Выбрать главу

Gilles A więc nie jesteś liberalna?

Lisa Jasne, że nie!

Gilles A więc jesteś zazdrosna?

Lisa Bardzo!

Gilles A więc nie stanowimy wolnego związku?

Lisa Tylko w teorii. Bardzo abstrakcyjnie. Między deską serów a kawą. Nie przez resztę czasu.

Gilles Nie zgadzam się.

Lisa (gwałtownie) Ja też się sama ze sobą nie zgadzam. Dlatego, że nie mam jednego mózgu, a dwa. Tak, Gilles! Mam dwa mózgi. Nowoczesny i staroświecki. Nowoczesny szanuje twoją wolność, upaja się tolerancją, wykazuje zrozumienie. Staroświecki chce mieć cię na wyłączność, nie ma zamiaru się z nikim dzielić, podskakuje przy każdym niespodziewanym telefonie, wpada w popłoch na widok tajemniczego rachunku z restauracji, posępnieje, kiedy poczuje na tobie jakiś nowy zapach, drży, kiedy zaczynasz dbać o kondycję albo kupujesz nowe ubrania, nabiera podejrzeń, kiedy uśmiechasz się przez sen, czuje żądzę mordu na samą myśl, że obejmuje cię inna kobieta, że czyjeś ramiona splatają się na twojej szyi, że czyjeś uda rozchylają się pod tobą… Jest jak gad o żółtych i przenikliwych oczach, czai się we mnie, czujny, niezmordowany… Taka jestem, Gilles. I choćbyś posłał mnie na intensywne kursy, choćbyś mnie wychowywał latami, nie wyrwiesz ze mnie tego zwierzęcego, instynktownego podejścia do miłości.

Gilles Liso, każdy związek jest domem, do którego klucze znajdują się w rękach mieszkańców. Jeśli zamknie się ich od zewnątrz, dom stanie się więzieniem, a oni więźniami.

Lisa Znasz ludzi, którzy idą gdzieś tylko po to, żeby zaraz stamtąd uciec? Taki właśnie jesteś.

Gilles Nie.

Lisa Spotykasz się z kobietami, umawiasz na randki, rozsadza cię pożądanie.

Gilles Ty jesteś moim zdrowiem. Spotkania są jak gorączka.

Lisa Często się przeziębiasz.

Gilles Tak ci się wydaje. Nic o tym nie wiesz.

Lisa Nie. Ale domyślam się…

Gilles Wiesz czy się domyślasz?

Lisa (wrzeszczy) Domyślam się! Ale na jedno wychodzi. W każdym razie boli tak samo!

Gilles Albo bardziej. (pauza) Termity! Wiem, gdzie są: w twojej głowie.

Lisa Jak może być inaczej: nic mi nie mówisz.

Gilles Mówienie wszystkiego nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Chociaż tamtego wieczora miałaś rację: widziałem się z kobietą.

Lisa (triumfująco) A widzisz!

Gilles Z Roseline, moim wydawcą.

Lisa (zbita z tropu) Z Roseline?

Gilles Tak. Z olbrzymią, monstrualną Roseline.

Tą, o której mówisz, że gdyby miała rogi, to wyglądałaby już całkiem jak krowa.

Lisa Ale nie ma rogów, prawda?

Gilles i Lisa spoglądają na siebie i wybuchają śmiechem. Wybuch jest krótki, lecz przynosi pewne odprężenie.

Gilles Podsumowując: osądziłaś mnie i skazałaś w wyobraźni. Mój proces odbył się tutaj, beze mnie, bez świadków, bez obrońcy, między jedną a drugą butelką whisky wyciągniętą zza moich książek. Zabiłaś mnie, bo w twoim przekonaniu jakiś wirtualny Gilles obywał się bez ciebie, kpił sobie z ciebie i łajdaczył się z innymi! Rzecz jednak w tym, że nie walnęłaś w głowę kogoś wyimaginowanego tylko mnie.

Lisa Przepraszam.

Gilles Nadeszła moja kolej. Zwykle pastwiłaś się nad sobą, sącząc truciznę.

Lisa Przepraszam.

Gilles Może stworzona jesteś do krótkotrwałych związków, takich, które się dopiero zaczynają.

