Выбрать главу

Lisa Małe zbrodnie małżeńskie. W końcu twoja najlepsza książka.

Gilles Tak. Kto kogo zabije? (pauza) Jednak zgrzeszyłem naiwnością, nie śmiałem wyobrazić sobie, że jedno z małżonków może oskarżyć drugie o zbrodnię, którą samo popełniło. (skłania się przed nią) Brawo, jesteś ode mnie lepsza.

Lisa Kiedy w małżeństwie pojawia się przemoc, nieważne, z czyjej strony wychodzi.

Gilles Brawo, pani mecenas, piękny pomysł na mowę obrończą.

Lisa wzrusza ramionami, posępna, zamknięta w sobie. Gilles podchodzi i przybiera łagodniejszy ton.

Gilles Jaka przemoc, Liso?

Lisa (wybucha) Taka, że to trwa już piętnaście lat! Że mi się tak podobasz! Że patrzę, jak się starzejesz, ty patrzysz, jak ja się starzeję, nie rezygnując z naszego związku. Przemoc, jakiej trzeba by, żeby mi przeszło, bo wcale się na to nie zanosi! Że jesteś taki przystojny! Że boję się, że odejdziesz! Że ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą! Mężczyźni starzeją się lepiej, a przynajmniej są o tym przekonani, kobiety zresztą też: więc brylujesz, podobasz się, wciąż się podobasz, dziewczyny uśmiechają się do ciebie na ulicy częściej niż chłopcy do mnie. Mógłbyś doskonale się beze mnie obejść, gdy tymczasem ja nie umiałabym bez ciebie żyć.

Gilles Nieprawda!

Lisa Prawda!

Gilles Mylisz się. W dobrej wierze, ale się mylisz.

Lisa I co z tego?

Gilles Liso, nie zabija się z takiego powodu.

Ton Lisy jest rozdzierająco szczery.

Lisa Co ty o tym wiesz? Nie chciałam cię zabić, chciałam po prostu przestać cierpieć.

Zaczyna szlochać.

Gilles Dlaczego pijesz? (Lisa nie odpowiada) Chciałabyś przestać cierpieć? (Lisa potakuje) Chciałabyś przedwcześnie stać się brzydka, gruba i napuchnięta? (Lisa potakuje. Gilles się uśmiecha) Żeby mnie sprowokować? Żebym chodził pod rękę z kobietą rozdętą jak prażona kukurydza, która będzie mierzyć wzrokiem innych, jakby chciała powiedzieć: „Patrzcie, jednak ze mną pozostał”? (Lisa znów potakuje, jak dziecko) Mówisz „tak”? Zawsze będziesz mówiła „tak”… Tak, żeby mnie zadowolić. Tak, żeby mieć spokój. Albo raczej żeby nie wyjawiać prawdy. (pauza) Co cię boli? Domyślam się, że nie potrafisz mi tego wyznać, w przeciwnym razie nie piłabyś za moimi plecami, nie zaatakowałabyś mnie od tyłu. Robi się to, czego się nie umie wypowiedzieć. Powinnaś jednak spróbować mi wytłumaczyć…

Lisa wykonuje przeczący gest. Gilles łagodnie nalega, jakby miał do czynienia z dzieckiem.

Gilles Wydaje ci się, że to trudne, a to powinno być bardzo łatwe. Trudne do wyznania. Ale bardzo łatwe do pomyślenia, bo cały czas o tym myślisz.

Lisa (szlochając) Nasz związek…

Gilles (zachęcająco) Tak.

Lisa Liczy się dla mnie, nie dla ciebie.

Gilles (tak samo) Nieprawda, ale mów dalej.

Lisa Przeznaczeniem miłości jest rozkład. Sam napisałeś to w swojej książce, w Małych zbrodniach małżeńskich. Straszne! Kiedy to przeczytałam, odniosłam wrażenie, jakbym przypadkiem usłyszała rozmowę, której nie powinnam była usłyszeć, rozmowę, w której mówiłeś źle o mnie, o nas, rozmowę, która pozbawiła mnie złudzeń. Rozkład miłości! Termity! Te owady, które zżerają belki domów. Nie widać ich, nie słychać, chrupią sobie spokojnie, aż tu któregoś dnia dom się wali. Wszystko spróchniało w środku, zanim się ktokolwiek zorientował. Cały szkielet, struktura, wszystko, co miało podpierać ściany, przestało istnieć! Tak wygląda nasze małżeństwo! Lenistwo zastąpiło miłość, przyzwyczajenia zajęły miejsce uczuć, z zewnątrz wygląda to jak dom, jednak kolumny nie są już z drzewa a z kartonu, to zwykłe papier mache. Czułość? Na początku wolałeś mnie od innych, ale czy nadal tak jest? Twierdzisz, że mnie kochasz, ale czy wciąż ci się podobam? Jestem pod ręką, więc pytanie zniknęło – i pożądanie też. Nie chcesz już ze mną żyć, ponieważ ze mną żyjesz. Nie jestem już twoją ucieczką, jestem twoim więzieniem, obijasz się o mnie, znosisz mnie.

