscu zdanie to nie ma pewnie dla Ciebie zbyt dużego sensu. Nie rozumiesz też pewnie tego, że inni ludzie nie wiedzą, że zachowanie Twojego męża Cię upokarza. Mnie pijani mężowie innych kobiet nie obchodzą. Czasami ich nawet lubię, ponieważ nie muszę wracać z nimi do domu.

Ty natomiast nie możesz bawić się na przyjęciu, ponieważ cały czas go pilnujesz, sugerujesz, że może ma już dosyć, próbujesz skłonić go do wyjścia, nalegasz, że będziesz prowadziła samochód. I w pewnym momencie stwierdzasz, że po pierwsze to właściwie nie warto wychodzić. Jeżeli nie możesz miło spędzić czasu, to po co się dręczyć. W rezultacie rozżalasz się nad sobą i pielęgnujesz swoje rany.

PRZESUNIĘCIE WE WZAJEMNYCH KONTAKTACH – DOMINACJA, PRZEJMOWANIE OBOWIĄZKÓW, SAMOPOCHŁANIAJĄCA SIĘ AKTYWNOŚĆ

W miarę rozwoju choroby alkoholik przyjmuje na siebie coraz mniej odpowiedzialności. Zmieniają się wzajemne stosunki pomiędzy Tobą i Twoim mężem, a także Tobą i Twoimi dziećmi. Bierzesz na siebie coraz więcej i więcej. Próbujesz stać się dla dzieci zarówno matką jak i ojcem. Nie jest to możliwe. Matka po prostu nie może być ojcem. Nie jest do tego stworzona. Matka może być tylko najlepszą matką, jaką jest w stanie być. Gdy próbuje stać się także ojcem, podejmuje się zadania nie do zrealizowania. Nie dość, że jest ono nierealistyczne, to w dodatku szkodliwe dla dzieci. Taka matka powoduje zamęt w ich umysłach i sama się wykańcza.

Coraz bardziej przekształcasz się w szefa i podejmujesz właściwie wszystkie decyzje dotyczące domu. Alkoholik w końcu staje się jeszcze jednym dzieckiem. I chociaż panujesz nad nim, jak gdyby był dzieckiem, to jednak jesteś zła i oburzona, gdy nie zachowuje się jak dorosły. Boisz się, że wszystko legnie w gruzach, gdy zrezygnujesz z opieki. Tak więc biegasz po domu i pilnujesz dzieci, dzierżysz finanse, malujesz ściany, przycinasz trawnik – w końcu robisz wszystko. Może nawet zaczniesz pracować, żeby mieć pewność, że wystarczy pieniędzy. Zdecydowanie panujesz nad całym widowiskiem. Gdy patrzę na kobiety, które działają w ten sposób, przypomina mi się Joanna d’Arc. Naprawdę trzeba się nad tym zastanowić. W męczeństwie nie ma jednak zbyt wiele satysfakcji, w każdym razie dla większości ludzi.

Po przejęciu obowiązków w domu dość często angażujesz się w różnorodną działalność poza nim. Jesteś ciągle zajęta. Ta samopochłaniająca się aktywność stanowi pewien rodzaj ucieczki. Nawet jeżeli to, co robisz jest bardzo produktywne, Twoim motywem jest raczej uniknięcie myślenia niż bycie użyteczną. Mary N. jest wysoko wykwalifikowaną nauczycielką specjalizującą się w pracy z dziećmi, które mają trudności z nauką. Mówi ona: „Kiedyś uczyłam dzieci z uszkodzeniami neurologicznymi. Chociaż dobrze wykonywałam swoją pracę, robiłam to bardziej po to, aby osiągnąć pewną niezależność, niż z zainteresowania samymi dziećmi. Mogłabym robić cokolwiek aby tylko uniknąć tego, co jest potencjalnie wybuchowe”.

