U sadzie było cicha. Ale kali vyjšli z-pad kałanady na zalituju soncam vierchniuju sadovuju placoŭku z palmami na strašennych słanovych nahach, placoŭku, z jakoje pierad prakurataram razharnuŭsia ŭvieś nienavisny jamu Jeršałaim z visiačymi mastami, krepasciami i z sama hałoŭnym: z hłybaju marmuru ŭ załatym drakonaŭskim łuskavinni zamiest dachu, jaki nie paddajecca nijakamu apisanniu, — chramam Jeršałaimskim, — vostrym słycham ułaviŭ prakuratar daloka ŭnizie, tam, dzie kamiennaja sciana adharodžvała nižnija terasy dvarcovaha sadu ad haradskoje płoščy, hłuchoje vurčannie, nad jakim uzmyvali słabieńkija, tonkija nie to stohny, nie to kryki.
Prakuratar zrazumieŭ, što na płoščy ŭžo sabraŭsia niezličony natoŭp uschvalavanych apošnimi padziejami žycharoŭ Jeršałaima, što natoŭp hety z nieciarpienniem čakaje vyniasiennia prysudu i što ŭ natoŭpie kryčać niastomnyja raznosčyki vady.
Prakuratar pačaŭ z taho, što zaprasiŭ pieršasviatara na bałkon, kab schavacca ad biazlitasnaj spiakoty, ale Kaifa vietliva paprasiŭ prabačennia i skazaŭ, što zrabić heta nie moža. Piłat nakinuŭ bašłyk na hałavu, jakaja pačynała łysieć, i pačaŭ razmovu. Razmaŭlali pa-hrecku.
Piłat skazaŭ, što jon razabraŭ spravu Iiešua Ha-Nocry i zacvierdziŭ smiarotny prysud.
Takim čynam, da smiarotnaha pakarannia, jakoje pavinna adbycca sionnia, asudžany try razbojniki: Dzismas, Hiestas, Var-ravan i, akramia hetaha, Iiešua Ha-Nocry. Pieršyja dvoje, jakija ŭzdumali padbuchtorvać narod da buntu suprać kiesara, uziaty z bojem rymskaju ŭładaju, ale ličacca za prakurataram, i tamu razmovy pra ich być nie moža. Apošnija ž, Var-ravan i Ha-Nocry, schopleny miascovaju ŭładaju i asudžany Siniedryjonam.
Adpaviedna z zakonam, adnaho z hetych dvuch złačyncaŭ treba budzie vyzvalić u honar nadychodziačaha sionnia vialikaha sviata Paschi.
Dyk voś, prakuratar žadaje viedać, kaho z dvuch złačyncaŭ zbirajecca vyzvalić Siniedryjon: Var-ravana ci Ha-Nocry? Kaifa schiliŭ hałavu i tym samym daŭ znak, što pytannie zrazumieŭ i adkazaŭ:
— Siniedryjon prosić adpuscić Var-ravana.
Prakuratar dobra viedaŭ, što hetak jamu adkaža pieršasviatar, ale zadača jaho była ŭ tym, kab pakazać, što adkaz hety vyklikaje ŭ jaho vialikaje zdziŭlennie.
Piłat i zrabiŭ heta z vialikim majsterstvam. Brovy na pahardlivym tvary padnialisia, prakuratar zdziŭlena pahladzieŭ prosta ŭ vočy pieršasviataru.
— Pryznajusia, hety adkaz mianie zdziviŭ, — miakka zahavaryŭ prakuratar, — bajusia, ci niama tut niedarazumiennia.
Piłat rastłumačyŭ. Rymskaja ŭłada nie sprabuje zamachvacca na pravy duchoŭnaj miascovaj ułady, pieršasviataru heta dobra viadoma, ale tut jaŭnaja pamyłka. I ŭ vypraŭlenni hetaje pamyłki rymskaja ŭłada zacikaŭlena.
