Выбрать главу

– Lyra wcale tak nie myśli.

– Naprawdę?

– Uważa cię za najodważniejszego wojownika, jakiego spotkała od chwili rozstania z Iorkiem Byrnisonem.

– Chyba w takim razie nie powinienem okazywać strachu – oświadczył chłopiec. Mniej więcej minutę milczał, po czym stwierdził: – Sądzę, że Lyra jest ode mnie odważniejsza. I jest najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałem.

– Ona również uważa cię za swego najlepszego przyjaciela – powiedział dajmon bardzo cicho.

Niemal w chwilę później Will zasnął. Lyra nie poruszała się, lecz oczy miała szeroko otwarte; jej serce głośno łomotało.

Kiedy Will się ocknął, było całkowicie ciemno. Ręka bolała go jeszcze bardziej. Usiadł ostrożnie i zobaczył, że w pobliżu płonie ognisko. Lyra nabiła kilka kromek chleba na rozgałęziony kij i próbowała je przypiec nad ogniem. Na rożnie piekła się też para ptaków. Chłopiec podszedł do dziewczynki i usiadł obok niej, a wówczas nadleciała Serafina Pekkala.

– Willu – odezwała się – przeżuj te liście, zanim zjesz coś innego.

Podała mu garść miękkich liści. Były nieco gorzkie, w smaku przypominały szałwię. Chłopiec żuł je w milczeniu i zmusił się do przełknięcia. Ich cierpkość rozbudziła go i rozgrzała, toteż poczuł się lepiej.

Dzieci zjadły upieczone ptaki, przyprawiając je cytrynowym sokiem. Na deser inna czarownica przyniosła im trochę czarnych jagód, które znalazła pod osypiskiem, potem wszystkie czarownice zebrały się wokół ognia. Mówiły szybko. Okazało się, że kilka z nich udało się w nocy na przeszpiegi i jedna dostrzegła nad morzem balon. Lyra natychmiast podniosła głowę.

– Balon pana Scoresby’ego? – spytała. – Było w nim dwóch mężczyzn, lecz leciał zbyt daleko ode mnie, więc nie wiem, kim są. Nadciągała burza.

Lyra klasnęła w ręce.

– Willu, jeśli przybędzie pan Scoresby – krzyknęła wesoło – zamiast maszerować, będziemy mogli lecieć! Mam nadzieję, że to on! Nie zdążyłam się z nim pożegnać a zachował się wobec mnie tak uprzejmie… Naprawdę chciałabym go znowu zobaczyć…

Czarownica Juta Kamainen wraz z dajmonem w postaci rudzika o czerwonej piersi i jasnych oczach, siedzącym na ramieniu, słuchała, ponieważ wspomnienie o Lee Scoresbym przypomniało jej o osobie, którą aeronauta zamierzał odszukać. Kochała kiedyś Stanislausa Grummana, mężczyzna jednak odrzucił jej miłość. Serafina Pekkala zabrała ją ze sobą na tę wyprawę jedynie po to, aby Juta nie zabiła Grummana w ich własnym świecie.

Królowa zauważyła zainteresowanie poddanej, jednak zanim zdążyła zareagować, coś się zdarzyło i zebrani podnieśli głowy. Will i Lyra usłyszeli dobiegający z północy bardzo cichy ptasi krzyk. Tyle, że nie należał do żadnego ptaka, lecz (czarownice wiedziały o tym od razu) do dajmona. Serafina Pekkala wstała i bacznie spojrzała w niebo.

– Pewnie przybywa Ruta Skadi – oznajmiła. Panowało milczenie, wszystkie głowy zwróciły się w kierunku północnym, wszyscy wytężyli słuch.

Po chwili rozległ się kolejny krzyk, już bliższy, po nim trzeci, a wtedy czarownice chwyciły gałęzie i uniosły się w powietrze. Na ziemi zostały tylko dwie, które z gotowymi do strzału łukami zamierzały chronić Willa i Lyrę.

Gdzieś w ciemności nad nimi odbywała się walka. A zaledwie kilka sekund później usłyszeli szum lecących postaci, świst strzał, zgrzytanie, krzyki bólu, gniewu i rozkazy.

Wtem tak nagle, że nie mieli nawet czasu odskoczyć, z nieba nadleciało jakieś zwierzę i spadło u ich stóp.

Stworzenie miało twardą skórę i splątane futro; Lyra doszła do wniosku, że może to być kliwuch.

