Выбрать главу

Carla tylko ukryła twarz w wielkiej chustce do nosa i zaczęła głośno szlochać.

– Czy to dlatego, że mama postanowiła cię wydać za mąż? – zaczęła Tiril ostrożnie. – A ty tego nie chcesz?

– Owszem, chcę. Niczego bardziej nie pragnę, jak wyjść za niego. To taki wspaniały młodzieniec – łkała dalej Carla, obejmując rozpaczliwie siostrę.

– No to o co ci chodzi? – zawołała Tiril.

Carla zaniosła się nowym szlochem.

– Ja chcę umrzeć – wykrztusiła. – Po prostu chcę umrzeć, uwolnić się od tego całego… brudu! Ja jestem brudna… chcę umrzeć!

– Ale przecież nie możesz niczego takiego pragnąć! – zawołała Tiril w najwyższym zdumieniu. – I nikt nie myje się tak starannie jak ty. Jesteś taka śliczna!

– Śliczna – prychnęła Carla. – A co to znaczy? To ty jesteś piękna, Tiril! Ale, oczywiście, tylko ja to widzę.

Tiril musiała się roześmiać.

– Piękna? Ja? Nigdy nie słyszałam niczego równie szalonego!

Carla uniosła głowę i z twarzą zalaną łzami patrzyła na siostrę.

– Gdybym tylko mogła…

– Rozmawiać ze mną? – podsunęła Tiril instynktownie. – To prawda. Dlaczego ty nie chcesz mi nic powiedzieć? Właściwie… właściwie to my mamy tylko siebie, wiesz?

Starsza siostra kiwała głową.

– Tak – szepnęła żałośnie. – Jesteś taka miła, Tiril, a nikt tego nie dostrzega! Nie pozwól sobie zrobić krzywdy, nie pozwól, by cię ktoś zniszczył, moja kochana, mała siostrzyczko!

Carla znowu wybuchnęła płaczem i wybiegła z pokoju.

Tiril siedziała bez słowa, nie będąc w stanie rozeznać się w tym wszystkim.

Pewnego dnia usłyszała prawdziwą kłótnię rodziców. Ponieważ znajdowała się właśnie w pokoju obok, nie mogła stamtąd wyjść i musiała wbrew swojej woli słuchać ich bardzo przykrych słów.

– Jesteś obrzydliwa – mówił ojciec ze złością. – Popatrz tylko w lustro! Jesteś nieustannie pijana. Wystarczy na ciebie spojrzeć, żeby wiedzieć, ile i kiedy wypiłaś.

– I to ty mówisz! – odparła matka ostro. – Jakbyś sam pił mniej. Czy dlatego mi dokuczasz, że już się do niczego nie nadajesz w łóżku? Jak to dawno temu pokazałeś po raz ostatni w mojej sypialni? Co? Może mi odpowiesz?

Głos ojca stał się lodowaty:

– Czy myślisz, że mógłbym mieć jeszcze na ciebie ochotę?

– Był czas, że mnie ubóstwiałeś.

– Tak. Bo byłaś czysta i niewinna. Wybrałem cię, bo podobała mi się twoja świeżość…

– O, nie wątpię, miałam wtedy ledwie piętnaście lat!

– Byłaś tylko moja – ciągnął ojciec niezrażony. – Ja nie chcę dzielić mojej żony z połową miasta. Pragnę czystości! Chcę tego, co należy do mnie i tylko do mnie!

– Jak służące i niańki, tak?

– Nie bądź wulgarna! Nie obchodzisz mnie już ani trochę, ty dziwko!

Matka odparła urażona:

– A co ja mogę na to poradzić, że wszyscy mnie uwielbiają?

– Nie bardzo widzę tych wielbicieli.

– Co ty możesz o tym wiedzieć?

Tiril usłyszała głośne plaśnięcie i zdławiony krzyk matki, po czym ojciec szybko opuścił pokój. Matka biegła za nim, wykrzykując obrzydliwe wyzwiska.

W końcu Tiril także mogła wyjść. W sieni stały dwie służące i rozmawiały półgłosem. Nie spostrzegły dziewczynki.

– Co ona miała na myśli z tymi służącymi i niańkami? – pytała młodsza i najnowsza w tym domu.

– Cóż, niełatwo było się dziewczynom tutaj utrzymać. On, jak nie dostał, czego chciał, wyrzucał bez miłosierdzia. A jak dostał, to wyrzucała pani.

– A teraz jest lepiej?

– Lepiej. Bo widzisz, on się dobiera…

– Jezu – jęknęła starsza kobieta i zasłoniła usta rękami, bo właśnie zobaczyła Tiril. Obie służące wycofały się do kuchni.