Nawet jeżeli Twoja działalność poza domem przynosi korzyści innym, satysfakcja, którą czujesz sama jest ograniczona. Jest ograniczona, ponieważ poruszasz się „od” a nie „do” czegoś. Może to spowodować, że sytuacja w domu staje się jeszcze trudniejsza do udźwignięcia. Na zewnątrz jesteś szanowana i ceniona, lecz nie będziesz za to szanowana i ceniona w domu. Wszystko, w co się włączasz, a co nie obraca się wokół niego jest groźne. Jest taki potrzebujący i czuje się obrażony, gdy jakakolwiek część Twojej energii kieruje się gdzie indziej. A Ty nie jesteś przygotowana na jego krytykę. Znowu się nacięłaś! Jesteś podatna na zranienie. Dlatego czujesz się winna nie tylko z powodu tego, co Twój mąż robi, ale także dlatego, ponieważ wiesz, że będziesz walczyć o to, żeby nie stracić brydża, spotkań klubowych czy pracy na pół etatu. Jakaś część Ciebie wie, że nie robisz nic złego, ale jak silna jest ta część? Mary N. wybrała kompromis: ”Zrezygnowałam z brydża i utrzymałam pracę. Ponadto kłamałam moim kolegom. Nawet zapomniałam, co im mówiłam, ale i tak nie wierzyli w to, tak samo jak ja sama. Dziś już nie będę tego robiła. Dziś mogę iść na kompromis albo nie, ale wiem, że nie będę kłamać. Wiem także, że jeżeli wybiorę kompromis, to nie będzie wynikał on z chęci załagodzenia sprawy czy strachu. Przyczyna, dla której coś zrobię jest w każdym calu tak ważna jak sama rzecz. Nie chcę działać pod przymusem czy ze słabości. Chcę wybierać i dzisiaj to robię”. To wszystko jest też dostępne dla ciebie.

POCZUCIE WINY

Alkoholik jest specjalistą w przenoszeniu swojego własnego poczucia winy na Ciebie. Ty zaś stajesz się specjalistką w przyjmowaniu winy. Gdy on, unikając odpowiedzialności za swoje zachowanie, wrzeszczy „To Ty doprowadziłaś mnie do picia!”, bierzesz winę na siebie.

Zaczynasz myśleć, że gdybyś była lepszą żoną, to on by nie pił. On zgadza się z Tobą. Dzieci myślą, że gdyby były milsze, to ojciec przestałby pić. On z nimi także się zgadza. Stąpasz ostrożnie, aby nie urazić swojego alkoholika. Oczywiście, to także nie skutkuje. Jedna z moich ulubionych historii dotyczy alkoholika, który prosił swoją posłuszną żonę o usmażenie mu dwóch jajek – jednego sadzonego, a z drugiego jajecznicę. Gdy przyniosła mu te jajka, nie chciał ich jeść, twierdząc, że „nie z tego co trzeba zrobiła jajecznicę”. Gdy przez długi czas słyszysz jaka to jesteś okropna, niemal nie sposób w to nie uwierzyć. W rezultacie większość tego, o czym mówi alkoholik ulega internalizacji i opanowuje Cię totalne poczucie winy. Alkoholik wie jak najłatwiej Cię zranić i uderza właśnie w te czułe miejsca.

Poczucie winy jest siłą, którą łatwo można manipulować. Gloria opowiadała mi jak wpływało na nią poczucie winy: ”Czułam się winna, ponieważ nie mogłam stale kontrolować zachowania moich dzieci. Czułam się winna, gdy spóźniłam się do domu dziesięć minut po lekcji gry w tenisa. Czułam się winna, gdy grałam w karty tej nocy, gdy mąż chciał, żebym była w domu. Czułam się winna za przewinienia, których nie rozumiałam. Miałam zwyczaj przepraszać, kiedy nie wiedziałam co się stało, nawet gdy byłam w porządku. Nie chciałam kłótni i nie mogłam znieść jego odrzucenia, gdy był zły. Moje myślenie było tak bezsensowne jak i jego. Różnica polegała na tym, że on działał, a ja reagowałam na to działanie.