Zwierzę potłukło się podczas upadku, a z boku sterczała mu strzała, ale nadal żyło i niezdarnie, lecz z jawnie złymi zamiarami rzuciło się ku dziewczynce. Czarownice nie mogły strzelać, ponieważ trafiłyby Lyrę, na szczęście Will dopadł napastnika jako pierwszy i ciął nożem na odlew. Łeb stworzenia odpadł i potoczył się w dal, a ono samo padło martwe.

Wszystkie oczy zwróciły się w górę, ponieważ walka toczyła się teraz niżej i w świetle ognia widać było pędzące i wirujące pasma czarnego jedwabiu, blade ramiona, zielone igły sosen i szarobrązowe stwory. Will nie potrafił pojąć, w jaki sposób czarownicom udaje się nie spaść z gałęzi podczas gwałtownych manewrów, zwłaszcza, że równocześnie celowały i strzelały.

Kolejny kliwuch spadł do strumienia, za nim jeszcze jeden na sąsiednie skały; oba były martwe. Reszta z piskiem uciekła w ciemność, na północ.

W kilka chwil później na ziemi wylądowała Serafina Pekkala wraz ze swoimi czarownicami oraz jeszcze jedną, piękną czarownicą o dzikim spojrzeniu i policzkach zarumienionych z gniewu i podniecenia.

Czarownica zobaczyła bezgłowego kliwucha i splunęła.

– Nie pochodzą z naszego świata – zauważyła – ani z tego. Wstrętne paskudztwo. Są ich tysiące. Rozmnażają się niczym króliki… A któż to? Czyżby to była Lyra? Tak? Kim jest zatem ten chłopiec?

Dziewczynka popatrzyła z pozoru obojętnie, chociaż czuła, że serce bije jej coraz szybciej, ponieważ nie potrafiła ustać spokojnie obok tak olśniewającej istoty jak Ruta Skadi.

Potem czarownica zwróciła się do Willa, który poczuł drżenie na całym ciele, lecz tak jak Lyra zapanował nad sobą i nie dał po sobie niczego poznać. Ciągle trzymał w ręku nóż, a Ruta domyśliła się, czego nim dokonał przed chwilą, i uśmiechnęła się. Chłopiec wsunął ostrze w ziemię, aby obetrzeć je z krwi odrażającego stworzenia a potem opłukał nóż w strumieniu.

– Serafino Pekkala, jakże wiele się dowiedziałam – odezwała się królowa łotewskich czarownic. – Wszystko, co stare, zmienia się, umiera bądź pustoszeje. Jestem głodna…

Jadła zachłannie jak zwierzę; odrywała kawałki pieczonego ptaka i wpychała do ust garście chleba, popijając mięso wielkimi łykami wody ze strumienia. W tym czasie czarownice wyniosły ciało kliwucha, dorzuciły do ognia i rozstawiły straże.

Oprócz wartowniczek wszystkie usiadły blisko Ruty Skadi, aby posłuchać jej historii. Czarownica posiliła się i opowiedziała im, jak spotkała się z aniołami, a potem wraz z nimi poleciała do fortecy Lorda Asriela.

– Siostry, to jest największa twierdza, jaką możecie sobie wyobrazić: bazaltowe wały obronne, wznoszące się aż pod niebiosa, szerokie drogi, prowadzące we wszystkie strony, ładunki prochu armatniego, góry jedzenia, zbroje. Nie wiem, jak Asriel zdołał to wszystko wybudować. Chyba przygotowywał tę twierdzę od tysiącleci, zaczął na długo przed naszym narodzeniem, siostry, mimo iż wygląda na tak młodego… Jak to możliwe? Nie wiem. Nie potrafię tego pojąć. Mam wrażenie, że Lord Asriel umie rozkazać czasowi, aby – zależnie od jego woli – biegł szybko lub wolno.

A do jego fortecy – podjęła po chwili piękna czarownica – przybywają rozmaici wojownicy ze wszystkich światów. Mężczyźni i kobiety, tak, a także walczące duchy i zbrojne stworzenia, jakich nigdy wcześniej nie widziałam, jaszczurki i małpy, ogromne ptaki z wypełnionymi trucizną ostrogami, dziwaczne stworzenia o nieznanych mi nazwach. Czy wiedziałyście, siostry, że w innych światach też żyją czarownice? Rozmawiałam z mieszkankami świata niby podobnego do naszego, choć równocześnie zasadniczo odmiennego. Te czarownice żyją nie dłużej niż ludzie. Są wśród nich i mężczyźni, niektórzy latają tak jak my…

Czarownice z klanu Serafiny Pekkali słuchały opowieści Ruty ze zgrozą, lękiem i niedowierzaniem. Ale ich królowa wierzyła i chciała poznać szczegóły.

– Czy widziałaś Lorda Asriela, Ruto Skadi? Trafiłaś do niego?