Na samaj spravie: złačynstvy Var-ravana i Ha-Nocry zusim nieparaŭnalnyja z-za ciažaru zroblenaha. Kali druhi jaŭna nienarmalny čałaviek, usia vina jakoha ŭ niesusvietnych vydumkach, jakija biantežać narod u Jeršałaimie i ŭ inšych miascovasciach, to złačynstvy pieršaha namnoha ciažejšyja. Mała taho što jon zaklikaŭ da paŭstannia, dyk jon jašče zabiŭ vartaŭnika, kali jaho pasprabavali zatrymać. Var-ravan namnoha niebiaspiečniejšy, čym Ha-Nocry.
U vyniku ŭsiaho skazanaha prakuratar prosić pieršasviatara pierahledzieć rašennie i pakinuć na voli taho z dvuch asudžanych, chto mienš škodny, a takim, biez sumniennia, zjaŭlajecca Ha-Nocry. Nu?
Kaifa prosta ŭ vočy pahladzieŭ Piłatu i skazaŭ cichim, ale cviordym hołasam, što Siniedryjon uvažliva aznajomiŭsia sa spravaj i druhi raz paviedamlaje, što zbirajecca vyzvalić Var-ravana.
— Jak? Navat pasla majho chadajnictva? Chadajnictva taho, vusnami jakoha havoryć rymskaja ŭłada? Pieršasviatar, paŭtary treci raz!
— I treci raz my paviedamlajem, što vyzvalajem Var-ravana, — cicha skazaŭ Kaifa.
Usio było skončana, havaryć bolš nie było pra što. Ha-Nocry adychodziŭ nazaŭsiody, i strašny, luty prakurataraŭ bol niama kamu vylečyć; ad jaho niama srodku, akramia smierci. Ale nie hetaja dumka ŭraziła zaraz Piłata. Usio taja ž niezrazumiełaja tuha, što prychodziła na bałkonie, praciała ŭsiu jaho istotu. Jon pasprabavaŭ vytłumačyć jaje, i tłumačennie było dziŭnaje: zdałosia, što jon pra niešta nie dahavaryŭ z asudžanym, a moža, niečaha nie dasłuchaŭ da kanca.
Piłat adahnaŭ hetuju dumku, i jana adlacieła ŭ adno imhniennie, jak i prylacieła. Jana palacieła, a tuha zastałasia nievytłumačanaj, bo nie mahła ž być tłumačenniem karotkaja, jak małanka, druhaja dumka: „Niesmiarotnasć… pryjšło biassmiercie…” Čyjo biassmiercie pryjšło? Hetaha nie zrazumieŭ prakuratar, ale dumka pra hetaje zahadkavaje biassmiercie prymusiła jaho pachaładzieć na sancapioku.
— Dobra, — skazaŭ Piłat, — niachaj budzie pa-vašamu. Tut jon azirnuŭsia, akinuŭ pozirkam bačny jamu sviet i zdziviŭsia pieramienie, jakaja adbyłasia. Znik ciažki ad ruž kust, znikli kiparysy, jakija akružali vierchniuju terasu, i hranatavaje dreva, i biełaja statuja ŭ zielaninie dy i sama zielanina. Papłyła zamiest hetaha ŭsiaho niejkaja barvovaja hušča, u joj zahajdalisia vodarasci i papłyli kudyści, a razam z imi i sam Piłat. Ciapier jaho nios, dušyŭ i paliŭ sama strašny hnieŭ, hnieŭ ad biassiłla.
— Ciesna mnie, — pramoviŭ Piłat, — ciesna mnie.
Ion chałodnaju vilhotnaju rukoju rvanuŭ spražku z kaŭniara płašča, i taja ŭpała na piasok.
— Sionnia dušna, adniekul idzie navalnica, — adazvaŭsia Kaifa, jon nie zvodziŭ vačej z pačyrvaniełaha prakurataravaha tvaru i pradbačyŭ usie pakuty, jakija ŭ jaho jašče napieradzie. „Voj, jaki strašny miesiac nisan u hetym hodzie!”
