Выбрать главу

- Wszystko pamiętam, Iw.

Okrutna twarz mego rozmówcy stała się po psiemu prosząca.

- Więc?

- Wszystko pamiętam... Ale się nie podejmę. Wybacz.

Odpowiedzią było białe wściekłe spojrzenie.

* * *

ZADANIE Nr 69: Mag pierwszego stopnia wysyła wiadomość na odległość 1000 km. Na jaką odległość wyśle taką wiadomość mag drugiego stopnia, przy założeniu, że obaj zużywają na pocztowe zaklęcie tyle samo energii?

Już dwa lata minęły od chwili, gdy zwolniłem ostatniego sługę. Dom, podwórze i ogród obsługiwały mnie bez dodatkowej pomocy. Złożony system zaklęć nałoży! na moje zamówienie pewien bardzo dobry mianowany mag - nie dlatego, że sam bym sobie nie poradził, ale dlatego, że problemami gospodarczymi powinien zajmować się specjalista; dzięki czemu zwolniony byłem z konieczności samodzielnego zdejmowania butów i jednocześnie mogłem wieść życie w szlachetnej samotności.

Dwie godziny po wyjściu de Jatera siedziałem w salonie, bawiłem się lampkami imitując fajerwerki i piłem zimną wodę.

Nieprzyjemnie jest tracić przyjaciół. Nawet jeśli od dawna nic są już przyjaciółmi, a po prostu dobrymi znajomymi, a ty doskonale rozumiesz, że nie było innego wyjścia. Nie mogłem przyjąć zadania Iwa, wątpliwe jednak, by miody sobiepan kiedykolwiek zrozumiał, że miałem rację.

To tutaj, na prowincji, pełnię rolę wielkiego i straszliwego, a cała okolica trzęsie się na sam dźwięk mojego imienia. I ma rację, że się trzęsie; świat - jak wiemy z geografii - jest szeroki, w świecie dzieją się różne rzeczy... nie będziemy o nich wspominać nocą i głupio jest wymagać ode mnie, żebym pchał się z motyką w cudze gniazdo; nie jestem przecież masochistą.

Wychodząc, Iw rzucił kąśliwą uwagę na temat moich magicznych zdolności. Wyglądał przy tym jak rozpustna baba, która każdą cnotliwość bierze za impotencję.

Około czwartej rano postanowiłem w końcu udać się na spoczynek. Poszedłem na górę, jednak po drodze do sypialni zajrzałem jeszcze do gabinetu - jak się wyjaśniło, nie przypadkowo.

Szyby drżały, jakby ktoś tłukł w okno mokrą szmatką. Wieloma szmatkami - ciężkimi i upartymi; nie od razu zrozumiałem, co się dzieje, a gdy zrozumiałem, pośpiesznie rozsunąłem kotary i otwarłem okno. Jak długo tak się już tłukły?

Ćmy. Wleciało ich co najmniej pięćset. Lampa, którą postawiłem na stole, od razu przestała być widoczna, tak oblepiły ją czarne aksamitne skrzydła.

Zapachniało spalenizną. Szperałem w szufladzie biurka w poszukiwaniu notatnika; mrużąc oczy, przeczytałem zawile zaklęcie pocztowe, którego do dzisiaj nie chciało mi się nauczyć na pamięć - może przyczyną było lenistwo, a może instynktowna niechęć dziedzicznego do wymysłów mianowanych.

Ćmy, które w jednej chwili straciły zainteresowanie życiem, opadły na podłogę niczym jesienne liście. Od wznieconego w powietrze pyłu złapał mnie atak kaszlu; czarne ciała ścieliły się na dywanie. Nie tyle ścieliły, co pokrywały go grubą warstwą. Tworzącą tekst wiadomości.

Obszedłem pokój - wzdłuż ściany, żeby nie nadepnąć na tekst. Powtórnie zapaliłem lampę i jeszcze jedną pod sufitem. Wróciłem do stołu. Wziąłem kartkę, zanurzyłem pióro w kałamarzu, postanawiając najpierw przepisać wiadomość, a dopiero później zorientować się, o co chodzi.

„Wielce szanowny dziedziczny magu Horcie zi Tabor! Zamknięty Klub Kary informuje, że został pan zwycięzcą ostatniego losowania jednorazowych zaklęć. Otrzymał pan prawo jednokrotnego wykorzystania Rdzennego zaklęcia Kary. W celu odebrania nagrody proszę zgłosić się w siedzibie zarządu klubu najpóźniej do pierwszego września. Proszę też wziąć ze sobą kartę członkowską z adnotacją o wpłacie składek.

Gratulujemy!