Gilles Ale chcę, żeby tak nadal było. To znaczy, chciałem…

Lisa Żeby jak było? Dalej też przeczytałam. Mężczyźni i kobiety żyją ze sobą wyłącznie z najniższych pobudek: dla interesu, z niechęci do zmian, z obawy przed starością, ze strachu przed samotnością. Gnuśnieją, karłowacieją, tracą wiarę, że mogliby zrobić coś ze swoim życiem, trzymają się za ręce tylko po to, żeby samotnie nie kroczyć w stronę cmentarza. Byłeś ze mną tylko ze złych pobudek.

Gilles Natomiast ty kierowałaś się dobrymi.

Lisa Tak.

Gilles Jakimi?

Lisa Tobą.

Mimo że jest poruszony gwałtownością, z jaką Lisa deklaruje mu swoje przywiązanie, Gilles nie może powstrzymać się od ironizowania.

Gilles Kochasz mnie, więc mnie zabijasz?

Liza, pełna poczucia winy, z oczami wbitymi w ziemię, szepcze bardziej do siebie niż do niego.

Lisa Kocham cię i to mnie zabija.

Gilles uświadamia sobie, że jest szczera.

Lisa Tego dnia bardzo cierpiałam, byłam sama. Piłam. Najpierw tylko trochę. Dla zabicia czasu. Ale ty nie wracałeś. Więc piłam dalej. Im dłużej na ciebie czekałam, rym bardziej mi ciebie brakowało. Im dłużej na ciebie czekałam, tym bardziej opóźniałeś swój powrót. Im dłużej na ciebie czekałam, tym bardziej mnie lekceważyłeś, deptałeś, gardziłeś mną! Wszystko stawało się jasne: nie mówi, że mnie zdradza, bo zdradza mnie bez przerwy; nie mówi o innych kobietach, bo stale się z nimi widuje; nie pozostawia żadnych kompromitujących śladów, bo jest doskonale zorganizowany. Pić to wyobrażać sobie, że zamknęło się drzwi przed nieprzyjacielem, podczas gdy właśnie przyjęło się go do siebie na stałe, pod osłoną milczenia. Człowiek pije, żeby utopić jakąś myśl, a ta przeradza się w obsesję. Podejrzenie, które chciało się od siebie odsunąć, pod wpływem alkoholu staje się żywsze, silniejsze, zajmuje coraz więcej miejsca. Doszłam do wniosku, że właśnie mnie opuszczasz. To mi się wydawało prawdopodobne, kiedy zaczynałam butelkę, a stało się pewne, kiedy ją kończyłam. Kiedy wreszcie przyszedłeś, byłam chora z wściekłości. Schowałam się i uderzyłam cię.

Gilles Myślałaś, że byłem z inną kobietą?

Lisa (ucina) To nie jest moja sprawa.

Gilles Myślałaś, że byłem z inną kobietą?

Lisa Robisz, co chcesz, nie muszę o wszystkim wiedzieć.

Gilles Myślałaś, że byłem z inną kobietą?

Lisa Traktujemy nasz związek liberalnie, ty chodzisz sobie, gdzie chcesz, ja także, nie będziemy do tego wracać.

Gilles A więc tak myślałaś!

Lisa Ach, proszę, nie próbuj mi wmówić, że byłam zazdrosna.

Gilles Owszem, nie owijajmy w bawełnę: byłaś zazdrosna.

Lisa (rozwścieczona) Nie!

Gilles Jak to nie! To prymitywne, ale tak właśnie było.

Lisa Nie jestem prymitywna!

Gilles Owszem, jesteś! W towarzystwie udajesz, że masz otwarty umysł, ale w rzeczywistości nie możesz znieść myśli, że mógłbym dotknąć innej kobiety.

Lisa Oczywiście! Różne głupstwa wygaduje się na przyjęciach, żeby korzystnie wypaść w trakcie podsuwania sobie półmisków!