Gilles Podobają mi się. Są jedyną rzeczą, jaka mi się w tym mieszkaniu podoba.
Lisa Naprawdę?
Gilles Wyglądają, jakby malował je ten sam malarz.
Lisa Są twojego autorstwa.
Gilles (odruchowo) Gratuluję sobie, (zdziwiony) Naprawdę ja je namalowałem?
Lisa Tak.
Gilles A więc nie tylko piszę, ale także… maluję?
Lisa Najwyraźniej.
Gilles przygląda się obrazom najpierw nieufnie, potem z zachwytem.
Gilles No, no, widzę, że nie licząc skłonności do bałaganiarstwa, jestem fantastycznym facetem: dobrym kochankiem, malarzem, pisarzem, wynalazcą teorii, (z niepokojem) Chciałbym siebie poznać.
Lisa (figlarnie) Bardzo byś się sobie spodobał.
Gilles nie reaguje na ironię.
Gilles Czy na życie zarabiam także malarstwem?
Lisa Nie. Tylko kryminałami. Malarstwo to dla ciebie rozrywka.
Gilles Aha… (patrzy na nią, skrępowany) Jakim byłem mężem?
Lisa To znaczy?
Gilles Czy byłem zazdrosnym mężem?
Lisa Ani trochę.
Gilles (zdziwiony) Tak?
Lisa Mówiłeś, że mi ufasz. To było bardzo miłe.
Gilles A czy… korzystałaś z mojego braku zazdrości?
Lisa W jakim sensie?
Gilles Żeby dać mi powody do zazdrości.
Lisa (z uśmiechem) Nie.
Gilles oddycha z ulgą.
Gilles A ja, czy byłem… wierny?
Rozbawiona, patrzy na niego przez chwilę, napawając się widocznym na jego twarzy niepokojem; wreszcie mówi:
Lisa Tak.
Gilles Uff!
Lisa W każdym razie, o ile mi wiadomo.
Gilles Nie, nie ma powodu.
Lisa (drwiąco) Jeżeli mnie zdradzałeś, to by znaczyło przede wszystkim, że potrafisz się doskonale maskować.
Gilles Na pewno nie.
Lisa Albo, że masz dar przebywania w kilku miejscach naraz. Bo właściwie jak mógłbyś mnie zdradzać? Prawie nigdy stąd nie wychodziłeś. Cały czas pisałeś, czytałeś albo malowałeś. Więc jak byś to zrobił?
Gilles No właśnie, jak?
Lisa podchodzi i obejmuje go.
Lisa Twoja wierność była dla mnie ważna. Nie jestem dość pewna siebie, żeby dzień w dzień zmagać się z rywalkami… albo z podejrzeniami.
Gilles Chociaż sprawiasz wrażenie dobrze przygotowanej do walki. Niewiele kobiet w twoim wieku…
Lisa Sęk w tym, że świat nie składa się wyłącznie z kobiet w moim wieku. Kiedy się jest dwudziestolatką, nie zwraca się uwagi na wiek; począwszy od czterdziestki złudzenia pryskają; kobieta uzmysławia sobie, ile ma lat, w chwili kiedy odkrywa, że są młodsze od niej.
Gilles Ja… ja oglądam się za młodszymi?
Lisa Tak.
Gilles oddycha z ulgą, choć w głębi duszy nie czuje się jeszcze spokojny.
Gilles To straszne. Kroczę nad przepaścią. W każdej chwili mogę dowiedzieć się o czymś ohydnym, o czymś, co zrobi ze mnie bydlaka. Balansuję na linie, utrzymuję się w czasie teraźniejszym, nie obawiam się przyszłości, za to przeszłość budzi we mnie lęk. Boję się, żeby nie była za ciężka, żeby nie zachwiała moją równowagą, nie pociągnęła mnie w dół… Idę na spotkanie siebie, ale czy w dobrym kierunku?… Jakie są moje wady?
Lisa (zastanawia się) Masz… masz ich bardzo niewiele.
Gilles Ale jednak?
Lisa Bo ja wiem… Niecierpliwość! Tak, niecierpliwość.
Gilles To niedobre!
Lisa To urocze. Masz skłonność do rozbierania się w windzie, kiedy wracasz. Kiedyś mnie też rozebrałeś… Rumieni się, wspominając z przyjemnością ten moment ich miłosnego życia.
Gilles Naprawdę?…
Lisa Naprawdę. Ledwo zdążyliśmy zamknąć drzwi.
Gilles Zdążyliśmy?
Lisa Chyba już było za późno.
Śmieją się.
Gilles Mogę więc czekać bez obawy, aż wróci mi pamięć?
Lisa milczy, zmieszana. Gilles zauważa to i nalega.
Gilles Bo zastanawiam się czasem, czy mój mózg nie zablokował się specjalnie. Czy nie czerpie korzyści z tego, że nie pamięta.
Lisa Jakiej korzyści?
Gilles Korzyści z niewiedzy. Mój umysł ucieka w niewiedzę. Jakby uciekał przed jakąś prawdą.
Lisa (skrępowana) Tak?
Gilles Może szok, jakiego doznałem, był nie tylko fizyczny… są różne rodzaje urazów…
Długo mierzą się wzrokiem. Na chwilę lęk udziela się im obojgu.
Lisa (bez przekonania) Myślę, że niepotrzebnie się niepokoisz.
Gilles Naprawdę?
Lisa Naprawdę. Nie dowiesz się… na swój temat niczego, co by ci przeszkadzało.
Gilles Przysięgasz?
Lisa Przysięgam.
Gilles odpręża się.
Gilles Opowiedz mi coś o mnie. To jest teraz mój ulubiony temat.
Lisa (przekornie) Zawsze był.
Gilles Och?
Lisa Trzeba ci oddać sprawiedliwość: nigdy nie grzeszyłeś brakiem miłości do samego siebie. I byłeś sobie wierny. Zajrzyj do biblioteki: dedykowałeś sobie wszystkie swoje powieści. (na chybił – trafił wyciąga jakiś tom) „Sobie samemu swoją książkę, z całego serca, Gilles”.
Gilles (zażenowany) On był okropny.
Lisa To żart.
Gilles To miłość.
Lisa Humor umożliwia powiedzenie prawdy.
Gilles Mam nadzieję, że tobie też je dedykowałem.
Lisa (śmieje się) Tak. (podchodzi do innej półki, bierze z niej książkę) „Dla Lisy, mojej żony, mojego sumienia, mojego nieczystego sumienia, mojej miłości, ten, który ją uwielbia, choć na nią nie zasługuje, Gilles”.
Czytając te słowa, Lisa wzrusza się, w jej oczach pojawiają się łzy.
Gilles obserwuje ją bez słowa, próbując zrozumieć.
Lisa opada na krzesło, jakby przytłoczona wspomnieniami.
Gilles Lisa…
Lisa Wybacz mi. Nawrót przeszłości.
Gilles Jestem tu. Nie umarłem.
Lisa Nie. Ale przeszłość umarła. (zmusza się do uśmiechu przez łzy) Bardzo cię kochałam, Gilles, bardzo.
Gilles Mówisz mi to, jakbyś mówiła: „Bardzo cierpiałam, Gilles, bardzo cierpiałam”.
Lisa Może. Nie potrafię kochać, nie cierpiąc.
Gilles (łagodnie) Cierpiałaś przeze mnie?
Lisa (nieudolnie kłamie) Nie.
Gilles nie nalega.
Lisa siłą woli stara się odzyskać dobry humor.
Lisa Co ci jeszcze o tobie powiedzieć? Uwielbiasz chodzić po sklepach, co rzadko zdarza się mężczyznom; wytrzymujesz godzinę w sklepie z damskimi butami – co zasługuje na dyplom. Masz zawsze wyrobione zdanie na temat mierzonych przeze mnie ubrań, zdanie estety, nie macho, który ubiera żonę swoimi pieniędzmi. Umawiamy się czasem w herbaciarniach.
Gilles Piję herbatę?
Lisa Pasjami. Wyglądasz na rozczarowanego…
Gilles Myślałem, że jestem bardziej męski… a tutaj ciuchy, sklepy, herbata… jakbym był twoją koleżanką.