— Nie, — skazaŭ Piłat, — heta nie tamu, što dušna, a ciesna mnie z taboj, Kaifa, — Piłat prypluščyŭ vočy, usmichnuŭsia i dadaŭ: — Bieražy siabie, pieršasviatar.
Ciomnyja vočy pieršasviatara blisnuli, i jon, nie horš čym tolki što prakuratar, zrabiŭ zdziŭlenym tvar.
— Što ja čuju, prakuratar? — z hodnasciu i spakojna adkazaŭ Kaifa. — Ty pahražaješ mnie pasla vyniesienaha prysudu, jaki taboju ž i zacvierdžany? My pryvykli da taho, što rymski prakuratar vybiraje słovy, pierš čym što-niebudź skazać. Kab nie pačuŭ nas chto, ihiemon?
Piłat miortvymi vačyma pahladzieŭ na pieršasviatara, askaliŭsia ŭsmieškaju.
— Što ty, pieršasviatar? Chto moža pačuć nas tut zaraz? Chiba ž ja padobny na junaha vałacuhu-kaleku, jakoha sionnia tut pakarajuć? Chiba ja chłopčyk, Kaifa? Viedaju, što havaru i dzie havaru. Ačepleny sad, ačepleny pałac hetak, što i myš nie praskočyć ni ŭ jakuju ščylinu! Dy nie tolki myš, nie praniknie i hety, jak jaho… z horada Karyjafa. Darečy, ty viedaješ takoha, pieršasviatar? Aha… kali b hetaki pranik siudy, to jon horka paškadavaŭ by, ja dumaju, ty vieryš? Dyk viedaj ža, što nie budzie tabie z hetaha času, pieršasviatar, spakoju! Ni tabie, ni narodu tvajmu, — i Piłat pakazaŭ naprava ŭdalečyniu, tudy, dzie ŭ vyšyni zziaŭ chram, — heta ja tabie havaru — Piłat Pancijski, konnik Załataja Pika!
— Viedaju, viedaju! — biasstrašna adkazaŭ čornabarody Kaifa. Jon padniaŭ ruku ŭhoru i praciahvaŭ: — Viedaje i narod judejski, što ty nienavidziš jaho lutaj nianavisciu i šmat pakuty ty jamu pryniasieš, ale zusim ty jaho nie zahubiš! Boh jaho abaronić! Pačuje nas, pačuje nas usiemahutny kiesar, uratuje ad hubiciela Piłata!
— Nie-ie! — uskliknuŭ Piłat, i z kožnym słovam jamu rabiłasia lahčej i lahčej: nie treba było bolej prytvaracca i vybirać słovy. — Zanadta šmat ty skardziŭsia kiesaru na mianie, i ciapier pryjšoŭ moj čas, Kaifa! Ciapier palacić viestka ad mianie, i nie namiesniku ŭ Anciachiju, i nie ŭ Rym, a prosta na Kapreju, samomu impierataru, viestka pra toje, jak vy adkrytych buntaŭščykoŭ chavajecie ŭ Jeršałaimie ad smierci.I nie vadoj z Sałamonavaj sažałki, jak ja chacieŭ vam na karysć, napaju ja tady Jeršałaim! Nie, nie vadoj! Uspomni, jak mnie daviałosia z-za vas zdymać sa scien ščyty z vienzielami impieratara, pierakidać vojski, daviałosia, bačyš, samomu pryjechać, hladzieć, što tut u vas tvorycca! Uspomniš maje słovy, pieršasviatar. Ubačyš ty nie adnu kahortu ŭ Jeršałaimie, nie adnu! Pryjdzie da scien horada całkam lehijon Fulmintana, padyduć arabskija konniki, tady pačuješ ty i horki płač i stohny! Uspomniš ty tady vyratavanaha Var-ravana i paškaduješ, što adpraviŭ na smierć fiłosafa z jaho mirnaj propavieddziu!