— Nie, prakuratar, nie. Moj pamočnik dazvoliŭ jamu ŭdzielničać u pachavanni.
— Chto z vašych pamočnikaŭ kiravaŭ hetym? — spytaŭsia Piłat.
— Tałmaj, — adkazaŭ Afranij i tryvožna dadaŭ: — Mahčyma, jon pamyliŭsia?
— Praciahvajcie, — adkazaŭ Piłat, — pamyłki nie było. Ja naohul pačynaju hublacca, Afranij, ja, vidać, maju spravu z čałaviekam, jaki nikoli nie pamylajecca. Hety čałaviek — vy.
— Levija Macieja ŭziali na voz razam z ciełami pakaranych i praz dzvie hadziny byli ŭ pustelnaj ciasninie na poŭnač ad Jeršałaima. Tam kamanda na zmienu try hadziny kapała hłybokuju jamu i ŭ joj pachavała traich pakaranych.
— Hołych?
— Nie, prakuratar, — kamanda ŭziała z saboju dziela hetaha chitony. Na palcy pachavanym byli nadziety piarscionki. Iiešua z adnoj nasiečkaju. Dzismasu z dzviuma, Hiestasu z tryma. Jamu zasypali, zakidali kamienniem. Apaznavalny znak Tałmaj viedaje.
— Ach, kab moh ja pradbačyć! — prakuratar zahavaryŭ i zmorščyŭsia. — Mnie treba było b pabačyć hetaha Levija Macieja…
— Jon tut, prakuratar.
— Pachavalnaj kamandzie prašu vydać uznaharodu. Syščykam, jakija zhubili Judu, — vymova. A Levija Macieja zaraz ža da mianie. Mnie treba padrabiaznasci pa spravie Iiešua.
— Słuchajusia, prakuratar, — adazvaŭsia Afranij i pačaŭ adstupać, kłaniajučysia prakurataru, a prakuratar plasnuŭ u ładki i kryknuŭ:
— Da mianie, siudy! Sviacilnik u kałanadu!
Afranij užo ŭvachodziŭ u sad, a za plačyma Piłata ŭ rukach słuh milhali ahni. Try sviacilniki na stale paŭstali pierad prakurataram, i miesiačnaja noč adrazu ž adstupiła ŭ sad, byccam Afranij pavioŭ jaje za saboj. Zamiest Afranija na bałkonie zjaviŭsia maleńki chudy čałaviečak pobač z hihantam kienturyjonam. Hety druhi pierachapiŭ prakurataraŭ pozirk, adstupiŭ nazad i adrazu znik u sadzie.
Prakuratar pryhladaŭsia da pryšelca prahnymi i krychu spałochanymi vačyma. Hetak hladziać na taho, pra kaho čuli mnoha, pra kaho dumali i chto, narešcie, zjaviŭsia.
Čałavieku było hadoŭ pad sorak, učarnieły, abšarpany, u zasochłaj hrazi, hladzić pa-voŭčy z-pad iłba. Adnym słovam, pryvabnaha mała, bolš padobny na žabraka, jakich šmat taŭčecca na terasach chrama albo na bazarach šumnaha i brudnaha Nižniaha Horada.
Maŭčannie praciahvałasia doŭha i parušana było dziŭnymi pavodzinami pryviedzienaha da Piłata. Jon zmianiŭsia z tvaru, pachisnuŭsia i, kali b nie paspieŭ uchapicca brudnaju rukoju za kraj stała, upaŭ by.
— Što z taboju? — spytaŭsia ŭ jaho Piłat.
— Ničoha, — adkazaŭ Levij Maciej i zrabiŭ hetaki ruch, niby niešta prakaŭtnuŭ. Chudaja, hołaja, brudnaja šyja nabuchła i znoŭ apała.
— Adkazvaj, što z taboju, — paŭtaryŭ Piłat.
— Ja stamiŭsia, — adkazaŭ Levij i panura pahladzieŭ na padłohu.
— Siadź, — pramoviŭ Piłat i pakazaŭ na kresła.
Levij niedavierliva pahladzieŭ na prakuratara, rušyŭ da kresła, spałochana zirnuŭ na pazałočanyja biłcy i sieŭ nie na kresła, a pobač z im na padłohu.
— Rastłumač, čamu nie sieŭ na kresła? — spytaŭsia Piłat.
— Ja brudny, ja vymažu jaho, — skazaŭ Levij, hledziačy dołu.
— Zaraz tabie daduć padjesci.
— Ja nie chaču jesci, — adkazaŭ Levij.
— A chłusić našto? — cicha spytaŭsia Piłat. — Ty nie jeŭ ceły dzień, a mahčyma, i bolej. Dobra, nie ješ. Ja paklikaŭ ciabie, kab ty pakazaŭ mnie nož, jaki byŭ u ciabie.
— Sałdaty adabrali jaho ŭ mianie, kali viali siudy, — skazaŭ Levij i dadaŭ panura: — Vy mnie jaho addajcie, mnie jaho treba viarnuć haspadaru, ja ŭkraŭ jaho.
— Našto?
— Kab viaroŭki pierarezać, — adkazaŭ Levij.
— Mark! — kryknuŭ prakuratar, i kienturyjon uvajšoŭ pad kałony. — Dajcie mnie jaho nož.
Kienturyjon dastaŭ z pochvaŭ na papruzie brudny chlebny nož, padaŭ jaho prakurataru, a sam vyjšaŭ.
— U kaho ŭziali nož?
— U chlebnaj kramcy la Chieŭronskich varotaŭ, jak uvojdzieš u horad zleva.