Komisja rachunkowa”.

* * *

„...Do Północnej Stolicy wybierasz się po raz pierwszy od dziesięciu lat, a być może po raz pierwszy w życiu. Masz wątpliwości: jak przygotować się do drogi, co zapakować do podróżnego kufra, jak się zachowywać, by nie wypaść na zacofanego prowincjała?

Uspokój się. Północną Stolicę codziennie odwiedzają setki przyjezdnych magów i każdy z nich przeżywa podobne problemy. I prawie wszyscy sobie z nimi radzą. Wysłuchaj naszych porad i niczego się nie bój!

Po pierwsze - dokumenty. Jeśli należysz do jakiegoś magicznego klubu - weź ze sobą kartę członkowską. Jeśli jesteś magiem mianowanym - weź świadectwo mianowania i otrzymania magicznego stopnia. Jeśli jesteś magiem dziedzicznym - weź dowolną kartę do gry i na awersie napisz krwią swoje imię (może to być również czerwony atrament, dla ciebie, dziedziczny, każdy dokument jest tak czy inaczej czystą formalnością).

Jeśli na ulicach miasta zostaniesz poproszony o okazanie dokumentów, w żadnym przypadku nie trać śmiałości i nie pesz się, jednak nie obrażaj się także i nie wpadaj w złość. Nie należy ziać ogniem czy zamieniać strażników w świnie - są na służbie, nic do ciebie nie mają i po sprawdzeniu dokumentów najprawdopodobniej będą życzyć ci sukcesów we wszystkim, co zamierzasz. Jeśli jednak zaczniesz stwarzać im przeszkody, nie będą cię w stanie oczywiście powstrzymać, jednak jeszcze tego samego dnia będziesz zmuszony w pośpiechu opuścić Północną Stolicę, by nie spotkać się twarzą w twarz z królewskimi magami ze służb porządkowych. Im silniejsza jest władza, tym potężniejsi magowie jej służą, a władzę króla Ibrina w stolicy wciąż jeszcze uważa się za bardzo silną.

(Jeśli jesteś konserwatystą i każdą służbę uważasz za poniżającą dla maga, weź po prostu pod uwagę, że w dzisiejszych czasach nie wszyscy trzymają się tradycyjnego punktu widzenia).

Wróćmy do naszych bagaży. Przygotowałeś już dokumenty; teraz zadbaj o odzież. Nie należy taszczyć do stolicy całej swojej garderoby, jednak pewne niezbędne rzeczy powinny znaleźć się w twoim kufrze.

Koniecznie weź dwa czarne, długie do pięt płaszcze: jeden aksamitny - na specjalne okazje, drugi skórzany - na wypadek złej pogody, oraz nakładane srebrne (złote) gwiazdy na płaszcz i na kapelusz (jeśli zechcesz wstąpić do klubu, bez srebrnych gwiazd nie zrobisz ani kroku). Weź jak najwięcej nieprzecierających się spodni i zamówionych od potu białych koszul oraz ciepłą bieliznę i piżamę - w stolicy bez przerwy wieją wilgotne wiatry, a w hotelach nie milkną przeciągi... Jeśli zaś podróżujesz latem, bielizna powinna być lekka, a kapelusz jasny, z szerokim rondem.

Zawczasu zamów pocztą mapę stolicy. Naucz się nazw centralnych ulic i głównych placów, a także ich rozkładu; zawczasu zastanów się, w jakim hotelu chciałbyś się zatrzymać. Zapamiętaj: nie ma nic bardziej żałosnego, niż mag bezsilnie kręcący głową pośrodku skrzyżowania.

Weź ze sobą tyle pieniędzy, ile tylko możesz. Północna Stolica nie lubi biedaków”.

* * *

Mój ojciec wstąpił do Klubu Kary przed dwudziestu laty. Była to mglista historia; opanowany i na ogół spokojny ojciec nagle poczuł ogromną chęć wykorzystania Zaklęcia Kary, przy czym nie jakiegoś pochodnego, a właśnie Rdzennego. Podejrzewam, że miało to jakiś związek ze złym nastrojem matki; podejrzewam też, że ojciec był zazdrosny, choć wiem na pewno, że zazdrość ta była bezzasadna. Tym niemniej wpisowe - niemałe! - zostało opłacone i ojciec niemal nie wychodził z klubu, nawet kiedy uspokoiły się jego mroczne namiętności. Przeciwnie - podczas rozmowy ze znajomymi wystarczyło napomknąć, że „podczas ostatniego losowania w Klubie Kary...”, by na każdej twarzy pojawiało się wyrażenie przesadnej uwagi.