Atmosfera w domu stawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Nigdy przedtem Tiril nie widziała ojca w takim złym humorze. Teraz też dostrzegała, jaki naprawdę jest stary. Twarz miał obwisłą, wyglądało na to, że wszystko jest mu obojętne, i był tak zaniedbany, że po prostu śmierdział, mimo że używał bardzo silnych perfum. Matka kłóciła się z nim przy każdej okazji, oboje już nawet nie starali się skrywać wzajemnej nienawiści. Mała Carla natomiast przemykała pod ścianami rozdygotana, blada jak płótno, cała radość życia opuściła ją dawno temu. Niekiedy sprawiała wrażenie, że chciałaby się zwierzyć młodszej siostrze. Tiril bardzo ją do tego zachęcała, ale bez powodzenia. Carla nie miała dość odwagi. Zawsze w takich przypadkach uciekała w końcu do swego pokoju. A Tiril wzdychała zawiedziona. Czuła się okropnie bezradna.

Jak tylko nadarzała się okazja, Tiril wymykała się do miasta. Przez cały czas opiekowała się Nerem, codziennie nosiła mu jedzenie i picie i ze zdumieniem stwierdzała, że jej ulubieniec wyrasta na ogromnego psa. Właściwie to już był dorosły.

Zawsze też miała przy sobie jakiś kąsek dla innych psów, więc one trzymały się w pobliżu Nera, niedaleko jego „domu”. Tiril z przejęciem stwierdziła, że Nero jest typem przywódcy, i od tej chwili nie obawiała się już o jego życie.

Często chodziła z nim na dłuższe spacery do podmiejskiego lasu. Te chwile kochała najbardziej. Wtedy znowu mogła być sobą, dawną naprawdę pogodną i optymistycznie usposobioną Tiril. Znowu mogła się śmiać, obejmować swojego ogromnego przyjaciela i odzyskiwała wiarę w to, że życie bywa bardzo piękne. Wracając do domu uśmiechała się do przechodniów. Robiło im się ciepło na sercu, choć nie zdawali sobie sprawy, że to za sprawą promiennej radości Tiril, która przyszła do nich w środku smutnego dnia.

Zdarzyło się kiedyś, że urządzając sobie wyścigi z Nerem i rzucając mu patyki zaszła trochę za daleko na podleśne łąki i zrobiło się bardzo późno. Kiedy zjawiła się w domu, cała rodzina siedziała już przy obiedzie. Ponuro, to najodpowiedniejsze słowo dla określenia atmosfery, jaka panowała w jadalni.

– Przepraszam, mamo i ojcze – ukłoniła się pospiesznie i na palcach podeszła do swojego krzesła.

Nikt jednak nie zwrócił na nią uwagi, bo wszyscy byli zajęci jakąś denerwującą sprawą.

Po raz setny powtarzam, że ten chłopak nie jest dla. niej! – grzmiał ojciec. Tego dnia najwidoczniej zajął się trochę sobą i prezentował się z dawno nie oglądaną godnością. – Nic z tego małżeństwa nie będzie.

Carla siedziała jak martwa na wprost Tiril. Nigdy nie wyglądała tak źle, sprawiała wrażenie, jakby życie z niej,uszło. Jej twarz była całkowicie pozbawiona wyrazu. Tiril widziała, że siostra całą siłą woli tłumi swoje uczucia.

– Dlaczego nie? – protestowała matka zirytowana dziwacznym uporem męża w sprawie małżeństwa córki. – Młodzieniec pochodzi przecież ze znakomitej rodziny, ojciec jest bogaty jak Krezus, a on sam ma przed sobą wspaniałą przyszłość.

– Powiedziałem już: mam zastrzeżenia do jego moralności…

– Dlatego, że się upił dwa lata temu w dniu swoich egzaminów razem z innymi studentami? To przecież całkiem naturalna sprawa, a zresztą nie masz żadnego prawa, by… Ojciec zerwał się tak gwałtownie, że o mało nie przewrócił stołu.

– Nie będzie żadnego małżeństwa! Carla jest za młoda, żeby wychodzić za mąż!

– Ha! A to coś nowego! Mój pan nie miał tego rodzaju skrupułów, kiedy żenił się ze mną, gdy miałam zaledwie piętnaście lat! Ale to byłam ja!

– To jest bardzo wielka różnica! – zawołał pan Dahl ze złością i opuścił jadalnię, pozostawiając wszystkie trzy z uczuciem, że coś obrzydliwego pełza im po skórze.

Po południu tego samego dnia mama chciała przymierzyć Tiril sukienkę, którą dla niej szyła. Tiril wierciła się niecierpliwie, ojciec siedział tymczasem w swoim ulubionym fotelu i przeglądał jakieś dokumenty.