Lisa (protestuje) Nie.

Gilles Jest w tobie ktoś, kto nie chce starzeć się razem ze mną. Jest w tobie ktoś, kto chce, żebyśmy ze sobą skończyli.

Lisa Nie.

Gilles Tak, tak. Wolisz historie, które można kontrolować: nie możesz ścierpieć swobody.

Lisa Swobody?

Gilles Tego, że sprawy wymykają ci się z rąk. Że sytuacje cię przerastają. Że uczucia są dla ciebie zbyt silne. Jeśli chce się być pewnym wszystkiego, trzeba się zadowolić krótkimi historiami.

Związkami, w których wszystko jest dokładnie wytyczone, które są jasne, przejrzyste, mają początek, środek i koniec, których przebieg znaczą konkretne etapy: pierwszy uśmiech, pierwszy napad szalonego śmiechu, pierwsza noc, pierwsza kłótnia, pierwsze pojednanie, pierwsza nuda, pierwsze nieporozumienie, pierwsze nieudane wakacje, pierwsze rozstanie, drugie, trzecie, i w końcu to prawdziwe. Potem wszystko od nowa. Tak samo, tyle że z kim innym. Nazywa się to życiem pełnym przygód, a jest życiem bez przygód, życiem w odcinkach. Nie jest rozsądne długo kochać, kochać bez przerwy to czyste szaleństwo. Rozum nakazuje kochać tak długo, jak jest to przyjemne. Oto miłosny racjonalizm: kochajmy się, dopóki mamy złudzenia, kiedy je stracimy, lepiej się rozstańmy. Gdy tylko ujrzymy przed sobą kogoś rzeczywistego, a nie kogoś, kogo sobie wyobrażamy, rozejdźmy się.

Lisa Nie, nie, tego nie chcę.

Gilles Kochać długo, kochać zawsze to wbrew naturze.

Lisa Nie.

Gilles Więc żeby uczucie trwało, trzeba zgodzić się na niepewność, wypłynąć na niebezpieczne wody, tam gdzie posuwa się do przodu tylko ten, kto ufa, odpoczywać, unosząc się na zmiennych falach zwątpienia, znużenia, spokoju, ale nigdy nie zbaczać z kursu.

Lisa Nigdy się nie zniechęcasz?

Gilles Owszem.

Lisa I co wtedy?

Gilles Patrzę na ciebie i myślę: czy mimo moich wątpliwości, podejrzeń, niepokoju, znużenia, chciałbym ją stracić? I zaraz nadchodzi odpowiedź. Zawsze ta sama. A z nią odwaga. Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem.

Lisa Gdyby udało mi się mieć do ciebie zaufanie, straciłabym je do siebie. Niełatwo jest mieć zaufanie.

Gilles „Mieć” zaufanie. Nigdy się nie „ma” zaufania. Zaufanie to nie jest coś, co się posiada. To coś, czym się obdarza. „Darzy się” zaufaniem.

Lisa Właśnie z tym mam kłopoty.

Gilles Bo stawiasz się w pozycji widza, sędziego. Oczekujesz czegoś od miłości.

Lisa Tak.

Gilles Tymczasem to ona czegoś od ciebie oczekuje. Chciałabyś, żeby miłość dowiodła ci, że istnieje. Nie tędy droga. To ty masz dowieść, że istnieje.

Lisa W jaki sposób?

Gilles Zaufać.

Lisa rozumie, ale nie może pogodzić się z tym, co mówi Gilles. Ogarniają niepewność. Nie wie, co zrobić ze sobą, ze swoim ciałem.

Lisa To… pójdę po walizkę.

Czeka na aprobatę ze strony Gilles'a. Ponieważ ten nie reaguje, nalega.

Lisa Jest gotowa od dwóch tygodni.

Gilles nie reaguje. Lisa wchodzi po schodach, po czym wraca z walizką i zatrzymuje się przed nim.

Gilles Nie przyszło ci do głowy, że ci wybaczam?

Lisa odrzuca jego wspaniałomyślność.

Lisa Jest dużo do wybaczenia. Moje wątpliwości… moje uderzenie… moje kłamstwo…

Gilles Mogę wybaczyć ci hurtem.

Lisa Za dużo przeze mnie cierpiałeś.