Piłat pahladzieŭ na šyrokaje lazo, pasprabavaŭ na palec, ci vostry nož, i skazaŭ:
— Pra nož nie turbujsia, nož viernuć u kramu. A ciapier mnie treba druhoje: pakažy chartyju, jakuju ty nosiš z saboju i dzie zapisany słovy Iiešua.
Levij nienavisna pahladzieŭ na Piłata i hetak niadobra ŭsmichnuŭsia, što tvar u jaho zusim skryviŭsia.
— Usio chočacie adabrać? I apošniaje, što maju? — spytaŭsia jon.
— Ja nie skazaŭ tabie — addaj, — adkazaŭ Piłat, — ja skazaŭ — pakažy.
Levij paporkaŭsia za pazuchaj i dastaŭ skrutak pierhamientu. Piłat uziaŭ jaho, razharnuŭ, razasłaŭ pamiž ahnioŭ, prymružyŭsia i pačaŭ vyvučać małavyraznyja čarnilnyja znaki. Ciažka było rasčytać hetyja niazhrabnyja radki, Piłat kryviŭsia, nahinaŭsia da samaha pierhamientu, vadziŭ palcam pa radkach. Jamu ŭdałosia razabrać, što napisanaje ŭiaŭlaje błytany łancužok niejkich vykazvanniaŭ, niejkich dat, haspadarčych zapisaŭ i paetyčnych uryŭkaŭ. Sioje-toje Piłat rasčytaŭ: „Smierci niama… Učora my jeli sałodkija viasnovyja bakuroty…”
Piłat kryviŭsia ad napružannia, prymružvaŭsia, čytaŭ: „My ŭhledzim čystuju raku žycciovaje vady… Čałaviectva budzie hladzieć na sonca skroź prazrysty kryštal…”
Raptam Piłat zdryhanuŭsia. U apošnich radkach pierhamientu jon razabraŭ słovy: „…bolšaja zahana… bajazlivasć”.
Piłat skruciŭ pierhamient i rezka padaŭ jaho Leviju.
— Vaźmi, — skazaŭ jon, pamaŭčaŭ i dadaŭ: — Ty, ja baču, knižnik, i niama čaho tabie adnamu badziacca, jak žabraku i vałacuhu. U mianie ŭ Kiesaryi josć vialikaja biblijateka, ja davoli bahaty čałaviek i chaču ŭziać ciabie na słužbu. Ty budzieš raskładvać i zachoŭvać papirusy, budzieš nakormleny i adziety.
Levij ustaŭ i adkazaŭ:
— Nie, ja nie chaču.
— Čamu? — spytaŭsia prakuratar i nasupiŭsia. — Ty mianie nie lubiš, baišsia mianie?
Raniejšaja niadobraja ŭsmieška skryviła tvar Levija, i jon skazaŭ:
— Nie, tamu, što ty mianie budzieš bajacca. Tabie nie lohka budzie hladzieć mnie ŭ vočy pasla taho, jak ty jaho zabiŭ.
— Zmoŭkni, — adkazaŭ Piłat, — vaźmi hrošaj.
Levij admoŭna pakivaŭ hałavoj, a prakuratar praciahvaŭ:
— Ty, ja viedaju, ličyš siabie vučniem Iiešua, ale ja skažu, što ty ničoha nie zasvoiŭ z taho, čamu jon vučyŭ ciabie. Vo, kali b heta było tak, ty ŭziaŭ by choć što ŭ mianie. Maj na ŭvazie, što jon pierad smierciu skazaŭ, što nikoha nie vinavacić, — Piłat šmatznačna padniaŭ palec, tvar jaho pierasmykaŭsia. — I sam jon abaviazkova ŭziaŭ by choć što-niebudź. Ty žorstki, a toj nie byŭ žorstki. Kudy ty pojdzieš?
Levij raptam padyšoŭ da stała, upiorsia ŭ jaho rukami, pahladzieŭ lichamankavymi vačyma na prakuratara i zašaptaŭ:
— Ty, ihiemon, viedaj, što ja ŭ Jeršałaimie zarežu adnaho čałavieka. Mnie chočacca skazać tabie pra heta, kab ty viedaŭ, što kroŭ jašče budzie.
— Ja sam viedaju, što jana jašče budzie, — adkazaŭ Piłat, — ty nie zdziviŭ mianie skazanym. Ty, viadoma, chočaš zarezać mianie?
— Ciabie mnie zarezać nie ŭdasca, — adkazaŭ Levij, skalačysia ŭsmieškaju, — ja nie hetaki durań, kab na heta različvać, ale ja zarežu Judu z Karyjafa, ja na heta addam astatak žyccia.
Tut zadavalniennie adbiłasia ŭ prakurataravych vačach, jon padazvaŭ bližej da siabie palcam Levija Macieja i skazaŭ:
— Heta tabie nie ŭdasca zrabić, nie turbujsia. Judu sionnia nočču ŭžo zarezali.
Levij adskočyŭ ad stała, dzika azirnuŭsia i vykryknuŭ:
— Chto heta zrabiŭ?
— Nie budź raŭnivym, — z uchmyłkaju adkazaŭ Piłat i pacior ruki, — ja viedaju, što byli ŭ jaho prychilniki i akramia ciabie.
— Chto zrabiŭ heta? — šeptam paŭtaryŭ Levij.
Piłat adkazaŭ jamu:
— Ja zrabiŭ.
Levij raziaviŭ rot, vyłupiŭsia na prakuratara, a toj skazaŭ cicha: