Выбрать главу

– Powiedziałem „z nami”, ojcze. Wybacz, że ci przerywam, czuję się jednak zobowiązany zapewnić was o mojej i Davida gotowości do poświęcenia w razie potrzeby życia i…

– Nie bądź tak cholernie melodramatyczny – uciął Emerson. – Jak powiedziałem, mała Amelia byłaby ze mną całkowicie bezpieczna, może jednak tak będzie dla niej lepiej. Postanowiłem, że wyruszymy do Egiptu jak najszybciej. Jutro wrócimy do Kent spakować rzeczy, a w końcu tygodnia wypłyniemy.

– To niemożliwe, Emersonie – zaprotestowałam. – Nie porobiłam jeszcze wszystkich sprawunków, a ty nie dokończyłeś książki!

– Diabła tam z twoimi sprawunkami, Peabody – odparł, spoglądając na mnie z czułością. – I z książką także. Zbyt wielu tu się kręci zbirów, włącznie z tym najgroźniejszym. Ale jeżeli Sethos podąży za nami do Egiptu, tym gorzej dla niego. A teraz chodźmy do łóżek, chcę jutro wcześnie wstać.

Nazajutrz Walter i Evelyn wyjechali wraz ze swą zrozpaczoną córką, pozostawiając pani Watson, ich wspaniałej gospodyni, zadanie zamknięcia domu i opłacenia służby. Spodziewałam się, że Emerson będzie chciał wieźć nas do Kent automobilem. Ku memu zdumieniu jednak, gdy oświadczyłam, że wolę wygodę pociągu, niemal natychmiast ustąpił, mruknąwszy tylko coś pod nosem. Nakazał Ramzesowi nie przekraczać dziesięciu mil na godzinę, a Nefret wręczył niedorzeczną maskę automobilową, którą wytrzasnął nie wiadomo skąd. Przyciemniane gogle osadzone były w skórzanej oprawie podszytej jedwabiem i nadawały dziewczynie wygląd wystraszonego żuka.

Z manuskryptu H

– Zdejmij ją – powiedział Ramzes. – Już nas nie widzą.

Siedząca obok niego Nefret gestykulowała żywo, ale nie był pewien, czy odgłosy, wydobywające się z wąskiej szpary na usta, były śmiechem, próbą odpowiedzi, czy może raczej sapaniem kobiety, mającej trudności z oddychaniem.

– Pomóż jej to zdjąć – polecił Davidowi zaniepokojony.

David, siedzący z tyłu, pociągał za paski, aż w końcu ustąpiły. Dźwięki, jakie przy tym wydawał, nie pozostawiały wątpliwości co do swojego charakteru, a Nefret przyłączyła się do niego, gdy tylko ściągnął z jej twarzy szkaradną osłonę.

– Kochany profesor – powiedziała, kiedy wreszcie przestała się śmiać. Oswobodzone włosy powiewały wokół jej twarzy, dopóki nie schowała ich pod przylegającym do głowy kapturkiem.

Przy innych okazjach Ramzes – podbechtywany przez Nefret – rozpędzał daimlera nawet do pięćdziesięciu mil na godzinę, lecz w miejskim tłoku takiej szybkości nie dało się rozwinąć. Odgłosy ulicznego ruchu nie pozwalały na swobodną rozmowę, zatrzymali się więc na herbatę w gospodzie na obrzeżach miasta. Nefret namówiła obu do przymierzenia maski ku uciesze pozostałych gości, po czym przeszli do rzeczy. Od ubiegłego popołudnia dopiero teraz mogli odbyć naradę na osobności.

– Sytuacja stała się poważna – stwierdziła Nefret.

– Boże święty – mruknął Ramzes. – Cóż za odkrycie!

– Ramzesie – przywołał go do porządku David.

– Mnie to nie przeszkadza – oświadczyła dziewczyna. – On po prostu usiłuje udawać straszliwie zblazowanego. Pomyliłeś się, czyż nie, mój chłopcze? Sethos może i nie wiedział, że ciotka Amelia zjawi się na demonstracji, lecz wcale nie zniknął z naszego życia. Znów chce ją dopaść! – Ugryzła ciastko jęczmienne i zamilkła.

– Wygląda na to, że masz rację – przyznał Ramzes. – Nie zdołałem jednak na razie odkryć, co jest powodem jego ponownego zainteresowania moją matką. Od lat już nie mieliśmy z nim do czynienia. Chyba że…

– Chyba że co? – podchwycił natychmiast David.

– Chyba że ona miała jakiś powód. Nie powiedziałaby nam przecież o tym.

– Nigdy nam o niczym nie mówi – stwierdziła Nefret.

– To czemu jej nie zapytasz?

– A ty? To przez te jej oczy – mruknęła Nefret, wywracając teatralnie własnymi. – Ten szary burzowy cień jest w nich obecny nawet wtedy, gdy jest w dobrym nastroju. Kiedy się złości, wyglądają jak stalowe kulki. – Wzdrygnęła się przesadnie.

– To wszystko wcale nie jest zabawne – westchnął David.

– Nie jest – zgodziła się dziewczyna. – Nie widzieliście biedactwa wczoraj wieczorem, cała była w siniakach. Jeśli profesor dopadnie Sethosa, rozerwie go na strzępy, a ja z ochotą się do tego przyłączę.

– Ojciec stara się odsunąć zagrożenie – powiedział Ramzes. – Wyjechali z Londynu i opuszczą Anglię najszybciej, jak się da.

– A jeśli on wyruszy za nią do Egiptu? – zapytała Nefret.

– To raczej mało prawdopodobne.

– To ty tak twierdzisz. A jeśli jednak? Musimy wiedzieć, jak ją ochraniać! Powinna nam wyjawić niezbędne informacje albo dotrzemy do nich sami! Co się stało, Ramzesie?

Ramzes uśmiechnął się ponuro.

– Do licha, Nefret, wolałbym, żebyś nie czytała mi w myślach. To nie ma nic wspólnego z Sethosem, zastanawiałem się nad czymś innym. Czy wiedzieliście, że matka sporządziła listę wszystkich osób, które miały na pieńku z nią i z ojcem? Było na niej piętnaście nazwisk, i to już przed kilku laty.

– Piętnaście osób chciało ją zamordować? – Nefret uśmiechnęła się kwaśno. – Jakie to dla niej typowe, sporządzić dokładną, metodyczną listę! Czy ci ją pokazała?

– Niezupełnie…

– Dobra robota, Ramzesie – zachichotała dziewczyna. – Wiem, że szpiegowanie kogoś to niezbyt chwalebne zajęcie, ale chyba nie mamy wyboru. Kim byli ci ludzie?

Ramzes szczycił się swoją doskonałą pamięcią, którą potrafił godzinami ćwiczyć (obok innych, mniej pożytecznych zajęć). Wyrecytował im piętnaście nazwisk.

Jego towarzysze słuchali go w napięciu. Nie jeździli z Emersonami do Egiptu od samego początku, lecz historię tych wypraw znali oboje doskonale. Relacje z „przygód ciotki Amelii”, jak nazywała je Nefret, wypełniały im często wolny czas.

– Większość z nich to dawni wrogowie – zauważył David, gdy Ramzes skończył. – Niektórzy oczywiście nie pasują do ostatnich wydarzeń… Czyżbyś sugerował, że wczoraj napadł na nią nie Sethos, lecz jakiś jej inny przeciwnik?

– Nie, rozważam tylko wszystkie możliwości – odparł Ramzes. – Właściwie większość osób z tej listy siedzi w więzieniu lub nie żyje – dodał z uśmiechem. – Matka to odnotowała.

– A co z kobietą, która mnie porwała podczas tej historii z hipopotamem?

– Nie poznaliśmy nawet jej nazwiska… to jeszcze jedno z drobnych niedopatrzeń matki, prawda? Ale wśród imion dopisanych najpóźniej są tylko dwa kobiece. Bertha była towarzyszką bandyty z tej sprawy, o której rozmawialiśmy wczoraj, jednak w końcu przeszła na stronę rodziców. Tak więc, drogą eliminacji, z historią hipopotama musiała być związana osoba, którą matka nazwała Matildą. Nie ma jednak powodu sądzić, że po tylu latach znów się uaktywniła.

– Nie ma powodu sądzić, że którekolwiek z nich się znów uaktywniło – zauważyła Nefret i sięgnęła po rękawiczki. – Jedźmy już, robi się późno. Doceniam twoją skrupulatność, Ramzesie, ale po co szukać innych złoczyńców, skoro dobrze wiemy, kto jest odpowiedzialny za wczorajszy napad? Sethos powrócił, i tyle! Jeśli zaś ciotka Amelia i profesor nie ujawnią nam wszystkiego, co powinniśmy wiedzieć, żeby ją ochraniać, mamy prawo uciec się do każdego podstępu, jaki zapewni nam skuteczność działania.

Informator Kevina O’Connella w Scotland Yardzie dobrze wywiązał się ze swego zadania. „Daily Yell” zrelacjonował moją drobną przygodę jako pierwszy, jak zwykle w przesadnej dziennikarskiej manierze. Przeczytałam artykuł wieczorem w pociągu, do którego wsiedliśmy na dworcu Victoria. Towarzyszył nam Gargery wraz ze swoją pałką. Trzymał ją w ukryciu, dopóki nie zajęliśmy miejsc, nietrudno mi się jednak było domyślić jej obecności, bo szedł tuż za mną i ten przeklęty przedmiot dźgał mnie w plecy. Mam demokratyczne poglądy i nie przeszkadzała mi jazda z lokajem w tym samym przedziale pierwszej klasy, ale obecność Gargery’ego (i pałki) przypominała mi o powadze sytuacji.